City of Horror – czyli ktoś musi umrzeć!
„Mall of Horror” to gra bardzo specyficzna. Niby kooperacja, ale taka szemrana, bo każdy w istocie dbał o własną skórę. W obliczu hordy zombie, zwłaszcza, że ta rosła, a dla centrum handlowego pomieszczen nie przybywało, sztuką było zachować życie. W trakcie zabawy kolejne osoby prędzej czy później zaczną umierać. Pamiętam tylko, że za sprawą głosowań, które decydowały o tym kto w danej rundzie zostanie przekąską. Aby tego uniknąć należało udowodnić swoją przydatność dla grupy [„mam shotguna!”], tudzież być przebiegłbym dyplomatą [„jestem Wam potrzebny, bo …”]. Gra potrafiła skłócić pary, niszczyć przyjaźnie, rodzić konflikty. Niedługo zaś dostępna będzie druga odsłona .