Zlot pingwinów – bez parasola się nie obędzie. Recenzja

LogoWśród wielu mechanik zastosowanych w grach nieczęsto wykorzystuje się elementy zręczności. Są one wciąż zarezerwowane dla klasyków w stylu Pchełek lub Jengi. Sam nie miałem wcześniej okazji przetestować żadnego tytułu zręcznościowego, dlatego kiedy nadarzyła się okazja do zrecenzowania gry Zlot pingwinów od wydawnictwa Egmont, nie wahałem się ani chwili. Mamy tu do czynienia z mechanizmem odwróconych bierek, gdzie pozbywamy się kart i nie chcemy zburzyć powstającej konstrukcji, ponieważ każde naruszenie będzie nas kosztować punkty karne na koniec gry. Wszystko to podane jest w chłodnej, podbiegunowej atmosferze. Zlot został zaprojektowany przez austriacką parę twórców Arno Steiwerder i Christoph Puhl, którzy współpracowali już wcześniej przy innych lekkich grach rodzinnych, np. Take it or leave it. Pozycja przeznaczona jest dla jednego do pięciu graczy w wieku od pięciu lat, a czas rozgrywki przewidziano na jeden kwadrans.

Urlopu nadszedł czas

Na elementy gry składa się 50 kart przedstawiających różne postaci. Mamy tu 19 dużych pingwinów, 7 małych, 6 morsów, 6 mew, 6 ryb i 6 chmur. Oprócz nich znajdziemy też dwie części lodowca, krę i podstawkę do niej złożoną z czterech części. Całości dopełniają cztery szklane kulki, sześć tekturowych mew i sześć rybek-klamerek. Wszystkie elementy są zrobione z dobrej jakości materiałów, są sztywne i wytrzymałe, przetrwają wiele partii, a rysunkowe grafiki Markusa Bizna na pewno spodobają się najmłodszym graczom.

Mewy i ryby

Mewy i ryby

Cel – trzeci lodowiec na lewo od bieguna

Przygotowanie rozpoczynamy od doczepienia skrzydełek mewom, co nie zawsze okazuje się takie łatwe, oraz zmontowania ramki, w której umieścimy szklane kulki, na tym krę oraz złożony lodowiec. Należy pamiętać, że im więcej przestrzeni zostawimy kulkom, tym nasza kra będzie mniej stabilna, a tym samym gra stanie się trudniejsza. Na tak ustawionym lodowcu umieszczamy jedną kartę z dużym pingwinem opierając go o ściankę. Pozostałe karty dokładnie tasujemy i rozdajemy wszystkim graczom po równo. Otrzymane karty należy bez oglądania zebrać i ułożyć w zakrytym stosie przed sobą. Jeszcze tylko wykładamy w pobliżu rybki oraz mewy i możemy zaczynać.

Karty

Karty

Do biegu, gotowi, na lód!

Osoba, która ma najchłodniejsze ręce otwiera grę. Odkrywa ona kartę z wierzchu swojego stosu i wykonuje akcję przypisaną do niej, co najważniejsze, tylko jedną ręką. Akcje prezentują się następująco: kartę dużego pingwina należy umieścić w dowolnym miejscu na krze z zastrzeżeniem, że musi opierać się o coś, np. lodowiec lub inną kartę, stać pionowo i nie może zasłaniać całkowicie karty dużego pingwina pod sobą (skrawek rysunku musi być widoczny), małe pingwinki należy oprzeć o dużego, nie mogą być oparte bezpośrednio o lodowiec i muszą leżeć poziomo, chmurę kładziemy na szczycie lodowca bądź na kartach z pingwinami, nie może ona dotykać kry ani kompletnie zasłaniać innej chmury, przy pomocy karty z morsem trzeba zrzucić jednego i tylko jednego dużego pingwina, następnie obie karty odkładane są do pudełka (co ciekawe, w prawdziwym życiu taka zrzutka nie byłaby możliwa – morsy żyją na półkuli północnej, a pingwiny na południowej), gdy wyciągamy mewę, bierzemy tekturową figurkę i kładziemy na chmurze, zawieszamy na lodowcu albo innej karcie, a kiedy pojawi się rybka, klamerkę z jej wizerunkiem przypinamy do dużego pingwina, małe są w tym przypadku nietykalne, a rybki preferują nieugryzione jeszcze pingwiny, dlatego zawsze wybieramy kartę bez klamerki.

Ustawienie początkowe

Ustawienie początkowe

Gracze wykonują swoje akcje zgodnie z ruchem wskazówek zegara, aż któryś z nich nie będzie miał już kart do wyłożenia. Następuje wtedy podliczenie punktów z tzw. karnych stosów.

Karty na karnych stosach pojawiają się w momencie, gdy podczas wykonywania akcji gracz strącił inne karty lub figurkę mewy bądź ryby. Skucha powoduje też utratę kolejki, przez co na koniec graczom mogą pozostać niewyłożone karty. Takie pozostałości również wliczają się do karnych stosów. Grę zwycięża osoba, która zgromadziła najmniej kart.

Pełna opcja :)

Pełna opcja

Prawdziwą wisienką na torcie jest jednak sytuacja, w której gracze remisują. Zwycięstwo przyznawane jest wtedy osobie, która lepiej udaje fokę. To najśmieszniejsze i najlepsze rozwiązanie, o jakim w życiu słyszałem. Szczerze żałuję, że nigdy nie udało mi się doprowadzić do takiego momentu, byłoby to niezapomniane przeżycie.

Podsumowanie

Jak na swoje pierwsze spotkanie z taką grą zręcznościową byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Partie były wymagające, emocjonujące, pełne śmiechu i nigdy nie kończyło się na jednej. In plus zaliczam wykonanie gry, wspaniała robota wydawnictwa, nic tak nie cieszy jak pewność, że komponenty przetrwają nawet bliskie spotkanie z pięciolatkami. Zupełna niezależność językowa pozwala zagrać w Zlot pingwinów z każdym i wszędzie, gdzie znajdzie się odrobina płaskiej, twardej powierzchni, a wspomniany już wcześniej tie-breaker sam winduje moją ocenę co najmniej o pół oczka w górę. Do tego, przy swej prostocie, jest to gra niełatwa. Przygotowanie do sesji zdjęciowej zajęło mi kilka minut, ponieważ wciąż coś zahaczałem, przewracałem i zaczynałem układanie od początku. Wierzcie mi, nie ma lekko. Ciężko cokolwiek tej grze zarzucić, autorzy starali się nawet nadać rozgrywce klimat walki o najlepsze miejsca do opalania, czyn chwalebny, lecz nie do końca udany i to jedyne negatywne słowa jakie tu napiszę. Polecam wszystkim dla odprężenia szarych komórek. :)

Plusy
  • bardzo dobre wykonanie
  • prosta, lecz wymagająca
  • tie-breaker
Minusy
  • doklejony temat

Ocena: 4.5 out of 5 stars (4,5 / 5)

Dziękujemy wydawnictwom Egmont i Huch! & friends za przekazanie egzemplarzy recenzenckich.

Mateusz Owczarek

 

Game Details
NameMount Pingo (2015)
ZłożonośćLight [1.00]
BGG Ranking23546 [5.55]
Player Count (Recommended)1-5 (2-5)
Projektant/ProjektanciChristoph Puhl and Arno Steinwender
GrafikaMarkus Binz
WydawcaHUCH! and Egmont Polska
MechanizmyUncredited
Mateusz Owczarek
Latest posts by Mateusz Owczarek (see all)