Dlaczego akurat gry paragrafowe? Rozmowa z Katarzyną Czerewko (Muduko)

Ogłoszenie przez Muduko wydania Koszmaru Alicji w Krainie Czarów było dla mnie dużym zaskoczeniem. Po pierwsze dlatego, że paragrafówki jakoś nie pasowały mi do portfolio tego wydawnictwa a po drugie, to gra książkowa należąca do tych obszerniejszych. Oczywiście jako fan tego typu rozgrywki ucieszyłem się, ze sięgnęli po tytuł Jonathana Greena – Mistrza Gier Paragrafowych i miałem nadzieję na więcej. Dziś gdy Muduko wydało już trzy gry tego autora i sięgnęło po gry książkowe innych twórców postanowiłem porozmawiać na ten temat z Katarzyną Czerewko – Dyrektorem Wydawnictwa Muduko

KP: Skąd pomysł na wydawanie gier paragrafowych i dlaczego akurat teraz?

KC: To wynik różnych zbiegów okoliczności. Po pierwsze kocham książki – zawsze mają dla mnie priorytet. Paragrafówki łączą dwa moje światy – książek i gier. Po drugie – rozbudzone w społeczeństwie sentymenty do lat 80. i 90. Powodują, że czasem trzeba zerkać w przeszłość podejmując decyzje wydawnicze. Jako już starszy geek pamiętam wymiętoszony „Dreszcz” przekazywany z rąk do rąk, zeszyty zapisane drobnym maczkiem z paragrafówkami autorstwa kolegów z klasy, a nawet przywleczoną przez kogoś zza wielkiej wody książeczkę w srebrnej (chyba) okładce z serii Choose Your Own Quest (coś o piratach).

KP: Czy Twoim zdaniem gry fabularne miały coś wspólnego ze wzrostem popularności
paragrafówek?

KC: W naszym kraju buduje się coraz większe zainteresowanie grami fabularnymi, a im do paragrafówek najbliżej. Wydawcom udaje się wprowadzać na nasz rynek coraz ciekawsze systemy, podręczniki są pięknie wydawane, dostrzeżono walory edukacyjne tej rozrywki.


KP: Myślisz, że pandemia też mogła mieć wpływ na rozwój gier książkowych?

KC: Pandemia spowodowała, że ludzie zostali zmuszeni do zamknięcia się w domach, a zatem zaczęli rozglądać się za grami solo. I wtedy wchodzi paragrafówka cała na biało. To były najważniejsze podwaliny decyzji o wprowadzeniu paragrafówek do
Wydawnictwa Muduko. Dla mnie jest to niewątpliwe spełnianie marzeń i wielka przygoda wydawnicza, bo – nie oszukujmy się – paragrafówki to nisza nisz. Zwłaszcza w Polsce, bo one tutaj nigdy na dobre nie zaistniały.

KP: Masz rację, jak się wyjdzie ze swojej bańki miłośnika gier paragrafowych, to okazuje się, że nadal jest grono ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o tego typu rozrywce.

KC: Tak, ciągle spotykamy się z tym, że wiele osób nie wie co to jest gra książkowa. Dopiero po dotarciu do nich niemal zawsze otrzymujemy okrzyk zachwytu. W tym roku wydamy cztery gry książkowe. Dwie będą polskie. Jedną z nich stworzył bardzo znany autor, który swego czasu otrzymał nagrodę Nike. Za drugą odpowiada współpracująca z nami ceniona ilustratorka, która zbierze młodszych odkrywców na dalekie rubieże przestrzeni kosmicznej.

Z nieśmiałością zaczniemy też wydawać bardzo znaną serię paragrafową, osadzaną w do bólu klasycznym świecie fantasy. No i będzie nowa historia od osoby, której jedną grę książkową już wydaliśmy. Tym razem sporym wyzwaniem było dla nas tłumaczenie, które wymagało pozbycia się odmian żeńskich/męskich. Ale tłumaczył mistrz Łukasz Małecki, więc tekst czyta się świetnie.

KP: No dobrze, ale dlaczego akurat Jonathan Green? Bo rozumiem, że w opinii wielu jest on autorem najlepszych paragrafówek, jakie są dostępne do rynku, ale nie bardzo one pasują do Waszego portfolio, w którym królują gry rodzinne. A już Koszmar Alicji w Krainie Czarów pasuje do nich jak pięść do nosa. Tylko nie mów proszę, że seria Boss Monster jest mroczna i poważna, bo nie jest

Bo jak spadać, to z wysoka. Ale poważnie – Jonathan Green niesamowicie bawi się klasyką literatury, podaje ją w zupełnie nowy sposób. Jego gry książkowe są bardzo oryginalne, ale też dają wydawcy szansę na zainteresowanie tematem grup, które dotychczas pargarafówek nie znały.

To fajny haczyk dla czytelników fantastyki, czy literatury pięknej w ogóle, ale też szansa na dotarcie do edukacji. Dajemy nauczycielom narzędzie, które mogą przekazać swoim uczniom, by na własną rękę odkrywali klasykę, by poczuli, że lektury mogą mieć drugie dno i mogą stać się wstępem do wielkiej przygody.

KP: Zatem Jonathan Green jest dla Muduko bardzo ważnym krokiem w kierunku odbiorców?

KC: Mimo że to rozbudowane paragrafówki, to pozwalają nam one wyjść z zamkniętej niszy i dotrzeć do potencjalnie nowych czytelników. Bo zza pleców Jonathana Greena już wyglądają inni autorzy – tym razem polscy, którzy dali się namówić na wspólną przygodę.

KP: Czemu wybraliście akurat te trzy tytuły i w takiej kolejności? (Koszmar Alicji w Krainie Czarów, Dracula. Klątwa wampira, Nibylandia. Tu żyją potwory!)

KC: Po Alicji był jeszcze Zły Czarnoksiężnik z Oz. Kluczem była przystępność i atrakcyjność dla polskiego czytelnika. Alicja wydawała się tu dobrym startem, bo też spośród paragrafówek Greena jest najlżejsza pod względem objętościowym i mechanicznym (m.in. nie mamy wyboru postaci). Nie wykluczam, że w przyszłym roku wydamy jeszcze jedną ze starszych
paragrafówek Greena, ale też wiem, że autor pracuje nad nowymi i są to mocne tytuły. Jest na co czekać.

KP: Bardzo mnie to cieszy. Dziękuję za rozmowę. 

Krzysztof Pilch