[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Portal Games. Wydawnictwo Portal Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji. Szczury to stworzenia pełne przeciwieństw. Dla jednych są szkodnikami, dla innych wiernymi i inteligentnymi towarzyszami. Jedni widzą w nich zwiastuna nieszczęścia i chorób, inni symbol szczęścia i sprytu. Szczury z Wistar mają coś ze swoich zwierzęcych kuzynów — nie poddają się szufladkowaniu.
Informacje o grze Szczury z Wistar
Szczurzy mózg jak koło sera z dziurami
Już pierwszy kontakt ze Szczurami z Wistar jest niejednoznaczny. Najpierw zderzasz się ze słodką, kolorową okładką, a potem łapiesz pudełko ciężkie niczym Terra Mystica i sięgając do instrukcji i stwierdzasz, że te Szczury to jednak całkiem poważna gra.
Przy składaniu gry nie jest lepiej. Starannie, z użyciem śrubokrętu (!), składasz planszę, mocujesz koło akcji… i odkrywasz, że szczurza myśl techniczna nie zakładała konieczności złożenia planszy tak, żeby mieściła się w opakowaniu. Szczury z Wistar pozazdrościły myszom z Everdell i postanowiły rozpocząć ekspansję na świat od ekspansji poza pudełko. Nie wiem, czy to żart, czy też immersja umysłu szalonego geniusza, ale wyszło dziwnie. Nie ma jak gra, która wymaga montowania i rozmontowywania planszy przy każdej partii. Do tego zupełnie niepotrzebnie.
Szczury w Wistar, podobnie jak wcześniejsze gry Simone Lucianiego, czyli Newton i Barrage są niezależne językowo i opierają się o szczegółową ikonografię. Jeżeli kojarzycie którąś z tych gier to będzie wam to sobie łatwo wyobrazić. Ikonografia jest konsekwentna i całkiem wygodna w użyciu, ale wymaga przyzwyczajenia. Nam dopiero przy trzeciej rozgrywce udało się odkryć, że jest różnica pomiędzy ikoną eksploracji, a ikoną realizacją misji. Trzeba być również czujnym w przypadku myszy, które dają bonus do wynajdowania, ponieważ łatwo przeoczyć, że dotyczy on tylko konkretnego rodzaju wynalazków. Jeżeli to przeoczyć, balans gry mocno trzeszczy.
Jeżeli lubicie ładne gry, Szczury z Wistar spełnią wasze oczekiwania. Kolorowa, ale czytelna plansza, barwne i ciekawe ilustracje, sympatyczne meple. Gra cieszy oko i ładnie wygląda na stole. Niestety również zajmuje na nim dużo miejsca, wiec bez dużego stołu ani rusz, nawet w dwie osoby. To jednak żadna nowość wśród miłośników planszówek.
Najpierw gospodarstwo, potem świat!
Szczury z Wistar to szalony, przygodowy wyścig o punkty, którego centrum stanowi koło akcji. Dziwicie się, że piszę przygodowy? A jednak. Lojalnie ostrzegam: jeżeli szukacie klasycznego euro-suchara, w którym można zaplanować swoją strategię na kilka tur do przodu, możecie się srogo zawieść. Szczury z Wistar to euro ze sporą dawką losowości i chaosu, które albo trzeba lubić, albo poszukać innej gry.
Podczas rozgrywki wysyłamy naszych szczurzych liderów na podzielone na sześć kawałków koło, determinując, którą akcję będziemy wykonywać. Jej podstawowa siła zależna jest od liczby mysich robotników, których zgromadzimy na właściwym obszarze mapy.
Poza akcją główną, na kole znajdują się akcje dodatkowe, które można wykonać niejako “przy okazji”, zajmując adekwatne pole. Na kawałkach koła znajduje się różna liczba pól. Może się zdarzyć, że na jakiejś części koła w danej rundzie (a jest ich tylko pięć), będzie mógł stać tylko jeden gracz. W Szczurach w Wistar jest bardzo dużo blokowania. Największym wrogiem dla naszego planu są inni gracze, który wepchną się na “nasze” pole pierwsi.
Jak łatwo się domyśleć inicjatywa w Szczurach w Wistar to podstawa. Można ją zmienić, udając się do alchemika. I czasem trzeba to zrobić, ponieważ liczba i rodzaje miejsc na kole są ograniczone, czasu jest niewiele, a do zrobienia dużo.
A co możemy robić? Szczury po ucieczce z laboratorium rozpoczynają swoją ekspansję. W swojej turze możemy dbać o naszą norę, żeby uzyskać więcej mysich robotników i miejsca na uratowane myszy, eksplorować gospodarstwo lub rozwijać naszą szczurzą wynalazczość. Każda z tych aktywności przynosi punkty, nie można jednak swojej strategii oprzeć tylko o jedną, ponieważ po pierwsze, nie zdobędziemy wystarczającej liczby punktów żeby wygrać, po drugie zbyt łatwo będzie nas zablokować. No i powinniśmy pamiętać jeszcze o realizacji wspólnych celów, które może nie determinują, kto zwycięży, ale doliczają się do dostępnej puli punktów, o które można zawalczyć.
W grze jest wiele zmiennych. Rynek wynalazków co turę częściowo rotuje, misje oraz inne żetony na planszy ujawniane są dopiero w chwili odkrycia. Trzeba reagować na bieżąco na pojawiające się okazje i zawsze mieć plan B, a nawet C oraz D.
Przygody euro-Szczurów z Wistar
Grając w Szczury z Wistar możesz poczuć się jak szczur w labiryncie. Biegniesz przed siebie najszybciej jak potrafisz, próbując nachapać się jak najwięcej smakołyków, licząc że będziesz szybszy niż przeciwnicy i to ty zgarniesz ser. Musisz zaakceptować, że na wiele elementów gry nie masz wpływu. Nie wiesz jaka misja znajduje się w nowym pomieszczeniu, jaki bonus będzie miała uratowana mysz, ani jak będzie wyglądał w następnej turze rynek wynalazków. W tej grze jest dużo kombinowania, ale równie dużo niewiadomych. Nie dla każdego euro-gracza będzie to komfortowe. Jeżeli więc skuszeni nazwiskiem Simone Lucianiego szukacie gry podobniej do Newtona czy Barrage, to nie jest to właściwy trop. Szczury z Wistar to, w porównaniu do wcześniejszych gier projektanta, to dość szalone zwierzaki.
Gra wzbudziła u nas niejednoznaczne odczucia. Podczas samej rozgrywki wszyscy bawili się dobrze, jednak już po partii gracze zwracali uwagę na poczucie chaosu i brak możliwości oceny, co zrobili źle i jak zoptymalizować wynik. Ja, mimo że raz po raz wygrywałam, również nie potrafiłam powiedzieć, czemu mój wynik był lepszy i która z kilkudziesięciu mikro-decyzji o tym zadecydowała. W tej grze liczy się intuicja, tak więc gracze ceniący wydestylowane euro-gry, w którym większość ruchów można przeanalizować, mogą nie być w pełni usatysfakcjonowani.
Szczurom z Wistar oddać trzeba, że jak na euro, mają dużo klimatu. Temat został rewelacyjnie dobrany. Gra jest pięknie zilustrowana, a elementy gry, jak tytuły kart, różno-kształtne mebelki czy opisy misji, cały czas o tym przypominają. Można się świetnie bawić wcielając się w sprytne gryzonie, prowadząc jednocześnie angażująca intelektualnie rozgrywkę.
Najbardziej w Szczurach z Wistar przeszkadzał mi mało atrakcyjny sposób przejmowania inicjatywy, Uważam go za archaiczny. Jest wiele, nawet starszych gier, które rozwiązują to po prostu lepiej. Konieczność poświecenia jednej z trzech akcji w rundzie na wykonanie pojedynczego manewru, podczas gdy pozostali gracze wykonują swoje turbo rundy, i to z większym luzem, bo zostawiliśmy im cenne miejsce na kole, to nie jest interes życia. Trzeba sobie skalkulować, czy naprawdę się opłaca i czy jest to najlepszy moment. Bycie pierwszym jest atrakcyjne, za to sięgniecie po inicjatywę w złym momencie może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Z drugiej strony czasami dochodzi do kuriozalnej sytuacji, kiedy pierwszemu graczowi, szczególnie w ostatniej rundzie, bardziej opłaca się zablokować atrakcyjne dla konkurentów miejsce, nawet jeśli sam nie ma z niego żadnej korzyści, niż samemu wykonać optymalną dla swojej strategii akcję. Jest to łyżka dziegciu w tej radosnej i pozytywnej grze.
Szczury z Wistar to prawdziwy kolaż różnych mechanik. Mamy koło akcji, ruch po planszy, budowanie tableau, rozmieszczanie robotników i zbieranie zestawów. Momentami można odnieść wrażenie, że projektanci wzięli worek i powrzucali do niego wszystko, co popadnie. W tym szaleństwie jest zarówno odrobina geniuszu jak i zwyczajnego bałaganu. Najbardziej gryzie to przy zbieraniu kompletów, które mają znaczenie między innymi podczas realizacji wspólnych celów. Czasami zebranie odpowiedniej liczby symboli to łut szczęścia i pozostali gracze nie będą w stanie tego sukcesu powtórzyć, bo karty z odpowiednimi symbolami, w odpowiedniej liczbie, po prostu ponownie się nie pojawią. Szczególnie, że kolejne osoby, realizujące ten sam cel, muszą zebrać ich więcej. Zbieranie symboli przydaje się również podczas realizacji misji, ale jakie symbole będą potrzebne, wiesz dopiero kiedy odsłoni się misja. Tak więc najpierw zbierasz je na ślepo, licząc że się przydadzą.
Najlepiej gra się w Szczury z Wistar w trzy osoby. To dobry kompromis pomiędzy czasem trwania, który rośnie z każdym graczem, a atrakcyjnością rozgrywki, której dodatkowi gracze dodają. Trybu solo nie oceniam — nie jestem typem solo gracza, więc nie byłabym dobrym sędzią w tej sprawie.
Podsumowanie
Szczury z Wistar wychodzą poza utarte schematy. To euro gra z przygodowym akcentem, wyraźnym elementem losowym, za to jednocześnie momentami boleśnie ciasna i “mózgożerna”. Nie każdemu się spodoba, za to na pewno nie można jej uznać za kolejną letnią grę, o której przestaje się pamiętać zaraz po zamknięciu pudełka. Czy ze mną zostanie? Jeszcze nie wiem. Na pewno nie żałuję czasu spędzonego przy niej, za to nie jestem pewna, czy w grupie z którą gram się przyjmie. Bez wątpienia warto spróbować.
Plusy
- piękna szata graficzna
- dobrze dobrany temat
- dynamiczna, angażująca rozgrywka
- satysfakcjonujące składanie akcji z koła, wynalazków, gospodarstwa i myszy
Minusy
- mało zabawny sposób przejmowania inicjatywy
- bardzo szczegółowa, ale drobna i pełna detali ikonografia
- brak śrubokrętu w zestawie
Ocena:
Szczury z Wistar to szalone, przygodowe euro, dla tych, którzy lubią pokombinować i nie przeszkadza im losowość. Jest tu sporo pośredniej interakcji w postaci blokowania, tak więc mimo słodkiej okładki nie jest to bezkonfliktowa gra. To tytuł, który nie każdemu przypasuje, ale na pewno nie jest to kolejne letnie euro, jakich wiele.
Uwaga: Można pokochać szczury!
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.
Ewa Struzik
Lubię mieć grę planszową na każdą okazję. Często wybieram gry euro, jak Terra Mystica lub Nowy Wspaniały Świat; choć moją ulubioną grą pozostaje niezmiennie Horror w Arkham. Lubię gry skomplikowane, na których można spędzić długie godziny jak Mage Knight czy Sword & Sorcery. Grałam w Legendę Pięciu Kręgów LCG i nie obca jest mi atmosfera turniejowa. Najwięcej gram z mężem, również miłośnikiem gier planszowych, stąd zawsze doceniam dobry tryb dwuosobowy. Trudno mi usiedzieć w miejscu; z upodobaniem fotografuje ptaki, jeżdżę na rowerze lub podróżuje, choćby tylko do pobliskiego miasta.
Latest posts by Ewa Struzik
(see all)