Sigismundus Augustus – czego się spodziewać?

Na początek news: 21. grudnia będzie miał swoją premierę gra Sigismundus Augustus. Dei gratia Rex Poloniae.

Gra jest historyczna, wydawcą jest Fabryka Gier Historycznych… Dlatego na początek parę słów o historii:

XVI wiek to ciekawy okres w dziejach naszej ojczyzny. Wielu powie, że patrząc przekrojowo na historię Polski to każdy okres był ciekawy i nierzadko kontrowersyjny. Niemniej ten właśnie sarmacki czas w dziejach Rzeczypospolitej okazuje się wdzięcznym materiałem na grę wyeksploatowanym zarówno przez Martina Wallace’a w Bożym Igrzysku, jak i przez naszych rodzimych twórców z Kuźni Gier przy okazji Veto!.

Jak się okazało temat się sprawdził. Boże Igrzysko jest nadal jedną z najpopularniejszych gier planszowych w Polsce. Natomiast kolekcjonerska karcianka Veto!Doczekała się drugiej edycji, regularnie wydawanych dodatków i grona wiernych fanów, którzy wypełniają sale podczas organizowanych mistrzostw.

Jak będzie z Sigismundusem Augustusem?

Temat jest chodliwy i chociaż nie powstało wiele gier planszowych czy karcianych osadzonych w realiach polskiej demokracji szlacheckiej to tytuły wykorzystujące ten motyw cieszą się wzięciem wśród polskiej klienteli.

Podałem dwa tytuły, których nie mam zamiaru porównywać z punktu widzenia gracza bo są od siebie tak odległe, że byłoby to jak porównywanie Mercuriusa z Rekinem Finansowym tylko dlatego, że obie gry poruszają temat giełdy1. Dlatego też jedyną płaszczyzną porównawczą jest podejście do tematu.

Martin Wallace tworząc Boże Igrzysko sugerował się przede wszystkim książką Normana Davisa – światowego sławy autorytetu w dziedzinie historii, z której to książki zaczerpnął tytuł gry. Zgodnie z duchem pierwowzoru zrealizował temat zupełnie poważnie stawiając na wierność historii i jak najdokładniejsze oddanie ducha tamtych czasów i klimacie, i w mechanice.

Jeśli chodzi o drugi z tytułów to zaryzykuję przypuszczenie, że chłopcy z Kuźni Gier więcej niż na studiowanie źródeł historycznych poświecili czasu na uważną lekturę trylogii Henryka Sienkiewicza. Veto!Jest istną kopalnią nawiązań do popkultury. Trafić tam można zarówno na cytaty z sienkiewiczowskich powieści, jak i z Jacka Kaczmarskiego ze szczególnym uwzględnieniem płyty „Sarmatia”(bo jakiejże innej). To nie wszystko. Przyglądając się kartom do Veto! Znaleźć można aluzje do chociażby Sapkowskiego, a także do klasyki kina, w tym produkcji, których nie sposób skojarzyć ani z tematyką gier karcianych, ani z XVI-wieczną Polską. Wystarczy spojrzeć na plakat promujący dodatek Spiskowcy, który jest ewidentną aluzją do plakatu filmu „Avengers”, a moim absolutnym faworytem jest karta „Waść prawisz do mnie?” z podobizną odpowiednio ucharakteryzowanego Roberta De Niro mówiącego legendarne słowa „You talkin’ to me?” z „Taksówkarza”. Mówiąc krótko: iście tarantinowski pastisz popkultury. A jeśli o Tarantino mowa to znajdziemy także kartę „Bękarty wojny” przedstawiającą podobizny bohaterów filmu Quentina Tarantino z zamieszczonym poniżej cytatem z porucznika Aldo Raine’a.

Michał Sieńko prezentujący grę na Falkonie

Jak wyglądać będzie sytuacja z Sigimundusem Augustusem? Wydaje mi się, że gra [autor] stanowić będzie swego rodzaju balans pomiędzy Bożym Igrzyskiem, a Veto!. Autorzy w wywiadach wyraźnie podkreślają swoją intencję do bycia wiernemu historii. Także wypowiedzi przedstawicieli FGH na forach internetowych, oraz zaprezentowane w instrukcji karty nawiązujące do autentycznych wydarzeń świadczą o dużym nacisku na realizm.

Jednocześnie opublikowane grafiki wyraźnie wskazują na inspiracje czerpane z popkultury chociażby wizerunki postaci wyglądających jak Al Pacino czy Keanu Reeves. No i ironiczny komentarz zamieszczony przez FGH na Facebooku „Zbieżność imion, nazwisk i postaci – zupełnie przypadkowa!”.

Czego zatem możemy się spodziewać na tym polu? Tak jak pisałem na początku – odnoszę wrażenie, że gra będzie łączyła wierność historii(której przebieg, co prawda, będziemy mogli – zależnie od sposobu gry – zmienić) z dyskretnymi mrugnięciami okiem do gracza ze strony twórców, które pozwolą nam się uśmiechnąć w trakcie rozgrywki.

Jan Baptysta Wenecjanin –
w tej roli znany hollywoodzki aktor.

Prace nad grą trwały długo bo jej początki sięgają jeszcze 2009 roku, kiedy to Michał Sieńko – jeden z autorów pragnął zrobić swoją pracę magisterską w formie gry planszowej. Co prawda od tego czasu miały miejsce przerwy, a FGH zdążyła wydać w tym czasie dwa udane tytuły. Niemniej po takim czasie oczekuję gry dopracowanej i wielokrotnie przetestowanej podczas procesu produkcyjnego. Sigismundus Augustus ma łączyć w sobie elementy worker placement, licytacji, oraz walki.

Instrukcja do gry jest krótka i napisana sprawnie. Mimo, że połączenie trzech wymienionych mechanik wydaje się czynić grę złożoną, a czas jej trwania to według autora minimum półtorej godziny, to cała instrukcja mieści się na dziewięciu stronach łącznie ze stroną tytułową. Ponadto w instrukcji znalazła się też wersja angielska i niemiecka co świadczy o dużej pewności siebie twórców i gotowości do wypuszczenia swojego dzieła na zachodni rynek. Tym większe pozwala to mieć oczekiwania wobec prezentowanego tytułu.

Gracze wcielają się w głowy magnackich rodów z czasów panowania tytułowego króla Zygmunta II Augusta. Ich celem będzie zdobycie jak największego znaczenia na scenie politycznej w kraju i za granicą wyrażanego punktami zwycięstwa.

Plansza, na której ma miejsce rozgrywka przedstawia obecną sytuację. Na pierwszy rzut oka jest bardzo ładnie, czytelnie wykonana i ozdobiona orłem z oryginalnego herbu Zygmunta Augusta oplecionym literami „SA”, jednak odniosłem wrażenie, że więcej klimatu grze dałaby plansza w formie stylizowanej na XVI wiek mapy, jak we wspomnianym już Bożym Igrzysku niż plansza w formie schematu. Rozumiem jednak, że wynika to określonej mechaniki. 

Plansza z herbem Zygmunta Augusta

Elementów w grze jest dużo. Czynności, które mają do wykonania gracze także jest wiele. Rozgrywka została podzielona na 4 lub 8 rund (zależnie od wariantu czasowego), a każda runda składa się 9 faz, które również zostały podzielone na podpunkty.

Podczas rozgrywania kolejnych faz używa się różnych kart polityk, sejmów, urzędów, przedstawicieli, osobistości… A także 7 rodzajów żetonów. Całość sprawia wrażenie bardzo intuicyjnie zrealizowanej. Kolejne czynności poniekąd wynikają same z siebie. Działanie kart zostało zobrazowane na nich w formie czytelnych piktogramów, chociaż przypuszczam, że na początku chwilę zajmie zorientowanie się w znaczeniu ich wszystkich.

Karty urzędów, które możemy zdobyć w trakcie gry

 

Jednym z głównych elementów rozgrywki ma być licytacja. W różnych sytuacjach gracze będą zmuszeni na przykład sprzedawać i kupować głosy (ach ta demokracja szlachecka). Wówczas gracze umieszczają w dłoniach ukryte dukaty (waluta obowiązująca w grze), po czym jednocześnie otwierają dłonie. Są to sumy, które gracze zaoferują w zamian za głosy. Następnie powtarzają licytację umieszczając w takim sam sposób w dłoniach głosy. Gracz, który zaoferował najwięcej wybiera tego, któremu sprzeda głosy (za tyle dukatów, które tamten zaoferował). Następnie gracz, który zaoferował mniejszą liczbę głosów wybiera z pozostałych – komu chce je sprzedać i tak dalej. Ciekawe rozwiązanie, które być może sprawi, że stali gracze poznają nawzajem swój styl gry i będą pod współgrających układać taktykę, a charakter grających będzie ważnym czynnikiem wpływającym na losy Rzeczypospolitej.

Każdy z graczy dysponuje określoną ilością pionków i w każdej rundzie rozmieszczają je na poszczególnych polach planszy, co daje określone korzyści. Można postawić pionek na polu, na którym są już inne pionki, ale wówczas trzeba uiścić opłatę w formie Dukatów. Dukaty czyli dostępną w grze walutę można zdobyć w ramach dochodu z urzędów senackich. W tym celu można także wykonywać odpowiednie akcje specjalne, a także grabić swoich rywali.

Gdy, któryś z graczy decyduje się na atak drugiego z grających(są trzy rodzaje ataków, przebiegają one tak samo, ale udany atak daje w tych wypadkach różne profity), następuje walka. Walka zapowiada się na najsłabszy element gry. Została ona maksymalnie uproszczona. Mamy trzy rodzaje wojsk, za których zaciąg i utrzymanie płacimy w dukatach. Walka przebiega w trzech turach, w których obaj gracze atakują jednocześnie poszczególnymi typami jednostek bojowych. W tym celu rzucają kością, a do wyniku dodają siłę jednostek. Każde 5 punktów to jedna rana, która usuwa jeden żeton wojska. O tym, który żeton zostanie usunięty decyduje gracz, który ranę otrzymał. Gdy walkę wygrywa atakujący otrzymuje on określone korzyści kosztem przegranego. Jak widać walka nie jest złożonym procesem, ale sam autor twierdzi, iż będzie ona jedynie dodatkiem. Wszystko wskazuje na to, że będziemy korzystać z opcji walki sporadycznie, a dzięki jej ograniczeniu gracz będzie mógł skupić się na istocie rozgrywki czyli zdobywaniu jak największego znaczenia politycznego.

Głosowanie nad przyjęciem bądź odrzuceniem uchwały sejmu

Ponadto w grze występują Karty Przedstawicieli pozwalających na korzystanie z różnych przywilejów, jak na przykład używanie większej ilości pionków, Karty Polityki, za pomocą których gracze wykonują akcje, Karty Osobistości – dzięki nim można korzystać z dodatkowych zdolności lub dostać punkty zwycięstwa oraz Karty Żądań Królewskich. Te ostatnie odsłaniane są podczas każdej rundy i zmuszają graczy do wykonywania królewskich rozkazów jak na przykład zapłacenie podatku. Tu ma znaczenie to kto zapłaci najwięcej(znów licytacja) i tym samym przypodoba się tytułowemu królowi. Wszystko wygląda na bardzo zręcznie przemyślane i okraszone klimatem ówczesnych realiów. Rozgrywka kończy się gdy wszystkie sejmy się odbędą, a zwycięzcą jest posiadacz największej ilości Punktów Zwycięstwa.

Już za tydzień dowiemy się udało się Fabryce Gier Historycznych zrealizować projekt. Na pierwszy rzut oka widać, że z mojego tekstu wręcz bucha optymizm i duże oczekiwania. Gra łączy w sobie tematykę, która kusi mnie sama w sobie z dobrze zapowiadającą się mechaniką. Ponadto FGH pokazała w poprzednich tytułach wysoki poziom i nawet jeśli nie każdemu podobały się Teomachia czy W zakładzie to nikt nie zaprzeczy temu, że w przemyślany sposób przeniosły historię z książek na planszę. Z niecierpliwością czekam na premierę.

Jeszcze tydzień.
1Pozdrowienia dla Wookie’ego