Założyciele Imperium, czyli pasjans z Cezarem w tle. Recenzja
Ostatnio mamy jakiś boom na gry kafelkowe. Po recenzji Kakao od G3, przyszła pora na Założycieli Imperium tegoż wydawnictwa. Tamta gra spodobała nam się, a jak jest z tą? Zobaczcie.
Spis treści
Kiedyś był Cezar, teraz my możemy budować imperium
Opis gry na pudełku wprowadza nas w tematykę gry, mianowicie zdradza, że naszym zadaniem będzie zbudowanie potężnego imperium. Zadania jakie staną przed nami podczas rozgrywki to: „Dodawanie nowych terytoriów, zbieranie plonów, handel z sąsiadami, zatrudnianie wykwalifikowanych rzemieślników i wznoszenie świątyń.”Zachęcające, prawda? Owa budowa imperium polega na zagrywaniu odpowiednich kafelków.
Mechanika jest prosta. Z jednego z trzech stosów ( miast, wsi i natury) odkrywamy kafelek a następnie, któryś z dostępnych zagrywamy dodając do swojego terytorium, pod warunkiem, że możemy „opłacić” ich koszt. Koszt pokazany jest na kaflu, a „opłatą” jest posiadanie obok siebie takich symboli w swoim imperium. Oprócz tego, możemy również zagrać żeton, np. wojny, rzemieślnika, monety. Dążymy do tego, żeby zdobyć jak najwięcej punktów zwycięstwa, zlokalizowanych na kaflach zwycięstwa (kafle te leżą sobie obok wymienionych wyżej stosów) lub na kaflach miast, poprzez zdobycie żetonów rzemieślników na nich się znajdujących.
„Zastał imperium drewniane, zostawił murowane” – czyli coś o materiałach
Najsłynniejsze powiedzenie, wspomnianego wyżej Cezara, to „Kości zostały rzucone”. Tu ich jednak nie znajdziemy. Gra, jak już wiemy składa się wyłącznie z kafelków. W pudelku jest ich aż 97, porządnie wykonanych, z grubej tektury. Grafiki na nich też są bardzo ładne. Poza tym znajdziemy tam 24 żetony – wojny (służą do atakowania kafli przeciwnika i zabierania mu punktów zwycięstwa), monet (nabywamy dzięki nim towary), wozów (przewozimy towary między kaflami) i rzemieślników (dodają nam punkty zwycięstwa). Poza tym jest jeszcze mała, krótka, z dobrze wytłumaczonymi zasadami, instrukcja. Wszystko mieści się w zgrabnym pudełeczku, z dość cukierkową grafiką na okładce.
Niestety brak jest wypraski, zachwycaliśmy się nią np. w „Kakao”. Tutaj elementy pozostawione są luzem. Szkoda, że nie dodano woreczków strunowych na poszczególne rodzaje kafelków i żetony. Warto samemu się w nie zaopatrzyć bo bez nich przygotowanie gry trwa znacznie dłużej.
„Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu” – czyli jak grać, żeby wygrać
Tak na prawdę trudno powiedzieć jak grać, żeby wygrać. Ja nie doszłam jeszcze do tego. Musimy kombinować z odpowiednim ułożeniem kafli, tak by chronić zasoby w środku, przed atakiem, tak układać kafle, by dawały nam jak najwięcej możliwości doboru nowych kafli. Musimy planować i myśleć o następnych posunięciach. Decyzji mamy sporo. Zwycięstwo dają nam punkty zwycięstwa, więc o takie kafle mamy walczyć. Mamy tu taki efekt domina, jak ja to nazywam, żeby zdobyć kafel z punktami zwycięstwa, potrzebujemy jednego kafla, który da nam następny, a ten dopiero pozwoli zdobyć ten upragniony. Czyli jakaś tam taktyka jest, ale raczej lżejszej kategorii.
„Mało nas do założenia imperium”
Gra przewidziana jest dla dwóch do czterech osób. I tak na prawdę, jak w życiu, im więcej osób ciągnie w swoją stronę, tym trudniej i słabiej wychodzi budowanie. Tu też tak jest. Najlepiej gra się w dwie osoby. Jeśli jest ich więcej, kafelki znikają bardzo szybko. Strategia, którą sobie zaplanowaliśmy wali się, bo kiedy przychodzi nasza kolej zastajemy zupełnie nową sytuację. Poza tym mniej kontrolujemy przeciwników, jeden może nam się tak ukryć, że wszyscy będą dążyli do wojny z niby „liderem”, a ktoś inny okaże się takim cichym zwycięzcą. Poza tym, często podczas gry w pełnym składzie, nasze działanie sprowadza się do układana pasjansa z płytek. W dwie osoby mamy większą interakcję między sobą. I na prawdę możemy myśleć. Przy większej liczbie graczy denerwuje czekanie na swoją kolejkę. Jest to tu uprawnione, bo nie wystarczy wziąć jakiegokolwiek kafel z puli, musi on nam pasować i pozwalać dalej się rozwijać, ale żeby wziąć najlepszy dla nas, trzeba się zastanowić, popatrzeć na swoje możliwości. A skoro przy większej liczbie graczy zasoby się zmieniają, to niestety nie da się za bardzo przygotować wcześniej do ruchu i najczęściej robimy to w swojej turze.
To budujemy to imperium czy nie?
Mnie niestety gra nie przekonała do siebie. Poza wymienionymi plusami – czyli lekką strategią, łatwymi zasadami, szybką rozgrywką, zwłaszcza przy dwóch graczach, nie porywa. Wykładanie kafli i patrzenie na symbole jest nudne. I owszem kafle są przejrzyste, wiadomo co z czym łączyć, by zagrać nowy kafel, ale ja przy dłuższej grze i planowaniu dostaję oczopląsu od tych symbolików. Zapominam, co i jak chciałam położyć. Nie czuję zupełnie klimatu gry. Nie buduję w ogóle imperium, a tylko układam kostki obok siebie. Jedyna logiczną rzeczą jest żeton wojny, fabularnie mogę sobie wyjaśnić jego działanie. Atakowane mogą być skrajne pola, więc najcenniejsze bogactwa staramy się ukrywać w środku. Ale pozostałe rzeczy są dla mnie niezrozumiałe i zbyt abstrakcyjne. Połączę symbol drewna i cegły i mam kowadło, kowadło i trawy i mam monetę. I to uważam największy zarzut – zupełny brak klimatu i zwyczajne układanie kafli. Jeśli dodać do tego czekanie na swoja kolej, to już zupełnie odstręcza mnie to od tytułu. Gdyby jeszcze czekanie było na tyle produktywne, że w jego trakcie myślałabym o swoich ruchach, mogłabym bronić Założycieli Imperium. A niestety nie jest, bo jak pisałam wszystko się zmienia. Na początku cytowałam opis z pudelka. Niestety według mnie zostało to na wyrost napisane. Sugeruje ekstra rozgrywkę, tyle działań, a tu wcale nie czuję, że zatrudniam jakiegoś rzemieślnika, zbieram plony czy buduję nowe świątynie. Jedyne działania jakie podejmuję i mam ich świadomość, to atak i poszerzenie swojego terenu.
I jak to mówią „nie od razu Rzym zbudowano”, tak i nie od razu pokocham tę grę. Ale kto wie, może za jakiś czas coś więcej w niej odkryję, na razie odstawiam po testach na półkę, jako tytuł, który niewiele ciekawego wnosi.
Krzysztof: jeszcze kilka słów na koniec ode mnie. To określenie, którego użyła Ania „układanie pasjansa z płytek” dobrze oddaje charakter gry. Czy to wada? Nie, po prostu taki typ rozgrywki, jedni ją polubią inni nie. Ja również przy pełnym składzie nudziłem się czekając na swoją kolej, bo nie było za bardzo sensu nic planować. Klimatu w tej grze nie znajdziecie, głębi jakiejś szczególnej również nie. „Założyciele Imperium” to prosta, niezobowiązująca gra ze znaczną dozą losowości. W dwie osoby może służyć jako przerywnik od cięższych tytułów.
W naszym serwisie jest już recenzja anglojęzycznej wersji gry wydanej jako Founders of Empire, jeśli chcecie poznać opinię Tomasza, który grę ocenił lepiej niż my – zapraszamy do lektury jego recenzji.
- solidnie wykonane kafelki
- proste zasady
- przyjemna oprawa graficzna
- dobrze napisana intrukcja
- spora losowość
- brak możliwości zaplanowania swoich ruchów
- przy większej liczbie osób długi i nużący czas oczekiwania na swoją kolejkę
- zbyt małe symbole kosztu wybudowania kafelka (przy słabszym oświetleniu może być ciężko)
- brak klimatu, który gra “zapowiada”
- słaba regrywalność (niby kafle są losowo dobierane, ale rozgrywka z grubsza wygląda tak samo)
Ocena: (2,5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu G3 za przekazanie gry do recenzji. Zapraszamy też na FB wydawnictwa.
Anna i Krzysztof Pilch
Game Details | |
---|---|
Name | Founders of the Empire (2013) |
Złożoność | Medium Light [2.30] |
BGG Ranking | 11696 [6.26] |
Liczba graczy | 2-4 |
Projektant/Projektanci | Aleksei Kalinin and Petr Tyulenev |
Grafika | Andrey Shcherbakov |
Wydawca | G3 and Rightgames RBG SIA |
Mechanizmy | Tile Placement |
- Ciężarówką przez Galaktykę – poszalejmy w kosmosie. Recenzja - 23 kwietnia 2016
- Zwierzaki na tratwie, czyli kto się zmieści i płynie. Recenzja - 30 stycznia 2016
- Czy niemowlę można przekonać do gier planszowych? - 19 stycznia 2016