Valhalla – przedpremierowa recenzja.
Valhalla to gra karciano-kościana, która przenosi graczy do ostatecznej, krwawej bitwy podczas mitycznego Ragnaroku. Wikingowie stają w walce o chwałę, o krew, o zwycięstwo i miejsce w wiecznej Valhalli.
Na ile tej epickości jesteśmy w stanie poczuć w czasie niecałej godziny? Czy klimat oddany na całkiem niezłych ilustracjach jest odczuwalny w czasie rozgrywki? Czy warto wesprzeć wydanie gry?
Valhalla to najnowszy projekt Łukasza Woźniaka, znanego nie tylko z bycia wideorecenzentem. Tym razem jej wydanie opiera się na nowej platformie crowdfoundingowej. Na chwilę obecną z zakładanych 50 000 PLN udało się już zebrać ponad 400%.
Spis treści
Informacje o grze
Wydawnictwo: Go On Board
Liczba Graczy: 2 – 4 (5?)
Czas Gry: od 30 do 60 minut
Wiek: od 10 lat
Cena: około 179 zł (taniej w czasie kampanii na zagramw.to)
Kto umrze więcej razy?
Valhalla od pierwszego rzutu okiem opiera się na dość oryginalnym pomyśle. Wiemy, że jako jarlowie mamy do dyspozycji naszych wojowników. Jedak samo ich posiadanie nic nam nie da. Żeby ostatecznie zwyciężyć, musimy wygrywać poszczególne bitwy, a przez to wysyłać naszych ludzi do Valhalli. Tak więc budowanie drużyny nie jest ostateczne – nasi ludzie będą musieli zginąć, by zdobyć dla nas punkty. Dodatkowo, do Valhalli trafią tylko wojownicy gracza, który wygrał bitwę. Przegrany nic nie traci, ale i nic nie zyskuje.
Rozgrywka toczy się aż do momentu wyczerpania się wcześniej przygotowanej talii. Znajdą się tam karty wojowników, ale też i karty taktyki wojennej, które przydadzą się w czasie pojedynków.
W swojej kolejce gracz wykonuje jedną z 4 akcji:
- zagraj z ręki dowolnego wojownika
- zagraj z ręki 2 wojowników, których suma symboli broni nie przekracza 3
- rozpocznij bitwę
- dobierz 2 karty, z których jedną odrzuć, a drugą zachowaj na ręce
Po wykonaniu jednej z powyższych akcji gracz zawsze:
- dobiera 2 karty, z których jedną odrzuca, a drugą zachowuje na ręce
Zagrywanie wojowników przed siebie rządzi się dodatkowymi zasadami:
- jest obowiązkowe, jeśli nie masz przed sobą żadnej karty wojownika
- możesz mieć przed sobą drużynę składającą się maksymalnie z 4 kart.
Jak przeprowadzana jest bitwa?
Wybieramy przeciwnika. Nie możemy wybrać gracza, który nie ma wyłożonego żadnego wojownika, ani tego kto nie posiada już żadnej swojej tarczy. Następnie dostajemy pulę 6 kości w jednym kolorze. Jako atakujący wykonujemy wszystkie akcje jako pierwsi:
- możemy zagrać dowolną liczbę kart taktyki wojennej
- możemy przypisać dowolne kości do naszych wojowników – celem będzie uzupełnienie wszystkich symboli broni na jak największej liczbie kart – dzięki temu aktywujemy naszych wojowników
- jeśli chcemy przerzucić dowolne kości, możemy to zrobić płacąc za każdym razem 1 kością (odkładamy ją na bok)
Po wszystkich rzutach, zagraniu kart taktyki, wykorzystaniu zdolności jarla – kończymy fazę atakującego. Teraz czas na obrońcę. Wykonuje on wszystkie powyższe rzeczy adekwatnie jak napastnik.
Następnie sprawdzamy, kto zwyciężył (w przypadku remisu jest to atakujący).
- Jeśli wygrał atakujący, wówczas musi wszystkich aktywowanych wojowników wysłać do Valhalli (odłożyć na bok, pod kartę jarla). Zdobywają oni dla niego punkty na koniec gry. Dodatkowo przy takiej wygranej wygrany zabiera pokonanemu jedną z jego tarcz.
- Jeśli wygrał obrońca, wówczas może (ale nie musi) wysłać dowolnych z aktywowanych przez siebie wojowników.
Jak już wspominałem, gramy tak dotąd aż talia kart się wyczerpie. Następnie przeprowadzamy dodatkową kolejkę, w której przeprowadzamy tzw. Ragnarok – wszyscy starają się w tej kolejce aktywować możliwie wszystkich swoich wyłożonych wojowników, by wysłać ich do Valhalli (nie przeprowadzamy wtedy walk pomiędzy graczami).
Na koniec zliczamy po prostu punkty:
- za wojowników w Valhalli
- za zdobyte od przeciwników tarcze – przy grze na 3-4 graczy dodatkowe punkty można zdobyć za komplety tarcz pozostałych graczy (przez co gracze będą starali się atakować w miarę równomiernie).
Kto zdobył więcej punktów, wygrywa.
Wrażenia
Od samego początku zastanawiałem się, do jakiego gatunku zakwalifikować Valhallę. Z pewnością trudno powiedzieć, że jest to klasyczna eurogra. Mamy tu bowiem sporą losowość, nie tylko wynikającą z tego, że to karcianka. Znaczny wpływ na wynik naszych bitew będą tu przecież miały kości.
Oczywiście nie wiem, czy klasyfikacje i przyporządkowania przydadzą się jeszcze komukolwiek. W końcu wiele tytułów łączy w sobie różne gatunki i style, i nie zawsze przeciętny gracz zdaje sobie z tego sprawę. I tak ostatecznie najważniejsza jest po prostu grywalność.
Jak to się więc przedstawia w Valhalli?
Do gry możemy przystąpić niejako z marszu. Zasad nie ma tu dużo. A do tego są one naprawdę dość przystępne. Valhalla może się w związku z tym nadać jako gra wprowadzająca w świat planszówek.
W czasie rozgrywki właściwie albo budujemy naszą drużynę, albo po prostu wykonujemy atak. Nie będzie tu pewnie żadnej niespodzianki, że w grze o wikingach najważniejsze okażą się walki. Jednak nie silna armia jest najważniejsza, ale po prostu taka, która odnosi zwycięstwo. Zresztą, tutaj nic nie trwa wiecznie. Po wygranej bitwie tracimy naszych ludzi. Jest to chyba jedno z ciekawszych rozwiązań w całej Valhalli. Nie będzie więc tak, że ktoś zbuduje sobie drużynę, która najlepiej się ze sobą łączy, a potem będzie wygrywał bitwę po bitwie. Właściwie zaraz po wygranej walce może okazać się, że został nam tylko jeden wojownik, a w związku z tym jesteśmy bardzo łatwym celem do ataku. Wygrywasz, by zaraz potem sromotnie przegrać.
Najsmutniejsza jest tu jednak losowość. Karty kartami, ale żeby cokolwiek udało się wygrać, musisz aktywować swoich wojowników. Rzucamy, rzucamy, rzucamy. I… nic. Przerzuty kosztują. Ale nawet i one nie muszą pomóc. Ostatecznie z wielkich i potężnych wojowników atakuje tylko najsłabszy. Albo żaden. Zdarza się. Atakujesz, a tu okazuje się, że żaden z wikingów nie trafił.
Docieramy tu do jeszcze jednego elementu wartego uwagi. Do zdolności jarlów. Mamy ich tu całkiem pokaźną liczbę. Każdy z nich posiada 2 warianty swojej zdolności: słabszą i ulepszoną (po spełnieniu jakiegoś warunku). Mamy tu więc jarlów dobierających dodatkowe karty, mamy też takich, którzy dodają siły do walki za odrzucane karty. Mamy też w końcu takich, którzy mogą manipulować kostkami. Znalazł się też taki, który bez względu na wynik walki może wysyłać swoich wojowników do Valhalli (nawet w przypadku przegranej). Jak się pewnie domyślacie, nie każda zdolność jest tu tak samo efektywna. Wiadomo, kto by nie chciał zarządzać lepiej losowością kostek.
Jak już wspominałem, Valhalla jest nastawiona na walkę. Jeśli gramy w 2 osoby, wybór przeciwnika mamy załatwiony. Wymieniamy po prostu ciosy. Trochę inaczej jest przy 3 i 4 osobach. Wówczas specjalne punktowanie zestawów tarcz skłania nas do atakowania równomiernie wszystkich przeciwników. Jednak nie do każdego musi to przemawiać. Często okaże się bowiem, że najlepszy przeciwnik to najsłabszy przeciwnik. Mimo wszystko gra nawet w maksymalnym składzie nie przedłuża się za bardzo. Dalej mamy tu czas w okolicach 45 minut.
Czy gra jest klimatyczna? To zależy. Jak dla mnie poza oczywistym charakterem walki i ginięciem wojowników, nie czuje się zbytnio, że to wikingowie. Owszem, ilustracje są naprawdę niezłe. Ale cała reszta mogłaby się toczyć właściwie gdziekolwiek.
Podsumowanie
Dla kogo jest Valhalla? Na pewno nie dla graczy uczulonych na losowość. Dodatkowo nie zapominajmy, że mamy tu bezpośredni konflikt i walkę wybijający się na pierwszy plan. Przez całą rozgrywkę czuć tu będziemy wybitnie charakter taktyczny. Choć o naszej strategii (np. przy zbieraniu konkretnych kart) może zadecydować wybrana przez nas zdolność jarla.
Valhalla w swojej kategorii nie jest może czymś wyjątkowo oryginalnym. W końcu są gry o podobnym czasie rozgrywki z zarządzaniem tableau i wykorzystaniem kości (ot, choćby Roll for the Galaxy czy dowolna gra z serii Dice Masters). Mimo to sama gra jest dość przystępna i w miarę płynna.
Ja osobiście o wiele chętniej wybiorę tytuł, w którym losowość jest bardziej kontrolowana. A tak zbieram ludzi, a w czasie walki może okazać się, że niewiele ugram. Nie irytuję się, że w ogóle są tu kostki, ale po prostu dałoby się wykorzystać je może troszkę lepiej. Oczywiście całość zamyka się w tytule niezbyt ciężkim i myślę, że o to mniej więcej Łukaszowi chodziło. W końcu Valhalla jest tytułem szybkim i przystępnym dla każdego.
- mechanizm utraty wojowników
- prosty system walki
- przystępne zasady
- ilustracje
- losowość kostek
- zdolności jarlów nie wydają się wyrównane
Ocena: (3,5 / 5)
Dziękujemy Łukaszowi Woźniakowi za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
Game Details | |
---|---|
Name | Valhalla (2018) |
Złożoność | Medium Light [2.09] |
BGG Ranking | 2878 [7.14] |
Liczba graczy | 1-6 |
Projektant/Projektanci | Łukasz Woźniak |
Grafika | Barbara Gołębiewska |
Wydawca | CrowD Games, Go On Board, Last Level and REXhry |
Mechanizmy | Dice Rolling, Hand Management, Open Drafting, Re-rolling and Locking, Set Collection, Take That and Variable Player Powers |
- Tuki – kto będzie szybszy? Recenzja - 6 grudnia 2024
- Dunder albo kot z zaświatu – gdzie dojdziemy śladami niezwykłego kota? Recenzja - 4 grudnia 2024
- W mroku wieży. Recenzja gry książkowej - 10 września 2024