Czarnoksiężnik z Ognistej Góry i Dom pełen zła – pierwsze wrażenia przed premierą

Czarnoksiężnik z Ognistej Góry i Dom pełen zła to dwie gry paragrafowe, które ukażą się nakładem wydawnictwa Fox Games już 16 września 2020. Nalezą one do znanej i lubianej przez fanów pargarafówek na świecie serii Fighting Fantasy liczącej już kilkadziesiąt tomów. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Fox Games i Jakuba Wójtowicza – administratora grupy Gry paragrafowe, publikujemy pierwsze wrażenia z rozgrywki, jego autorstwa.

Czarnoksiężnik z Ognistej Góry

Książka składa się z ponad 200 stron i dokładnie 400 paragrafów. W środku jest niewiele ilustracji, 3 strony jak zacząć przygodę, 8 stron zasad oraz 2 strony na kartę postaci i kartę wrogów.

Po otwarciu książki wita nas bardzo klimatyczna mapka, w środku na kilku stronach znajdziemy czarno-białe ilustracje z oryginalnej wersji z 2017 roku, bardziej przypominają mi ilustracje z baśni niż z dungeon crawlera, niestety nie są już oldschoolowe jak te z 1982 roku, ale są całkiem ładne.

 

Zasady gry są bardzo proste ale dobrze oddają ducha gier RPG, nie trzeba posiadać kostek K6, zamiast nich zaproponowano ciekawy zamiennik – każda strona zawiera symbol kości, wystarczy w losowy sposób otworzyć podręcznik aby uzyskać wynik. Ołówek i gumka, oraz karta postaci będą jednak niezbędne – chyba że skorzystamy z jakiejś apki na telefonie.

Początek jest bardzo klasyczny i oldschoolowy (wiem wiem nadużywam tego określenia, ale ta gra jest właśnie taką podróżą w dawne lata mojego dzieciństwa), miks opowiadania o Conanie z Dungeons&Dragons – legenda o skarbie złego czarnoksiężnika, ukrytego gdzieś w sercu Ognistej Góry. Nie jest to Spoiler, tego dowiadujemy się na pierwszej stronie wstępu.

Gra od początku sugeruje aby gracz rysował mapę, czyli już wiem, że nie czeka mnie łatwy spacerek. Stworzyłem jednak dość mocną postać, zadufanego w sobie zdolnego szermierza Zręczność 12, Wytrzymałość 17, Szczęście 11, więc zignorowałem te niepotrzebne porady.

Każda strona zawiera od 1 do 4 paragrafów, które napisane są prostym i bardzo zrozumiałym stylem. Gra jest czystą labiryntówką, z wieloma przeciwnościami losu oraz licznymi starciami. Wylosowane na początku cechy bohatera ustawiają poziom trudności walki, ja miałem to szczęście, że mój bohater dysponuje maksymalną Zręcznością, więc nie unikam starć i czuję się niemal jak Wiedźmin 

Jednak to nie starcia świadczą o trudności tej gry, choć jeśli posiadamy słabszego bohatera, mogą napsuć sporo krwi. Największą trudnością jest sam labirynt. W późniejszym etapie zacząłem kręcić się w kółko i odwiedzać te same pomieszczenia, moja pamięć zaczęła mnie zawodzić i natychmiast pożałowałem mojej wcześniejszej decyzji o tym, aby nie rysować mapy. Mimo tego polecam zagrać na początku właśnie tak jak ja, uczucie zabłądzenia gwarantowane.

Moje pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Gra przenosi nas w oldschoolowy labirynt, w którym jest sporo decyzji do podejmowania, czuć klimat dawnego RPG spod znaku Magii i Miecza. Nie należy do prostych, trzeba poświęcić na nią sporo uwagi, myślę, że mogłaby się nieźle nadawać do podróży – stolik w pociągu czy samolocie powinien wystarczyć, ale powinniśmy mieć przynajmniej czystą kartę na ryzowanie labiryntu oraz ołówek i gumkę.

Nie zauważyłem aby gra była bardzo drastyczna, myślę, że rozgarnięte dwunastoletnie dziecko może spokojnie spróbować swoich sił. W drugim podejściu grałem z 13 letnim siostrzeńcem, po 3 godzinach z rysowaniem mapy zablokowaliśmy się i pozostaje nam dokładne opukiwanie każdej ściany w poszukiwaniu tajnych przejść. Gra jest pod tym względem bardzo trudna, ale siostrzeńcowi się spodobała i to jest rekomendacja sama w sobie.

 Dom pełen zła

Pozycja ta jest nieco obszerniejsza od Czarnoksiężnika z Ognistej Góry, zawiera 230 stron, oraz dokładnie 400 paragrafów. Na 9 stronach zawarto zasady jak grać, na 2 stronach dostępna jest karta bohatera i wrogów, 6 stron poświęcono na notatki, a 3 strony zawierają opis jak zacząć przygodę.

W tej część występują pewne różnice mechaniczne w stosunku do Czarnoksiężnika z Ognistej Góry, bohater posiada parametr Strach, jeśli kiedykolwiek uzyskamy jego maksymalną wartość, to umieramy ze strachu. W przeciwieństwie do wersji fantasy tutaj wcielamy się w rolę przypadkowego świadka wydarzeń, dlatego zaczynamy bez żadnej broni, przez co już na starcie obniżamy naszą Zręczność w walce.

Wstęp do przygody jest niczym żywcem wyjęty z klasycznego slashera. Ponownie otrzymujemy sugestię aby rysować mapę i wszystko notować, oczywiście ponownie ją zignorowałem.

Czarno-białe ilustracje są w podobnym stylu jak w Czarnoksiężniku z Ognistej Góry, choć mi osobiście bardziej przypadły do gustu.

Moja postać jest tym razem nieco słabsza, Zręczność 10, Wytrzymałość 18, Szczęście 10 i maksymalny poziom Strachu 11. Początek przynosi na myśl stary film grozy, jak np. Dracula, jako że jestem zwolennikiem takich klimatów Dom pełen zła bardziej mi się podoba. Wszystko zapowiada się w miarę niewinnie ale napięcie wisi w powietrzu. Napotkamy na różne niejasne sekrety, zdecydowanie warto je notować albo dysponować świetną pamięcią.

Klimat jest zupełnie inny, w Domu pełnym zła czułem się zagubionym zwykłym człowiekiem, chcącym wydostać się z matni, a nie awanturnikiem z powieści fantasy – jak miało to miejsce w przypadku Czarnoksiężnika.

Posiadłość po której się poruszamy nasuwa mi na myśl Posiadłość Szaleństwa FFG, strach jest tu największym wrogiem, bardzo szybko narasta, a jego maksymalna wartość zwiastuje rychły koniec. Grałem nieco ponad godzinę kiedy pewne wydarzenie, którego powinienem unikać, dopadło mnie i zabiło – zupełnie bez żadnych rzutów. Mam wrażenie, że pod tym względem Dom Pełen Zła jest bardziej nieobliczalny i trudniejszy od Czarnoksiężnika z Ognistej Góry. Tam miałem poczucie, że zginąć można głównie od ran a nie od nagłych wydarzeń.

Podsumowując moje pierwsze wrażenie – Dom Pełen Zła jest mi bliższy klimatem, sprawia wrażenie bardziej dopracowanego, opisy bogatsze i zawierają więcej istotnych informacji. Nadal warto rysować mapę, a sama rozgrywka jest w podobnym stylu co w Czarnoksiężniku z Ognistej Góry. Zdecydowanie polecam zapoznanie się z tą pozycją.

Ponieważ tematyka jest bardziej mroczna w klimacie horroru polecałbym rodzicom zagranie w grę przed podarowaniem jej swojemu dziecku.

Autorem powyższego tekstu jest Jakub Wójtowicz. Pierwotnie został on opublikowany na facebookowej grupie “gry paragrafowe”

Krzysztof Pilch