Relacja z Pyrkonu.


Ruszyli wszelkiej maści zapaleńcy, wielbiciele, fanatycy, by szturmem wziąć teren międzynarodowych targów Poznańskich, gdzie w dniach 22 – 24 marca odbył się festiwal Pyrkon. Najtrudniejsze zadanie jakie organizatorzy, czyli Klub Fantastyki „Druga Era”,  postawili przed tą dzielną kompanią była kilkugodzinna walka przed okienkami kasowymi, w kolejkach długich jak ogon Smaug’a. Dość powiedzieć, że dla tych, którzy przetrwali znużenie, zimno i zniecierpliwienie czekała moc wspaniałości i bezlik niesamowitości …

Zgodnie z przewidywaniami organizatorów festiwal pobił zeszłoroczny rekord 6000 uczestników. Liczbę tą udało się nawet podwoić. Niestety, skutkowało to ogromnymi kolejkami do kas biletowych. Szczególnie w piątek, pierwszy dzień konwentu, kilkugodzinne oczekiwanie nie było rzadkością. Na szczęście wyczekującym umilał czas jeden z organizatorów. Śpiewał, tańczył i imał się wszelkich innych sposobów by utrzymać emocje tłumu na wodzy. Nie można nie wspomnieć o tym jak ciekawa i różnorodna była to grupa. W końcu nieczęsto się zdarza by w jednym miejscu i czasie spotkali się pasjonaci tak wielu galaktyk, krain i światów. RPGi, LARPy, film i literatura fantastyczna, gry komputerowe i planszowe, wszystko co niezwykłe i magiczne stało się przez trzy dni codziennością poznańskich targów. Postarano się o konkursy i pokazy, zagranicznych gości i polskie sławy. Z najciekawszych warto napomknąć o spotkaniu autorskim z pisarzem horrorów Graham’em Masterton’em, czy polskim fantastą Jackiem Dukajem. Duże zainteresowanie wzbudzała też post apokaliptyczna wioska zbudowaną z pozostałości naszej cywilizacji, której mieszkańcy wyglądali jak żywo wyjęci z gry „Fallout”. Nad ich obozem wisiała flaga z wiele mówiącym napisem Brotherhood  of Beer. Niewątpliwie najbarwniejszym wydarzeniem festiwalu była „Maskarada”, czyli Wielki Konkurs Strojów. Niełatwo się otrząsnąć ze spotkania w jednym pomieszczeniu  Iron Man’a, Jedi i ludzika LEGO.

Jakkolwiek bogaty i różnorodny, tegoroczny Pyrkon bez cienia wątpliwości stał pod znakiem planszówek. Pawilon nr 7, w którym znajdował się 900 metrowy games room, był najtłumniej odwiedzaną halą . To tam biło serce festiwalu. Patronat nad nim, jak co roku, objęło Poznańskie Stowarzyszenie Miłośników Gier Planszowych „Gramajda”. Dzięki ich wysiłkom uczestnicy mogli korzystać z posiadającej ponad 100 tytułów wypożyczalni gier, która działała przez 24 godziny na dobę. W rezultacie większość maniaków fantastyki, prędzej czy później, zasiadała by tasować talie i rzucać kości. Games room podzielony był na kilka działów. Dla ludzi z miarami był obszar bitewniaków. W innej części królował Munchkin. Gdzie indziej “Magic the Gathering”. Jednym słowem każdym mógł znaleźć coś dla siebie. Swoją obecność zaznaczyło też większość polskich firm zajmujących się grami planszowymi.

Bardzo kompetentni panowie ze stanowiska Galakty prezentowali polską wersję gry „Star Wars: X-Wing”. Pod ich okiem można było skorzystać z niepowtarzalnej okazji zagrania pierwszymi polskimi taliami takich gier jak „Android: Netrunner” czy „Gwiezdne Wojny: Gra Karciana”. Wydawnictwo Rebel poza sprzedażą swoich tytułów prowadził również naukę i pokaz gier „Time’s Up” oraz „Mały Książę”. Fani serii Heroes of Might and Magic mieli szansę nabyć jej planszową wersję podpisaną przez samego autora. Natomiast nowo powstałe wydawnictwo „Cube Factory of  Ideas” uczyło gry w „Schotten-Totten” oraz  „Goblins”. Na uwagę zasługuje również games room firmy Portal, na którym udostępniono nieomal każdą z ich gier. Największym powodzeniem cieszyły się nowa edycja „Zombiaków” oraz król polskich kooperacji „Robinson Crusoe”. Niezwykle ciekawą formę promocji zaproponowali uczestnikom pracownicy wydawnictwa „Black Monk”. Jeden z nich biegał po korytarzach poznańskich targów z egzemplarzem „Zombicide” ścigany przez hordę obszarpanych, lecz krwiożerczych zombie, w których wcielili się zapewne jego koledzy. Swoją obecność zaznaczyli także twórcy gry „Future Inc.”, którzy zabiegali o wsparcie dla tego projektu na Kickstarterze.  Nie sposób wymienić wszystkich prezentacji, prototypów i pokazów jakie miały miejsce na Pyrkonie. Każdy fan gier planszowych, który był tam obecny został nakarmiony do syta.

Zainteresowanie jakim cieszyły się gry planszowe na tegorocznym Pyrkonie świadczy o rosnącej popularności naszego hobby. Trudno powiedzieć czy było to zamierzeniem organizatorów, czy też nie, ale nie pozostawia wątpliwości, że planszówki zatriumfowały. Grali wszyscy i wszędzie. W momentach kiedy games room pękał w szwach gracze siadali na ziemi i grali pod ścianą. Wielu  przyjechało do Poznania, by spróbować nowych tytułów przed ich zakupem.  Pozostali nieświadomi mocy planszy dali się wciągnąć przy okazji innych atrakcji. Koniec końców, podobnie jak w grach planszowych, najważniejsze jest to, że wszyscy dobrze się bawili.

Autorem relacji jest Darius Kaminski