Dice Throne Adventures – czas na kościaną przygodę. Recenzja
Dice Throne: Sezon 1 to pojedynkowa turlanka nawiązująca do kościanego pokera, która przebojem zdobyła mój stół. Dzięki Lucky Duck Polska miałam okazję spróbować, czy w kooperacyjnym wydaniu przygodowym spisuje się równie dobrze. Na mój stół wjechał w ten sposób Dice Throne: Adventures.
Dice Throne: Adventures to kooperacyjne rozszerzenie, w którym przemierzamy złożone z modułowych kafli krainy, otwieramy magiczne portale, żeby ostatecznie stoczyć pojedynek z potężnym bossem. W grze używa się postaci z dowolnego z zestawów Dice Throne. Zamiast jednak walczyć między sobą, wspólnie stawia się czoła wrogom, a na koniec samemu Szalonemu Królowi.
Kampania crowdfundingowa wersji polskojęzycznej, organizowana przez Lucky Duck Games startuje już 28 lutego 2022 roku, na platformie wspieram.to.
Spis treści
Informacje o grze

Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 90-120 min
Wiek: 8+
Pudełko po brzegi wypełnione przygodą
Dice Throne Adventures to rzadki przypadek gry, której wydanie jest nie tylko ładne, ale i praktyczne. Barwne ilustracje, porządnie wykonane planszetki, dobrze wycięte żetony — nie ma się do czego przyczepić. Podobnie jak Dice Throne, gra zawiera sprytne pudełka na komponenty, znanej marki GameTrayz, w których wszystko ma swoje miejsce. Pomaga to zarówno przy rozkładaniu gry, jaki i w trakcie, kiedy trzeba odszukać kartę czy znacznik. Uwielbiam takie uporządkowane rozwiązania — nic nie zniechęca mnie do grania bardziej niż bałagan i chaos na stole.
Dice Throne Adventures zawiera modułowe kafle, z których układane są krainy oraz kartonowe wizerunki postaci pierwszego i drugiego sezonu, którymi porusza się po planszy.
W skład gry wchodzą również planszetki przeciwników — każda zawiera zdolności wraz z wskazaniem wyników, które potrzebują uzyskać. Przeciwnicy mają swój zestaw kości, liczniki życia oraz punktów walki. Główni bossowie posiadają analogiczne jak gracze planszetki i talie kart.
Nowością w stosunku do standardowego Dice Throne są rozwinięcia kart. Talia bohaterów może być ulepszana poprzez rozwijanie dotychczas posiadanych kart, albo dodawanie zupełnie nowych. Karty są podzielone na cztery poziomy. Karty ostatniego, legendarnego poziomu wydane zostały jako foliowane — mają charakterystyczny dla unikalnych kart kolekcjonerskich, tęczowy połysk.
Wygląda to prze-śli-cznie!
W wydaniu wspieraczkowym, kości są w perłowym wykonaniu, podobnie jak to miało miejsce w Dice Throne Sezon 1. Żałuję, że nie mogę dokupić podobnych do standardowych zestawów samodzielnie, bo wyglądają bardzo przyjemnie, a połysk nadaje kościom elegancji.
Dice Throne Adventures, czyli kościana przygoda
Wrażenia piszę po przejściu całej przygody, czyli łącznie jedenastu partiach. Pełna kampania liczy osiem starć, ale my zaliczyliśmy trzy porażki, tak więc rozciągnęliśmy kampanię na trochę dłużej. Grę przechodziliśmy Księżycowym Elfem i Barbarzyńcą.
Główna mechanika jest identyczna jak w klasycznym Dice Throne, rzucamy kośćmi, odpalamy zdolności i zagrywamy karty, które manipulują rzutami. Tu niewiele się zmienia, różnica jest taka, że wszyscy grają jako drużyna przeciwko grze. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o podstawowej mechanice gry zajrzyjcie do tekstów Sebastiana lub Grześka.
Przygód są dwa rodzaje: tzw. portal crawl i pojedynki z upadłymi bohaterami. Rozgrywa się je na przemian. Najpierw bohaterowie przemierzają krainy złożone z modułowej mapy i zbierają fragmenty klucza, by otworzyć portal. Potem, jeżeli misja się powiedzie, w kolejnym scenariuszu stają do starcia z jednym z upadłych bohaterów.
Przygotowanie do gry przebiega sprawnie. Scenariusz eksploracji zawiera mapę krainy, na której narysowane jest rozłożenie kafli, które układamy w podanym porządku na stole. Kafle są oznaczone co do stopnia trudności, tak więc przy każdym podejściu loch będzie inny. Każdy kolejny scenariusz jest trudniejszy — składa się z bardziej zaawansowanych kafli.
Na kaflu, poza ilustracją i tytułem znajduje się ikona wskazująca przeciwnika. W momencie odkrycia kafla losuje się wroga z talii wrogów odpowiedniego poziomu. Czasami kafel zawiera również jakieś dodatkowe zagrożenie albo bonus. Po pokonaniu potwora, wszyscy bohaterowie rzucają kością (k20), żeby zobaczyć jaki uzyskali skarb. Na niektórych kaflach znajdują się dodatkowe skrzynie skarbów oraz eliksiry leczące oraz oczywiście fragmenty klucza, które trzeba zebrać aby odbezpieczyć portal.
Starcie z upadłym bohaterem przypomina pojedynek jeden przeciwko wielu, z tą różnicą, że boss jest o wiele potężniejszy, a bohaterowie mają wspólną pulę żywotności. Upadły bohater ma swoje karty, które dzielą się na talie ulepszeń, z których na początku losowo ustala się z jakimi ulepszeniami rozegra pojedynek oraz talię akcji, z których karty uruchamia za punkty walki w trakcie pojedynku. Obsługa bossa, podobnie jak małych przeciwników jest prosta i nie zaburza płynności gry.
Pomiędzy scenariuszami jest czas na rozwinięcie postać poprzez wymianę i dobieranie nowych kart do swojej talii. Jak dużo i jakie karty można wymienić zależy od ilości zgromadzonego złota oraz zdobytych skarbów. To ciekawy dodatek w stosunku do podstawowego Dice Throne. Daje to możliwość wprowadzenia do postaci mechaniki, której w niej dotychczas nie było. Karty i złoto zdobywa się z zabijanych wrogów oraz skrzynek, tak jak w typowym dungeon crawl’u.
Po zakończonym scenariuszu podlicza się ilość zdobytych punktów, które na koniec są sumowane, tak więc można porównać jak nam idzie w kolejnych podejściach albo skonfrontować nasze osiągnięcia z wynikami innych.
Wielka wyprawa Elfa i Barbarzyńcy
Podczas przechodzenia przygody bawiliśmy się bardzo dobrze. Za każdym razem było to ciekawe półtorej godziny, które nie dłużyło się, a wręcz przeciwnie zostawiało uczucie — “szkoda że tak krótko, zagrajmy jeszcze raz”.
Podoba mi się sposób poruszania w Dice Throne Adventures. Postacie poruszają się zawsze do pierwszego nieznanego kafla (w wybranym kierunku) albo do najbliższego starcia, omijając lokacje już odkryte. Zapobiega to pustym rundom, w których nie dzieje się nic poza ruchem, cały czas jest intensywnie. Obsługa gry również jest prosta i zajmuje mało czasu. Instrukcja zawiera przejrzyste wskazówki według jakich zasad przerzucać kości przeciwników. Wszystko przebiega szybko i sprawnie.
Dobrze rozwiązano kwestię porażek. Po nieudanej wyprawie pokonani bohaterowie wracają do obozu ze zdobytymi dotychczas skarbami i mogą rozwinąć swoje postacie, przygotowując się do kolejnego podejścia. Na początku kolejnego scenariusza, dostają trzy dodatkowe eliksiry leczące. To dobre rozwiązanie, ponieważ nie powoduje spirali śmierci i daje lekki, choć nie przesadny bonus. Niewykorzystane eliksiry leczące z poprzedniego scenariusza przechodzą na kolejny, dodatkowo liczą się jako punkty zwycięstwa. Nie jest jednak łatwo zachomikować — są jednym z cenniejszych zasobów, które można zdobyć w trakcie eksploracji.
W Dice Throne Adventures przydaje się znajomość postaci i statusów z klasycznego Dice Throne — przeciwnicy korzystają z identycznych mechanik jak gracze. Dotychczas nie mieliśmy do czynienia z postaciami z drugiego sezonu, tak więc niektóre statusy były dla nas nowe. Dla osób ogranych z oboma sezonami będzie prościej.
Niesamowitą frajdę sprawiał mi rozwój bohaterów — nowe karty, ulepszone zdolności. Lubię element ewolucji postaci w grach, a w Dice Throne podobał mi się bardzo. Mechanizm rozbudowy talii daje nie tylko możliwość ulepszenia kart, które już posiadamy, ale wprowadzenia do postaci czegoś zupełnie nowego, zapożyczonego od innego bohatera. Urozmaica to grę i daje możliwość do pokombinowania, również na tym polu. No i wyciągnięcie ślicznej, legendarnej, tęczowo błyszczącej karty cieszy.
Walki z bossami są wymagające, ale i satysfakcjonujące. Nam największy kłopot sprawił Rewolwerowiec, za to jak sądzę, zależy to od tego jakie postacie uczestniczą w przygodzie i jakie mają słabe strony. Starcie wymaga współpracy oraz dobrego gospodarowania zasobami i zdolnościami. Czasem lepiej poświęcić turę na przygotowania, niż narazić się na potężny kontratak, bardziej dotkliwy niż nasze uderzenie. Innym razem, kiedy towarzysz zrobi nam otwarcie, trzeba maksymalizować obrażenia.
Nie miałam jeszcze okazji ograć Dice Throne Adventures w innym składzie osobowym, ale spodziewam się, że mechanizm skalowania powinien zadziałać dobrze. Im więcej jest bohaterów, tym z mniejszą pulą zdrowia zaczynają. Oczywiście więcej bohaterów, to większa siła, ale wraz z wzrostem siły bohaterów, wzrasta również ilość ataków na nich, ponieważ przeciwnicy oddają każdemu bohaterowi z osobna. Na więcej osób gra może jednak stracić trochę na dynamizmie. Przypuszczam za to, że Dice Throne Adventures dobrze spisze się jako gra solo. Na razie tak zresztą ocenia grę anglojęzyczna społeczność planszówkowa.
Polecam i sama zagram jeszcze nie raz!
Wydanie Dice Throne Adventures to dla mnie prawie ideał, chciałbym więcej widzieć tak przemyślanie wydawanych gier. Jest nie tylko ładny, ale i praktyczny i powinien zadowolić nawet największe marudy.
Bardzo lubię klasycznego Dice Throne. Uważam, że jest mu daleko od bycia “głupią, losową grą”. Trzeba tylko nauczyć się bawić balansowaniem prawdopodobieństwem — ale przecież o tym jest ta gra, podobnie jak jej kościany poker. Dice Throne Adventures jest przedłużeniem tej przygody. Jeżeli lubisz tą pojedynkową turlankę i chcesz spróbować czegoś nowego, albo wciągnąć do gry swoich, nie lubiących ostrej rywalizacji znajomych, szczerze polecam.
- Fantastyczne wykonanie
- Intensywna rozgrywka
- Ciekawy rozwój postaci
- Regrywalność
- Gra kościana z elementem losowym
- Może stracić dynamizm na cztery osoby
Ocena:
Pięknie wykonana kooperacyjna gra kościana, nawiązująca do kościanego pokera. Szybka, intensywna i kolorowa przygoda w komiksowej estetyce. Jeżeli lubisz Dice Throne i kooperacje, Dice Throne Adventures na pewno ci się spodoba.
Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Polska za przekazanie gry do recenzji.
Ewa Struzik
- Nowości od WydawnictwaPHALANX! - 17 kwietnia 2025
- Archon Studio i Blizzard łączą siły! Powstanie StarCraft: The Miniatures Game! - 28 marca 2025
- TEKKEN podbija świat gier planszowych! Go On Board zapowiada nowy projekt - 25 marca 2025