Potwory w Tokyo: Mroczna Edycja – recenzja gry

Nowa edycja hitowej planszówki już w sklepach

Od poniedziałku (15.05.2023) we wszystkich szanujących się sklepach z grami planszowymi można już kupić najnowszą, Mroczną Edycję imprezowej gry kościanej Potwory w Tokyo. W poprzednim artykule (link tutaj) z grubsza opisałem wygląd i pierwsze wrażenia, a tym razem chciałem napisać nieco więcej – głównie o zmianach od strony mechanicznej jakie autor gry, Richard Garfield, zaimplementował w najnowszej wersji swojego dzieła.

Informacje o grze

Autor Gry: Richard Garfield

Wydawnictwo: Portal

Liczba graczy: 2-6

Czas gry: 30-40 min

Wiek: 8+

Cena: 135-170 PLN

 

Opis komponentów

Już samo pudełko przukuwa uwagę. Jest pokryte satynowym papierem z błyszczącymi wstawkami, w miejscach wyrw w budynkach mamy nawet elementy 3-D. Dostajemy akurat tyle elementów, że nie możemy narzekać ani na oszczędzanie ze strony wydawcy, ani na nadmierny przesyt. Jeżeli mieliście już do czynienia z oryginalną wersją lub posiadacie ją w swojej kolekcji, to wydanie powinno również przypaść Wam do gustu. Jeżeli natomiast to Wasz pierwszy kontakt z Potworami, z pewnością nie będziecie krytykować strony wizualnej gry.

Solidne kostki, Znaczniki Energii przypominające pioruny, pięknie zaprojektowane karty, wydrukowane na porządnym papierze oraz dobrze wysztancowane, grube żetony. Do tego sprytnie zaprojektowane planszetki graczy, będące jednocześnie licznikami Punktów Życia i Punktów Zwycięstwa. Wszystko idealnie mieszczące się w poręcznej, plastikowej wyprasce, która z powodzeniem mieści wszystkie komponenty, w szczególności: karty również po zakoszulkowaniu.

Jedyną rzeczą, do której teoretycznie można się przyczepić, są pionki potworów – tzw. standees’y, które mnie osobiście nie przeszkadzają, ale w dobie gier wydawanych na przeróżnych platformach crowdgundingowych (tzw. wspieraczkach), część osób może nieco zniechęcić brak pięknie wykonanych plastikowych figurek. Oczywiście coś za coś – moim osobistym zdaniem kompaktowość gry i jej cena całkowicie wynagradzają brak dodatkowych 6 miniaturek, które dodatkowo wymusiłyby zwiększenie rozmiarów pudełka co najmniej dwukrotnie i z pewnością to samo zrobiłyby z ceną gry. W mojej ocenie standees’y jak najbardziej spełniają swoją rolę, są (tak jak reszta komponentów) bardzo solidnie wykonane i mimo, że są płaskie – dają fajny klimat i nawet jeżeli kiedyś miałbym możliwość dokupienia lub wydrukowania plastikowych figurek – akurat w przypadku tej gry raczej bym nie skorzystał.

O co w tym chodzi, czyli opis mechaniki 

Na samym początku tekst dla osób, które znają już oryginalną wersję Potworów w Tokyo. Zmian nie jest wiele, ale uważam, że są to zmiany na duży plus.

Po pierwsze na planszy pojawił się nowy Tor Pokręcenia. W wielu rozgrywkach zdarzało się, że gracze dość zachowawczo szli w zadawanie sobie obrażeń/leczenie się, przez co na drugi plan schodził alternatywny sposób na wygraną, a mianowicie zdobycie 20 Punktów Zwycięstwa. Po nowym torze wspinamy się właśnie dzięki zdobywaniu Punktów Zwycięstwa i jest to zrealizowane w dość ciekawy sposób. Tor dodatkowo wypełnia pewną lukę – mały niedosyt jaki stanowi brak dodatku Doładowanie, który w mojej opinii w tej wersji jest już zbędny i z tego co widziałem chociażby na portalu BGG, nie ma planów na wydanie ekwiwalentnego dodatku do Mrocznej Edycji

Tor ma 10 pól, po których będziemy się poruszać kiedy wyrzucimy zestaw trzech jedynek (ruch o dwa pola) lub trzech dwójek (ruch o jedno pole). Pola oznaczone numerami 3, 6 i 10 to pola bonusowe, po dotarciu do których będziemy mogli uzyskać jeden wybrany z dostępnych kafelków Pokręcenia, zawierający unikalną zdolność specjalną. Kafelki ze zdolnościami są dwustronne, więc mamy do wyboru dość duży wachlarz dodatkowych umiejek. Większość daje stałe efekty, chociaż są i kafelki jednorazowe, które po wykorzystaniu odkładamy do pudełka. Trochę szkoda, że spora część zdolności pokrywa się z tymi na kartach, a do tego jedna z nich daje dodatkową kość. To bardzo rzadki, graniczący z niemożliwością przypadek, żeby ktoś kupił obie kopie karty dającej dodatkową kostkę i jeszcze tę umiejętność, niemniej nie pomyślano tutaj o takiej ewentualności i nie dostajemy w zestawie trzeciej żółtej kości, która byłaby potrzebna w takim wypadku. Podczas kilkunastu rozgrywek nie zdarzyła nam się jednak taka sytuacja, a poza tym osoba rzucająca zestawem 9 kości najprawdopodobniej bardzo szybko po zakupie tej ostatniej najzwyczajniej wygrałaby rozgrywkę.

Razem z nowym torem pojawiły się również nowe znaczniki, część kart zmieniła swoją cenę, a do tego pojawiło się kilka nowych, premiujących zdobywanie zestawów dających Punkty Zwycięstwa.

Kolejnym ulepszeniem jest reklamowana przez Portal jako Dodatkowy tryb 2-osobowy opcjonalna zmiana zasad w grze dla dwóch osób. Zamiast dostawać jeden Punkt Zwycięstwa za wejście do Centrum/Zatoki i dwa Punkty Zwycięstwa za przebywanie w Centrum/Zatoce na początku swojej kolejnej tury, każdorazowo dostajemy zamiast tego po jednej kostce energii, co z kolei napędza kupowanie kart z rynku. Ta kosmetyczna na pierwszy rzut oka zmiana wydała mi się wręcz śmieszna, a nazwanie jej w reklamie w mediach społecznościowych Dodatkowym trybem 2-osobowym brzmiało jak grube naginanie rzeczywistości przez polskiego wydawcę. Po kilku partiach okazało się jednak, że o dziwo ta mała zmiana działa i to całkiem dobrze. Jeżeli posiadacie starszą wersję gry to oczywiście polecam zastosować taką opcję w rozgrywkach 2-osobowych. Gra nieco przyspiesza i staje się ciekawsza, bo wchodzi możliwość szybszego zdobywania kostek energii, a co za tym idzie częstszego kupowania kart lub szybszego kupowania tych droższych.

To tyle odnośnie zmian względem oryginału. Teraz postaram się w jak największym skrócie opisać zasady gry dla osób, które jeszcze nie miały okazji zagrać w Potwory w Tokyo.

Potwory w Tokyo swobodnie można skategoryzować jako grę rodzinną lub imprezową. Plansza przedstawia Tokyo i niewielki obszar wokół miasta oraz 2 pola specjalne – Centrum i Zatokę. Centrum będzie wykorzystywane w każdej rozgrywce, natomiast Zatoka wyłącznie w rozgrywkach 5- i 6-osobowych.

Kiedy rozpoczynamy grę, każdy z graczy ustawia swojego potwora na planszy, poza obszarami specjalnymi. Talię kart tasujemy i dobieramy 3 wierzchnie karty, które tworzą nasz początkowy rynek. Następnie kostki w dłoń i turlamy! Ten kto wyrzuci najwięcej łapek rozpoczyna rozgrywkę.

Gra toczy się w turach. W swojej turze wykonujemy następujące czynności:

1. Rzut kostkami.

Wykonujemy maksymalnie 3 rzuty, w których możemy odłożyć na bok dowolną liczbę kostek lub przerzucić dowolną liczbę kostek, również tych już odłożonych. Po trzecim rzucie musimy zaakceptować wynik.

2. Wykorzystanie symboli na kostkach.

Możemy uzyskać 6 różnych wyników. Odłożenie na bok trzech takich samych cyfr daje nam Punkty Zwycięstwa w liczbie odpowiadającej cyfrom, plus jeden za każdą dodatkową. Przykładowo jeżeli odłożymy na bok trzy jedynki dostaniemy 1 PZ, a trzy trójki – 3 PZ. Jeżeli natomiast odłożymy jedną dodatkową kostkę otrzymamy odpowiednio 2 PZ za cztery jedynki i 4 PZ za cztery trójki.

Kolejne wyniki to:

 Łapka – za każdy odłożony symbol łapki zadajemy obrażenie potworom przeciwników, z tym zastrzeżeniem, że potwory przebywające w Centrum/Zatoce zadają obrażenia potworom znajdującym się na zewnątrz tych pól specjalnych i vice versa – potwory będące poza Centrum/Zatoką biją te, które okupują pola specjalne.

– Serduszko – za każdy odłożony symbol serca możemy uleczyć jedno obrażenie o ile znajdujemy się poza Centrum/Zatoką.

– Piorunek – za każdy symbol pioruna otrzymujemy jeden Znacznik Energii.

3. Wejście do Centrum/Zatoki (jeżeli są puste).

Wbrew pozorom, pola specjalne będą się zwalniać dość często. Potwór może opuścić Centrum/Zatokę tylko w przypadku, gdy otrzymał w danej turze jakieś obrażenia. W Centrum/Zatoce nie można się jednak leczyć, więc brak możliwości wykorzystywania wyrzuconych symboli serc dość szybko skłania graczy do przemyślenia swojej sytuacji i uniknięcia niechybnej śmierci w kolejnej turze.

4. Zakup kart (opcjonalnie)

W tym kroku mamy możliwość wydania zgromadzonych wcześniej Znaczników Energii na zakup kart dostępnych na rynku. Możemy kupić dowolną liczbę kart (o ile nas na to stać) i za każdym razem kiedy karta jest kupowana, dokładamy nową z zakrytego stosu – tak aby zawsze były 3 odkryte.

5. Zakończenie tury – przekazujemy kostki osobie siedzącej po naszej lewej.

Grę można wygrać na dwa sposoby: Zdobyć 20 Punktów Zwycięstwa lub… wykończyć pozostałe potwory.

Wrażenia z rozgrywki, podsumowanie i ocena ogólna

Zacznę od wykonania komponentów, które w mojej ocenie jest obłędne. Ten element opisałem już w poprzednim materiale, więc nie będę się zbytnio rozwodził. Jest lepiej niż w oryginale – o wiele lepiej. Kostki są ładniejsze, znaczniki są ładniejsze, plansza jest nieco większa, a grafiki na kartach i innych komponentach, stworzone przez Paula Mafayona, są dla mnie o wiele bardziej klimatyczne niż kolorowe, lekko mangowe z oryginalnej wersji.

Jeżeli chodzi o wrażenia z rozgrywki to gra nie różni się bardzo od oryginału, ale drobny dodatek – nowy tor i kilka zmienionych kart – robi swoje. Do tego dochodzi dodatkowa opcja dla 2 osób. Przyznaję się bez bicia, że kiedy pierwszy raz przeczytałem na czym polega, aż głośno zakląłem i dodałem: to chyba jakaś kpina! Potem okazało się jednak, że ta opcja ma ręce i nogi oraz że o wiele lepiej gra się w dwie osoby stosując tę drobną zmianę zasad. Trzeba dodać, że Potwory w Tokyo  nie są grą dedykowaną dla dwóch osób. Wręcz przeciwnie – zawsze twierdziłem (i nadal jestem tego samego zdania), że jest to imprezówka z krwi i kości i najzwyczajniej im więcej graczy, tym lepiej. Ta teza nie uległa zmianie, ale teraz rozgrywki 2-osobowe dają nieco więcej radości.

Jeżeli miałbym podsumować Potwory w Tokyo: Mroczną Edycję BGG’ową oceną, całkowicie zgadzam się ze średnią oceną graczy, jaka aktualnie widnieje na tym portalu, a jest to 7,7/10. Oryginalna wersja gry ma średnią ocenę 7,1/10 i również się z nią zgadzam, a do tego podpisuję się oburącz pod różnicą miedzy ocenami jednej i drugiej wersji, czyli 0,6 pkt. Przez sentyment i dziesiątki rozgrywek na moim koncie, finalnie daję: 7,5/10 dla oryginału i 8/10 dla Mrocznej Edycji.

Podsumowując, mam więc dla Was 3 rekomencdacje:

– Jeżeli nie macie jeszcze w swojej kolekcji żadnej wersji Potworów polecam zakup Mrocznej Edycji.

– Jeżeli macie oryginalną wersję gry, jesteście w niej absolutnie zakochani, często ląduje na stole i chcecie poszerzać rodzinę tytułów z tej serii – możecie swobodnie kupić Mroczną Edycję. Nawet ze względów czysto wizualnych. Nie będziecie żałować.

– Jeżeli macie już Potwory w Tokyo w kolekcji, a gra rzadko ląduje na stole, jest traktowana jako niezobowiązujący filler między cięższymi tytułami – zostańcie przy niej. Mroczna Edycja nie wnosi do tego tytułu jakiejś ogromnej rewolucji, także być może lepiej wydacie pieniądze na mini-dodatki lub inne gry.

 

Plusy
  • łatwe zasady
  • piękne wykonanie
  • sprawdza się dla osób w każdym wieku
Plusy / minusy
  • gra imprezowa – nie każdemu przypadnie do gustu
Minusy
  • losowość podczas rzutów kostkami oraz przy dociągu kart

Ocena:

Potwory w Tokyo: Morczna Edycja, to bardzo udane rozwinięcie serii. Przede wszystkim przepięknie wykonane, ale i zawierające małe, ciekawe ulepszenia mechaniczne. Tytuł swobodnie może pełnić rolę “fillera” rozgrywanego między bardziej wymagającymi grami, jak i stanowić gwóźdź programu planszówkowego spotkania w kilka osób. Po rozegraniu jednej partii z chęcią zasiadamy do kolejnej i następnej. Mimo prostych zasad i powtarzającego się schematu gra daje tylę frajdy, że nie nudzi się nawet po wielu rozgrywkach.

Dziękujemy wydawnictwu Portal za przekazanie gry do recenzji.

 

Wojciech Mikołajczak

Game Details
NameKing of Tokyo: Dark Edition (2020)
ZłożonośćMedium Light [1.61]
BGG Ranking458 [7.68]
Player Count (Recommended)2-6 (3-6)
Projektant/ProjektanciRichard Garfield
GrafikaPaul Mafayon
WydawcaIELLO, Buró, CMON Global Limited, Devir, GaGa Games, Hobby Japan, Mancalamaro, Portal Games, Reflexshop, Siam Board Games and Zito! Ώρα για παιχνίδι
MechanizmyDice Rolling, King of the Hill, Open Drafting, Player Elimination and Push Your Luck
Wojciech Mikolajczak