Zombie Terror – po falkonowej rozgrywce

Zombie Terror Finalna Okładka

Mniej więcej tak będzie wyglądała okładka Zombie Terror. O samej grze możecie się dowiedzieć z wpisu samego autora. Na Falkonie miałem możliwość spotkać Jana na stoisku Galakty, który wytłumaczył nam zasady, a także opowiadał o planach na przyszłość.

Przejdźmy do samej gry: asymetryczna dwuosobówka, która pod płaszczykiem zombie skrywa ciekawą grę logiczną.

Jeden z graczy będzie wcielał się w ludzi. 6 osób wybiega ze sklepu i ich zadaniem jest pokonać wypełniony hordami zombie parking, by dotrzeć do zaparkowanego po drugiej stronie samochodu. Na szczęście nie wszyscy muszą ten dystans pokonać. Ważne, by suma gwiazdek na uratowanych postaciach była 5 (różne wartości na poszczególnych osobach, dodatkowo wartość jest pomniejszana przy ugryzieniu). Ludzie mogą być gryzieni, a nawet likwidowani przez zombie.

Drugi gracz operuje hordami zombie. Jest ich na planszy zdecydowanie więcej niż ludzi, a dodatkowo będzie ich co rundę przybywać. Zombie, jak wiadomo są wolniejsze i mniej inteligentne od ludzi. 

Przed grą każdy z graczy losuje 4 karty z 6-kartowej talii akcji specjalnych. Każdy z graczy będzie miał więc 4 jednorazowe akcje, które pomogą mu w grze. Każda strona ma oczywiście inne możliwości.

Następnie grający ludźmi rozstawia 6 postaci po jednej stronie planszy. Potem są rozstawiani zombie (przez kierującego nimi gracza).

Grę rozpoczyna grający ludźmi. Może on wybrać dowolną liczbę postaci, którymi wykona ruch. Niestety, im więcej aktywuje, tym więcej hałasu, a więc tym więcej zombie wykona swoje ruchy. Każdy z ludzi ma 3 punkty akcji, które może wykorzystać na ruch, pchnięcie zombie bądź zdolność specjalną.

Zdolności specjalne:

  • drwal z siekierą może w 1PA zaciukać zombie, które jest do niego bokiem lub tyłem
  • biznesmen z teczką może przyjąć jedno obrażenie w teczkę, sam nie ponosząc rany
  • dzieciak, może raz na turę wykonać jeden ruch na ukos, zamiast standardowo w pionie i poziomie
  • policjant ma do dyspozycji na całą grę 4 strzały i może za 1PA strzelić w linii prostej do dowolnego zombie
  • osiłek może raz na turę przepchnąć postać o jedno pole
  • pielęgniarka za 1PA może wyleczyć siebie lub sąsiednią postać.

Gdy ludzie wykonają swoje ruchy, następuje tura zombie. Aktywowanych może być tylko o 1 więcej niż było aktywowanych ludzi (zombie usłyszeli/usłyszały ? hałas). Co je różni od ludzi? 

  • zombie ma tylko 2PA
  • zombie ma jasno oznaczony przód i nie może poruszać się w każdym kierunku jak ludzie
  • zombie może wykonać maks. 1 obrót na turę, obrót kosztuje go 1PA
  • jeśli w polu widzenia zombie (do 4 pól) znajdzie się człowiek, wówczas ten zombie idzie jakby automatycznie w tą stronę (grający nim nie ma wyboru)
  • wystarczy, że pole przed nim będzie człowiek, wówczas zombie atakuje automatycznie za 0 PA.

Po ruchach zombie pojawiają się nowe (po 1 na każdej połowie planszy, na której są ludzie).

 

Wrażenia

Wiadomo, że zasady zasadami, a przecież o wiele ważniejsze są wrażenia. W naszej rozgrywce ja prowadziłem ludzi. Za bardzo oczywiście nie wiedziałem, co mam robić. Nie bardzo mi się uśmiechało pchać się wszystkimi ludźmi, więc wybrałem dość moim zdaniem skuteczne połączenie w postaci drwala i pielęgniarki. Jak drwal nie zarąbał, to najwyżej pielęgniarka wyleczyła. Niestety, okazało się, że mój przeciwnik miał w zanadrzu kartę, która pozwalała mu ruszyć się większą liczbą zombie, niż to wynikało z zasad. I z moich obliczeń nici. Drwal zginął. Potem więc stworzyłem duet: dzieciak + pielęgniarka. I znów w pewnym momencie karta przeciwnika i… pielęgniarka nie żyje. To był właściwie koniec…

Pomimo tych niespodziewanych kart (nie znałem ich przed rozgrywką), uważam, że to tylko syndrom pierwszej partii. Wiadomo, dobrze wiedzieć, co może mieć na ręce przeciwnik, więc zawsze trzeba być gotowym na coś niespodziewanego i w razie co dobrze mieć plan zapasowy.

Ogólnie pomimo pewnego przyduszenia przez zombie, grało mi się dość przyjemnie. Mamy tu syndrom gry logicznej: możemy coś poświęcić, by ostatecznie wygrać. I do tego przez cały czas musimy kontrolować sytuację na planszy. Mały element losowy i  raczej niespodziewany, to właśnie owe karty z akcjami specjalnymi. To one sprawiają, że rozgrywka jest jeszcze bardziej napięta i ciekawa. 

Poświęcenie, o którym pisałem wcześniej, to właściwie takie wystawianie człowieka. Zombie będą poruszać się w stronę człowieka będącego w ich zasięgu, choć obok jest ktoś bliżej. Warto pamiętać o tej zasadzie, bo grając ludźmi musimy wykorzystać wszystko, by wygrać. Ogólnie wydaje mi się, że przynajmniej w kilku początkowych partiach granie ludźmi będzie trudniejsze. Z czasem, także po poznaniu naszego przeciwnika, pewne zagrania, “haczyki” będą nam przychodzić łatwiej. Ludzie muszą raczej dość sprawnie przemieszczać się do wyjścia, bo z czasem plansza jest coraz bardziej wypełniona zombie. Wiem od autora, że granie dwójką bohaterów jest skuteczne, ale sprawdzać się też może poruszanie się “ławą”, gdzie wszyscy idą razem, a w kluczowym momencie ludzie się przegrupowują i ruszają w innym kierunku. Jak więc widać, metod na wygraną może być wiele. Grający zombie nawet pomimo przewagi liczebnej, także musi planować, zwłaszcza gdzie postawić kolejne jednostki.

Troszeczkę może niepokoić, że nasza partia ciut się przeciągała. Jednakże nie ma obaw o niekończące się rozgrywki. Z czasem zombie będzie coraz więcej, więc w pewnym momencie ta chmara po prostu powstrzyma ludzi albo po prostu poblokuje wszystko po drodze.

Może się wydawać, że przy stałym układzie na planszy liczba zagrań (i pewnie możliwych partii) jest ograniczona. Dla wszystkich, którzy obawiają się o regrywalność, jest przygotowana druga strona planszy: czysta, gdzie dokładamy przed rozgrywką elementy przeszkód według własnego uznania. Dodatkowo pudełko z podstawką ma też umożliwiać rozegranie scenariusza przedstawionego na okładce: ludzie starają się wytrzymać pośrodku planszy, gdzie są zabarykadowani i atakowani przez zombie.

Ogólnie Zombie Terror przypadł mi do gustu. Gra jest łatwa do załapania, przystępna, ale jednocześnie jej logiczny charakter nadaje jej głębi. W całej rozgrywce ważny jest i element taktyczny, i strategiczny. Losowość w grze jest znikoma, a o wyniku decyduje raczej spryt, wyczucie odpowiedniego momentu i przechytrzenie przeciwnika. Do tego dzięki drugiej stronie planszy dostaniemy także sporo możliwości i kombinacji do ułożenia pola gry. Nigdy jakoś szczególnie nie przepadałem za klimatem zombie, ale w tej grze jest on podany tak ciekawie, że zupełnie mi on nie przeszkadzał.

Wiem też, że jeśli gra się przyjmie w planach są dalsze rozwoje: scenariusze, dodatkowe elementy planszy etc… 

 

Przypominamy, że Zombie Terror jest objęty patronatem Board Times.

Łukasz Hapka