Ale cyrk! – recenzja
Przy okazji recenzji Ubongo 3D wspominałam, że jakiś czas temu mój mózg wyraźnie domagał się grania w gry przestrzenne. Na fali tej samej potrzeby uznałam, że koniecznie-już-teraz-
Spis treści
Informacje o grze
Autor: Marco Teubner
Wydawnictwo: Granna
Liczba graczy: 2 – 4
Czas gry: jedna partia ok 15-20 minut
Wiek: od 6 lat
Cena: od ok. 65 zł
Otwieram Ale cyrk! i nie wierzę – trochę kart, 3 tekturowe areny i 9 drewnianych klocków, przy czym każdy, KAŻDY, zapakowany w oddzielny woreczek strunowy. Miła odmiana dla wszystkich tych razów, kiedy klęłam w duchu (lub nie) na wydawcę za niedobór woreczków. Ja ostatecznie jestem chyba zbyt leniwa i wszystkie klocki i tak trzymam razem, w jednym, dużym worku, ale takie pojedyncze pakowanie nie jest zupełnie przesadzone, bo na pewno zwiększa żywotność nadruków. Z drugiej strony – moje klocki spadały nie raz, obcierały się o siebie i po miesiącu wożenia ich w różne miejsca (jedynie we wspomnianym wcześniej worku) nadal wyglądają nienagannie. Co do aren nie mam żadnych uwag, natomiast karty są duże, niestety nie płócienne (mam na myśli linen finish, czyli takie “chropowate” wykończenie kart, jak np. we Wsiąść do pociągu – jest trochę bardziej wytrzymałe) i z grubsza czytelne (o tym zaraz). O wykonaniu tyle, bo raz, że to już wszystkie komponenty a dwa, że nie ma się co rozwodzić – może życzyłabym sobie innego wykończenia kart, ale poza tym naprawdę wygląda to bardzo porządnie (i takie zresztą jest).
Jak się w to gra?
- 3 klocki w dowolnej kolejności na określonej arenie,
- 3 klocki w określonej kolejności (między nimi mogą znajdować się inne klocki)
- klocek na określonej pozycji,
- klocek na klocku.
Obserwacje i nowe perspektywy
Mam taką specyficzną przypadłość, że jak chcę sprawdzić, jak ludzie sobie radzą z grą to zamiast podejść i zapytać o wrażenia, czaję się gdzieś z oddali i ich podglądam. Tak też zrobiłam na jednym z grudniowych konwentów, gdy zobaczyłam, że w Ale cyrk! grają tak na oko 4/5-letnie dzieciaki. Z moich poczynionych wtedy obserwacji wynika, że tamte dzieciaki kompletnie nie radziły sobie z tajnymi celami. Może przy redukcji kart do np. 2 (mniej do kontrolowania) lub zostawieniu tylko jakichś dwóch typów celów by się to zmieniło, ale w wersji oryginalnej było to dla nich zdecydowanie za dużo. Żałuję, że gdy jechałam do mojej 4-letniej kuzynki bagaż kompletnie odmówił przyjęcia czegokolwiek więcej, bo chętnie potwierdziłabym na niej tą tezę. Trochę szkoda, bo gra jest świetną zręcznościówką z fajnym elementem strategicznym i miałam nadzieję, że mimo 6+ na pudełku zasady ogarną też młodsze dzieciaki – niestety. Ale nie ma tego złego, bo odkryłam zupełnie inne idealne okoliczności dla tej gry: ona wręcz doskonale nadaje się na alkoholówkę (chyba właśnie stworzyłam ten termin), czyli grę imprezową do wódki. Szot za każdy zrealizowany cel, szot za każdy strącony klocek… możliwości jest wiele, w każdym razie Ale cyrk! naprawdę idealnie do tego pasuje. Niezależnie od ostatecznego charakteru grania dodam jeszcze, że nie było ani jednej osoby, z którą bym w to grała i której by się nie podobało. Ale ostrzegam, że wszyscy najpierw pukają się w czoło i sobie kpią – no cóż, męczeńskie życie propagatora planszówek.
Werdykt
Przypominam, że gry oceniam zawsze w jednej z dwóch kategorii: gier lub gier dla graczy. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego Ale cyrk! jest w „grach”, w każdym razie radzi sobie wśród nich bardzo dobrze. Może normalnie przeszkadzałoby mi, że nie ma mechanizmu wymiany kart i niektórzy gracze mają farta i realizują cel po celu, a inni przez kilka tur mają właściwe puste przekładania, ale halo, to jest gra familijna z pudełkowym wiekiem 6+, chodzi o to, żeby się dobrze bawić a nie wykręcać jak najwyższe wyniki. Poza tym po chwili zastanowienia można próbować robić naprawdę przyjemne kombosy i generalnie ostatnim, co można powiedzieć o tej grze jest to, że jest bezmyślna. Jak by więc nie patrzeć: tytuł warty uwagi.
- klocki są naprawdę dobrej jakości, co przy ich ciągłym upadaniu odgrywa bardzo istotną rolę
- krótki czas rozgrywki i syndrom “jeszcze raz”
- proste zasady, którym głębi dodają tajne cele
- uniwersalność: idealna na rodzinne granie, w roli fillerka i jako imprezówka
- brak możliwości wymiany kart na ręce
- nieco zbyt dużo do pilnowania dla młodszych dzieci – często nawet dorosłemu zdarzy się nie zauważyć, że ktoś mu właśnie przypadkiem zrealizował cel
- trochę ułomny system karania za strącenie klocków – jeśli gracz nie ma żadnych punktów, to właściwie nie ponosi żadnych konsekwencji
- rozmiar pudełka – ta gra naprawdę aż się prosi o wożenie jej ze sobą wszędzie i tak duże pudełko bardzo to utrudnia.
Ocena: (4 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Granna za przekazanie gry do recenzji.
Małgorzata Mitura
Game Details | |
---|---|
Name | Topito (2017) |
Złożoność | Light [1.13] |
BGG Ranking | 5648 [6.64] |
Player Count (Recommended) | 2-4 (2-4+) |
Projektant/Projektanci | Marco Teubner |
Grafika | Marie Cardouat |
Wydawca | Korea Boardgames, Broadway Toys LTD, Gigamic, Giochi Uniti, Granna, Lautapelit.fi and Maldito Games |
Mechanizmy | Pattern Building and Stacking and Balancing |
- Howdy, partners! Western Legends – recenzja (Patronat Board Times) - 27 września 2019
- Western Legends, czyli jak zostać legendą Dzikiego Zachodu. Rzut okiem - 23 lipca 2019
- Kemet z dodatkiem Ta-Seti – recenzja - 13 maja 2019