Dracula: Klątwa Wampira. Recenzja.

Gry paragrafowe przeżywają drugą młodość, non stop ukazują się nowe tytuły – mamy do wyboru i powieści i komiksy, fantastykę, science fiction, gry poważne i takie z przymrużeniem oka. Coś dla każdego.

Czy warto przy takiej konkurencji sięgnąć po najnowszy tytuł wydawnictwa Muduko, Dracula: Klątwa Wampira? Czy książka ma czym do siebie przyciągnąć?

Zdecydowanie ma i już spieszę Wam opowiedzieć czym!

Informacje o grze


Autor: Jonathan Green
Wydawnictwo: Muduko
Liczba graczy: 1
Czas gry: 10 godzin
Wiek: 14+
Cena: 52 zł

 

 

Historia znana, ale nowa

Dracula to paragrafówka z drobnymi elementami gry RPG: wybieramy na początku jedną z postaci, mamy statystyki, wykonujemy testy, rozgrywamy walki z użyciem kości. Wprowadzenie do książki sugeruje, że można te elementy pominąć, jeśli tak wolimy – i samodzielnie decydować, czy zdajemy dany test czy nie – więc ta mechanika nie jest absolutnie konieczna, ale działa całkiem sprawnie.

Walki są dość losowe (mało możliwości wpływania na wyniki rzutów), ale raczej łatwe do wygrania, więc nie przeszkadzały mi specjalnie, mimo, że nie przepadam za tym elementem w grach paragrafowych.

 Ale zanim szerzej omówimy mechanikę, powiedzmy sobie parę słów o fabule!

A ta jest mocno wzorowana na Draculi Brama Stokera. Są pewne zmiany, są pewne dodatkowe wątki, ale znajdziemy tu dużo znajomych scen. Czy to minus? Nie wydaje mi się – sceny w grze są na tyle dobrze zbudowane, a decyzje na tyle angażujące, że nawet znając powieść trudno się nie wciągnąć w wir wydarzeń. Ale na pewno warto wiedzieć na co się piszemy, sięgając po książkę!

Ok, ale przede wszystkim muszę Wam opowiedzieć o moim ulubionym aspekcie Draculi! Kiedy zaczynamy wędrówkę, wybieramy postać – to nie nowość w grach paragrafowych. To, którą postać wybierzemy, ma wpływ nie tylko nasze na parametry, specjalne zdolności itp. – ma też duży wpływ na historię, którą będziemy poznawać. Ale to też już się w grach tego typu zdarzało. 

Ale jeszcze nie widziałem tego pomysłu pociągniętego tak daleko, jak w Draculi! Możemy wcielić się w łowców, do których należą: Jonathan Harker, Mina Murray i John Seward. Historia będzie za każdym razem ta sama, ale oglądana z innej perspektywy, wypełniona innymi wydarzeniami i wyzwaniami. A co więcej – i tu pierwsza cecha mocno wyróżniająca Draculę! – gra oferuje nam możliwość przeskakiwania między postaciami w trakcie jednej rozgrywki! Jeśli chcemy wcielić się w całą trójkę, ale nie chcemy zaczynać gry kilka razy od zera żeby to zrobić – żaden problem! Przechodząc grę raz, możemy zobaczyć w akcji całą trójkę łowców.

Bardzo mi się ten pomysł podobał – dodaje do gry dużo regrywalności. Zwykle przechodząc po raz kolejny paragrafówkę mamy możliwość podjąć w różnych miejscach inne decyzje niż wcześniej, żeby zobaczyć wątki, które nas poprzednio ominęły. Tutaj oczywiście też mamy taką możliwość: Dracula to około 1000 paragrafów, rozrzuconych na około 700 stronach. Ale dochodzi jeszcze całkiem nowy poziom decyzyjny: zmiana postaci w trakcie gry nie jest obowiązkowa. Możemy przejść całą grę jednym bohaterem. Ale jeśli chcemy pobawić się tymi przejściami – gra oferuje nam taką możliwość w wielu różnych momentach. Nasza „ścieżka” przez poznawaną historię może być różna w zależności od tego, w którym momencie zdecydujemy się na ten przeskok, a w którym nie.

Całkiem sporo niespodzianek, jak na klasyczną opowieść

Ale wcielanie się w różnych łowców i możliwość przeskakiwania między nimi, to nie wszystko. Moją ulubioną rzeczą w Draculi jest możliwość wcielenia się w samego Draculę. Dla jasności – nie dlatego, że rozgrywka z jego perspektywy jest ciekawsza. Powiedziałbym, że obiema stronami konfliktu grało mi się równie dobrze. Powód jest inny: dostajemy tu zupełnie inną grę!

Kiedy wcielamy się w łowców, polujących na Draculę, uczestniczymy w jednej opowieści. Poznajemy ją od różnych stron, ale to wspólna opowieść, obojętnie kogo ze wspomnianej trójki wybraliśmy.

Ale kiedy sięgniemy po Draculę – stajemy po drugiej stronie barykady. Przeżywamy zupełnie inne wydarzenia, odwiedzamy zupełnie inne miejsca. Sprawia to takie wrażenie, jakby wydawca postanowił w tym jednym tomie zawrzeć dwie odrębne gry. Wydaje mi się też, że ta strona rozgrywki wprowadza najwięcej „nowości” względem powieściowego oryginału. 

Nie chcę tu za dużo spoilować, ale kiedy po pierwszej rozgrywce z perspektywy łowców sięgnąłem w drugim podejściu po postać Draculi – już początek opowieści bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.

Zdecydowanie trzeba też książkę pochwalić za „logiczność” oferowanych wyborów. Nie zdarzą nam się tu raczej sytuacje, kiedy kończymy przygodę i musimy zaczynać grę od początku bo wybraliśmy opcję „idź w lewo” zamiast „idź w prawo”, a po lewej czekała śmiertelna pułapka. Stajemy często przed trudnymi decyzjami, ale są to decyzje sensowne – wiemy czemu moglibyśmy chcieć wybrać jedną albo drugą opcję.

O mechanice jeszcze kilka słów

Muszę się przyznać, że od mojej drugiej rozgrywki korzystałem już z oferowanej przez grę opcji „oszukiwania” przy testach. Nie rozgrywałem walk, oszukiwałem przy niektórych rzutach kostką. 

Zawsze mam wrażenie, że jest to sztuczne i niepotrzebne wydłużanie rozgrywki w grach paragrafowych. Jeśli idę dobrą drogą, podejmuję dobre decyzje, ale potem cztery razy nie uda mi się wyrzucić na kostce odpowiedniego wyniku i muszę zaczynać grę od nowa – odbieram to tylko jako marnowanie czasu. Co innego, jeśli walka wiąże się z ciekawymi decyzjami, jest pewnym wyzwaniem, ale zwykle w grach paragrafowych nie jest. I Dracula nie jest tu wyjątkiem. Na szczęście – usunięcie z rozgrywki walki w niczym nie przeszkadza, nie zubaża gry, nie skraca jej nadmiernie. Jeśli komuś ten system walki nie będzie wadził – super, ale jeśli komuś przeszkadza – polecam szybko z niego zrezygnować, nie spowoduje to żadnych strat.

I jeśli mam się czepiać to jest jeszcze jeden element Draculi, który momentami odrobinę mi przeszkadzał. 

Sporo paragrafówek i planszowych gier przygodowych korzysta ostatnio z systemu słów kluczowych. Kiedy trafimy na jakieś wydarzenie które może mieć dalsze konsekwencje, gra karze nam zapisać sobie jakieś hasło, które nic nam na razie nie mówi. Ale nawet dłuższy czas później możemy nagle trafić na fragment opowieści z informacją „jeśli posiadasz słowo kluczowe X zrób to i to, jeśli nie posiadasz tego słowa zrób to i to”.

Bardzo lubię ten system i Dracula również z niego korzysta. Zastanawiałem się jedynie w trakcie rozgrywki czy nie korzysta z niego zbyt obficie. Zdarzało mi się, że z pięciu paragrafów, rozgrywanych jeden po drugim, cztery wymagały zapisania jakiegoś słowa kluczowego.

Niby nic, prawda? Co to za problem, zapisać sobie czasem jakieś słówko. 

Mnie trochę wybija to z rytmu, jeśli muszę to robić w trakcie gry zbyt często. Raz na jakiś czas – nie ma sprawy! Ale za każdym razem kiedy zapisuje to słowo – na moment odkładam książkę, sięgam po kartkę, zaznaczam sobie w którym byłem paragrafie, wracając upewniam się czy czytam właściwy… To bardzo drobny zarzut, ale trochę odbierało mi to wrażenie płynności rozgrywki.

Ale jeśli musiałbym się na siłę czepiać Draculi – to jedyne rzeczy, które przyszłyby mi do głowy i nie są tak naprawdę minusami gry, jedynie jej cechami, które jednym mogą przypaść do gustu mniej niż innym.

Podsumowanie

W dzieciństwie gry paragrafowe wydawały mi się czymś absolutnie fascynującym, ale udało mi zagrać raptem w dwie – trzy. Nie były tak powszechnie dostępne jak dziś.

Przez ostatnie lata ograłem ich pewnie z kilkadziesiąt i jestem pod wrażeniem, że ciągle znajdują nowe sposoby, żeby czymś mnie zaskoczyć. Dracula jest kolejną grą, której się to udało. To naprawdę dobra opowieść, którą mogę z czystym sumieniem polecić zarówno osobom, które książkę Brama Stokera znają na pamięć, jak i tym, którzy nigdy się z nią nie zetknęli.

Jest bardzo regrywalna jak na paragrafówkę, zawiera rewelacyjne ilustracje, napisana jest świetnym językiem – i sprawia wrażenie jakbyśmy w cenie jednej książki dostali dwie!

 

Plusy
  • możliwość przeskakiwania między postaciami
  • dwie bardzo inne strony konfliktu
  • ilustracje
  • regrywalność
Plusy / minusy
  • sporo notowania słów kluczowych
  • losowa walka
Minusy
  • jednoznacznych wad brak

Ocena:

Dracula: Klątwa Wampira to gra z gęstym klimatem, pisana bardzo literackim językiem, czerpiąca pełnymi garściami z pierwowzoru Brama Stokera. Wybór różnych postaci i możliwość przeskakiwania między nimi w trakcie rozgrywki to znakomity pomysł i w dodatku naprawdę dobrze zrealizowany. Jeśli gra przyciąga Was tematem – sięgajcie bez wahania, to kawał solidnej gry.

Dziękujemy wydawnictwu Muduko za przekazanie gry do recenzji.

 

Wesprzyj nas na Patronite i zdobądź planszówkowe nagrody

 

 

Marcin Dudek

 

Marcin Dudek