Hanafuda. Recenzja
Czym jest Hanafuda? Jest to chyba pierwsze pytanie jakie powinno zostać zadane zanim przejdzie się do recenzji wydanej przez Trefl gry. Choć może nie tyle gry, co po prostu talii kart.
Spis treści
Trochę historii
Powszechnie uważa się, że karty do gry są wynalazkiem chińskim, który dotarł do Europy w okolicach X w. Standardowa, wszystkim znana talia 52 kart, dzisiaj zwana pokerową, a dawniej po prostu tarotową, jest bazą do wielu popularnych gier od Pokera, poprzez Kierki aż do Tysiąca. Natomiast ok. XVI w. europejska talia kart przywędrowała do Japonii. I tak, jak chińskie karty zmieniły się, gdy dostały do Europy, tak europejskie zmieniły się docierając do Japonii. I tak właśnie powstała talia kart Hanafuda.
Budowa talii
Na talię Hanafudy składa się 48 kart podzielonych na 12 miesięcy. Każdy miesiąc wyróżnia się charakterystyczną dla danego miesiąca rośliną. Dodatkowo w każdym z miesięcy mamy co najmniej jedną kartę specjalną. Te również podzielone są na kilka rodzajów. Zaczynając od najliczniejszych są to: zwierzęta, światło i 3 rodzaje zwojów.
Pierwsze wrażenie
Jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do zwykłej, pokerowej talii kart, to ilość rodzajów i właściwości kart może przyprawić o zawrót głowy. Na szczęście po niedługim czasie zaczniemy zauważać, która karta jest która. Nie zmienia to faktu, że już same karty mogą niektórych odstraszyć, gdyż trzeba się ich po prostu nauczyć.
Tak jak w przypadku zwykłej talii kart, tak i w przy Hanafudzie nie ma co mówić o jednej grze. Jest to po prostu talia bazowa, w oparciu o którą możemy zagrać w najróżniejsze gry. Najczęściej zbierać będziemy dane układy kart i to zwykle one będą różnić poszczególne gry.
Trefl wraz z talią gry dostarcza nam instrukcję do trzech gier. Niestety wielka szkoda, że wszystkie te gry są tak naprawdę dwuosobowe. Więc w oparciu o instrukcję nie pogramy w większą ilość osób. Dodatkowo pojawiają się pewne niejasności w instrukcji, które można rozumieć na kilka sposobów. Zwłaszcza wychodzą one na wierzch, gdy siada się do gry z osobą, która grała już w jedną z wymienionych w instrukcji gier, chociażby na internecie lub na podstawie instrukcji innego wydawcy. Dla mnie osobiście jest to wielki minus. Podobnie jak lista układów zamieszczona w instrukcji, gdzie często trzeba przewracać kartki tam i z powrotem. Pod tym względem dużo lepiej sprawdziła by się ściąga w postaci karty, którą każdy z graczy mógłby mieć przed sobą (już jedno wydawnictwo wydało tak Hanafudę, więc zdecydowanie da się).
Hanafuda w wydaniu Trefla jest bardzo przyjemnie zilustrowana. Karty są estetyczne, przyjemne dla oka, wykonane dosyć oszczędną, a jednak śliczną techniką. Oczywiście wszystko jest kwestią gustu. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to zbyt podobne kwiaty wiśni i śliwy, które oprócz kształtu mogłyby mieć bardziej zróżnicowany kolor. Natomiast jeśli chodzi o wykonanie kart, cóż, Trefl ma możliwości by talię przygotować dużo lepiej. Osobiście nie obraziłabym się, gdyby karty były płótnowane, lub chociaż w standardzie wykonania tych, które leżą po kioskach. Nie jest źle, ale mogło być lepiej.
Podstawa
Talię Hanafudy za każdym razem przygotowujemy w ten sam sposób: tasujemy karty, rozdajemy każdemu z graczy po 8, a dodatkowo pomiędzy graczami wystawiamy jeszcze odkryte 8 kart. Jest to baza wyjściowa do wszystkich trzech gier opisanych w instrukcji. Później zagrywamy jedną kartę z ręki i jeśli na polu przed nami znajdziemy do niej parę z tego samego miesiąca, to zabieramy ją i układamy przed sobą widoczną dla drugiego gracza. Jeśli nie znajdziemy pary, zostaje ona na pomiędzy graczami. Następnie ciągniemy kartę z talii i znów patrzymy czy pasuje do którejś ze środkowego pola. Później swoje karty zagrywa drugi gracz.
Gry
Nie da się ukryć, że pierwsza z zaproponowanych gier, Łączenie kwiatów, służy po prostu do nauki kart, ich punktacji i właściwości. Gra toczy się aż skończą nam się karty na ręce czyli 8 tur. Potem podsumowujemy wartość punktową kart na ręce i spisujemy wyniki. Tak gramy 12 rund, po których sumujemy wszystkie wyniki i wyłaniamy zwycięzcę. Opcjonalnie można też zbierać układy, które znajdziemy w instrukcji. Wtedy oprócz normalnego punktowania dostajemy również punkty za układy.
Koi-koi to chyba najbardziej znana gra rozgrywana na talii Hanafudy. Można w nią pograć również w sieci, jak i poprzez aplikacje. Zasady Koi-koi tym się różnią od Łączenia kwiatów, że można ją skończyć wcześniej. Otóż gdy ułożymy jeden z rozpisanych w instrukcji układów możemy stwierdzić shobu i skończyć grę, lub koi-koi i ją kontynuować. W pierwszym wypadku osoba kończąca grę podlicza punkty za wszystkie zebrane przez siebie układy zgodnie z tabelą i przechodzi się do nowej rundy.
Mushi natomiast to trochę okrojona wersja Koi-Koi. Gra się tutaj pomniejszoną talią, więc nie 48 a 40 kartami. Dodatkowo nie ma możliwości wcześniej skończyć rozgrywki, gramy pełne osiem rund. Co ciekawe jedna karta listopada staje się jokerem i możemy jej użyć do zebrania dowolnej innej.
Podsumowanie
Wszystkie 3 gry są dość ciekawe, choć opierają się na jednym szkielecie rozgrywki. To, co je przede wszystkim różni, to rodzaje układów kart, które zbieramy i ich punktacja. Jak by nie było, gra w samych swoich założeniach jest dość prosta (połóż kartę, dociągnij kartę). Bardzo duże znaczenie dla rozgrywki ma los i to, jakie karty nam przyjdą. Jednak cała sztuka polega na tym, by jak najlepiej wykorzystać to, co dał nam los. Gdy do gry zasiądzie dwóch doświadczonych graczy, rozgrywka potrafi być bardzo zacięta.
Jedynym mankamentem, który widzę, to brak opisu gier na więcej niż 2 osoby. Niestety według instrukcji, jeśli chcemy pograć w więcej osób, musimy zaopatrzyć się w drugą talię. Bardzo miłym ukłonem w stronę graczy było ze strony wydawnictwa udostępnienie zasad do większej ilości gier albo zorganizowanie turnieju Koi-Koi, choć to chyba prędzej zrobi Ambasada Japonii. Tak czy siak, z chęcią wzięłabym udział w takim turnieju.
Jeśli ktoś jest fanem Japonii i japońskiej kultury, a w dodatku ma przynajmniej jedną osobę o podobnych zainteresowaniach, to wskazane jest zakupienie Hanafudy. Wówczas nauka układów nie będzie aż tak bolesna. Niestety to jest chyba największą przeszkodą w popularyzacji japońskich gier karcianych.
- wykonanie
- zasady 3 gier w środku
- wysoki próg wejścia
- tylko dla 2 osób
Ocena: (4 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Trefl za przekazanie gry do recenzji.
Anna Owarzany
Game Details | |
---|---|
Name | Hanafuda (1701) |
Złożoność | Medium Light [1.72] |
BGG Ranking | 3622 [6.84] |
Player Count (Recommended) | 2-7 (2-3) |
Projektant/Projektanci | (Uncredited) |
Grafika | Pascal Boucher, Kelsey Lynn Cretcher, Vincent Dutrait, Antonietta Fazio-Johnson, Paul Guo, Machida Machiko, Kelly McKernan, Ryan Sartor and Sarah Thomas |
Wydawca | (Self-Published), AST Publishers, Daiso (ダイソー), Editions Philippe Picquier, Ensky, Europdesign, The Game Crafter, LLC, Grubbe Media GmbH, Hanafuda Hawaii, LLC, Hanami, IndianWolf Studios LLC, Japan Publications, Inc., Japon Brand, Miracle Fish, Motobayasi, Nakayoshi-Mura, Nintendo Co., Ltd., Panda Game Manufacturing (PandaGM), Pencil First Games, LLC, Robin Red Games, Showa Note Organization (ショウワノート株式会社), Styks and Trefl |
Mechanizmy | Hand Management, Push Your Luck and Set Collection |
- Krasnoludy w Opałach finiszują na Kickstarterze! - 9 sierpnia 2016
- Hanafuda. Recenzja - 12 lipca 2016
- Raid & Trade. Recenzja - 15 czerwca 2016