SteamRollers: Maszyny Parowe. Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Portal Games. Wydawnictwo Portal Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Gra o pociągach i z kostkami? To coś dla mnie! Sam Sheldon Cooper (The Big Bang Theory) , byłby zachwycony, gdyby gra SteamRollers weszła w jego posiadanie! Wszak pociągi są tym, co Sheldon kocha najbardziej.

Pociągi są również tym, co uwielbiają moje dzieci, a tematyka kolejowa w grach jest wręcz jak magnes ściągający mojego starszego syna nad planszę. Wiedziałam zatem, że do tej pozycji nie będę go musiała długo namawiać.

Sama byłam mocno podekscytowana tym konkretnym tytułem. Kocham gry z możliwością wykorzystywania kości na różne sposoby, jak w Zamkach Burgundii, oraz takie, gdzie rysujemy po swojej planszetce, łącząc poszczególne pola (np. Winnica), także wydawało mi się, że gra SteamRollers jest wręcz stworzona dla mnie. Czy mój początkowy zachwyt grą nie opadł w zderzeniu z rzeczywistością? Jeśli chcecie się dowiedzieć, zapraszam do dalszej części recenzji.

Informacje o grze

 


Autor: Mark Gerrtis
Wydawnictwo: 2 pionki
Liczba graczy: 1-5
Czas gry: 20-45 min
Wiek: od 8 lat
Cena: około 70 zł

Stoi na stacji lokomotywa i SteamRollers się nazywa

Gra SteamRollers: Maszyny Parowe urzekła mnie już w pierwszej sekundzie. Stylowa, kolorowa grafika na okładce przywodzi na myśl bezkresne podróże przez bezmiar szlaków kolejowych. Kilometr, za kilometrem w rytm turkotania, a za oknem pustkowie po horyzont. Od razu ma się ochotę wsiąść do pociągu byle jakiego i jechać, jechać, jechać. Nie jest to jednak gra, którą w takową podróż zabierzemy ze sobą do pociągu. Wewnątrz znajduje się całkiem sporo elementów, które po rozłożeniu na stole celem przygotowania do rozgrywki zajmują trochę miejsca.

StamRollers

Wszystkie elementy typu plansze i kafelki są wykonane z grubej tektury, bardzo czytelne i dopieszczone graficznie. Nawet tył głównej planszy, którego przecież na ogół się nie ogląda, został obdarzony klimatyczną ilustracją z parowozem.

Prócz tego w pudełku znajdziemy sporo drobnych sześcianików- towarów do przewozu; solidny, materiałowy woreczek i kilka kostek k6 ( w czym jedna nietypowa przedstawiająca możliwe do wybudowania tory), karty graczy, oraz oczywiście instrukcję. Fajny jest również polski akcencik w pudełku w postaci złotego pociągu, będącego znacznikiem pierwszego gracza.

Bardzo duży plus dla twórców za fakt dorzucenia do pudełka z podstawką SteamRollers kilku możliwych modyfikacji – mini dodatków, które sprawią, że gra na pewno szybko nie pójdzie w odstawkę. Byłam pozytywnie zaskoczona całym wnętrzem i mnogością możliwości przy pierwszym otwarciu gry.

SteamRollers zawartość

Niewielkie pudełko z jakże bogatym wnętrzem

Para – buch! Koła – w ruch!

Zanim przejdę do samej treści zasad, muszę wspomnieć, że w kilku miejscach miałam drobne wątpliwości czytając instrukcję. Kilka dziwnych sformułowań, sprawiło, że na początku niezbyt się z nią “dogadałam”.

Przygotowanie SteamRollers: Maszyny Parowe do rozgrywki jest proste i szybkie. Na środek wykładamy plansze towarów i kości. Białych bierzemy zawsze o jedną więcej, niż jest osób grających, oraz jedna czarna w każdej grze. Do poszczególnych miast (pola ze znacznikiem liczbowym z kostki) wkładamy odpowiednią liczbę towarów w zależności od ilości graczy, a każdemu z graczy dajemy po jednej karcie gracza oraz długopis. Obok planszy kładziemy kafelki akcji, jeśli zaś gramy z dodatkami “kafelki początkowe”, “kafelki zamówień” i/lub “poziom gry” to również rozkładamy je na stole i już możemy zaczynać.

W SteamRollers zdobywamy punkty za przewożenie towarów do miast w rejonie tego samego koloru, co wybrany przez nas towar, np. wszystkie niebieskie towary muszą trafić do miasta z narysowaną kościaną piątką. Transportowanie towaru nie  jest jednak takie proste… Musimy mieć bowiem wybudowany szlak kolejowy pomiędzy miastami łączącymi towar z miejscem docelowym, oraz wystarczającą moc silnika lokomotywy. Należy również zwrócić uwagę przez ile miasteczek (czarne kropki na kartach graczy) nasz szlak przejeżdża. Im więcej-tym więcej punktów zdobędziemy, ale również potrzebujemy mocniejszy silnik lokomotywy.

Ruch w rozgrywce wygląda następująco:

  • pierwszy gracz bierze złoty pociąg (znacznik pierwszego gracza) i rzuca wszystkimi kośćmi,
  • obraca swoje kafelki akcji, które były bokiem
  • wybiera jedną białą kość i wykonuje akcję ( to jest również moment, w którym możemy użyć naszych specjalnych zdolności z kafelków akcji, co moim zdaniem mogłoby być jasno napisane w instrukcji),
  • kolejny gracz bierze jedną dostępną białą kość i wykonuje akcję itd.
  • na końcu rundy przekazuje się kości i znacznik pierwszego gracza następnej osobie. Na stole powinna pozostać jedna niezużyta biała kość.

Akcje dostępne w grze:

  • Budowa torów: na obszarze z wybranego na kości numeru budujemy jeden tor z dostępnych na czarnej kości w tej turze. Zawsze zaczynamy rysowanie nowego szlaku od pola miasta. Nie możemy przecinać pól z miastami,ale te z miasteczkami już jak najbardziej. Tory nie mogą się krzyżować.
  • Ulepszanie silnika lokomotywy: przekreślamy kratkę z odpowiednim numerkiem na lokomotywie narysowanej na naszej karcie gracza, każde skreślone pole zwiększa nam moc silnika o jeden. Moc lokomotywy określa liczbę połączeń między miastami i miasteczkami jaką możemy pokonać dostarczając towar np. bezpośrednie połączenie wymaga jednego ulepszenia lokomotywy .
  • Transport towaru z miasteczka z numerem z naszej kości, do rejonu odpowiadającego kolorowi towaru. Im więcej połączeń pomiędzy miejscem startowym i docelowym, tym więcej punktów. Maksymalna liczba połączeń odpowiada maksymalnej mocy silnika lokomotywy.
  • Dobranie kafelka: dobieramy kafelek z wartością równą ilości oczek na naszej kości i od razu kładziemy przed sobą bokiem. Jest on dzięki temu zabezpieczony w tej rundzie przez zabraniem przez innego gracza. Możemy zabrać kafelek z głównej puli, lub innemu graczowi, o ile takowy nie leży bokiem.

Gra się toczy do momentu, aż na planszy towarów skończą się towary w trzech miastach. Każdy dogrywa swój ruch do końca i przechodzimy do liczenia punktów.

Licząc punkty dodajemy:

  • punkty zdobyte w trakcie gry z przewozu towarów
  • punkty za ulepszenie silnika lokomotywy (1/2/3 punkty za moc silnika odpowiednio 4/5/6)
  • punkty dodatnie lub ujemne z kafelków akcji
  • jeśli gramy z dodatkiem “kafelki zamówień” to jeszcze punkty ze zrealizowanych przez nas w trakcie gry zamówień

Wart wspomnienia jest również wariant solo ze sztuczną inteligencją Ewą (straszna z niej jędza swoją drogą i ciężko z nią wygrać). Gra w pojedynkę jest bardzo przyjemna i naprawdę ma się wrażenie grania z jakimś niezgorszym botem. Ewa zamiast budowania torów wykreśla pola z obszarów oznaczonym tą samą ilością oczek co kostka, którą dla niej zostawiliśmy. Gdy ma minimum trzy skreślone pola na jednym obszarze to zabiera nam towar z miasta i wywala bezczelnie do woreczka dostając punkty za liczbę skreślonych pól w tymże obszarze. Serio nie jest z nią lekko, tym bardziej, że w tym wariancie gry dodajemy sobie utrudnienie na naszej karcie gracza, w postaci nieprzekraczalnych przez tory granic. 

 

To para gorąca wprawiła to w ruch

Gra SteamRollers: Maszyny Parowe to bardzo solidna pozycja na planszówkowym rynku. Owszem jest trochę losowa i nie każdemu z tego powodu podejdzie, jednak uważam, iż większości graczy przypadnie ona do gustu. No bo jak można nie pokochać gry o pociągach, z różnorodnym wykorzystywaniem kostek i rysowaniem torów? Do tego przepiękne wykonanie i niezbyt długa rozgrywka (u nas około 15minut na osobę) sprawia, że bardzo chętnie siada się do partii za partią. My spędziliśmy przy niej niemalże cały weekend i nadal nie mamy dość. Ja bawię się przy niej przednio i za każdym razem czuję takie przyjemne uczucie główkowania podczas rozgrywki, ale nie na tyle silnego, żeby rozbolała głowa, tylko takiego akurat, żeby poczuć, że się przyjemnie kombinuje. Rozgrywka się nie dłuży i przebiega dość dynamicznie. 

Kolejna fajna rzecz to skalowanie. Bez względu na to czy gramy w jedną, dwie czy też w cztery osoby rozgrywka jest równie przyjemna. W pełnym składzie jeszcze nie miałam przyjemności spróbować, obawiam się jednak, ze wówczas już mniej pilnujemy rysowanych przez współgraczy tras, a bardziej skupiamy się na własnych potrzebach i celach.

Duży pozytyw stanowią mini dodatki, które dostajemy od razu w pudełku z podstawką gry. Umożliwiają nam urozmaicenie rozgrywki i zwiększenie, lub zmniejszenie poziomu trudności. Super sprawa, bo możemy dobrać elementy w zależności od tego z kim planujemy grać. Do gry z młodszymi możemy dorzucić kafle początkowych bonusów, natomiast przy zaawansowanych graczach granice na kartach graczy. Po prostu rewelacja.

SteamRollers

W grę SteamRollers możemy zagrać już spokojnie z ośmiolatkiem i nie musi on być nawet bardzo rozegrany w planszówkach. To mi się w tej grze właśnie bardzo podoba, że zasady są proste i przejrzyste, dzięki czemu zagramy w nią nawet z dzieckiem, czy seniorami, a przy tym rozgrywka jest na tyle ciekawa mechanicznie, że zainteresuje również doświadczonych graczy.

Moje jedyne, największe zmartwienie związane z tą grą polega na tym, że karty graczy kiedyś się skończą… Póki co staram się jednak odsuwać tę myśl w niebyt.

 

Podsumowanie

Słowem szybkiego zebrania wszystkiego w całość: gra jest bardzo dobra! Podoba mi się w niej to, że mogę wykorzystać kość na różne sposoby, oraz to, że muszę przy tym kombinować jak być stale o krok przed innymi graczami. Fajna jest możliwość bazgrania torów, robienia masy zawijasów i kluczenia jak tylko nam się to żywnie podoba. Do tego piękne wykonanie, dynamiczna rozgrywka, możliwość modyfikowania rozgrywki… Wszystko to sprawia, że SteamRollers: Maszyny Parowe zajmuje u mnie obecnie jedno z topowych miejsc pośród całej reszty gier planszowych, w które miałam przyjemność grać.

Na pewno szybko nam się nie znudzi i nie prędko znajdzie się coś, co tak bardzo wpasuje się w moje upodobania. Polecam dla każdego i młodego, i starego; doświadczonego, oraz gracza niedzielnego. Nie polecam jedynie osobom zdecydowanie negującym kości.

 

Plusy
  • ładne wykonanie
  • różnorodność w wykorzystywaniu kości
  • mini dodatki w pudełku z podstawką
  • dobre skalowanie
  • fajny tryb solo
  • przyjemna dla graczy na różnych poziomach zaawansowania graczy
  • idealna długość rozgrywki
  • połączenie kilku różnych mechanik
  • syndrom kolejnej partii
  • atrakcyjna cenowo
Plusy / minusy
  • pewna doza losowości
  • jest to mimo wszystko gra kościana
Minusy
  • kilka kiepskich sformułowań w instrukcji
  • karty graczy kiedyś się skończą ;(

Ocena: 4.5 out of 5 stars (4,5 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu 2 pionki za przekazanie gry do recenzji.

Julia Gawrońska

Game Details
NameSteamRollers (2015)
ZłożonośćMedium Light [2.12]
BGG Ranking2979 [6.56]
Liczba graczy1-5
Projektant/ProjektanciMark Gerrits
GrafikaBenjamin Benéteau
WydawcaFlatlined Games, 2 Pionki, Portal Games and Stronghold Games
MechanizmyDice Rolling, Network and Route Building, Open Drafting, Paper-and-Pencil, Pick-up and Deliver, Solo / Solitaire Game and Take That
Julia Gawrońska