Ubongo Travel – mała rzecz, a cieszy. Recenzja
Warning: fopen(http://imaginary-realities.com/bggapi/bgg.php?action=findgame&id=266421): failed to open stream: HTTP request failed! in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 149
Warning: fopen(http://imaginary-realities.com/bggapi/bgg.php?action=findgame&id=266421): failed to open stream: HTTP request failed! in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 149
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo Egmont nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.
Bestsellerowa gra Ubongo teraz dostępna w zupełnie nowej odsłonie.
Niewątpliwie gra Ubongo ma już swoje lata i zapewne mało jest fanów planszówek, którzy o niej nie słyszeli. Autor Grzegorz Rejchtman choć jest autorem innych gier, to w swoim dorobku ma ponad 20 tytułów z tej serii. W każdej z wersji staramy się jak najszybciej wykonać zadanie ułożenia konkretnego kształtu. Często będziemy ograniczeni do pewnego obszaru na płaszczyźnie. Będziemy musieli tylko wykombinować, jak tu zmieścić kafelki. Czasem (w wersjach 3D) pojawi się element przestrzenny, gdzie już nie będzie tak prosto.
Tym razem Ubongo Travel wykorzystuje pomysł z pierwszej wersji – wszystko dzieje się w dwóch wymiarach. Jednak niektóre elementy są tu zmodyfikowane. Co konkretnie? I czy warto zaopatrzyć się w ten tytuł? Zapraszam do lektury.
Spis treści
Informacje o grze
Wykonanie
Dzisiaj zaszalejemy i będzie tabelka:
| Wysokość pudełka [mm]: |
185
|
|---|---|
| Głębokość pudełka [mm]: |
36
|
| Szerokość pudełka [mm]: |
115
|
| Waga [g]: |
300
|
Pudełko więc raczej nieduże, w środku 32 dwustronne karty zadań + 4 komplety kafelków (po 8 dla każdego gracza). Może się wydawać, że kart jest trochę mało, ale do tego jeszcze wrócimy.
Kafelki do układania nie są może zbyt grube, ale spełniają dość dobrze swoje zadanie. Wyobrażam sobie jednak przypadek, gdy ktoś o mniej wprawnych rękach będzie miał problem z układaniem.
Układaj – im szybciej, tym lepiej
Na początku rozgrywki trzeba ustalić z pozostałymi graczami, jaki wybieramy poziom trudności. Karty A wymagają układania kształtów z 3 kafelków, karty B (z drugiej strony) – z 4. Możemy też od razu zdecydować, że np. dzieci grają z ułatwieniem, a dorośli na trudniejszej stronie. Każdy z graczy bierze swój zestaw klocków (8 o różnych kształtach).
Każdy otrzymuje jedną kartę, następnie wszyscy zaczynają w tym samym czasie układać. Kto pierwszy zakończy zapełniać swoją planszetkę, zaczyna liczyć do 20 (lub do 30). Kto w tym czasie zakończy swoje zadanie, ten również otrzyma punkt. Komu nie udało się, oddaje swoją kartę graczowi, który skończył jako pierwszy. Karty pełnią rolę punktów. Jak łatwo zauważyć, najlepiej zakończyć jak najszybciej.
Rozgrywka toczy się przez 8 kolejek. Po ich rozegraniu sprawdzamy, kto ma najwięcej punktów. Ten gracz zostaje zwycięzcą.
Ubongo!
Od razu ostrzegam: gra niesamowicie wciąga. Dla moich dzieci wiele razy służyła jako jednoosobowa łamigłówka. Trudno się dziwić. Ja też spędziłem przy niej sporo czasu.
Rozgrywka wieloosobowa jest oczywiście o tyle ciekawsza, że ścigamy się z innymi graczami. Zależy nam na czasie, gdyż potencjalnie pierwszy gracz otrzyma najwięcej punktów. Nic jednak nie szkodzi, gdy komuś się coś nie uda. Rozgrywka jest naprawdę szybka, więc często na jednej się nie kończy.
Szybko doszliśmy z moimi dziećmi, że możemy ciut zmodyfikować zasady. Nie bardzo nam odpowiadało, że pierwszy gracz otrzymuje naprawdę spory bonus w postaci dodatkowych kart. Zagraliśmy więc z minutnikiem. 4 minuty. Kto ułoży najwięcej kart, wygrywa. Proste i bardziej sprawiedliwe. Co prawda interakcji nie ma tu właściwie żadnej. Nam to jednak bardziej odpowiadało.
Nie zmienia to faktu, że gra jest dobra, szybka, a przy tym rozwijająca. Na pewno poradzą sobie z nią i młodsze dzieci. Starsi mogą zagrać na trudniejszej stronie planszy, ale także zrezygnować przy układaniu z żółtego (prostego) klocka.
Wersja travel sprawdza się. Gra jest niewielka i rzeczywiście można ją zabrać do torebki czy plecaka. Przyznam się, że z synem zagraliśmy króciutką partyjkę przed koncertem (na balkonie, bo akurat nie potrzebujemy tutaj zbyt dużo miejsca).
Przy okazji wrócę do liczby kart. Może się wydawać, że jest ich mało, jednak przez całą grę wykorzystamy raptem 8 z nich. Jest to więc liczba wystarczająca. Przy okazji ciężko wszystkie układy spamiętać. A poza tym każde z zadań można zrobić na co najmniej 3 sposoby.
Podsumowanie
Uważam, że Ubongo Travel po prostu warto mieć. Na wszelkie wyjścia, wypady, gdy potrzebujemy czegoś szybkiego – tytuł jest tu idealny. Co prawda jeśli gramy tylko w domu, być może lepiej sprawdziłaby się wersja standardowa, ale ja zostaję przy wersji Travel.
Polecam. Dla dzieci, rodziców, starszych, młodszych. Myślę, że nikt nie będzie narzekał.
- proste zasady
- szybka rozgrywka
- możliwość ułatwiania i utrudniania rozgrywki
- wariant solo
- poręczność
- kafelki są dość cienkie
Ocena:
Być może jest to tylko mały tytuł, ale daje sporo radości. Rozwijający, prosty, poręczny. Do zabrania ze sobą praktycznie wszędzie.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
Wesprzyj nas na Patronite i zdobądź planszówkowe nagrody.
- Bohema – (nie)zwykły żywot artysty. Recenzja - 16 października 2025
- Primal Hex – Wojna, blef i emocje – wrażenia z asymetrycznego pojedynku - 8 października 2025
- Szepczący las – jak to wszystko ze sobą połączyć? Recenzja - 8 września 2025









