Mottainai – jeszcze raz Na Chwałę Rzymu. Recenzja
Znacie Carla Chudyka? Lubicie jego gry? Wiadomym jest nie od dziś, że ma on obsesję na punkcie karcianek. Karty w jego grach są wykorzystywane na przeróżne sposoby. Tak było w Na chwałę Rzymu (do którego jeszcze wrócimy), tak było w Innowacjach, Impulsie. Poza tym nie można narzekać w jego grach na brak regrywalności. Często pojawiają się tam po prostu unikalne karty, które za każdym razem ułożą się inaczej.
Z tego całego dziedzictwa czerpie Mottainai – jedna z nowszych gier wydawnictwa Asmadi Games. W niezbyt dużym pudełeczku (rozmiaru tego w Red7) mieszczą się 54 karty (oczywiście unikalne). Co ciekawe – są 2 wersje wydania. My do recenzji otrzymaliśmy wersję Mini (z 54 kartami), która umożliwia rozgrywkę w 2 lub 3 osoby. Wersja Deluxe to 2 x Mini, czyli 2 x 54 karty (2 jednakowe talie) i możliwość gry w przedziale 2-5 osób.
Spis treści
Wykonanie
Jak już wspomniałem całość mieści się w niewielkim pudełeczku. W środku znajdziemy 54 karty do gry, 2 karty pomocy dla graczy (czemu tylko 2?), 3 plansze graczy, instrukcję. Niewiele, bo i gra do wielkich nie należy. Rozgrywka wg pudełka to jakieś 15-20 min.
Jakościowo karty i plansze są w miarę OK. Daleko im oczywiście do tych z polskiego wydania Na chwałę Rzymu (tu myślę głównie o kartach) czy do plansz z nowego wydania Innowacji (wyd. Lacerta). Ilustracje dość ascetyczne i nawiązujące do japońskiej stylistyki. Do mnie ich styl jakoś nie przemówił, ale nie nie samą grafiką żyje gracz.
Duży plus szczególnie za umieszczenie pomocy gracza na planszach, a także za tekst wyjaśniający działanie akcji na brzegu kart:
Zasady
Mottainai (もったいない) – nie marnuj niczego, korzystaj ze wszystkiego: każda najmniejsza nawet rzecz ma duszę.
Każdy gracz jest pracownikiem w świątyni buddyjskiej. Jego zadaniem jest tworzyć prace (dzieła), które potem będzie wystawiał (w galerii) lub sprzedawał turystom. Prace te wykonane są z materiałów o różnej wartości (papier – wartość 1, kamień – 2, tkanina – 2, glina – 3, metal – 3). Poza tym masz możliwość zatrudnienia pomocników, którzy przyspieszą wykonywanie twoich akcji, a także zaopatrywania sklepiku w materiały (co może przynieść punkty na koniec). Zwycięzcą zostanie gracz, który posiada (sumarycznie) najwartościowsze prace. Szczegóły za chwilę.
Pomimo niezbyt dużej talii, a także dość krótkiego czasu rozgrywki zasady są dość złożone. Sama tura gracza składa się z 3 faz: poranku, południa i nocy, a każda z nich z kilku punktów.
Ogólnie całość dość mocno przypomina Na chwałę Rzymu. Oczywiście tu mamy do czynienia z okrojoną jej wersją. Ale ogólne założenia są dość podobne.
Struktura tury:
- Poranek
- zredukuj rękę do 5 kart
- usuń swoją kartę zadania (wyjmij spod planszy gracza i połóż na środek stołu, nazywany też “podłogą”)
- wykonaj efekty poranka, które znajdują się na twoich kartach wykonanych dzieł/prac
- wybierz nową kartę zadania spośród kart z ręki
- Południe
- wykonaj zadania/akcje na podstawie kart zadań u każdego z przeciwników
- wykonaj swoje zadanie na podstawie karty, którą zagrałeś o poranku
- Noc
- wykonaj efekty nocy
- weź na rękę karty, które do tej pory czekały w “Strefie czekania”
Jakie akcje możemy wykonywać dzięki kartom zadań:
- ekspedient (clerk) – sprzedaj surowiec do sklepu
- mnich (monk) – zatrudnij pomocnika (biorąc jego kartę ze środka, czyli z podłogi)
- krawiec (tailor) – uzupełnij rękę
- garncarz (potter) – zbierz materiały z podłogi do swojego składu
- kowal (smith) – ukończ dzieło dowolnego rodzaju (ze wsparciem z kart z ręki)
Zamiast każdej z powyższych akcji możemy wykonać specjalną akcję Craft – umożliwia ono ukończenie dzieła (odpowiedniego typu: przy zadaniu Monk – będzie to dzieło z kamienia) ze wsparciem z kart znajdujących się w składzie.
Pomimo tego, że zasad jest sporo, w miarę wszystkie ważniejsze reguły umieszczono na planszy gracza. W początkowych rozgrywkach korzystanie z nich będzie niezbędne.
Wszystkie powyższe akcje mogą na początku wymagać chwili tłumaczenia, ale pozwólcie, że skupię się tylko na pomocnikach. Każdy z nich (podobnie jak w Na chwałę Rzymu) daje nam dodatkową akcję, jeśli wykonujemy właśnie (dzięki swojej lub cudzej karcie zadania) daną akcję: czyli mnich wspiera akcję mnicha etc.
Nie wspomniałem, że ukończone dzieło trafia na jedno ze skrzydeł naszej świątyni: do galerii bądź do sklepu. Oczywiście każde dzieło ma swój efekt, który od razu zaczyna działać. Jak to u Chudyka – niektóre z nich (a może i większość?) potrafią wywrócić grę do góry nogami. Tak czy siak, oprócz tego mamy też dodatkowy zysk z ukończonej pracy:
- jeśli trafiła do galerii, wspiera pomocników danego typu (np. gliniane dzieło wspiera/”pokrywa” 3 garncarzy, a kamienne – 2 mnichów)
- jeśli trafiła do sklepu, pomaga nam sprzedać materiały wystawione do sklepiku (np. poprzez akcję Clerk); mechanizm jest tu ten sam, co w przypadku wsparcia pomocników: gliniane dzieło pomaga w sprzedaży 3 kart z gliną
W obu powyższych przypadkach zwracamy uwagę na liczbę umieszczoną na karcie. Co nam daje owo wsparcie? Wsparcie pomocników dodaje nam dodatkową akcję. Wsparcie sprzedaży – punkty za każdą “pokrytą” kartę.
Gra kończy się w momencie (natychmiast), gdy jeden z graczy zbuduje na jednym ze swoich skrzydeł (czyli w galerii lub w sklepie) piąte dzieło. Koniec może też nastąpić, gdy zostanie pobrana ostatnia karta z talii. Warto dodać, że często odrzucane karty wędrują na spód talii dobierania.
Jak zaś liczymy punkty?
- Wartość każdego dzieła (bez względu na to, gdzie zostało wystawione) – oczywiście chodzi o liczbę na dole karty
- Wartość każdego “pokrytego” materiału
- Sprzedaż kart z ręki: dla każdego rodzaju materiału, którego posiadamy w naszym sklepie najwięcej (więcej od innych graczy, bez względu na to, czy został “wsparty” dziełem, czy nie) – każda karta tego rodzaju w naszej ręce daje nam punkty. W przypadku remisu – nikt nie dostaje punktów.
- Dodatkowo niektóre dzieła przynoszą właścicielowi dodatkowe punkty.
Wrażenia
Jak na grę z takim czasem rozgrywki dziwią od początku tak złożone zasady. Z pewnością komuś, kto zna Na chwałę Rzymu, będzie zdecydowanie łatwiej. Mimo to jednak samo tłumaczenie może zająć tyle, co rozgrywka. Z pewnością trzeba zagrać trochę “na ślepo” pierwszą partię, by mieć choć trochę rozeznania w kartach, w ich działaniu, a także w końcowym punktowaniu (które do jakichś prostych nie należy). Dopiero od 2, 3, a nawet 4 rozgrywki nasze akcje będą o wiele bardziej świadome, a może i nawet początkowa ręka wyznaczy nam naszą strategię na grę. Tak czy siak nie spodziewajcie się po Mottainai lekkiego filerka. Tego nie ma co porównywać nawet z Red7. W odczuciach z gry to będzie coś jakby gra w Na chwałę Rzymu, ale jakoś tak okrojona.
Czego tu nie ma, a co znajdziemy w pierwowzorze (czyli właśnie w Glory to Rome)?
- nie ma tu limitów dla pomocników i sklepu (tu zdecydowany plus)
- budowanie (tu właściwie: tworzenie dzieła) bez tego całego kombinowania z fundamentami i nawet bez ponoszenia kosztu; w Mottainai pokazujemy, że mamy odpowiednie karty i wystawiamy dzieło (znów plus)
- zamiast mechanizmu podążania znanego z Na chwałę Rzymu, tu wykonujemy po prostu zadania wszystkich graczy; co ciekawe w Mottainai nie musimy zagrywać żadnej karty z zadaniem – wykonujemy wtedy zadania innych, a inni mają trudniej
- niestety na minus oceniam brak “jokerów” (czy też “senatorów”) – tu nie możemy zagrać innej karty, by wykonać inne zadanie; czasem zależy nam, by coś zrobić, a tu nie mamy odpowiedniej karty; w Na chwałę Rzymu byli dostępni senatorzy, była też możliwość zagrania petycji, która często ratowała sprawę i pozwalała na większą elastyczność; tu czasem niestety nie mamy wyjścia i często po prostu bierzemy kartę
W drugą stronę: sporą nowością jest stawianie dzieł (prac) na konkretnych skrzydłach – tam służą one jako wsparcie dla materiałów w sklepie (często jest to najbardziej oczywista decyzja – w końcu za to mamy punkty) lub jako wsparcie dla pomocników (decyzja mniej oczywista, ale za to przy odpowiednio przemyślanej strategii pozwala mocno przyspieszyć grę – wiele akcji naraz).
Ostatecznie: podoba się, czy nie? Jestem bardziej na tak. Ale dalej bardziej odpowiada mi Na chwałę Rzymu (które zresztą mam i grywam w nie w miarę regularnie). Czy warto było uprościć dobrą grę? Owszem te uproszczenia sprawiają, że gra jest szybsza, a dalej pełna niebanalnych decyzji i wielopoziomowego kombinowania. Mimo wszystko może się zdarzyć, że w wyniku losowości kart gra się “zacina”, że nie bardzo mamy co zrobić. Jak wspominałem wcześniej – brak tego “jokera”, którego zawsze można zagrać, boli mnie najbardziej. Może i nie będzie się to zdarzać często, ale warto na to uczulić.
- Wsparcie z dzieła pozwala graczowi wykonać w tym momencie 3 akcje
- Trochę miejsca do gry będzie potrzebne
Z dużych plusów: świetny pomysł w upakowaniu Rzymu do małego pudełeczka. Może to dla kogoś być ciekawe wprowadzenie w świat Chudyka (choć z niezbyt niskim progiem wejścia). Zwłaszcza, że rozgrywka może zamknąć się w pudełkowych 30 min (czy szybciej, to już zależy od graczy). Dodatkowo wielu przyciągnie też spora regrywalność i mnogość kombinacji.
Jak już wspomniałem wcześniej, losowość może zaboleć. Ale co bardziej zagorzali fani stwierdzą, że to wyzwanie, by wykombinować ze “słabą ręką” najlepsze rozwiązanie.
Podsumowanie
Mottainai to dość ciekawe połączenie: 54 karty, czas gry ~ 30 min, ale przy tym niesamowita dawka kombinowania i wysilania umysłu. Każda karta to jakieś 4-5 zastosowań: dzieło, pomocnik, materiał (także w sklepie), zadanie…
Nie jest to więc filer dla każdego. Nie każdemu też będzie odpowiadała losowość. Jeśli jednak lubisz “styl Chudyka”, grałeś w Na chwałę Rzymu i cię nie odrzuciło, to wydaje mi się, że powinieneś spróbować Mottainai. Niewykluczone, że zastosowane zmiany przypadną ci do gustu i znajdziesz ciekawego i nietuzinkowego jego następcę.
Na sam koniec 3 uwagi:
- gra jest mocno zależna językowo
- poniżej znajdziecie linki do plików (udostępnionych przez wydawnictwo Asmadi) umożliwiające stworzenie własnego egzemplarza
- wersja deluxe, której nie dostaliśmy niestety do recenzji, pozwala zarówno na grę w przedziale 2-5 osób, jak też w dwie rozgrywki po 2-3 osoby (dlatego też znajdziemy tam aż 6 plansz graczy)
- bardzo angażujący filler
- bardzo wysoka regrywalność
- dość płynna rozgrywka
- specyficzne ilustracje
- wysoki próg wejścia
- często daje odczucie, że zanim się rozkręci, już się kończy
- “krótka” ręka nie daje za wiele możliwości
- losowość, brak “jokerów”
Ocena:
(3,5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Asmadi Games za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
Materiały potrzebne do wydrukowania/zagrania:
http://asmadigames.com/MottainaiKS_PnP.pdf
Instrukcja:
http://asmadigames.com/MottainaiRules.pdf
Game Details | |
---|---|
![]() | |
Name | Mottainai (2015) |
Złożoność | Medium [3.14] |
BGG Ranking | 1124 [7.03] |
Player Count (Recommended) | 2-5 (2-3) |
Projektant/Projektanci | Carl Chudyk |
Grafika | Alanna Cervenak |
Wydawca | Asmadi Games and Ludofy Creative |
Mechanizmy | Follow, Hand Management, Multi-Use Cards, Set Collection, Team-Based Game and Variable Phase Order |
- Great Western Trail + Kolej na północ. Druga edycja. Recenzja - 12 września 2023
- Dobble Connect – zbierz drużynę i szukaj par. Recenzja - 22 sierpnia 2023
- Oryszalk – atlantydzki wyścig o punkty. Recenzja - 1 sierpnia 2023