Mariposas – wśród motyli. Recenzja
Mariposas zabiera nas w nietypową podróż. W trakcie rozgrywki naszym zadaniem będzie odbycie inspirowanej prawdziwą migracją motyli wyprawy przez trzy pory roku. Nasze motyle będą się rozmnażać, starsze populacje będą wymierać, nie możemy przy tym zapominać o zbieraniu odpowiednich zestawów nektarów kwiatowych.
Mariposas to kolejny po Na skrzydłach tytuł od Elizabeth Hargrave. I tym razem gra zbliża nas do natury. Na skrzydłach pokazywało nam z bliska zwyczaje ptaków. Tutaj poznajemy szczegóły migracji monarchów, która w rzeczywistości może odbywać się na odległości ok. 3000 km. Przy stole trzy pory roku trwać będą ok. godziny.
Spis treści
Informacje o grze
Wydawnictwo: Albi Polska
Liczba graczy: 2 – 5
Czas gry: 45 – 75 minut
Wiek: 8+
Cena: ok. 190 zł
Wykonanie
Co prawda poprzednia gra Elizabeth Hargrave wydana została przez Stonemaier Games, ale AEG “utrzymało” wysoki poziom. Mamy więc i tu plastikowe boxy na komponenty. Każdy z graczy ma swój pojemniczek na swój zestaw motyli.
Troszeczkę zabrakło organizera na pozostałe elementy – głównie żetony kwiatów, ale i pojemniczki na motyle stanowią świetne udogodnienie. Z drugiej strony można je wykorzystać właśnie na kwiaty, ale zawsze czegoś będzie nam brakować… Mamy też w pudełku pokaźną liczbę kart. Jakościowo wszystko jest na wysokim poziomie.
Gra zdecydowanie zachwyca przemyślaną, ale też stonowaną grafiką. Ikonografia właściwie nie pozostawia wątpliwości i już po pierwszej rozgrywce nie powinniśmy mieć z nią problemów. Całość może nam trochę przypominać ryciny z atlasu owadów, co oczywiście jeszcze dodaje klimatu.
Zasady migracji Mariposas
Mariposas każe skupić się nam na punktach. Zdobywać je będziemy w przeróżnych miejscach. Mamy tu więc swoiste cele na każdą z 3 pór roku – za ich realizację zdobywać będziemy punkty. Dodatkowo w czasie gry możemy otrzymać karty bonusowe. Każda z nich daje co prawda tylko punkt, ale zestawy mogą dać nam przeróżne bonusy (także w postaci punktów na koniec gry).
Jakby tego było mało całkiem sporo punktów czeka na nas, jeśli uda nam się wrócić do miejsca startowego motylami z ostatniej, czwartej generacji.
Gra oparta jest na zagrywaniu kart akcji, które umożliwiają nam przede wszystkim ruch naszymi motylami. Mariposas zaczynamy mając tylko jedną grupę motyli (oczywiście z 1. generacji). W trakcie gry będziemy chcieli nasze motyle rozmnożyć – pamiętajmy o końcowych punktach, chociaż oczywiście w czasie gry da nam to o wiele większe pole manewru. Dlaczego opłaca nam się przemieszczać nasze motyle, a nawet powędrować na krańce planszy? Pole, na którym wylądujemy, dostarcza nam nektar – tu symbolicznie ujęty w postaci kwiatu (mamy ich w grze 5 rodzajów). Oprócz kwiatów możemy też wylądować na polu miasta, które dostarcza nam m.in. kart bonusowych (i dodatkowego bonusu na podstawie rzutu kostką). Pola na końcu planszy są cenniejsze, bo mogą dać nam nawet 2 żetony naraz.
Co ważne jeśli pole, na którym zakończyliśmy ruch, sąsiaduje z trojeścią, możemy rozmnożyć naszego motyla (powstaje wtedy nowa grupa z kolejnej generacji). Koszt jest uzależniony od poziomu nowej generacji (od 2 do 4 takich samych żetonów kwiatów bądź od 3 do 5 dowolnych).
Na koniec każdej z pór roku zliczać będziemy punkty z karty celów. Czasem chodzić będzie o zajęcie swoimi motylami miejsc powyżej jakiegoś miasta, czasem w trakcie danej pory roku rozmnażanie będzie premiowane, czasem punkty zdobywać będziemy za zestawy kwiatów.
Na koniec gry nie można zapomnieć o katach bonusowych i premii za powrót do Michoacán. Jeden motyl to tylko 3 punkty, ale już 4 czy 5 to aż (odpowiednio) 17 i 21 punktów.
Jak się łatwo domyślić, wygra ten, kto zbierze najwięcej punktów.
Spokojny lot przez trzy pory roku
Gra o motylach? Może się wydawać, że to trochę żart. Nic bardziej mylnego. Gra edukacyjnie jest dopięta na ostatni guzik (o czym świadczą liczni konsultanci merytoryczni). Faktycznie poznajemy całkiem sporo szczegółów odnośnie motyli monarchów.
Dodatkowo sama gra daje nam bardzo ciekawe odczucia. Z jednej strony bowiem staramy się zrealizować cele w każdej porze roku, z drugiej strony cały czas z tyłu głowy pamiętamy o powrocie do Michoacán. Sprawa często nie będzie taka prosta. W pierwszej rozgrywce łudziliśmy się, że mamy jeszcze dużo czasu i do Meksyku wróciło raptem po jednym motylu. W kolejnych rozgrywkach było już lepiej. I choć gra nie jest zbytnio skomplikowana ani złożona, to jednak musimy się jej nauczyć, wyczuć odpowiedni moment na powrót. Być może nawet policzyć, co mi się bardziej opłaca: realizować cele, czy wracać ostatnią generacją do Michoacán.
Cały czas będziemy się też zmagać z pewną losowością wynikającą z kart akcji. Czasem będziemy mogli pokonać aż 5 pól jedną grupą, a czasem po prostu po 1 polu trzema grupami. Nie ma tu właściwie złych kart, ale czasem będziemy potrzebowali “długiego” ruchu. Z drugiej strony wiele krótkich ruchów służyć nam będzie do pozyskania cennych kwiatów. W końcu rozmnażanie naszych motyli też będzie swoje kosztować. Należy też pamiętać o przyszłych ruchach i odpowiednio zarządzać ręką.
Nie ma tu więc karzącej losowości, a raczej możliwości, które warto przemyśleć i wybrać optymalne posunięcie. Gra sprawdzi się nie tylko w gronie początkujących czy średnio zaawansowanych, ale też bardziej wymagających graczy. Pomimo pozornej prostoty mamy tu parę dróg do zdobywania punktów, a co najważniejsze każdą rozgrywkę możemy poprowadzić w inny sposób. Przy okazji jeśli trafią nam się 2 identyczne karty w ręce, możemy je wymienić na inne. Dzięki temu cały czas mamy wpływ na posiadane akcje.
Gra skaluje się dość dobrze, choć im więcej graczy, tym ciekawiej. Z całą pewnością w mniej osób ciężko będzie dotrzeć do wszystkich miast. Przy większej liczbie osób przy planszy zdarza się, że motyle rozpierzchną się po całej planszy. Każdy w inny sposób będzie podchodził do celów, stąd też rozgrywka często jest ciekawsza. Plansza przy każdej liczbie osób wygląda właściwie tak samo – jeśli chodzi o rozmiar i rozkład miast.
Dochodzimy tu też do dość istotnego punktu: mianowicie interakcji. Opiera się ona właściwie tylko na dodatkowym bonusie dla gracza, który jako pierwszy dotarł do miasta. Co ciekawe nawet na jednym polu mogą stać motyle wielu graczy. Podobnie cele realizuje każdy i nie ma tu żadnego stopniowania. Mamy tu więc dość pokojową rywalizację. Nie ma możliwości zablokowania komuś czegokolwiek.
Jak już wspominałem, w Mariposas musimy wyważyć, w jakie cele idziemy, czy zamierzamy eksplorować miasta, by zdobyć cenne bonusy, czy jednak skupimy się na punktach z końcowego powrotu do Michoacán. Wszystko to sprawia, że nie ma tu często oczywistych decyzji. Wiosenne karty celów skłaniać nas będą to podróży na północ, bądź też na wschód. Już tutaj musimy podjąć decyzję, gdzie się wyprawimy. Późniejsze karty celów (letnie) często dają punkty za utrzymywanie się na północy. Jednak z czasem okaże się, że warto już wtedy myśleć o powrocie na południe. 6 tur, które mamy do wykorzystania na jesieni, może nie wystarczyć, by wrócić naszymi motylami do Michoacán.
Podsumowanie, czyli Michoacán
Mariposas to naprawdę ciekawy tytuł stawiający przed nami niebanalne wybory. Jego lekkość (w końcu to gra o motylach) daje jednocześnie pole do pokombinowania. Sądzę, że gra może wprowadzać nowych graczy w świat planszówek, choć ja osobiście grałem tylko w gronie bardziej doświadczonych. Zasady są dość przystępne i świetnie wytłumaczone w instrukcji.
Gra za każdym razem może nas zaskoczyć innymi kartami celów, które też kierują w pewien sposób przebiegiem rozgrywki. Całość świetnie splata się z tematem migracji motyli. Kolejne cele skłaniają nas do podróży, bądź namnażania się… Z całą pewnością Mariposas musimy się nauczyć. Nie chodzi tutaj tylko o różnorodne cele i sposób ich optymalnej realizacji, ale też wyczucie właściwego momentu na powrót. Dodatkowo kluczowe może okazać się miejsce narodzin ostatniej, czwartej generacji.
I choć interakcja jest tutaj naprawdę delikatna, to jednak przy rodzinnym tytule jest to zrozumiałe. Mimo to do motyli wracamy chętnie. Zarówno dzieci, żona, jak i moi rodzice polubili ten tytuł. Myślę, że przed nami jeszcze wiele ciekawych rozgrywek.
- przemyślane, ale też dość intuicyjne zasady
- regrywalność
- świetna oprawa graficzna
- ciekawe decyzje opierające się na kartach celów, ale też bonusie za powrót na miejsce startowe
- ograniczona losowość
- bardzo delikatna interakcja
- zdobywanie kart zdolności cyklu życia często jest utrudnione (ten sam kolor może być rozsiany po całej planszy)
Ocena: (5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Albi Polska za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
Game Details | |
---|---|
Name | Mariposas (2020) |
Złożoność | Medium Light [2.19] |
BGG Ranking | 1533 [6.77] |
Liczba graczy | 2-5 |
Projektant/Projektanci | Elizabeth Hargrave |
Grafika | Matt Paquette & Co. and Indi Maverick |
Wydawca | Alderac Entertainment Group, Albi, Albi Polska, Arclight Games, Devir, Evrikus, Galápagos Jogos, Ghenos Games, Gigamic, Reflexshop, Tower Tactic Games, White Goblin Games and Yayoi The Dreamer |
Mechanizmy | Grid Movement, Hexagon Grid, Movement Points, Set Collection and Turn Order: Stat-Based |
- Tuki – kto będzie szybszy? Recenzja - 6 grudnia 2024
- Dunder albo kot z zaświatu – gdzie dojdziemy śladami niezwykłego kota? Recenzja - 4 grudnia 2024
- W mroku wieży. Recenzja gry książkowej - 10 września 2024