Najnowsza fala dodatków do Star Wars: Imperial Assault – Rzut okiem

Trzy małe pudełeczka, za które przyjdzie nam zapłacić wcale nie tak mało pieniędzy, kryją w sobie bardzo ciekawą zawartość. Zacznijmy od figurek. Te prezentują się przyzwoicie. Może nie jest to jakość prezentowana przez chociażby Games Workshop, ale detale są zaprojektowane i odlane wystarczająco dobrze, żeby móc cieszyć się nimi zarówno w wersji pomalowanej, jak i zwykłej – szarej lub beżowej. Przed pomalowaniem nie obejdzie się lekkiego pomachania pilniczkiem, choć można się upierać, że odlew na kapturze Jawy ma imitować ostre zagięcie widoczne na rysunku. Nie ma się co jednak zbyt czepiać – figurki są bardzo dobrej jakości.

Standardowo dostajemy też po dwie mapy na każdy zestaw – do trybu skirmish oraz do kampanii. Co ciekawe twórcom nadal udaje się tworzyć kolejne oryginalne mapy wyłącznie przy użyciu kafelków z zestawu podstawowego. Jest to pewien standard wydawcy, dzięki któremu możemy dołączać niezależne linie figurek do gry, bez konieczności kupowania dodatkowych zestawów pudełkowych zawierających nowe kafle.

Sporą częścią zestawu są karty. Poza kartami dla nowych postaci dostajemy również dwa zestawy kart agendy dla gracza imperialnego oraz misję poboczną, po wygraniu której gracze rebelianccy będą mogli wprowadzić do gry Herę i Choppera.

Dostajemy również sporo kart do trybu skirmish. Poza nowymi misjami otrzymujemy karty dowodzenia głównie dla droidów oraz bardzo ciekawe rozszerzenia uniwersalne.

Wisienką na torcie jest karta-łatka dla IG-88, który (przez relatywnie wysoki koszt wystawienia) nie był częstym wyborem w zielonej armii. Teraz wygląda na to, że popularność tej metalowej maszyny do zabijania drastycznie wzrośnie. 15 punktów życia i zdolność skupienia przed każdym atakiem to bardzo kusząca sprawa.

Wojciech Mikolajczak