Było grane! Planszowe podsumowanie miesiąca (luty 2021)
Poleciała kolejna kartka z kalendarza. W tym miesiącu ogrywaliśmy nowości: Quetzala, Aquaticę, Moje Miasto, ASOIAF… a wrażenia? Raczej pozytywne, choć nie w każdym przypadku!
Spis treści
Marcin
24 rozgrywki w Moje miasto zdominowały ten miesiąc. Jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza gra legacy z jaką się spotkałem – i całkowicie nadająca się do grania po zakończeniu kampanii. Każda rozgrywka wprowadza coś nowego, ale z reguły nie jest to jeszcze więcej komponentów wyciąganych z tajemniczych skrytek, ale ciekawe nowe zasady, nowe sposoby punktowania itp. Bardzo podoba mi się takie podejście do gier legacy. Dla mnie – numer jeden w lutym.
Natomiast sporym rozczarowaniem okazała się Aquatica – miałem wrażenie, że reguły mocno ograniczają gracza, żeby przypadkiem nie mógł wykręcić zbyt ciekawej tury. Nie pozwalają na rozbudowane combosy, wydłużają rozgrywkę, która po jakimś czasie zaczyna odrobinę nudzić. Spodziewałem się szybkiego, dynamicznego i prostego euro, dostałem jedynie proste euro. Trochę za mało.
Sebastian

Grzesiek
W lutym przeżyłem kilka planszówkowych rozczarowań, ale najwięcej partii zaliczyły dwie gry, które akurat całkiem doceniam. Przede wszystkim Quetzal: Miasto Świętych Ptaków, całkiem przyjemne, leciutkie euro o szukaniu skarbów w legendarnych ruinach. Główny trik z rzucaniem meeplami nie chwycił mnie za serce, ale gra jako całość okazała się być nadzwyczaj przyjemna. Więcej o Quetzalu napisałem tutaj.
Po dłuższej przerwie natomiast na stół wróciła przegenialna kooperacja od Vlaady Chvátila – Space Alert. W tej zaledwie dziesięciominutowej grze wcielamy się w załogę statku, która musi na bieżąco radzić sobie z nadlatujacymi zagrożeniami. Programowanie akcji w czasie rzeczywistym, różne scenariusze, GENIALNA, pełna humoru instrukcja… na 5 osób zabawa była wręcz rewelacyjna; wliczając tutorial i misje szkoleniowe, zagraliśmy 8 razy z rzędu. W marcu już jesteśmy umówieni na powtórkę, a w międzyczasie dotrze do mnie mój własny egzemplarz z MatHandlu
Mateusz
Na moim stole od kilku tygodni królują gry z mechaniką worker placement. Zacznijmy od nowości wydawnictwa G3, czyli Quetzal. Ten intrygujący tytuł wprowadza ciekawą mechanikę rzutu meplami na początku każdej rundy, przed rozmieszczeniem ich na planszy. Quetzal zawiera również mechanikę zbierania setów kart oraz licytacji, a dodatkowo okraszony jest piękną oprawą graficzną. Świetny, rodzinny tytuł, który polecam sprawdzić.
Intensywnie grana w tym miesiącu była także pewna polska gra o krasnoludach. Mowa oczywiście o Dwergarze, również tytule z mechaniką worker placement. Tym razem jedna niczego nie podrzucamy, a wykopiemy sumiennie surowce w kopalni, wykonujemy szereg akcji, który pozwala nam wymieniać zasoby oraz oczywiście jak to w takich grach bywa, wykonywać projekty dające punkty zwycięstwa. O klimatycznych grafikach nie będę wspominał, bo wystarczy spojrzeć na zdjęcie
A jaki tytuł skradł moje serce w lutym? Jest to Pudełko Łakoci do Najlepszej gry o kotach. To klimatyczne rozszerzenie tej sympatycznej karcianki może nie wprowadza nowej mechaniki, ale spodoba się kociarzom. Dodanie pudełek, w których trzymamy koty oraz lasera? Majstersztyk, widać, że ta gra to tytuł, który faktycznie jest dla posiadaczy tych zwierząt domowych. Idealny prezent dla miłośników kotów.
- Najlepsza gra o kotach
- Quetzal
- Dwergar
Grzesiek & cały zespół redakcyjny Board Times
- ZnaczkoMania. Piekło pocztowe czy raj filatelistów? Recenzja - 23 stycznia 2025
- Printing Press. Para – buch! Prasa – w ruch! Recenzja. - 23 lipca 2023
- Champions! Turniej inny niż wszystkie. Recenzja. - 17 lipca 2023