O testerach i testach słów kilka

testy 2

Siadamy do stołu. Przed nami plansza naszkicowana ołówkiem na zwykłej kartce papieru. Żetony z guzików i paciorków rozsypane obok. Zasady zostają podane ustnie. Są mętne i nie zawsze sprecyzowane. Przed każdym ruchem pytamy, upewniamy się. Gra zgrzyta, zębatki mechanizmu są niedopasowane, nienaoliwione. Łaty pojawiają się na bieżąco. Czasem dana zasada zmienia się podczas gry. To nie jest gra, do której siądzie normalny człowiek. Tu potrzeba kogoś takiego jak my. Kogoś, kto przebrnie przez rozgrywkę, zauważy zgrzyty, być może zasugeruje ich poprawę. Kogoś kto spojrzy na naszkicowaną mapę jak na nieoszlifowany diament – zauważy, że coś tam błyszczy, że być może pod twardą skorupą znajduje się skarb. I co najważniejsze – być może zasugeruje autorowi, jak wydobyć na światło dzienne to co błyszczy, co działa, co sprawia frajdę.

Początki

Testowanie zwykle zaczyna się w momencie, gdy realizujemy swój pomysł na planszówkę. Wówczas zarówno my, jak i nasi znajomi stajemy się testerami tego nowego tworu. Jednak wśród znajomych bywa problematyczne – zwykle nie chcą oni nas urazić negatywną opinią, więc dostajemy tylko to co pozytywne, a wady bywają przemilczane.    Dopiero, gdy wychodzimy z grą do dopiero poznanych ludzi, możemy liczyć na obiektywną ocenę. Najlepiej jest wtedy znaleźć grupę testerską, czyli ludzi, którzy przychodzą na spotkanie specjalnie by sprawdzić daną grę.

Testy

Testowanie gier planszowych to czasami droga przez mękę. Nie każda gra śmiga. Niektóre są niegrywalne. Inne w ogóle nie sprawiają frajdy choć działają. Czasem autor pada pod falą krytyki, czasem na siłę forsuje niegrywalne pomysły. Nie każdy ma na tyle cierpliwości, by grać w coś co nie działa. Normalny gracz siada nad planszą, by miło spędzić czas, nie po to by męczyć się nad planszą. Cóż, w końcu nikt nie powiedział, że testerzy są normalni… Uwierzcie, nie każdy nadaje się na testera. Nieraz jest to żmudna praca, gdzie gramy nie tak by sprawiało nam to przyjemność, lecz by sprawdzić daną taktykę. Wyszukujemy drogi do zwycięstwa, sprawdzamy strategie wygrywające, szukamy błędów, zgrzytów, nieścisłości i wszystkiego tego co w mechanice zgrzyta. Czasem trzeba grę wręcz “zepsuć”, by autor zrozumiał, że daną zasadę trzeba zmienić.  Np. testowaliśmy całkiem rozbudowaną karcianą grę o podboju kosmosu. Gra zwykle trwała 40 minut i przez kilka kolejnych spotkań do autora nie docierało, że trzeba zmienić sposób zakończenia rozgrywki. Dopiero, gdy skończyłam rozgrywkę w 20 minut, autor stwierdził, że trzeba coś z tym zrobić. Oprawa graficzna czasem jest paskudna, często w ogóle jej nie ma (zwłaszcza w pierwszych wersjach prototypu, gdzie karty to po prostu opisane ołówkiem kartki krzywo wyciętego papieru). Zobaczenie w szarych kartonikach robotnika czy budynku nieraz jest trudne i zupełnie inaczej gra się w czyste mechaniki obdarte z oprawy wizualnej, niż gotowy produkt, który można ściągnąć z półki.

testy

Testerzy

Co tester to inna persona. Jedni to matematycy, którzy na poczekaniu wyliczą ci prawdopodobieństwo zaistnienia danego kombosa. Inni są nastawieni na czyste wrażenia z gry. Kolejny będzie szukał wciąż strategii wygrywającej, lub myślał nad każdym ruchem kilka-kilkanaście minut, by najlepiej wykorzystać wszystkie możliwości. Jedni lubią gry losowe, drudzy przygodowe, proste, złożone, karciane, kościane, z planszą, bez planszy itd. Dlatego każdy z nich swój ideał danej gry widzi inaczej. Każdy z testerów gra inaczej, na inne szczegóły będzie zwracał uwagę, inne rzeczy uzna za wadę. Trzeba wziąć pod uwagę, że jak np. dana osoba lubi gry szybkie, będzie się męczyć siedzą 2 godziny nad planszą. Choć jeśli nam potem powie, że dobrze się przy tym bawiła, to tym bardziej możemy być dumni ze swojego dzieła.

Ocenianie

Często testerzy dostając grę do sprawdzenia czują się zobligowani do zaproponowania rozwiązań zobaczonego przez nich problemu. Nieraz problem leży w osobistych preferencjach danego gracza i chce on przerobić grę na swoją modłę, bo przecież jest to prototyp i wszystko jeszcze można zmienić. Więc do gry czysto karcianej może dorzucić kostki (bo dany tester lubi element losowy)? A może rzuty kostką zamienić na losowanie kart (bo inny tester lubi karty)? A może dorzucić kartę (chociaż gra w ogóle jej nie przewiduje)? Jako tester zawsze staram się obiektywnie podejść do każdej gry – wpierw dowiedzieć się na czym zależało autorowi przy tworzeniu gry, a później ocenić realizację, mechanikę pod względem grywalności. To nie jest łatwa sprawa. Wyrazić opinię o grze i powiedzieć “to jest dobre, to działa”, a w innym miejscu “to zgrzyta, może zrobić to inaczej?”. Każda propozycja musi być dostosowana do aktualnego kształtu mechaniki, nie może jej całkowicie przenicowywać. Bo jeśli ktoś robi prostą grę imprezową, to trzeba ją oceniać na tle innych gier imprezowych. Jeśli jest to rozbudowana gra przygodowa, to nie będę jej porównywać do 7 Cudów Świata, chociaż bardzo lubię tą grę. Testy, testowanie i opiniowanie to nie jest prosta sprawa. Za to dająca wiele satysfakcji. Bo gdy po skończonej grze nagle okazuje się, że obiektywnie patrząc grało nam się bardzo dobrze, że z chęcią zagramy ponownie, że gdyby gra stała na półce w sklepie, to byśmy ją kupili, to oznacza, że kawał roboty za nami. Bo bez testów nie ma dobrej gry.   

Anna Owarzany

Anna Owarzany
Latest posts by Anna Owarzany (see all)