Master of Orion. Gra planszowa czy karcianka? Recenzja
“Ludzkość niesiona wiecznie niezaspokojoną żądzą odkryć, przekroczyła w swoich podróżach granice układu Sol. Przemierzając odległe obszary Drogi Mlecznej, ludzie natrafili na inne cywilizacje istot myślących i byli świadkami galaktycznych konfliktów. Z czasem sami dołączyli do wyścigu o dominację.
Przejęcie władzy w galaktyce nie jest prostym zadaniem. Należy wybrać jedną z dostępnych ścieżek rozwoju. Nauka, przewaga technologiczna oraz wszelkie aspekty wiedzy to domena Psilonów, Mrrshanie, Bulrathi i Alkari wolą rozwiązywać problemy, wchodząc na wojenną ścieżkę. Darlokowie i Meklarzy przeszukują najdalsze zakątki galaktyki, natomiast Ludzie osiągają swoje cele, polegając na dyplomacji.”
Z pewnością był to jeden z bardziej wyczekiwanych tytułów początku tego roku. Szczególnie fani gry komputerowej o tym samym tytule byli ciekawi, czy został on umiejętnie przeniesiony na planszę. Wrażenia tuż po premierze były różne. Jedni uważali, że udało się w miarę możliwości, inni, że analogowa wersja nie dorasta do pięt tej cyfrowej. Ja, na całe szczęście, nie miałem styczności nigdy z pierwowzorem, toteż jako “świeży” użytkownik mogłem spojrzeć na tytuł z dystansu i bez zbędnych skojarzeń.
Master of Orion to gra przeznaczona od 2 do 4 kosmicznych explorerów ;). Jest to ciekawy set collection, który korzysta z całej masy planszetek, aby udatnie udawać grę planszową, ze wspaniałymi ilustracjami nawiązującymi do cyfrowego pierwowzoru. Cała rozgrywka trwa osiem rund, gdzie każda ma trzy fazy. W ich trakcie będziemy zdobywać karty umożliwiające budowanie struktur i rozwój, a przede wszystkim wykonywanie konkretnych akcji. Master of Orion przeznaczony jest dla graczy powyżej 12 roku życia. Pojedyncza rozgrywka powinna zająć od 40 do 60 minut. Pierwsze rozgrywki nie należą, niestety, do najłatwiejszych, mimo, że zasady są proste, ale instrukcja nie jest naszym najlepszym przyjacielem.
Spis treści
Zawartość pudełka
Pudełko jest nietypowe, kwadratowe, nieco mniejsze i węższe od standardowego, wykonane też z cieńszej tektury, co negatywnie odbija się na jego kondycji w trakcie przenoszenia. Na wieczku wita gracza kosmiczna flota na tle planety oraz stylizowany na metaliczny, znany już z gier komputerowych, napis tytułowy. Dowiadujemy się również, że jest to gra planszowa, co nie do końca jest prawdą, ale o tym później. Na odwrocie znajduje się krótki opis gry oraz zdjęcie poglądowe. Dość znamienna jest część opisu mówiąca, że rozgrywka jest dynamiczna i doskonale zbalansowana, a także oferuje wiele możliwości strategicznych. Przyjrzymy się temu dokładnie.
W środku znajdziemy instrukcję, w formie 16 – stronicowej, bardzo giętkiej, przez co mało poręcznej, książeczki. Jest ona świetnym, negatywnym, przykładem na prawdziwość tezy, że “mniej czasem oznacza więcej”. Wszystkiego jest bardzo dużo: Opisy fabularne, próby wyjaśnienia historii uniwersum, zdjęcia i jeszcze więcej zdjęć, schematy, opisy, zasady, zasady do zasad, wyjątki, złote zasady, pojęcia, zasady rozgrywki, instrukcja rozgrywki i zasad do tych zasad, do tego – nie inaczej “pozostałe zasady”, porady dla graczy, dodatkowe objaśnienia. Pogubiliście się już? Nie martwcie się – ja również.
Kochani wydawcy- gracze nie są półgłówkami, nie trzeba im tłumaczyć wyjaśniania zasad i zasad do zasad, które mają przy okazji dodatkowe zasady.
Niestety, wydawca nie wpadł na pomysł podania kilku informacji na małych poręcznych kartach pomocy, żeby nie być już aż tak strasznie krytycznym, dodam, że objaśnienia struktur (kart w czterech różnych kolorach) jest bardzo przydatne i idealnie rozwiązuje wszelkie sporne kwestie.
Gra ma dość pokaźną liczbę komponentów. Składają się na nią: plansza (?!), czyli licznik punktów zwycięstwa, 6 dwustronnych planszetek ras (na odwrocie każdej jest rasa Ludzi);
Spora liczba drewnianych sześcianów (po 15 w czterech kolorach), trochę tektury (znacznik pierwszego gracza, znacznik rund, 10 dwustronnych znaczników morale: -1 i -3; cztery dwustronne znaczniki punktacji: +50 i +100);
Najważniejszym elementem są karty, ponieważ Master of Orion to w zasadzie gra karciana. Znajdziemy tu 8 kart doradców (ich użycie jest opcjonalne) oraz aż 90 kart “struktur. Trzeba przyznać, że karty mają rewelacyjne grafiki, utrzymane w klimacie gry komputerowej i przede wszystkim bardzo ładne.
Zasady gry
Przygotowanie nie jest jakoś specjalnie długie. Przede wszystkim każdy z graczy powinien wybrać frakcję jaką będzie rozwijał w czasie gry. Następnie należy pobrać drewniane znaczniki w wybranym kolorze. Po jednym umieszczamy na początkowych (obwiedzionych kołem) wartościach naszych zasobów. Jeden umieszcza się na polu z uśmiechniętą buźką, oznaczającym 10 punktów morale. Jeden należy także umieścić na polu zero na planszy punktacji. Pozostałe będą stanowiły zasoby. To ile z nich będziemy mogli wykorzystać w danej rundzie zależy od tego, gdzie na torze żywności/floty/produkcji znajdzie się nasz najdalej wysunięty znacznik.
Jeśli najdalszy znacznik zmieści się w przedziale 0-3 wówczas pobieramy trzy sześciany, jedną kartę oraz podnosimy reputację o 1, jeśli w przedziale 4-6, to pobieramy cztery sześciany, a gdy w 7-9 wówczas pobieramy 5 sześcianów i nasza reputacja spada o 1 punt (wyjątek stanowią frakcje Meklarów: 4-6 pobieramy 4 sześciany i jedną kartę oraz Bulrathi: 7-9 pobieramy 4 sześciany, podnosimy wartość produkcji o 1 lub floty o 2).
Wszystkie pozostałe frakcje, z wyjątkiem Ludzi, również posiadają zdolności specjalne: Alkari mogą na początku każdej rundy zamienić jeden punkt zwycięstwa na sześcian, aby wykonać więcej akcji, Mrrshanie w ramach eksploracji otrzymują dodatkowo 1 wartość floty, Psiloni w trakcie badań pobierają trzy karty zamiast dwóch, natomiast Darlokowie w trakcie akcji Propaganda, podnoszącej reputację tak, że każdy przeciwnik musi odrzucić 1 kartę z ręki, a Darlok może zaś wziąć jedną z nich dla siebie.
Jeśli zdecydujemy się zagrać z Doradcami, to wówczas losujemy 5 spośród 8 kart, które kładziemy na stole odkryte. Pozostaje jeszcze tylko wybór pierwszego gracza, przetasowanie kart struktur, rozdzielenie pięciu losowych kart początkowych dla każdego gracza i można zaczynać… prawie. Każdy z graczy ma prawo przed rozpoczęciem rozgrywki odrzucić dowolną liczbę kart z ręki i dobrać taką samą liczbę z talii.
Sama rozgrywka składa się z trzech faz:
- Początek rundy – pozyskujemy zasoby (sześciany), określamy poziom rozwoju (czyli podnosimy poziom na torach o tyle , o ile danych symboli posiadamy na już wyłożonych kartach, rozpatrujemy efekty z adnotacją “Na początku rundy”;
- Akcje – ich liczba zależy od tego, ile zasobów mamy do dyspozycji. Każda akcja zużywa jeden z nich. Do wyboru mamy: Budowę (wyłożenie karty z ręki), Eksploatację (odrzucenie karty w zamian za określone zasoby), Badania (dobieranie kart z talii struktur), Aktywacja (aktywowanie efektów kart, które wymagają użycia znacznika), Handel (wymiana jednego rodzaju zasobu na inny), Propaganda (podniesienie wartości morale) oraz Kontrakt (zatrudnienie doradcy);
- Koniec Rundy – należy wykonać kilka czynności: sprawdzić warunki końca gry, odrzucić nadmiarowe karty (w ręce może zostać maksymalnie 5), zwrócić znaczniki akcji do rezerw, przekazać żeton pierwszego gracza zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Koniec gry następuje, kiedy zostanie spełniony jeden z trzech warunków: zakończono 8 rundę lub morale jednego z graczy wynosi 0 lub mniej lub jeden z graczy posiada po pięć kart w każdym ze swoich czterech układów. Tu słowo wyjaśnienia. Budowa oznacza wyłożenie karty na stół. Od tej pory można korzystać z jej efektów. Karty mogą być wykładane w czterech stosach. Aktywna jest wyłącznie ta na wierzchu stosu. W każdym układzie może być maksymalnie pięć kart. Jeśli każdy z czterech układów ma tyle, to rozwój uważa się za zakończony.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów. Są one zliczane na podstawie zagranych kart w trakcie rozgrywki na planszy, a także po zakończeniu rozgrywki na skutek aktywacji kart ze znakami zapytania. Jeśli gracze osiągną remis wygrywa ten, który ma wyższe morale. Kiedy nadal jest remis, to wygrywa ten, który ma większe wartości zasobów. Prawda, że proste? Niestety po lekturze instrukcji nie można odnieść takiego wrażenia. Ale nie zniechęcajcie się – gra jest warta wypróbowania.
Wrażenia z rozgrywki
Master of Orion to gra, która według wielu komentatorów niewiele ma wspólnego z cyfrowym pierwowzorem. Ja jednak z racji niezaznajomienia się z tym pierwszym podszedłem do niej na świeżo, bez skojarzeń i porównań. Muszę przyznać, że jakkolwiek pudełko jest kiepskie, to większości komponentów nie można odmówić solidności. Planszetki mogły by być nieco grubsze i niekoniecznie śliskie, jak obecnie, ale to już chyba powszechny trend wśród polskich wydawców gier. Grafiki są rewelacyjne i trzymają się oryginału. Robią bardzo dobre wrażenie i budują klimat (umiarkowanie, ale jednak).
Zasady są bardzo proste, choć ich opis w instrukcji nie sprawia takiego wrażenia. Prawdopodobnie informacji jest za dużo i są dość dziwnie usystematyzowane. Najlepiej uczyć się tej gry w trakcie pierwszej rozgrywki ( trudno będzie stracona, ale kolejne nam to wynagrodzą). Wszystkie wątpliwości rozwiązuje bardzo wartościowy opis ras, doradców i struktur, zawarty w rzeczonej instrukcji (w zasadzie ten paragraf ją ratuje). Szkoda, że nie ma kart pomocy
Ikonki są dość intuicyjne, szybko można się nauczyć co oznaczają. Karty stanowią trzon gry i z całą pewnością po rozegraniu kilkunastu partii mogę powiedzieć – NIE JEST to gra planszowa. Master of Orion jest sprytną i ciekawą karcianką opartą głównie na mechanice set collection, urozmaiconą strategicznym gromadzeniem zasobów, czyli specyficznym worker placement. Wszystko jest bardzo dobrze przemyślane i świetnie zbalansowane. Bez względu na to jaką rasę się wybierze, ma się jednakowe szanse na zwycięstwo. Faktycznie, jak obiecuje wydawca, dróg do osiągnięcia sukcesu jest wiele. Można skupić się na rozwoju, na negatywnej interakcji, na ekspansywnej taktyce, czy wreszcie na defensywnym utrudnianiu atakowania naszej szanownej osoby. Gra jest ambitna, pozwala poćwiczyć sprawność mózgu. Nie jest jednak wybitna, a średnio udane przeniesienie, jak twierdzą niektórzy, gry komputerowej na plansze zapewne nieco osłabia jej potencjał.
Wielkim plusem jest to, że każda rozgrywka jest wyjątkowa. Oczywiście może pojawić się schematyczność ruchów na początku, ale losowość doboru kart szybko sprawia, że już za chwilę każdy musi wybrać zupełnie nowe strategie. Bardzo dużym plusem jest możliwość zarządzania losowością poprzez akcję Handlu.
Co do samego klimatu, jest trochę kosmicznie, nieco wojennie, ale na dobrą sprawę temat mógłby być dowolny. Sporo dobrego robią tu niesamowicie udane grafiki.
Rozgrywki, szczególnie początkowe, do dynamicznych nie należały, strategie trzeba dobrze przemyśleć i ogarniać wszystko co się dzieje na stole, a to zajmuje trochę czasu. Brak kart pomocy również nie ułatwia przyspieszenia rozgrywki dla początkujących graczy.
Master of Orion nie rozczarował mnie, ale także nie zachwycił. To gra z kategorii dobre, choć przeciętne. Absolutnie nie mogę się przyczepić do mechaniki, balansu, ale już samo wykorzystanie znanego wśród graczy komputerowych tytułu było ryzykowne. Sama gra, chociaż niezła nie zastąpi efektów specjalnych i dynamicznych obrazów. Tematyka kosmiczna nie znalazła także zbyt wielu fanów wśród moich znajomych, ale to nie powinno mieć znaczenia dla fanów Sci-fi.
Podsumowanie
Master of Orion jest grą, która przyciągnie pięknymi ilustracjami, dobrą mechaniką oraz przyzwoitym poziomem strategicznej rozgrywki. Zdecydowanie liczy się tu mechanika. Mogą poczuć się zawiedzeni gracze liczący na “planszę” zgodnie z napisem na pudełku. Jest to tak naprawdę rozbudowana karcianka. Zasady są dość proste, a jednak instrukcja nie jest tym co polubiłem w tej grze najbardziej.
Wielka szkoda, że nie ma kart pomocy, ponieważ dobre wytłumaczenie, o co w tym wszystkim chodzi zajmuje całą rozgrywkę. Jeśli często zmienia nam się ekipa, to niespecjalnie jest sens wyciągać ten tytuł. Muszę jednak przyznać, że gra całkiem dobrze się skaluje.
Elementy są bardzo dobrej jakości, lecz planszetki mogłyby być nieco grusze i niekoniecznie powlekane. Podobnie pudełko nie jest zbyt porządnie wykonane, ale jego średnie rozmiary powodują, że jest poręczniejsze niż standardowe pudła.
Gra jest dobra, porządnie przemyślana, ale nie powoduje wystąpienia efektu WOW. Poleciłby ją fanom klimatów kosmicznych oraz początkującym graczom karcianym.
- interesująca rozgrywka
- ciekawa mechanika i sporo strategii
- duża regrywalność
- wszystkie elementy, z wyjątkiem planszetek, są dobrej jakości
- bardzo dobra skalowalność
- świetny balans
- bardzo ładne grafiki
- instrukcja nieintuicyjna i przeładowana informacjami
- pierwsza rozgrywka z nowymi graczami zawsze jest szkoleniowa
- rozgrywka, wbrew hasłu na pudełku, do dynamicznych nie należy
Ocena: (4 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu REBEL za przekazanie gry do recenzji.
Jacek Wildbret-Tuszyński
Game Details | |
---|---|
Name | Master of Orion: The Board Game (2016) |
Złożoność | Medium Light [2.43] |
BGG Ranking | 2324 [6.92] |
Liczba graczy | 2-4 |
Projektant/Projektanci | Ekaterina Gorn and Igor Sklyuev |
Grafika | Ekaterina Gorn and Igor Sklyuev |
Wydawca | Cryptozoic Entertainment, Grimspire, Hobby World, Last Level, MINDOK and Rebel Sp. z o.o. |
Mechanizmy | Action Points, Hand Management, Multi-Use Cards, Take That, Turn Order: Progressive and Variable Player Powers |
- Ewolucja. Kolorowy sucharek. Recenzja - 9 kwietnia 2018
- Cluedo Game of Thrones. Śledztwo w King’s Landingi Meereen. Recenzja - 27 marca 2018
- Bastion. Obrona twierdzy. Recenzja - 4 stycznia 2018