Suburbia, czyli biura, parki i rekreacje w wielkim mieście. Recenzja
Suburbia to… relatywnie stara gra. Czy zatem warto kupić jej nową edycję, przygotowaną przez wydawnictwo Portal? Przecież w pogoni za nowościami na nasze stoły coraz rzadziej trafiają tytuły sprzed dziesięciu lat, a do takich właśnie Suburbia się zalicza. Zanim odpowiem na to pytanie w niniejszej recenzji (a odpowiem!), mam dla Was ciekawostkę.
Po wyfiltrowaniu w rankingu BoardGameGeek gier w kategorii budowania miasta i uszeregowaniu ich od najlepiej ocenianych, ujrzymy w czołówce całkiem pokaźną liczbę gier typu euro osadzonych w dość odległej przeszłości (np. Puerto Rico), realiach fantasy (Everdell, Lords of Waterdeep), czy science fiction (Podwodne Miasta, On Mars). Ewidentnie brakuje tu gier o budowaniu współczesnego miasta, czyli tematyki znanej z wielu popularnych gier komputerowych takich jak SimCity, czy Cities: Skylines. Taki przynajmniej jest stan na dzień 24 października 2022 roku, czyli moment, w którym piszę te słowa.
Co ciekawe, pierwszą napotkaną w takim rankingu grą wykorzystującą temat budowania względnie współczesnego miasta jest Welcome To… Miasteczko Marzeń, którą możemy tu spokojnie pominąć, gdyż – nie umniejszając jej świetności – jest tylko prostą wykreślanką. A na kolejnym miejscu mamy własnie Suburbię. W ten sposób dochodzimy do wniosku, że po dziesięciu latach od swojej premiery, Suburbia jest najlepiej ocenianą przez społeczność BGG grą symulującą budowanie współczesnego nam miasta (a’la SimCity). Szok i niedowierzanie, czy zupełna oczywistość?
Spis treści
Informacje o grze Suburbia
Miasto, które stało się piękne
Nowe wydanie Suburbii wita graczy zupełnie odmienioną (w stosunku do pierwszej edycji) szatą graficzną. Ilustracja na pudełku jest schludna i minimalistyczna, ale największe różnice zauważalne są wewnątrz opakowania. Przede wszystkim dostajemy tam dwa plastikowe organizery marki GameTrayz, które nie tylko ładnie wyglądają, ale zdecydowanie ułatwiają przygotowanie rozgrywki i wygodne sortowanie żetonów pieniędzy w jej trakcie. Małym minusem jest fakt, że insert niezbyt dobrze sprawdza się w przypadku pionowego ustawienia pudełka na regale. Pod plastikowymi wieczkami jest trochę za dużo luzu i część kafelków wypada ze swoich przegródek. Mimo wszystko nie czepiam się, ponieważ insert ten ma w mojej ocenie więcej plusów niż minusów.
Co do sześciennych kafelków z budynkami naszego miasta, jak i planszy graczy: elementy te są większe i mają grafiki dużo ładniejsze od pierwowzoru. Dzięki temu budowane w trakcie gry miasto nabrało wreszcie barw i miłych dla oka detali. Niestety, wraz z ogromnym skokiem jakościowym strony estetycznej, po drodze zgubiła się nieco czytelność kafli. Wszelkie ikonki, oznaczenia, jak i napisy ustąpiły miejsca efektownym ilustracjom.
Czy to przeszkadza? Nie, jeśli nie macie większych problemów ze wzrokiem. Jednak nie powiedziałbym, że Suburbia jest grą przyjazną np. dla seniorów. Na szczęście jej mechanika pozwala graczom przez cały czas oglądać wszelkie kafelki znajdujące się na rynku, jak i w obszarze graczy. Dzięki temu nie ma żadnych niejasności co do efektów ich działania, wystarczy, że jedna osoba będzie np. odczytywała funkcje kafelków wchodzących na rynek pozostałym graczom.
Ogółem Suburbia w nowym wydaniu prezentuje się świetnie, a jakość komponentów jest bardzo dobra, dlatego za starą jej edycją w ogóle nie będę tęsknić. Zresztą, sami oceńcie po porównawczych fotografiach, które dołączyłem do tekstu.
Jedną z cech, które w Suburbii uwielbiam, jest połączenie prostoty zasad z głębią decyzyjności. Spróbuję Wam opisać, w czym się to objawia. Zacznijmy od tego, że każdy gracz zarządza jedną z dzielnic miasta i ma za zadanie efektywnie ją rozbudować. W każdej turze rozgrywki wykonujemy poniższe 4 kroki:
- Kup kafelek z rynku, wstaw do swojej dzielnicy i aktywuj jego efekty. Nie ma takiego, który Ci odpowiada, lub na który Cię stać? To kup 1 z 3 kafelków ze stałej puli spoza rynku. Nadal żaden Ci nie odpowiada? Przekręć kafelek z rynku na drugą stronę i wstaw do swojej dzielnicy jako jezioro, dzięki któremu pozyskasz pieniądze. Nadal słabo? Maksymalnie 3 razy w ciągu rozgrywki możesz użyć specjalnego znacznika inwestycji, żeby ponownie „odpalić” efekt budynku, który posiadasz już w swojej dzielnicy. Jeżeli dobrze wszystko zaplanowałeś, zwykle inwestycja ta przynosi znacznie większe profity, niż w momencie umieszczania budynku w mieście. Potwierdzam: da się na tym robić bardzo satysfakcjonujące kombosy
- Pobierz dochód zgodnie z pozycją znacznika na torze dochodu. Fajnie jest dostawać dochód w każdej swojej turze.
- Dodaj mieszkańców do miasta zgodnie z pozycją znacznika na torze reputacji. Liczba mieszkańców w Suburbii jest po prostu nienachalnie zakamuflowaną liczbą punktów zwycięstwa.
- Dodaj nowy budynek do rynku i przesuń cały znajdujący się tam rząd kafli w prawo, dzięki czemu ceny budynków się zaktualizują. Miło jest patrzeć, jak cena budynku, na który nie było Cię stać w poprzedniej rundzie, znacząco spada. O ile, rzecz jasna, jakiś rywal nie podbierze Ci wcześniej upatrzonej nieruchomości!
Powyższe czynności powtarzamy niemal do wyczerpania wszystkich stosów kafelków (tak w lekkim uproszczeniu).
Decyzyjność mamy tu przede wszystkim na dwóch płaszczyznach: jaki kafelek dodać do miasta oraz gdzie go ulokować. Oba aspekty są niezmiernie ważne. Oba wpływają na to, jaki dochód będziemy otrzymywać co rundę i jaka będzie reputacja naszej dzielnicy. Bardzo podoba mi się zarządzanie tymi dwoma wskaźnikami i konieczność ciągłego ich balansowania. W grze ważny jest też timing, np. kiedy przestać inwestować w nieruchomości podnoszące dochód i skupić się na reputacji? Zazwyczaj opłaca się mieć duży dochód (chyba, że w grze jest jakiś wysoko punktowany cel premiujący np. bycie bankrutem!), ale z reputacją to nie jest już taka oczywista sprawa…
Wiadomo, że graczom zależy, by mieć jak najwięcej mieszkańców, bo to przekłada się na punkty zwycięstwa. Im lepsza reputacja, tym więcej mieszkańców co rundę osiedla się w naszej dzielnicy. Niestety, wraz z szybkim wzrostem liczby mieszkańców rośnie chaos i zaczynają się piętrzyć problemy, głównie natury finansowej. W Suburbii zastosowano bardzo ciekawy twist: po przekroczeniu określonych progów liczby mieszkańców musimy obniżyć nasz dochód i reputację o jeden punkt. To genialne rozwiązanie sprawia, że zbyt szybki przyrost populacji (w dysproporcji do wzrostu dochodów) zazwyczaj źle się dla gracza kończy.
I w takich właśnie dylematach kryje się cała frajda płynąca z gry. Bardzo łatwo nowemu graczowi „wejść” w te zasady, ale nie jest tak łatwo znaleźć najlepszą ścieżkę do zwycięstwa. Powiedzenie „easy to learn, hard to master” całkiem dobrze tu pasuje, pomimo, że Suburbia to przecież nie szachy. To gra kafelkowa, która w mojej opinii aspiruje do miana trudnej gry rodzinnej (lub jak kto woli: dość lekkiej gry typu euro). To także gra, która dobrze łączy mechanikę z tematem. Reputacja, dochód, liczba mieszkańców, zmienność cen rynku – wszystkie te pojęcia wiążą się ze sobą w sposób logiczny – powiedziałbym nawet – dość realistyczny, dzięki czemu gracze łatwo się z nimi oswajają. I przez to Suburbia jest jedną z tych gier, w których tłumaczenie zasad nowym graczom jest dla mnie po prostu czystą przyjemnością.
Skoro już tyle chwaliłem tę mechanikę, warto zadać sobie pytanie, czy są w niej jakieś zgrzyty i niedoskonałości. W moim odczuciu jest jedna rzecz, która może powodować pewien dyskomfort, a mianowicie ogarnianie wszystkich efektów budynków w obszarze gracza. Wiele kafelków wchodzi bowiem w interakcję z innymi, przez co dokładając coraz to nowe budynki, musimy sprawdzać, czy wcześniej wybudowane nieruchomości jakoś na nie oddziałują. Są budynki, które „reagują” tylko na sąsiadujące kafelki i to nie sprawia żadnych kłopotów. Bywa jednak, że niektóre budynki przynoszą jakieś profity (lub straty!) w momencie dostawiania nowych budynków nawet w dzielnicach innych graczy. Nie jest to jakiś wielki zarzut, ale czasem zdarza się zapomnieć o efekcie jakiegoś kafelka, głownie przez to, że nasze dzielnice stale się rozrastają, a pamięć i percepcja graczy nie są z gumy.
A jako, że napomknąłem powyżej o interakcji między graczami, warto dodać kilka słów w tym temacie. Suburbia jest grą, w której występuje negatywna interakcja, ale raczej w umiarkowanym stopniu. Po pierwsze możemy świadomie i celowo podbierać naszym rywalom pożądane przez nich kafelki z rynku. Po drugie, wybudowanie niektórych budynków może wpłynąć negatywnie na dzielnice innych graczy. Np. wybudowanie w mieście eleganckiej restauracji daje jej posiadaczowi spory dochód (+3 na torze dochodu), jednak po pojawieniu się w mieście każdej kolejnej restauracji dochód ten trzeba obniżyć (-1 na torze dochodu). Najwyraźniej prestiż eleganckiej restauracji obniża się , a jej wybudowanie można określić mianem dość ryzykownej inwestycji. I znowu: całkiem to logiczne i w pewnym stopniu nawet odzwierciedla prawa ekonomii.
Występowanie interakcji między graczami będzie rzecz jasna częstsze w rozgrywkach 3 i 4-osobowych. W rozgrywkach dwuosobowych jest nieco spokojniej, choć dużo zależy też od zawartości puli kafelków, jaką wylosujemy podczas przygotowania zabawy. Nie zrozumcie mnie jednak źle: w Suburbii mimo wszystko dominuje układanie własnego poletka. Fajnie jednak, że działają tu mechanizmy, które sprawiają, że musimy zaglądać do dzielnic naszych rywali i reagować na ich poczynania. Stawkę podbijają zwłaszcza wysoko punktowane cele ze wspólnej puli, o które rywalizujemy do samego końca rozgrywki, a nagroda jest przyznawana tylko jednej, najlepszej w danej kategorii osobie (w przypadku remisów nikt nie zgarnia dodatkowych punktów).
W mojej opinii Suburbia sprawdza się równie dobrze przy każdej liczbie graczy. Poza liczbą używanych kafelków nie ma tu żadnych mechanizmów skalujących rozgrywkę, ponieważ takowe nie są potrzebne. Rzecz jasna przy 4 graczach rozgrywka jest z pewnością najdłuższa, ale mimo wszystko pudełkowe 90 minut powinno wystarczyć wprawnym budowniczym miast. Osobiście siadam do Suburbii najchętniej w wariancie 2 i 3-osobowym, głównie ze względu na potencjalnie krótki czas partii.
A gdy nie mamy nikogo pod ręką, możemy spróbować swoich sił w jednym z dwóch wariantów solo, jakie proponuje nam Suburbia. Pierwszy z nich to gra stricte pasjansowa, tj. bez żadnego wirtualnego przeciwnika. Po każdej swojej turze usuwamy tylko jeden kafelek z rynku. A gramy po to, by zdobyć jak największą liczbę punktów, którą możemy potem porównać ze skalą przygotowaną przez autora. Niewątpliwą zaletą tego wariantu jest niemal całkowity brak obsługi jakichkolwiek dodatkowych mechanizmów, poza tym, co dzieje się w turze gracza. Minusem tego wariantu jest niestety częściowe osłabienie działania niektórych budynków. Chodzi mianowicie o te bardziej „interaktywne” kafelki, reagujące np. na każdy budynek oznaczony jakąś konkretną ikonką. Widać, że Suburbia była jednak projektowana z myślą o jakiejś interakcji z drugim graczem, więc gdy go zabraknie, część budynków po prostu może działać gorzej (np. dużo rzadziej możemy korzystać z ich efektów).
Wydawałoby się, że może temu zaradzić wprowadzenie do zabawy bota, który otrzymał tu przydomek „Dale”. W teorii to nawet działa. Bot trochę „oszukuje”, bo za każdy budynek płaci jakieś śmieszne kwoty (niezależne od ceny na rynku). Ponadto kieruje się zawsze tym samym kryterium wyboru, tj. bierze najdroższy budynek (w teorii: najlepszy), a zadaniem żywego gracza jest znalezienie mu najlepszego miejsca w dzielnicy bota. Obsługa wirtualnego gracza nie jest zatem skomplikowana i nie nastręcza kłopotów, jednak da się zauważyć, że mechanizm nim sterujący jest dość… głupi.
Często bowiem okazuje się, że w Suburbii kupowanie zawsze najdroższego budynku, nawet kiedy ma się nieograniczone zasoby gotówki, nie jest najlepszym pomysłem. I choć bot ma kasy jak lodu, potrafi ugrzęznąć gdzieś na niezbyt zaawansowanej pozycji na torze mieszkańców i tkwić tam aż do końca partii. Czasem kafelki mu podpasują i wtedy rzeczywiście bywa trudniej i niegłupio, ale to to mimo wszystko tylko zrządzenie losu. Tu potrzeba po prostu trochę więcej finezji, której chyba nie da się uzyskać w poczynaniach bota jednym tak banalnym mechanizmem, jaki mu narzucono.
W oba warianty solo da się grać. W teorii działają i nie chciałbym tu jednoznacznie osądzać, że np. są zepsute, jednak w praktyce żadnego z nich nie mogę Wam z czystym sumieniem polecić. Trochę szkoda, że autor gry nie pokusił się o jakąś rewizję i udoskonalenie zasad. Otrzymaliśmy niestety kalkę sprzed dziesięciu lat, ale – o ile zasady gry wieloosobowej zdecydowanie wytrzymały próbę czasu – o tyle granie w planszówki solo w 2012 roku nie było nawet jeszcze w modzie. Była to wtedy raczej nieco dziwna ciekawostka. Być może moje odczucie co do obu wariantów solo w Suburbii bierze się właśnie stąd, że cierpią one na coś w rodzaju „chorób wieku dziecięcego”?
Czy Suburbia jest wystarczająco regrywalnym tytułem? Jej pierwszą polską edycję mam na półce od 2013 roku i przez ten czas nie dość, że nie wyleciała z kolekcji, to jeszcze od czasu do czasu wraca na stół. Co prawda jestem obecnie na takim etapie hobby planszówkowego, że gra taka jak Suburbia z reguły jest wyciągana 1-2 razy do roku (wina zbyt dużej liczby gier w kolekcji). Mimo wszystko, po tylu latach mam ciągle apetyt na kolejne rozgrywki.
Regrywalność oceniam zatem bardzo na plus, jednak trzeźwo myśląc zaryzykowałbym twierdzenie, że sama podstawowa wersja gry nie jest idealna do częstego, wielokrotnego ogrywania. Po 10-15 partiach (to i tak całkiem sporo) pojawiła się myśl, że może warto byłoby dodać tam jakieś rozszerzenia. Na szczęście w nowej edycji Suburbii będzie ich jeszcze więcej niż kiedyś. Oceniając regrywalność w skali szkolnej: podstawka jest na 4, a z rozszerzeniami (starymi i nowymi – wydawnictwo Portal da nam w pakiecie wszystkie) powinno być nawet 5+.
Posiadaczom pierwszej polskiej edycji Suburbii polecam zapoznać się z różnicami w oprawie graficznej i przyjrzeć plastikowym insertom, które zawiera nowa edycja od Portalu. Jeżeli nie czujecie potrzeby zmian estetycznych i w jakości komponentów, równie dobrze możecie sobie nową edycję odpuścić, przynajmniej jeżeli zamierzacie grać w samą wersję podstawową (obie edycje nie różnią się niczym, jeżeli chodzi o zasady). Nowym wydaniem należy się jednak zainteresować, jeżeli ostrzycie sobie zęby na duży pakiet rozszerzeń, który nie będzie kompatybilny ze starym wydaniem Suburbii.
Suburbia jest bez wątpienia najlepszą grą o budowaniu miasta, w jaką do tej pory było mi dane zagrać. Ma do zaoferowania mnóstwo decyzyjności, a jednocześnie nie jest przekombinowana, z bardzo przystępnym czasem rozgrywki, ciekawymi zależnościami pomiędzy budynkami i zaskakująco istotną interakcją między graczami, jak na grę, gdzie każdy układa swoje „puzzle”. Zdecydowanie warto kupić Suburbię, jeżeli jeszcze jej nie macie, o ile rzecz jasna nie stronicie od kafelkowych gier euro (ekonomicznych) i zamierzacie grać z żywymi przeciwnikami. Warianty solo są tu niestety plamą na honorze, jednak rozgrywka wieloosobowa zdecydowanie broni się w każdej konfiguracji. Gra zdecydowanie ma zapewnione stałe miejsce w mojej kolekcji.
- bardzo dobra oprawa graficzna i wykonanie
- w parze z prostotą zasad idzie duża decyzyjność gracza, co nie jest oczywistym połączeniem
- ciekawy aspekt ciągłego balansowania dochodu i reputacji miasta – to jeden ze znaków rozpoznawczych Suburbii
- dobrze oddany temat budowania miasta, a także niektóre prawa ekonomii
- przystępny czas rozgrywki
-
umiarkowana, ale istotna interakcja między graczami – często zmusza do obserwowania tego, co dzieje się w dzielnicach naszych rywali. Zakup konkretnego kafelka z rynku może mieć również istotny wpływ na dochód / reputację innych graczy
- czasami trudno ogarnąć wszystkie efekty budynków we własnej dzielnicy – łatwo zapomnieć np. o przyznaniu sobie jakiegoś profitu, który otrzymujemy na skutek interakcji pomiędzy różnymi kafelkami
- instrukcja zawiera aż 2 warianty solo, jednak oba są niezbyt udane – dla mnie Suburbia to gra, do której potrzeba co najmniej jednego żywego współgracza, aby dobrze się bawić
Ocena:
Suburbia to klasyk, który wcale się nie zestarzał. Najlepsza gra o budowaniu współczesnego miasta wraca na rynek w oprawie godnej nowoczesnych gier planszowych. Stosunkowo lekka, nieprzekombinowana, z dużą dawką decyzyjności – po prostu bardzo dobra gra.
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.
Arkadiusz Deroszewski
Game Details | |
---|---|
Name | Suburbia (2012) |
Accessibility Report | Meeple Like Us |
Złożoność | Medium [2.76] |
BGG Ranking | 227 [7.47] |
Liczba graczy | 1-4 |
Projektant/Projektanci | Ted Alspach |
Grafika | Ted Alspach, Jason Boles, Klemens Franz, Stephanie Gustafsson, Alanna Kelsey, Brett Stebbins, T. B. (II) and Ollin Timm |
Wydawca | Bézier Games, Arclight Games, Arrakis Games, CrowD Games, GoKids 玩樂小子, Lookout Games, Lucky Duck Games, Panda Game Manufacturing (PandaGM), PaperGames (III), Planszoweczka.pl, Portal Games, uplay.it edizioni and Ystari Games |
Mechanizmy | Auction: Dutch, Catch the Leader, End Game Bonuses, Hexagon Grid, Income, Open Drafting, Set Collection, Solo / Solitaire Game and Tile Placement |
- Weź i zbuduj wieś… ale taką za 400 punktów! Dorfromantik: Gra planszowa. Recenzja - 9 grudnia 2024
- Final Girl, czyli kobiety, mężczyźni i piły mechaniczne. Recenzja - 3 kwietnia 2024
- Rudy. Sprytna gra pamięciowa. Recenzja - 8 listopada 2023