Na tropie pingwinów i piłek, czyli: Świetlni detektywi. Recenzja
Świetlni detektywi to gra dla młodszych graczy, przypominająca odrobinę wyglądem Mikro Makro. Dostajemy duży, pełen szczegółów rysunek, zadanie do wykonania – i zaczynamy poszukiwania. Jest tu jednak sporo różnic. Pierwsza i najważniejsza – nasz rysunek jest skryty w całkowitych ciemnościach i bez pomocy latarki nie znajdziemy na nim absolutnie nic.
Spis treści
Informacje o grze Świetlni detektywi
Świetlni detektywi z ich magicznymi latarkami
Jeszcze zanim rozpoczniemy rozgrywkę Świetlni detektywi już intrygują. Rozpakowujemy komponenty i znajdujemy tam mapy okolicy, w której będziemy prowadzić nasze śledztwa. Wygląda to następująco – mapa jest nadrukowana na przezroczystej folii, która posiada swoją podkładkę – całą czarną. Z powodu tego czarnego koloru – nie widzimy na mapie prawie nic. Ale dysponujemy tzw. magiczną latarką – podłużnym kawałkiem papieru w kształcie snopu światła, też w większości czarnego – ale z białym kółkiem na końcu. Wsuwamy tę latarkę między przezroczystą mapę a czarną podkładkę – a wtedy białe kółko sprawia, że drobny kawałek mapy staje się dla nas widoczny.
Efekt jest rewelacyjny! Wygląda to bardzo zabawnie, rzeczywiście przypomina światło latarki oświetlające ciemną okolicę – i do tej pory nie zdarzyło mi się, żeby gracze jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywki nie zaczęli bawić się tym mechanizmem. Ten pomysł i sposób w jaki został zrealizowany – to zdecydowanie najmocniejszy element gry!
Map w pudełku jest pięć – dla pięciu graczy – a każda inna. Przedstawiają inne fragmenty tej samej okolicy. Dzięki temu nie dość, że każdy gracz pracuje na innej ilustracji – możemy się też tymi mapami zamieniać między rozgrywkami, dzięki czemu trudniej się przyzwyczaić i nauczyć naszej mapy – regrywalność bardzo na tym zyskuje.
Wszystkie inne komponenty, które czekają na nas w pudełku, też prezentują się świetnie – wszystko jest kolorowe, naprawdę porządnie wykonane, cała gra ma bardzo spójny wygląd, od mapy po pionki graczy i talię zadań.
Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne, to teraz zabierzmy się za rozgrywkę!
Goblin, strażak, szkielet, krowa
Świetlni detektywi to gra kooperacyjna – gracze wspólnie wygrywają lub przegrywają. W każdej rundzie gry ich zadaniem będzie policzenie ile wskazanych elementów znajduje się na ich planszy, a przebiega to w bardzo ciekawie pomyślany sposób. Każdy gracz ma przed sobą swoją mapę i swój „kręciek”, z wartościami od 1 do 10.
Dociągamy kartę z talii, a ta przedstawia nam jakiś element, który można znaleźć na mapie – piłkę, kaktusa, pirata czy konia na biegunach. Włączamy timer – krótszy lub dłuższy, w zależności od wybranego poziomu trudności – i wszyscy gracze zabierają się za poszukiwania na swoich planszetkach. Myk jest taki, że na każdej mapie wskazanego elementu będzie tyle samo. Kiedy czas dobiegnie końca, gracze nie konsultują się jeszcze ze sobą, a zamiast tego biorą swoje kręćki i ustawiają je na odpowiednią liczbę – zaznaczają w ten sposób ile ich zdaniem było takich elementów na mapie.
Kiedy każdy to zrobił – odsłaniamy nasze kręćki, a potem sprawdzamy właściwą odpowiedź na odwrocie karty z zadaniem. Teraz każdy gracz otrzymuje punkty – najwięcej otrzyma, jeśli trafił idealnie. Rzeczy do znalezienia było sześć i zaznaczył szóstkę. Jeśli wskazał mniej elementów – dostaje punkty, ale mniej. Najgorzej natomiast, jeśli gracz strzelił, że elementów było więcej – wtedy nie otrzymuje żadnych punktów. A czemu ktoś właściwie miałby zaznaczyć za dużą liczbę? Cóż – czasem poszukiwania idą nam kiepsko, i na koniec rundy myślimy sobie: „tylko trzy? Na pewno na planszy było więcej pingwinów! Zaznaczę przynajmniej cztery!” – ponieważ chcemy jak najwięcej punktów. I czasem ta strategia zadziała, a czasem zwróci się przeciwko nam.
Kiedy już każdy gracz dostał punkty i przesunął się odpowiednio na torze punktów – swoją wędrówkę po torze zaczyna znacznik księżyca. I tu tkwi warunek naszej wygranej lub przegranej. Jeśli przez pięć rund będziemy skutecznie uciekać przed księżycem – wygraliśmy grę. Jeśli natomiast w którymś momencie księżyc dogoni jeden z pionków graczy – tracimy jeden z tzw. znaczników przyspieszenia, a kiedy stracimy ostatni – przegrywamy.
Śledztwo w ciemnościach
Pomysł jest doskonały. Przeszukiwanie mapy przy pomocy magicznej latarki, pokazującej nam na raz tylko drobny wycinek okolicy to świetna zabawa. Mapa narysowana jest przepięknie – jest kolorowa, bardzo kreskówkowa, prezentuje się wesoło i żywo. Oczywiście tylko w tym miejscu, w które pada aktualnie światło!
Same zasady też zapowiadają się bardzo ciekawie – to równoczesne poszukiwanie ukrytych przedmiotów, ale bez możliwości konsultacji z innymi graczami brzmi naprawdę fajnie. Decyzja – czy zaznaczyć na koniec rundy tyle przedmiotów ile faktycznie widziałem, czy zaryzykować, że było ich więcej – wprowadza ciekawy element „hazardowy”.
I jest w tym wszystkim tylko jeden drobny problem – naprawdę nie jest łatwo przegrać w Świetlnych detektywów.
Nie mam nic przeciwko, żeby czasem zagrać w grę skierowaną do młodszych graczy, jeśli jest w niej coś zabawnego. Dobrze się bawiłem ustawiając jak najwyższą wieżę w Rhino Hero, czy próbując nie rozsypać konstrukcji w Zwierzak na zwierzaku – takie gry bywają fajnymi fillerami, pozwalającymi oderwać się na chwilę od mózgożernych tytułów.
Dodatkowo – bardzo lubię serię Mikro Makro, więc szczerze mówiąc – liczyłem, że nawet mi Świetlni detektywi przypadną do gustu. Jednak po paru pierwszych rozgrywkach okazało się, że nawet jeśli wybierzemy najwyższy poziom trudności, dodatkowo jeszcze skrócimy sobie czas na poszukiwania – nawet wtedy nie jest możliwa sytuacja, w której grozi nam przegrana. A to dość szybko odbiera rozgrywce emocje.
No trudno – stwierdziłem – czyli gra tylko dla młodszych, pokażmy ją zatem młodszym graczom.
Ale już w trakcie pierwszej rozgrywki moi współgracze w wieku 8-9 lat stwierdzili, że gra ich lekko nudzi, bo jest za łatwa. Zwiększyliśmy więc poziom trudności, zagraliśmy ponownie – i ponownie wygrana, bez najmniejszego problemu. W tym momencie gracze podzielili się na dwie grupy – jedna, mniejsza, chciała grać dalej, przejść przez wszystkie karty z talii, zobaczyć wszystkie mapy itp. Druga – nie chciała już wracać do gry.
Lepiej Detektywi poradzili sobie w następnej grupie – w wieku 6 lat. Znalazło się kilka osób chętnych do zabawy grą – bo właściwie była to dla nich bardziej zabawa, im zdarzyło się przegrać kilka razy na kilkanaście rozgrywek. Nadal jednak sporo graczy stwierdziło, że już wygrali i to im wystarczy.
Podsumowanie
Trochę żałuję zmarnowanego potencjału Świetlnych detektywów.
Na chwilę obecną jest to naprawdę rewelacyjnie wykonana i bardzo interesująca gra dla najmłodszych – ale nie wszystkich. Polecam tę grę raczej rodzinom, które zdejmą ją z szafki raz na dłuższy czas i zagrają raz czy dwa – a dzieci nie znudzą się faktem, że zwykle rozgrywka kończy się wygraną. Odrobinę starsze dzieci mogą już się zniechęcić tym, że gra nie stawia przed nimi większego wyzwania. Bawi przez chwilę jako śmieszny w obsłudze przedmiot, ale nie do końca jako gra. Tak samo przy częstych rozgrywkach – dość szybko może wkraść się nuda.
Na planszówkowych zajęciach, które prowadzę w szkole podstawowej, gry wydawnictwa Haba mogą lądować na stole zawsze i na dowolnie długo. Cały dzień budowania miasta w Rhino Hero Super Battle? Nie ma sprawy! Kilkanaście rozgrywek w Zwierzak na zwierzaku? Ależ oczywiście!
Świetlni detektywi natomiast nie chwycili uwagi graczy na dłużej. Pograli ze mną, żeby pomóc w napisaniu recenzji, ale nawet ci, którzy odebrali grę pozytywnie, częściej wybierali przy kolejnych spotkaniach inne tytuły. Świetlni detektywi wracali na stół jeszcze dwa razy, ale za każdym razem tylko na krótką chwilę – mam wrażenie, że na tak długo, jak długo gracze chcieli pobawić się latarkami.
Bardzo bym chciał, żeby instrukcja zawierała dwa tryby rozgrywki – rodzinny i zaawansowany. Jeden dla najmłodszych i jeden dla odrobinę starszych dzieciaków. Jeden bardzo podstawowy i jeden, który może stanowić realne wyzwanie. A może jakiś tryb rywalizacyjny mógłby tu pomóc?
Bardzo bym tego chciał, bo szczerze mówiąc – pomysł Świetlnych detektywów nie przestaje mnie bawić. Przeszukiwanie mapy przy pomocy latarki nie przestaje być fajne. Niestety jednak – zasady gry sprawiają, że pozostaje to raczej śmieszną zabawą na kilka / kilkanaście minut, a nie wciągającą grą, która na stałe zagości w kolekcji.
Dla najmłodszych dzieci, grywających raz na jakiś czas – polecam. Dla najmłodszych dzieci, które będą czerpały frajdę z zabawy grą jak zabawką – również. Dla bardziej ogranych dzieciaków, które już trochę planszówek w życiu widziały – Świetlni detektywi mogą mieć trochę za krótką żywotność.
- wykonanie!
- potencjał jako zabawka
- prosta od wytłumaczenia
- raczej tylko dla najmłodszych
- za małe zróżnicowanie poziomów trudności
- nawet dla najmłodszych może być zbyt prosta
Ocena:
Świetlni detektywi to rewelacyjnie wykonana gra planszowa dla najmłodszych graczy, warta wypróbowania – ale pozostawiająca wrażenie, że mogła być czymś o wiele ciekawszym!
Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie gry do recenzji.
Marcin Dudek
Wesprzyj nas na Patronite i zdobądź planszówkowe nagrody.
Game Details | |
---|---|
![]() | |
Name | Spotlight (2024) |
Złożoność | Light [1.00] |
BGG Ranking | 6207 [7.02] |
Liczba graczy | 1-5 |
Projektant/Projektanci | Hjalmar Hach and Lorenzo Silva |
Grafika | Giulia Ghigini |
Wydawca | Horrible Guild, Cranio Creations, GaGa Games, Lanlalen, LOKI, Nasza Księgarnia, Piatnik and Reflexshop |
Mechanizmy | Communication Limits, Cooperative Game, Pattern Recognition and Real-Time |
- Kronologic: Paryż 1920. Recenzja. - 13 września 2025
- Na tropie pingwinów i piłek, czyli: Świetlni detektywi. Recenzja - 9 lipca 2025
- Coraz bardziej otwarty świat, czyli: Fabled Lands. Miasta złota i chwały. Recenzja - 20 czerwca 2025