Bolt Action. Czyli bitwy II wojny światowej w Twoim domu – recenzja
Już chyba kiedyś wspominałem, że lubię tematykę drugowojenną. Za to chyba nie wspominałem, że oprócz gier planszowych jestem również wielbicielem gier bitewnych. I w niniejszym artykule chciałbym przybliżyć Wam grę, która jest właśnie drugowojennym bitewniakiem. Mowa tutaj o Bolt Action, wydawanym przez Warlord Games. Konkretnie będzie to angielskojęzyczny zestaw startowy do 3. edycji, który z kolei przekazał nam do recenzji sklep ForCraft. Zapraszam do lektury.
Spis treści
Słów kilka o grach bitewnych
Dla tych co się nie orientują – gry bitewne, czy też figurkowe, to połączenie modelarstwa z graniem. W tym hobby, zanim stoczymy bitwę z jakimś innym graczem, musimy sobie złożyć armię z modeli i figurek, posklejać je i pomalować. Zależnie od gry, taka armia liczy od kilku do kilkudziesięciu figurek. Tak więc przygotowanie naszej armii do gry trochę może potrwać. Poza tym, żeby zagrać. będziemy potrzebowali jeszcze stołu do gry. A tak naprawdę to makiety, ze wszelkimi urozmaiceniami, jak budynki, drzewa, pagórki itp. W grach bitewnych nie mamy żadnych pól jak przy planszówce. Wszelkie odległości i zasięgi będziemy odmierzać miarkami, zazwyczaj calowymi. Jak już to wszystko mamy, to możemy przejść do rozgrywki.
Przygotowania do wojny
W bitewniakach wyróżnić można 2 najpopularniejsze mechanizmy aktywacji naszych jednostek – „I go, you go” – czyli jeden gracz rusza wszystkie swoje jednostki, a potem drugi gracz, oraz system naprzemiennej aktywacji – czyli po jednej jednostce/oddziale naprzemiennie każdy gracz. Bolt Action ma dość unikatowy system, któremu bliżej do tego drugiego rodzaju. Tworząc nasze armie grupujemy nasze figurki w oddziały, zazwyczaj wg typu – np. oddział piechoty, drużyna z bazooką, pluton czołgów itp. Każdy oddział daje nam 1 kość rozkazów do puli. Po skompletowaniu armii gracze wrzucają swoje kości do jednego wora (ważne by obaj mieli kości w różnych kolorach). Podczas gry o tym, kto będzie wykonywał teraz ruch, decyduje wylosowana z worka kość.
Kości rozkazów to customowe kości sześciościenne, które, zamiast standardowych oczek lub cyferek, na każdej ściance mają możliwy do wyboru rozkaz – czyli, mówiąc bardziej po planszówkowemu, możliwą do wykonania akcję. Tych mamy, siłą rzeczy, sześć:
Run – czyli bieg – ruszamy nasz oddział z maksymalną „szybkością” o tyle, ile mamy w statystykach danej jednostki – czyli np. 12 cali dla piechoty, 18 dla czołgu itp. Co ważne, wykonując ten rodzaj rozkazu, jednostka nie będzie już mogła strzelać
Advance – jednostka porusza się o połowę tego, co przy rozkazie „Run” i może po tym ruchu dokonać ostrzału przeciwnika, ale z karą do trafienia.
Fire – po prostu strzelamy do przeciwnika tak jak stoimy.
Ambush – jednostka jest przygotowana do strzału, może zareagować gdy tylko jakaś jednostka przeciwnika pojawi się w jej zasięgu, czyli może wykonać akcję ataku w turze przeciwnika.
Down – jednostka nie rusza się, ani nie strzela, tylko kryje przed ostrzałem – dostaje za to bonus do rzutu obronnego.
Rally – o tym rozkazie napiszę więcej później, ponieważ wiąże się to z jeszcze inną mechaniką.
Kiedy wylosujemy naszą kostkę, wybieramy sobie jednostkę, wybieramy rozkaz i wykonujemy tą jednostką wybrany rozkaz. Kostkę z wykonanym rozkazem kładziemy obok jednostki, by zaznaczyć, że jednostka była już aktywowana. Następnie losujemy kolejną kostkę i jej właściciel wykonuje ruch. I tak dalej, aż nam się skończą kostki w worku. Gdy to nastąpi, przechodzimy do kolejnej rundy. Zbieramy wszystkie kostki ze stołu, wrzucamy do worka i powtarzamy całą procedurę. Tak gramy ustaloną liczbę rund lub do wykonania celu misji.
Kwintesencją rozgrywki jest oczywiście walka. By wykonać ostrzał musimy mieć jakiś cel w zasięgu naszej broni. Jeśli tak jest, rzucamy zwykłą kostką sześcienną za każdą figurkę w oddziale, która ma zasięg. Zazwyczaj trafiamy na wynikach 4+ (czyli jak wyrzucimy 4,5 lub 6), ale jeśli strzelamy po ruchu (rozkaz „Advance”), otrzymujemy karę i trafiamy na 5+. Następnie za każde trafienie rzucamy jeszcze raz kostką sześcienną i przy każdym wyniku 4+ trafienie zamienia się w obrażenie. Każde obrażenie to strata jednej figurki w oddziale. Jednak, jeśli broniący się znajduje się za zasłoną, np. za jakimś murkiem, w ruinach itp. przysługuje mu rzut obronny. Wówczas obrońca niweluje każde obrażenie przy wyniku 4+.

Amerykanie w trakcie malowania
Jedną z kluczowych mechanik w walce w Bolt Action jest tak zwane „Przygwożdżenie” (Pinning). Każdej jednostce, która zostaje trafiona przynajmniej 1 trafieniem podczas pojedynczego ataku dokłada się 1 znacznik przygwożdżenia – „Pin Marker”. Od teraz taki oddział z przynajmniej jednym znacznikiem przygwożdżenia dostaje ujemny modyfikator do trafienia wynoszący -1 oraz przed każdym przydzieleniem rozkazu musi wpierw wykonać test morale. By go zdać wyrzucony wynik na 2 kostkach K6 musi być niższy od wartości morale jednostki, pomniejszonej o liczby Pin Markerów na oddziale. Jeśli go nie zda, jedyny rozkaz jaki może wykonać to „Down”. Do poradzenia sobie ze zbyt dużą liczbą Pin Markerów, które utrudniają nam wykonywanie rozkazów, służy właśnie rozkaz „Rally”. Gdy oddział go wykonuje, zdejmuje wszystkie przypisane Pin Markery. Nadal musi wykonać test morale, ale już bez ujemnych modyfikatorów za markery.
To tyle w dużym skrócie. Zasad jest oczywiście więcej, wszak w grach bitewnych chodzi o to, by jak najlepiej przybliżyć nam atmosferę pola walki, ale nie jest moim zadaniem przepisanie tu instrukcji. I tak Starter Set nie zawiera wszystkich zasad, są to tylko podstawy, ale o tym zaraz.

Niemców czeka jeszcze dużo pracy
Przegląd uzbrojenia Bolt Action
Przybliżmy teraz, co zawiera sam zestaw. W starterze znajdziemy 12 figurek amerykańskiej piechoty – Rangersów, 12 figurek niemieckich Grenadierów, model ruin budynku, kostki rozkazów, kostki K6, tekturową miarkę i znaczniki, tekturowy stand niemieckiego transportera opancerzonego, plakato-mata robiąca za podłoże, instrukcję zasad wprowadzających. Pierwsze, na co zwrócimy uwagę po otwarciu pudełka, to oczywiście figurki. Te umieszczone są w ramkach, trzeba je wpierw wyciąć i posklejać. Można je zrobić na wiele różnych sposobów, ponieważ, co prawda, korpusów mamy tylko po 12 na stronę, za to główek i elementów uzbrojenia mamy do wyboru do koloru. Niestety, biorąc do ręki ramki z figurkami Niemców i do drugiej ręki z figurkami Amerykanów, niemalże od razu rzucą nam się w oczy różnice wykonania figurek przedstawiających Amerykanów i Niemców. Do modeli Rangersów w zasadzie nie ma się co przyczepić, figurki są wykonane z dobrej jakości plastiku z dbałością o detale i z nie przesadną ilością nadlewów (nadmiar plastiku, będący śladem po formie przy odlewie). Tak wiele dobrego niestety nie da się powiedzieć o figurkach Niemców. Plastik jest wyraźnie gorszej jakości, co odbija się na detalach, a nadlewy są dużo bardziej wyraźne. Może nie ma jakiejś tragedii, ale różnice są widoczne gołym okiem. Z resztą na ramkach widnieje rok produkcji – dla Niemców 2015, dla Amerykanów 2018, co wyjaśnia rozbieżność w jakości wykonania. I niestety nie świadczy to zbyt dobrze o całości zestawu, który niby jest z 2024, a figurki są z zamierzchłej przeszłości…

Różnica w jakości wykonania figurek Amerykanów i Niemców jest wyraźna
Z modeli mamy jeszcze zrujnowany dom i ten jest całkiem spoko. Prezentuje się zupełnie dobrze i fajnie urozmaica pole bitwy. Naprawdę niezły dodatek do zestawu. No i mamy jeszcze niemiecki transporter gąsienicowy… a tak naprawdę nie mamy, bo to co jest w pudle to jest tekturowy stand… który do tego za piękny nie jest. Trochę szkoda, że wydawca nie dorzucił do zestawu modelu transportera, a mamy jedynie jakiś nie najlepszej jakości ekwiwalent.
Z tektury są jeszcze znaczniki przygwożdżenia (czyli pin markery) i calowa miarka. Oba typy elementów też pięknością nie grzeszą. I na koniec jest jeszcze plakato-mata, jako podłoże, która też szału nie robi, ale zawsze lepsze takie rozwiązanie, niż granie na gołym stole. Do pierwszych testowych rozgrywek wystarczy.
Podręcznik, który otrzymujemy w zestawie, jest ładnie wydany, z dużą ilością ilustracji. Zawiera on kilka informacji ogólnych, misje treningowe oraz poradnik jak sklejać i malować figurki. Sprawdza się bardzo dobrze jako wprowadzenie do gry i do świata gier bitewnych w ogóle. No ale zasady w nim przedstawione są bardzo okrojone. W zasadzie to otrzymujemy tu takie demo.
Muszę przyznać, że mam tutaj duży problem z oceną tego zestawu pod kątem zawartości. Jakość figurek jest dobra/średnia, ale jak już się je pomaluje, to będzie to w miarę dobrze wyglądało, więc jeszcze można to jakoś przełknąć. Ale mimo wszystko niby nowy zestaw, a figurki stare. Trochę to jednak razi. Wygląda to tak, jakby posprzątali magazyn i zrobili zestaw z tego co im zostało.
„A więc Wojna!”
Starter jest ewidentnie skierowany do kogoś, kto wcześniej o bitewniakach nie miał zielonego pojęcia i ma na celu wybadanie czy w ogóle tego typu hobby mu pasuje.
Jako wprowadzenie dla początkujących graczy zestaw raczej się sprawdzi. Misje treningowe są dobrze ułożone. Nauka gry poprzez granie jest świetnym rozwiązaniem. Ale jak się już się wciągniesz, będziesz musiał i tak kupić pełny podręcznik, bo nie będziesz wiedział jak należy prawidłowo złożyć armię. A ten kosztuje prawie tyle samo, co omawiany starter.
Cena Starter Setu w sklepach waha się od 160 do 180zł i w stosunku do tego, co otrzymujemy w środku, dolna granica widełek jest ok, górna natomiast jest taką trochę na granicy, z zastrzeżeniami co do nierównej jakości figurek, takich sobie tekturowych elementów i okrojonego podręcznika. No i ten stand półgąsienicowego transportera… Aż się prosiło, by do zestawu dołączyć pełnoprawny plastikowy model. Oczywiście wiązałoby się to z podwyższeniem ceny, ale jednak. Na szczęście niektóre sklepy połapały się w tym i proponują w promocyjnej cenie zestaw Starter+Pojazd, jak choćby sam sklep Forcraft – link.

Niemcy w natarciu
Co się tyczy samego systemu Bolt Action… Uważam, że jest świetny! Dla kogoś lubiącego klimaty drugowojenne – naprawdę dobra rzecz! Tylko brać, sklejać, malować i grać! Jeśli decydujemy się spróbować swoich sił w bitewniakowym hobby, to Bolt Action, jako system, jest z pewnością dobrym wyborem na początek. Ma bardzo przystępne zasady, rozgrywka jest dynamiczna, dzięki systemowi aktywacji i mechanicznie gra ma kilka ciekawych rozwiązań, które mają odzwierciedlać realia, jak np. wspomniana już mechanika przygwożdżenia, czy mechanika broni szturmowej (nie dostajemy kary do trafienia przy rozkazie „Advance”, gdy mamy np. pistolet maszynowy) lub bardzo prosta, ale sensowna walka wręcz (po prostu rzucamy na trafienie jednocześnie, aż do wybicia całego oddziału, jednego bądź drugiego). Reguł oddających ducha wojny jest oczywiście więcej. Jednak w startowym zestawie otrzymamy tylko podstawy.
Dla mnie to nie pierwsza styczność z Bolt Action, próbowałem wejść w ten system lata temu, jeszcze przy drugiej edycji. Z braku czasu jednak zawiesiłem te próby, ale brałem udział w kilku rozgrywkach i wiem, jak Bolt Action potrafi się rozwinąć, gdy gramy na pełnych zasadach. Trzon reguł jest oczywiście prosty, co sam z resztą chyba pokazałem, zawierając ideę gry w krótkim opisie, ale pełny podręcznik to jest naprawdę dużo dodatkowego dobra. II wojna światowa była bardzo różnorodna pod względem wykorzystanego uzbrojenia, a zasady Bolt Action starają się to odzwierciedlać, wciąż jednak nie będąc przesadnie skomplikowanymi. I co dobrze uwidacznia zestaw startowy – można te reguły wprowadzać stopniowo.

A tak to finalnie może wyglądać.
Podsumowanie
Jeśli jesteś zdecydowany/zdecydowana zacząć swoją przygodę z grami bitewnymi, a tematyka drugowojenna Ci nie przeszkadza, Bolt Action to jest z pewnością dobry wybór, tym bardziej, że na dniach szykuje się polska edycja, którą zaserwuje nam Warfactory. A czy akurat ten konkretny zestaw startowy jest najlepszym wyborem? Dla przetestowania hobby myślę że będzie ok. Jeśli jednak jesteśmy pewni, że chcemy w ten system wchodzić, to polecam przemyśleć inne zestawy. Tymczasem ja idę odkurzyć moje stare figurki, skończyć sklejanie i malowanie i widzimy się na polach bitew!
- nieskomplikowane zasady
- klimatyczne mechaniki
- dynamiczna rozgrywka
- prosty, ale wprowadzający ciekawy element do rozgrywki, system aktywacji
- zestaw dobry dla początkujących, jako wprowadzenie do gier bitewnych
- dobra jakość figurek amerykańskich żołnierzy
- model ruin
- ok cena w stosunku do zawartości
- mato-plakat jako podłoże
- tekturowe znaczniki i miarka
- figurki niemieckich żołnierzy odstają od amerykańskich odpowiedników
- kiepskiej jakości tekturowy stand pojazdu półgąsienicowego
- niepełne zasady w podręczniku
Ocena:
Bolt Action to dynamiczny, ciekawy i zdecydowanie godny polecenia system bitewny. Przystępne zasady sprawiają, że bardzo dobrze nada się na początek przygody z bitewniakami. Trzeba jednak mieć świadomość, że granie to tylko część hobby, reszta to wymagające cierpliwości modelarstwo. No i nie można mieć alergii na tematykę. Co do samego zestawu startowego to ma swoje mankamenty – cena jednak jest moim zdaniem dość przystępna w stosunku do zawartości i jeśli chce się sprawdzić, czy to hobby jest w ogóle dla nas, to będzie dobrym wyborem. Jeśli jednak jesteśmy już zdecydowani na Bolt Action, warto przemyśleć inne zestawy.
Dziękujemy sklepowi ForCraft za przekazanie gry do recenzji.
Przemysław Golus
- Bolt Action. Czyli bitwy II wojny światowej w Twoim domu – recenzja - 3 listopada 2025
- Moc jest z Nami! Star Wars Unlimited w pigułce i nowy dodatek. - 7 sierpnia 2025
- Sielsko, anielsko, Wiatrakowo… Recenzja - 14 lipca 2025



