Redakcyjne podsumowanie roku 2020

Koniec roku to czas podsumowań i rankingów. Nie inaczej jest w Board Times. Właśnie dlatego postanowiłam zadać redaktorom po trzy pytania. Musieliśmy odpowiedzieć: jakie było nasze planszówkowe odkrycie roku, jaka gra najczęściej lądowała na stole. I ostatnie, choć budzące chyba najwięcej emocji pytanie: jakie spotkało nas największe planszówkowe rozczarowanie w 2020 r.

Musze przyznać niektóre odpowiedzi mnie zaskoczyły. W jedynych odkryłam bratnią planszówkową duszę, inni zadali mi niespodziewany cios prosto w serce. Zobaczcie sami, co z tego wyszło.

Planszówkowe odkrycie roku 2020

Nie są to tylko gry nowe, ale takie, w które zagraliśmy w 2020 r. po raz pierwszy i które nas zachwyciły lub z innych powodów okazały się wyjątkowe.

Arek Deroszewski: Nowy Wspaniały Świat
Nigdy nie było mi po drodze z klasyczną wersją 7 Cudów Świata, a podobny do niej Nowy Wspaniały Świat, choć pozbawiony innowacji, kupił mnie od pierwszego zagrania. Elegancki draft, ciekawy twist z produkowaniem surowców w określonej kolejności i świetne ilustracje zasmakowały mi na tyle, że zasilił moją kolekcję gier na stałe.

Marcin Dudek: Fox in the Forest
Odkrycie roku to dla mnie mała karcianka Fox in the Forest – odkryłem, że da się zrobić dwuosobową grę trick taking, a dodatkowo, że gra z tą mechaniką może mi się podobać!

Julia Gawrońska: Barrage
Moim odkryciem roku był zdecydowanie i definitywnie Barrage. Bardzo długo nie mogłam się zabrać, żeby w niego zagrać. Kiedy jednak rozłożyliśmy grę po raz pierwszy, to była miłość od pierwszego zagrania! I tak w jeden weekend rozegraliśmy 4 partie.

Sebastian Lamch: Łowcy A.D. 2114
Bezapelacyjnie najlepsza planszówka roku 2020 dla mnie. Bogata i świetnie napisana historia, świetne połączenie fabuły z kart i walki taktycznej. Zachodzę w głowę jak tak wybitna gra może nie robić większej furory na świecie, ale niestety pokazuje to smutną prawdę, że marketing sprzedaje gry, a nie jakość.

Krzysztof Sokół: DinoGenics
Workerplacement, który sprawił, że nie zainteresował nas Everdell. Zakupiłem z dodatkiem Controlled Chaos, który dodaje gady morskie i dodatkowe mechaniki. Jurassic Park na planszy w wydaniu rodzinnym, bardziej przejrzysty niż Dinosaur Island i bardziej realistyczny graficznie. I te meeple! Dwupoziomowe planszetki graczy! Polska edycja mogłaby sprzedawać się tak samo dobrze jak Everdell, a jest przystępniejszy w zasadach i nie tak losowy jak np. Na Skrzydłach.

Ewa Struzik: Nowy Wspaniały Świat
Dzięki tej grze odczarowałam mechanikę draftu. Miała być ciekawostką, a niespodziewanie stała się jedną z moich ulubionych gier. Nakręcanie produkcji i realizowanie projektów wciągnęło mnie na dobre. Może to i euro suchar, ale za to jaki dobry.

Grześ Szczepański: Detektyw
Największe odkrycie 2020 roku leżało na mojej półce już od dwóch lat i czekało na właściwy moment. Kiedy jednak w końcu zaczęliśmy kampanię Detektywa, pięć scenariuszy zleciało jak z bicza strzelił. FENOMENALNA gra dedukcyjna, godny następca Sherlock Holmes Consulting Detective – dodatek już kupiony i czeka!

Mateusz Tabędzki: Rzuć na Tacę
Moim osobistym odkrycie tego roku było Rzuć na Tacę oraz niezależna kontynuacja: Duże Sumy. Bardzo przyjemne roll&write’y, które mimo że mogą frustrować i wydawać się bardzo losowe ze względu na kości, to wymagają strategii i planowania swoich ruchów. A ta radość z budowania combosów! Trzeba spróbować samemu

W roku 2020 najczęściej grałem/grałam w

Gry w które, z własnej woli i z przyjemnością graliśmy najczęściej.

Arek Deroszewski: Similo
Gra, która udowadnia, że czasami najprostsze pomysły są najlepsze. Do zabawy w skojarzenia wystarczy jedna niewielka talia kart i 5 minut wolnego czasu. Najwięcej partii rozegrałem z córkami, ale dorosłym też się podobało. Nieoczekiwany, ale zasłużony zwycięzca ilości rozgrywek (mam ich na koncie ok. 60).

Marcin Dudek: Załoga: W poszukiwaniu dziewiątej planety
Najczęściej graną grą była Załoga: W poszukiwaniu dziewiątej planety: 83 rozgrywki, z których każda była niepowtarzalna, dzięki sprytnemu systemowi kampanii i losowanych zadań. W tym roku z przeciwnika mechaniki trick taking stałem się jej fanem. 

Julia Gawrońska: Everdell
Ciężko mi określić w co grałam najczęściej, ale wydaje mi się, że był to Everdell. Łatwo nim wprowadzić nowych graczy w świat gier, a także namówić do grania tych, którzy przywiązują uwagę do wizualności gry. Właśnie dlatego Everdell jeździ ze mną po Polsce i często trafia na stół. Drzewo przez to uległo lekko dewastacji, ale na szczęście mogłam się go pozbyć, po zakupie dodatku.

Sebastian Lamch: Posiadłość Szaleństwa 2.0 i Władca Pierścieni Podróże przez Śródziemie
Dwie świetne gry i obie z aplikacją. Najczęściej, bo najłatwiej je wyciągnąć i uruchomić – sama aplikacja pilnuje większości zasad, a my możemy zanurzyć się w klimat i przygodę. Powoli kończą się scenariusze do Posiadłości Szaleństwa, a nowego dodatku nie widać.

Krzysztof Sokół: Geniusz
Geniusz Reinera Knizia zawładnął sercami i umysłami każdego, kto usiadł do planszy. Geniusz niemieckiego matematyka w czystej postaci, powielany później wielokrotnie. Dodatkowym elementem przyciągającym moich gości do gry jest stare wydanie niemieckie od KOSMOS, plastikowe tokeny i solidna plansza. I oczywiście Brzdęk nie drażnij Smoka – ograliśmy każdy dodatek i to jest świetne podejście do deck-buildingu. Co więcej do tej mechaniki udało mi się wprowadzić wielu nieplanszówkowych graczy, dzięki temu że jest plansza i gonitwa, więc załapali super tą mechanikę, bo nie koncentrowali się na niej sensu stricte. Czekamy na kolejne dodatki.

Ewa Struzik: Horror w Arkham
Mój wieczny pożeracz czasu. Jeśli akurat nie gram jakiejś kampanii, to z dużym prawdopodobieństwem zastanawiam się, którą zagram kolejną lub opracowuje pomysł na talię badacza. Na stole często lądował również Nowy Wspaniały Świat.

Grześ Szczepański: Załoga: W poszukiwaniu dziewiątej planety
Najczęściej granym tytułem była Załoga – doczekała się aż 92 partii, i ze znajomymi, i z rodziną. Świetna, prawdziwa kooperacja dla fanów klasycznych gier karcianych. 49 miejsce na BGG nie wzięło się znikąd.

Mateusz Tabędzki: Keyforge
Ta specyficzna gra karciana, gdzie nie składamy własnych talii, a kupujemy booster z 37 kartami, które tworzą niezależny i unikatowy deck, wciągnęła mnie bez reszty. Nie wiem czy większa zasługę w tym ma community, liczne turnieje czy może po prostu turniejowe emocje towarzyszące podczas lokalnych rozgrywek. Ten tytuł jest wręcz idealny dla każdego kto chciałby spróbować pograć trochę bardziej na poważnie w karty, ale bez nadwyrężania domowego budżetu. A nowy dodatek już na horyzoncie!

Moim rozczarowaniem w roku 2020 było

Największy zawód, czyli duże oczekiwania i ostatecznie mała satysfakcja.

Arek Deroszewski: Wielki Połów
Przyznam, że na premierę gry Wielki Połów nie czekałem wcale, a jej tematyka w ogóle mnie nie kręci. Jednak gdy zobaczyłem, jak ładnie jest wydana, i że wykorzystuje m.in. mechanikę draftu kości, którą bardzo lubię, moje zainteresowanie grą wzrosło… Do czasu pierwszej i ostatniej rozgrywki, która ukazała mi Wielki Połów jako tytuł losowy, miejscami banalny i przewidywalny, a zarazem przekombinowany w wielu niuansach. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, do kogo skierowana jest ta gra. Nie skuszę się, nawet jak będzie na wyprzedaży.

Marcin Dudek: Santa Monica
Moim największym rozczarowaniem roku była Santa Monica – długo wyczekiwana, ze względu na przepiękne wykonanie i poprzednią grę tego autora (Najlepsza gra o kotach – świetny filler). Zniechęciła niedopracowaniem, błędami na kartach i niejasnymi zasadami, które zabijały płynność rozgrywki.

Julia Gawrońska: Passing through Petra
Jest jedna gra której tytułu nawet nie zapamiętałam (tak źle mi się w nią grało), dlatego przytoczę wam rozczarowanie roku nr 2: Passing through Petra. Gra zapowiadała się ciekawie, ale w zasadzie w żaden sposób nie można było przeszkadzać innym graczom, w trakcie rozgrywki. Do tego gra zakończyła się niespodziewanie i nagle, kiedy zupełnie się tego jeszcze nie spodziewałam.  Zdaje się być przy tym przeokropnie losowa. Fajne komponenty niestety nie gwarantują przyjemnej rozgrywki.

Sebastian Lamch: Tainted Grail
Spora dawka mrocznego klimatu, piękne wykonanie… i niestety budowa gry zaburzająca imersję. Jak Łowcy pokazali jak świetnie połączyć walkę z fabułą, tak tutaj dostaliśmy zamulającą i zwalniającą całą akcję układankę z kart. Tam, gdzie Łowcy A.D. 2114 pokazali świetnie napisany tekst tam Tainted Grail poległo przerywając go ciągle mechanicznymi wstawkami.

Krzysztof Sokół: Draftozaur
Baaaardzo czekaliśmy. I jakoś tak nie było efektu wow. Niby wszystko działa, ale te miseczki to przerost formy nad treścią. Nie ma takiej płynności jak w drafcie z kartami. Gra piękna i niedroga, ale chyba właśnie to jej podstawowe atuty, niestety nie implementacji mechaniki draft u na meeple.

Ewa Struzik: Spirit Island
Lubię kooperację, a pomysł wcielenia się w duszki elementalne broniące wyspy wydał mi się początkowo super fajny. Niestety mój entuzjazm zniknął po pierwszej grze, a w sumie to już w trakcie. Irytowało mnie, że mapa wyspy, jest praktycznie bezużyteczna i trzeba ją stale konfrontować z zaśmieconą planszą pomocniczą. Koncept plastik kontra drewno, w teorii ciekawy, na żywo jakoś nie przekonał. Gra kompletnie mnie nie wciągnęła. Zagrałam raz i nieszybko spróbuję ponownie.

Grześ Szczepański: Battle for Rokugan
W tym roku nie przeżyłem jakichś szczególnych rozczarowań growych, natomiast o wiele więcej obiecywałem sobie po Battle for Rokugan – miały być negocjacje, emocje i walka o każdy skrawek mapy, a w praktyce wyszło dość nijako. Na dodatek gra jest dość nieczytelna – zagrałem raz i nie mam ochoty ponawiać tego doświadczenia.

Mateusz Tabędzki: 7 Cudów Świata
Może to nie do końca rozczarowanie samą grą, ponieważ 7 Cudów Świata jest świetnym tytułem, ale zawiodłem się na odświeżonej wersji. Po części zły jestem na sam fakt stworzenia nowej szaty graficznej, która nie jest kompatybilna ze starymi dodatkami. Wymaga to albo zmiany całego kompletu gry, albo podarowania sobie w przyszłości nowych dodatków jeśli takowe się ukażą. Mi też osobiście te nowe lśniące karty nie przypadły do gustu, infografika jest dla mnie mniej czytelna niż słowa, ale to indywidualna kwestia każdego z nas.

Tyle od nas. A wy? Co was zachwyciło, co rozczarowało, a w co graliście najczęściej?

Ewa Struzik