Brzdęk! Nie drażnij smoka! Recenzja
O Brzdęku (czy też Clanku) było głośno już od samego początku. Angielska edycja cieszyła się uznaniem już od czasów swej premiery. Następnie polscy gracze ekscytowali się naszym rodzimym wydaniem. Jednak sporo czasu musiało upłynąć, byśmy mogli wreszcie cieszyć się polskim pudełkiem. Ja osobiście grę poznałem już jakiś czas temu właśnie na angielskim wydaniu. Wiedziałem, że będzie warto czekać.
W grze Brzdęk! Nie drażnij smoka gracze wcielają się w role śmiałków, którzy będą plądrowali lochy należące do potężnego smoka. Każdy jednak stara się to zrobić na własną rękę – kto pierwszy, ten lepszy. Do tego smok ma dość wyczulone ucho: kto będzie mocniej hałasował, ten może nawet zginąć.
Kto więc jest chętny na niebezpieczną wyprawę? Skarby same się nie przyniosą!
Informacje o grze
Autor: Paul Dennen
Wydawnictwo: Lucrum Games
Liczba graczy: 2 – 4
Czas gry: od 30 do 60 minut
Wiek: od 8 lat
Cena: około 160 zł
Nagrody i wyróżnienia:
- 2018 rekomendacja Kennerspiel des Jahres
- 2017 zwycięzca Mensa Select
- 2016 nominacja Golden Geek Most Innovative Board Game
- 2016 nominacja Golden Geek Board Game of the Year
- 2016 nominacja Golden Geek Best Thematic Board Game
- 2016 nominacja Golden Geek Best Family Board Game
- 2016 nominacja Golden Geek Best Card Game
Gra zajmuje na chwilę obecną 61. pozycję w rankingu BGG i doczekała się 2 dużych dodatków, reimplementacji, a także planowana jest specjalna wersja Legacy.
Wykonanie
W pudełku wielkości Dominiona dostajemy dwustronną planszę, trochę kosteczek, woreczek i oczywiście karty. Jest ich tu dokładnie 183. Plansza może troszkę odstraszać – jest dość ciemna i trochę “płytka” (brak perspektywy). Jednak w trakcie gry przekonamy się, że jest za to czytelna i dobrze spełnia swoje zadanie. Odnośnie strony graficznej zupełnie co innego znajdziemy na kartach – tam zadbano o detale, humor, kolory etc. Mamy tu przy okazji naprawdę sporo żartów, odniesień do literatury czy popkultury, a dopiski na kartach świetnie uzupełniają klimat gry.
Dodatkowe komponenty – jak żetony czy drewienka – nie zaskakują; są dobrej jakości. Mamy tu też woreczek na kosteczki “brzdęków”. Wygląda bardzo okazale, zwłaszcza z wyszytym logo smoka. No tak, nie zapominajmy też o drewnianej figurce smoka, którą oznaczamy poziom jego furii. Może to niewielki element, ale często będziemy spoglądać na nią, by ocenić, ile mniej więcej zostało nam gry. Warto podkreślić, że nie jest to lichy kawałek drewna, ale całkiem spory komponent, który wygląda naprawdę porządnie.
Zasady
Jak już wspominałem, wchodzimy do lochów należących do smoka. Wewnątrz mokro, niebezpiecznie, ale… kuszą nas skarby. W końcu to poczwara nabrała tego całe komnaty. Gdzieś to tu wszystko musi być…
Wyruszamy z zamku, który sąsiaduje z lochami. Celem gry jest zdobycie co najmniej jednego artefaktu smoka i wyjście na powierzchnię. Jeśli uda się to kilku graczom, wówczas porównujemy wynik punktowy. Dlaczego jednak miałoby się nie udać? Podczas podróży po lochach wszystkie hałasy, które spowodujemy, mogą zdenerwować smoka i dzięki temu zostaniemy namierzeni i pogryzieni (popaleni?). Podziemia to niebezpieczne miejsce. Jeśli więc któryś ze śmiałków otrzyma zbyt dużo obrażeń, wówczas mdleje. Jeśli dodatkowo zapuścił się zbyt głęboko, nie ma dla niego ratunku – odpada z gry.
Gra mechanicznie jest napędzana przez wręcz klasyczne budowanie talii. Zaczynamy z 10 kartami, które posłużą nam do kupowania kolejnych (punkty sprawności). Talia nam rośnie, mamy w niej coraz więcej ciekawych i użytecznych kart. Ale to nie wszystko… Z uwagi na to, że mamy tu planszę, karty służyć nam będą także do poruszania się po niej (symbole butów). Nie zapominajmy też o czających się w zakamarkach potworach – na nie też musimy być przygotowani (miecze). Wszystko właściwie toczyć się będzie na kartach. Towarzysze, bronie, klejnoty, okazje, potwory… Pojawiać się one będą na torze lochów w sposób losowy (“stałych” kart są dokładnie 4 rodzaje).
Najciekawszym elementem jest tu chyba “mechanizm robienia hałasu” (o ile można tak napisać). Niektóre zagrane karty powodują brzdęki (np. “+1 Brzdęk”). Należy wtedy odłożyć znacznik w swoim kolorze na specjalne pole. W momencie gdy na torze kart lochów pojawi się nowa karta z symbolem smoka, następuje atak. Wszystkie kosteczki z pola “Brzdęk” trafiają do woreczka i losujemy z niego tyle znaczników, jaki jest poziom furii smoka. Na szczęście na początku znajduje się tam sporo kostek neutralnych, jednak z czasem będzie coraz bardziej groźnie. Każda kostka w kolorze gracza staje się automatycznie jego raną, a jak wiemy można być z ich powodu znokautowanym.
Gra nie ma określonej liczby rund. Odliczanie do końca rozpocznie się, gdy jeden z graczy (wraz z artefaktem) wyjdzie z lochów na powierzchnię (pole startowe). Pozostali mają kilka kolejek, by wyjść z podziemi (inaczej zginą). Wszyscy, którzy przeżyją, porównują zdobyte punkty. Otrzymujemy je oczywiście za artefakty, za niektóre karty czy dodatkowe żetony znalezione na planszy.
Aplikacja
Renegade Game Studios udostępniło też specjalną aplikację, dzięki którym mamy jeszcze więcej możliwości grania.
- Po pierwsze wariant solo. Aplikacja symuluje wtedy zagrania drugiego gracza (każe usunąć odpowiednie karty z toru). Poza tym przy określonych działaniach może się okazać, że pojawiają się dodatkowe utrudnienia (atak smoka, wzrost furii…)
- Po drugie – tryb wieloosobowy został wzbogacony o Porucznika. Jest to postać pilnująca lochów na rozkaz smoka. Po wykonaniu odpowiednich czynności (np. wywołaniu 2 brzdęków w jednej turze) należy to odnotować w aplikacji. Może się wtedy okazać, że Porucznik nagradza lub karze. Często dotyczy to aktywnego gracza, ale nierzadko zdarza się, że oberwą wszyscy (np. muszą ograniczyć swoją rękę do 3 kart).
Obie możliwości oceniam pozytywnie. Szczególnie zaskoczył mnie Porucznik w grze wieloosobowej. Dzięki niemu dostajemy jeszcze więcej klimatu niepewności. Nie dość że smok może zaatakować w każdej chwili, to jeszcze nie wiemy do końca, co spowoduje nasza akcja. Czasem więc rezygnujemy z czegoś, co normalnie byśmy wykonali.
Wrażenia
Brzdęk to przede wszystkim świetne połączenie tworzenia talii i klimatu wędrowania po lochach. Kupując kolejne karty chcemy nie tylko wzmocnić naszą strategię, ale też myślimy cały czas, którędy trzeba pójść, który artefakt zdobędziemy, a także którędy wyjdziemy. Nie możemy też zlekceważyć innych, gdyż mogą przecież ubiec nas w wyścigu do najlepszych skarbów. Podobnie jest z kartami: często ktoś inny podbierze nam sprzed nosa coś, co pasowałoby nam najbardziej. Przy tym wszystkim jest to gra, którą można sobie przyswoić w 5-10 minut. Zasad nie ma zbyt wiele, sporo nowości pojawiać się będzie w trakcie rozgrywki wraz z nowymi kartami. Zdecydowanie mogą zagrać w to początkujący. Co prawda może nie od razu stworzą najlepszą talię, ale same zasady nie będą tu przeszkodą.
Tempo rozgrywki zależy w dużej mierze od graczy. Nie mamy tutaj określonej liczby rund, więc różne partie mogą pod tym względem wyglądać inaczej. Jeśli gracze będą ostrożnie podejmowali artefakty, smok nie będzie się denerwował, a rozgrywka może się wtedy wydłużyć. Jeśli kolejni zaczną zbierać skarby, a do tego dokładać kolejny do plecaka, wówczas tempo zmieni się drastycznie. Na najwyższym poziomie furii dociągamy z woreczka aż 5 kostek. Może to spowodować u bardziej zranionych graczy efekt zemdlenia. Należy więc w porę brać nogi za pas i wychodzić z podziemi. Cały czas dobrze patrzeć na poczynania innych: pierwszy gracz, który wyjdzie, może dodatkowo pogrążyć pozostałych.
Mamy tu więc sporą dynamikę, ale też pewne uczucie niepewności: co zamierzają inni. Przy każdej rozgrywce rodziło się u mnie i u moich współgraczy pytanie, czy opłaca się wyjść z lochów jako pierwszy. Przecież gracz ten nie wykonuje już swojej rundy i czeka tylko na koniec. Pozostali, którzy już wyszli z części pod ziemią, mogą sobie spokojnie chodzić, zbierać dodatkowe skarby, dokupywać karty… Mają kilka dodatkowych rund, by na spokojnie wyjść na zewnątrz i otrzymać jeszcze odznakę złodziejskiego mistrzostwa… Czy więc opłaca się kończyć grę? Z pewnością w niektórych przypadkach jest to niezbędne do wygranej, ale wydaje mi się, że nie zawsze.
Grunt jednak, że Brzdęk jest świetny w swojej klasie: prosty, dość szybki, ale też pozwalająca pokombinować. Dodatkowo z aplikacją dostajemy jeszcze więcej napięcia – porucznik może tu sporo namieszać. Często zastanowimy się dwa razy, zanim coś zrobimy, gdyż nie do końca wiadomo, czy efekt będzie pozytywny czy negatywny. Gra przy tym sprawdzi się w każdym składzie osobowym. Przy pełnym składzie z pewnością będzie najciekawiej, ale i przy 2 osobach mamy ciekawy pojedynek. Aplikacja pozwala też prowadzić rozgrywki solo. Nie każdy to lubi, ale przy braku graczy można spróbować. Z partii na partię będziemy się tu starali poprawić swój wynik.
Za każdym razem rozgrywka zajmuje nie więcej niż godzinę i jest to świetny czas biorąc pod uwagę ilość decyzji. Po skończonej grze czujemy, że wykonaliśmy naprawdę sporo: zbudowaliśmy talię, przemierzaliśmy lochy, zdobyliśmy skarby, przechytrzyliśmy rywali, a do tego uciekliśmy smokowi…
Podsumowanie
Brzdęk to klasa sama w sobie. Familijny, przystępny tytuł z prostymi zasadami i mnóstwem zabawy. Będzie tu trochę kombinowania, będzie nawet możliwość delikatnego optymalizowania swojej talii. Jednak przede wszystkim znajdziemy tu przygodę. Nie wiemy, kogo tym razem dziabnie smok, nie wiemy, jak daleko uda nam się dotrzeć. Czasem najlepszą strategią może okazać się “bierz skarb i w nogi!”.
Interakcja jest tu na niezbyt wysokim poziomie. Bezpośrednio nie będziemy sobie szkodzić. Raczej jedynie podbierzemy komuś kartę, czy zabierzemy mu sprzed nosa skarb/artefakt. Dzięki temu zagrać możemy w każdym gronie. I początkujący, i wyjadacze znajdą tu coś dla siebie. Ja i moi współgracze bawiliśmy się świetnie. Kilku z nich zakupuje właśnie swoje egzemplarze. Serdecznie polecam!
- świetne połączenie budowania talii i przygody w podziemiach
- spora regrywalność: dużo różnorodnych kart, dwustronna plansza
- możliwość gry z aplikacją, która rozszerza możliwości (tryb solo + gra z porucznikiem)
- ciekawie połączona strategia i taktyka w czasie rozgrywki
- przystępne zasady
- świetny humor na kartach
- przy niektórych wątpliwościach ciężko znaleźć odpowiedzi w instrukcji (wszystko jest, ale porozrzucane)
Ocena:
(5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Lucrum Games za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
Game Details | |
---|---|
![]() | |
Name | Clank!: A Deck-Building Adventure (2016) |
Accessibility Report | Meeple Like Us |
Złożoność | Medium Light [2.23] |
BGG Ranking | 75 [7.79] |
Liczba graczy | 2-4 |
Projektant/Projektanci | Paul Dennen |
Grafika | Rayph Beisner, Raul Ramos and Nate Storm |
Wydawca | Renegade Game Studios, Arclight Games, Conclave Editora, Devir, Dire Wolf, Korea Boardgames Co., Ltd., Lavka Games, Lucrum Games, Raven Distribution, Reflexshop, REXhry and Schwerkraft-Verlag |
Mechanizmy | Action Points, Deck, Bag, and Pool Building, Delayed Purchase, End Game Bonuses, Movement Points, Open Drafting, Player Elimination, Point to Point Movement, Push Your Luck and Variable Set-up |
- Oryszalk – rzut okiem - 31 maja 2023
- Great Western Trail: Argentyna – do Buenos… Recenzja - 23 maja 2023
- Sherlock Holmes: Mistyczne śledztwa – tajemnice w komiksie. Recenzja - 28 kwietnia 2023