Było grane! Planszowe podsumowanie miesiąca (listopad 2020)
Nie wiem jak Wy, ale my się tak zagrywaliśmy w listopadzie, że minął nam jak z bicza strzelił. W tym miesiącu na nasze stoły trafiło więcej gier powszechnie znanych… i chyba nie skłamię, twierdząc, że w większości dość mózgożernych. Zapraszamy na podsumowanie!
Łukasz – euro, euro, więcej euro!
Najbardziej w listopadzie cieszę się z zapoznawczej rozgrywki w Cooper Island , która czekała już dłuższy czas na półce. W skrócie: jest to jedno z cięższych euro, w które grałem. Każdy z graczy prowadzi kawałek wyspy, na której stara się odpowiednio poukładać tereny, by zebrać odpowiednie surowce. Dodatkowo musimy budować także wzwyż – im wyżej, tym mamy więcej surowców. Co jeszcze? Worker placement, cele, które musimy zająć, 2 rodzaje budynków z przeróżnymi zdolnościami, zdobywanie nowych robotników i… żywienie W zasadzie: czegóż tu nie ma? Zapoznawcza 3-osobowa rozgrywka zostawiła po sobie spory niedosyt
Udało się też wrócić do trochę zapomnianego Orleanu wraz z dodatkiem Inwazja. Celem było zagranie czegoś kooperacyjnego na dwie osoby. Dalej Orlean jest świetnym tytułem, w którym rozgrywka wprost wpłynie. Inwazji co prawda nie udało się odeprzeć, ale jest chęć na więcej.
Kolejna zapoznawcza rozgrywka to Kroniki Zbrodni. Pierwsza partia to oczywiście poznawanie gry i scenariusz testowy, ale i mi, i żonie spodobało się. Przed nami kolejne sprawy do rozwiązania. Całość wydaje się uproszczonym Sherlockiem Holmesem, ale nie jest to minus.
Miłosz – zachwyty i rozczarowania
W listopadzie udało mi się rozegrać 53 partie w 23 tytuły. Do wyróżniających się, nie zawsze pozytywnie, zaliczyłbym:
Dominant Species: The Card Game – karciana wersja planszowego potwora. Prosta, ale bardzo sprytna gra z nutą negatywnej interakcji i zarządzaniem kartami. Polecam grać w minimum trzy osoby. GMT potrafi robić naprawdę świetne gry, nawet w kompaktowym wydaniu.
Neuroshima Last Aurora – ładna gra z ciekawym pomysłem na fabułę z wyścigiem do mety. Niestety mechanika gry kompletnie mi nie leży. Gra jest do bólu losowa i nie ma nad tym żadnej kontroli. Kilka mechanik wydaje się zbędnych i niepotrzebnie komplikuje grę. Do tego koszmarnie losowy system rozstrzygania starć był dla mojej ekipy nie do przyjęcia. Kolejnego razu nie będzie.
Barrage – o jakie to jest dobre! Z każdą kolejną partią odkrywam kolejne warstwy tej gry. Jest ciasno, zawsze za mało zasobów, a sporo możliwości. Każda decyzja ma znaczenie i trzeba maksymalnie wykorzystywać okazje do zdobycia punktu i blokowania przeciwnika. Nieopatrzna decyzja w początkowych fazach gry będzie mściła się na nas do końca rozgrywki.
Grzesiek – jak to jest wyrobić 400% normy
Krótko: listopad był najlepszym planszókowo miesiącem w moim życiu, bo natrzaskałem 90 partii w 30 tytułów. Na wyróżnienie zasługuje, że poznałem aż 4 nowe worker placementy: Magnum Sal, Architektów Zachodniego Królestwa, Viticulture i Dwergara.
Zwłaszcza te ostatnie dwa tytuły zasługują na wyróżnienie. Viticulture jest grą o bardzo eleganckiej mechanice, pięknym wykonaniu i przyjemnym temacie. Zagrałem już w 2, 3 i 4 osoby i w każdym gronie było super, przypuszczam, że nawet na 5 i 6 osób gra będzie działać dobrze. Myślę, że w tym tempie do mojej kolekcji niebawem trafi również Toskania.
Dwergar zaś mnie całkowicie zaskoczył – Marcin w recenzji pisał, że jest to świetna gra, ale nie spodziewałem się, że aż tak mi siądzie. Na żywo wygląda dużo czytelniej niż się obawiałem, jest pełna interakcji, a mimo pozornie prostych decyzji dostarcza MNÓSTWO główkowania. Grane na egzemplarzu kolegi, ale mój już do mnie idzie.
Mateusz i podróże w czasie
Listopad zleciał niesamowicie szybko i mam odczucie, że w tym miesiącu grałem o wiele mniej niż zwykle – może to przez brak cyklicznych spotkań przy planszy spowodowany zamknięciem gastronomii.
Po prawie roku spotkań udało nam się zakończyć “kampanię” T.I.M.E. Stories. Mam tu na myśli przejście wszystkich oficjalnie wydanych dodatków przed Wydawnictwo Rebel. To była niesamowicie interesująca przygoda, różnorodne scenariusze i prawdziwie heroiczna wytrwałość. Co mam na myśli? A to, że przy każdym naszym spotkaniu z tymi znajomymi, wyciągaliśmy na stół T.I.M.E. Stories i kolejne dodatki. Ale to już za nami… a nie! Nadchodzą scenariusze fanowskie, których jest praktycznie drugie tyle. No i plan na 2021 mamy!
Osobiście polecam zagłębić się w T.I.M.E. Stories, chociaż zdaję sobie sprawę że nie jest to tania rozrywka, ale zawsze można dodatki pożyczyć albo kupić i sprzedać po ich przejściu. Ja akurat, z moją duszą kolekcjonera, tak nie robię, ale jest to jakieś rozwiązanie na niewydawanie kilkuset złotych na jedną grę.
W listopadzie udało nam się podkręcić trochę tempo i rozegrać Bractwo Wybrzeża oraz Madame, które zamykają całą serię. Pierwszy ze wspomnianych scenariuszy przenosi nas na XVII wieczne wody Morza Karaibskiego, wprowadza kilka nowych mechanik i dodatkową planszę. Więcej nie będę spojlerował, sięgnijcie po ten dodatek sami, ale jedno jest pewne. Fani pirackich klimatów będą zadowoleni! Ostatnia część zaś to XVII wieczny Wersal i choć ponownie jest to scenariusz całkiem oryginalny, nieco irytowała nas mało czytelna czcionka.
Podsumowując
W tym miesiącu królowały zdecydowanie gry euro; ponownie pojawiło się Barrage, ale także Cooper Island, Orlean i Dwergar. A u Was?
Grzesiek & cały zespół redakcyjny Board Times
- Twilight Inscription, czyli przez tabelki do gwiazd. Recenzja - 22 lutego 2023
- Star Wars Zewnętrzne Rubieże: Niedokończone Sprawy. Recenzja dodatku - 9 lutego 2023
- Piątka. Recenzja - 19 grudnia 2022