Olsztyn – jak wyglada z oczu planszomaniaka?

8 maja jest dniem inauguracji Olsztyńskiego klubu miłośników gier planszowych „Kafel”, a zarazem datą imprezy mającą na celu otworzenie ludziom oczu. Zorganizowaną od podstaw przez moją skromną osobę.

Zaraziłem się nowym hoby w miejscu niemal wykastrowanym z wszelkiej planszowej aktywności. Olsztyn, choć ma potencjał, by stać się Warmińsko-Mazurskim gamecenter, dalece odbiega od Mazowieckiego, bądź Pomorskiego. I tak pozostanie, dopóki ktoś nie postanowi rozprawić się z tym raz na zawsze. Oto jak w kilku krokach wyglądała droga do „Kafla”.

1) Wszystko zaczęło się od …Drakona. Kupiony za psie pieniądze w Empiku, miał być liźnięciem tego co nazywano nowoczesnymi planszówkami. Niestety, po trzech rozgrywkach trafił na półkę, kurząc się na niej do dziś. Musiało minąć kilka lat, nim znów spróbowałem.

2) Gdzieś w odmętach forum „gry-planszowe.pl”, znalazłem temat założony przez pewnego spragnionego planszówek Olsztyniaka. Odzew był niewielki i zamiast omawiania miejsca i godzin spotkania, większość postów pochłaniały 'ochy’ i 'achy’ – a, że to miejsce kiepskie, a to praca stoi na przeszkodzie i horoskop zaleca planszówkową wstrzemięźliwość. Szczęśliwie udało się nawiązać kontakt z osobą, która nie tylko oferowała stały punkt spotkań, ale też grupkę osób o zainteresowaniu analogicznym do mojego.

2) Kilka tytułów później poczułem, że między mną, a tym co leży na stole, zaiskrzyło. Zacząłem więc regularnie odwiedzać Games Fanatic, nadrabiać stracony czas i tworzyć względnie spasłą listę tytułów, w które koniecznie chcę zagrać.

3) Zacząłem sobie zdawać sprawę, że moje hobby przerodziło się w uzależnienie ;]

4) 13 marca – „Gamegrinder” pokazał, że w tym mieście JEST zapotrzebowanie na owy sposób spędzania czasu wolnego. Nie żeby frekwencja mnie zszokowała, ale z pewnością byłem mile rozczarowany.

5) 20 marzec – w lokalnej księgarni pojawił się Rebel, by promować w aktywny sposób to co aktualnie leży na półkach ich półkach. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie fakt, że zabrakło gier dla młodszej części uczestników. W chwili, gdy na stole pojawiła się Neuroshima Hex, zrozumiałem więc, że trzeba być gotowym na wszystko i wybiegać wyobraźnią daleko poza horyzont.

6) Umówiwszy się z osobą, która zadeklarowała bezgraniczną miłość do Memoir 44′, w miarę regularnie widujemy się co środa w pubie, by praktykować planszówki.

6) 23-24 kwietnia – patrz : poprzedni wpis.

7) 8 maja – prędzej czy później musiało do tego dojść. Oto w niecały rok później, od pierwszego, cokolwiek znaczącego kontaktu z planszówkami, organizuję od podstaw własne spotkanie. Spotkanie, które nabierze cotygodniowej cykliczności i, miejmy nadzieję, przekona na dobre Olsztyniaków do tej formy zabawy Całość kosztowała mnie nieco pracy – począwszy od negocjacji w kwestii lokalu, po wsparcie mediów i sklepów. Teraz pozostaje liczyć na ponadprzeciętną frekwencję. Tymczasem trzymajcie kciuki. Sama relacja naturalnie pojawi się na blogu.