Krótka foto-relacja z BallConu V w Toruniu.
Byłem, widziałem, zagrałem. Wizyta w Toruniu była moim pomysłem na weekend. Byłem tam dotychczas tylko raz, ale stało się to niejako przypadkiem, więc nie miałem czasu na zwiedzanie – długa historia. Chciałem to nadrobić tym razem, ale skończyło się tak, że zwiedziłem wyłącznie tutejszą starówkę i kilka innych wartych uwagi miejsc, a pozostały czas przegrałem na konwencie. Ale było warto, bo jego kameralność stanowiła wręcz atut. Mniej osób, znaczyło mniejszą anonimowość. Poznane w sobotę osoby wciąż tu były i mogłem się z nimi zrewanżować. Ale dość rozpisywania się – niech przemówią zdjęcia.

Najpierw zapisałem się na turniej, a potem ujrzałem, że grają w Rialto. Byłem rozdarty, ale ostatecznie pomogłem przy tłumaczeniu i ruszyłem po swój puchar.

Indyjskiej odmiany bilarda się nie spodziewałem. Zająłem zaszczytne 10 miejsce na 10 uczestników, ale dyplom jest (i to dobrze, bo na puchar nie miałem już miejsca).