Broom Service – Szalone czarownice. Recenzja

Okazuje się, że nie jest łatwo być czarownicą. Zwłaszcza taką, która musi dowieźć gotowe mikstury na czas. W Broom Service każdy z graczy prowadzi interes, który polega właśnie na dostarczaniu eliksirów. Staramy się oczywiście być tutaj nie tylko efektywniejszym, ale i po prostu szybszym niż inni.

Mechanicznie również jest ciekawie, o czym dowiemy się już za chwilę. Czy jednak gra zasługuje na tytuł Kennerspiel des Jahres 2015?

Informacje o grze

Autor: Andreas Pelikan, Alexander Pfister
Wydawnictwo: TM Toys
Liczba Graczy: 2 – 5
Czas Gry: od 40 do 75 minut
Wiek: od 10 lat
Cena: około 140 zł

Wykonanie

Pudełko jest wypełnione mnóstwem przeróżnych żetonów, znaczników, kart. Naprawdę czuć przepych. Za oprawę graficzną odpowiada tu Vincent Dutrait, którego niektórzy mogą kojarzyć z Lewisa i Clarka bądź Nowego Jorku 1901. Ilustracje są bajecznie kolorowe i z pewnością przywodzą nam na myśl baśnie choćby braci Grimm. Komponenty i ich jakość są nawet więcej niż zadowalające. 

Zasady

Przed grą wybieramy stronę planszy, a także dodatki/moduły, z których będziemy korzystać.

Sednem gry jest zarządzanie pulą 10 kart akcji/postaci. Na każdą rundę gracze wybierają 4 karty z owych 10. Właśnie te karty będziemy następnie zagrywać. Ważne jednak jest, kiedy i w jaki sposób… Wśród 10 kart mamy więc:

  • 4 wiedźmy (każda odpowiedzialna za dostarczenie mikstury na konkretnym rodzaju terenu)
  • 2 druidów (którzy dostarczają miksturę do jednego z dwóch rodzajów terenu)
  • 3 zbieraczy (którzy przyrządzają nam odpowiednie mikstury)
  • Wróżka Pogoduszka (pomocna w walce z niedobrymi chmurami)

W czasie rundy wykorzystany został mechanizm “podążania”, znany np. z Na chwałę Rzymu. Pierwszy z graczy zagrywa jedną ze swoich 4 kart. Następnie wybiera odważną bądź tchórzliwą jej wersję. Odważna – nie zawsze wykona akcję, tchórzliwa – daje słabszy efekt, ale za to na pewno zostanie wykonana. Kolejni gracze, jeśli również wybrali taką kartę, muszą ją zagrać i również określić wersję (tchórzliwa czy odważna). Akcja tchórzliwa wykonywana jest od razu. Gdy wszyscy gracze zagrali karty danej roli, wówczas (tylko!) ostatni “odważny” wykona swoją akcję. On też rozpocznie nową serię – czyli zagra kolejną kartę etc. Runda jest rozgrywana do momentu zagrania wszystkich kart przez graczy.

A po co to wszystko? Jak się pewnie domyślacie sednem gry jest dostarczanie mikstur do odpowiednich miejsc na planszy. Dodatkowo oczywiście (dzięki zbieraczom) musimy kompletować odpowiednie zasoby. Co jeszcze? Pomocą lub przeszkodą mogą być dla nas wydarzenia, które zmieniają się z rundy na rundę. Pewną ciekawostką jest fakt, że sterujemy nie jednym a dwoma pionkami, co pozwala na większą elastyczność.

Gra trwa 7 rund. Na koniec sprawdzamy, kto zebrał najwięcej punktów. Gracz ten zostaje zwycięzcą.

Moduły

Poszczególne moduły (czyli np. żetony lasu, żetony górskie, chmury burzowe) nie wprowadzają w zasadzie zbyt wielkich komplikacji.

  • Chmury burzowe mieszamy razem z chmurami podstawowymi. Dają one dodatkowe możliwości, m.in. do zdobycia dodatkowych punktów.
  • Żetony górskie – trzeba się po nie wybrać w góry. Dotarcie w odpowiednie miejsce daje nam jednorazowy bonus, ale też otrzymujemy amulet w naszym kolorze. Im więcej takich amuletów zbierzemy, tym więcej dostaniemy punktów na koniec gry.
  • Żetony lasu – kto pierwszy ten lepszy: kto pierwszy dotrze do danego żetonu, zabiera go do siebie i następnie może go wykorzystać jako jednorazowy bonus
  • Żetony wzgórz – głównie zapewniają one coś na kształt teleportów, dzięki czemu o wiele łatwiej przemieszczać się po planszy.

Jeśli chcemy, możemy użyć nawet i wszystkich modułów. Jednak jest to możliwe tylko na zaawansowanej stronie planszy (która nota bene wygląda zdecydowanie inaczej niż strona podstawowa).

Wrażenia

Broom Service przyciąga przede wszystkim niesamowicie barwną kolorystyką. Tylko na pozór plansza jest upstrzona jakby plamami. W trakcie rozgrywki bowiem okazuje się, że to tylko pomaga. Wracając do kolorystyki mamy tu i barwną planszę, i pionki graczy, a do tego jeszcze i różnokolorowe żetony, mikstury i karty. Mieni się w oczach, ale wprowadza też bajkowy, niepowtarzalny klimat. Z drugiej strony to też najlepszy wabik, by do gry zachęcić. Zwłaszcza gdy chodzi o młodszych graczy.

Co jednak z resztą? Już przy przygotowaniu do gry napotykamy obszerną instrukcję, która może troszeczkę odstraszyć i sprawiać wrażenie, że to tytuł skomplikowany. Podejrzewam, że gdyby gra powstawała obecnie, zasady chcąc nie chcąc musiałyby być bardziej przejrzyste i raczej uproszczone. Ale, zaraz, zaraz… Czy gra nie powstała przypadkiem w 2015 roku? Niby tak, ale nie zapominajmy, że jest to ponowna implementacja gry Witch’s Brew, która powstała w 2008 roku. Pomimo zmienionych zasad, dalej niestety czuję (jakimś szóstym zmysłem gracza) pewną nieokreśloną “starość”. Chodzi mi tu przede wszystkim o takie zasady, by były przejrzyste, a jednocześnie dość zwięzłe. Wydaje mi się, że obecne tytuły z kręgu eurogier coraz bardziej zmierzają w tym właśnie kierunku.

Zasady zasadami, a zmysły zmysłami… Co jednak z samą rozgrywką? Szczerze mówiąc po tytule, który otrzymał Kennerspiel des Jahres spodziewałem się tytułu cięższego. A tak właściwie od początku czujemy “familijność” rozgrywki. Nie chodzi mi o prostotę zasad, a raczej o nieprzewidywalność. Jeśli o mnie chodzi, zawsze oczekuję po tzw. “zaawansowanych” tytułach większego panowania nad rozgrywką. A cóż takiego jest nieprzewidywalnego w Broom Service?

  • z mniejszych rzeczy z pewnością są to wydarzenia, które mogą nam podejść lub nie; nie są one co prawda zbyt bolesne i powiedziałbym, że ostatecznie można je kompletnie zignorować i ostatecznie wygrać
  • z większych (a właściwie olbrzymich) doskwierać nam będzie trudność w zaplanowaniu całej rundy; wiąże się to z jednej strony z niepewnością “akcji odważnych” – gdy chcemy je wykonać, musimy liczyć się z tym, że ktoś za nami może je wybrać i nic z tego nie wyjdzie; z drugiej strony nie panujemy tutaj często nad kolejnością zagrywania naszych kart – jeśli któraś z naszych kart pasuje do zagranej przez kogoś, jesteśmy zmuszeni “podążać” (nawet w przypadku, gdy chcielibyśmy zagrać ją jako ostatnią w rundzie). Wszystko to sprawia, że misternie planowana runda może lec w gruzach już na samym początku. 

Nie jest jednak tak, że wszystko toczy się chaotycznie. Jest tu pewna nieprzewidywalność, ale wprawny gracz powinien starać się rozgryźć plany przeciwnika. Niewątpliwie to trochę pomoże. Z drugiej strony: przy 3 osobach jest o wiele prościej, niż przy komplecie graczy (5 osób). Jednak wszystkiego nie będziemy raczej w stanie rozpracować. Zwłaszcza, że każdy z graczy posiada 2 pionki, które może prowadzić “równolegle”. Zwłaszcza, że kart akcji/ról jest aż 10. Zwłaszcza, że także wydarzenia wpływają na decyzje graczy. 

Wydarzenia

Widzimy więc, że Broom Service jest tytułem ciekawym, ale z pewnością nie dla każdego. O zagrywanych kartach już wspominałem – przypomina to trochę przebijanie w karciankach i wychodzenie z nową kartą. Mamy tu też mechanikę pick-up and deliver (w zasadzie głównie deliver). Czy to jednak dla każdego jest przepis na udaną grę? Ja osobiście spodziewałem się czegoś innego.

Z uwagi na przeróżne kombinacje modułów, różne zestawy wydarzeń, choć niestety tylko 2 stałe układy planszy – gra zapewnia dość wysoką regrywalność. A co ze skalowalnością? Przy grze w mniej niż 5 osób mamy do czynienia z pewnym zastępczym zagrywaniem kart. Nie uważam, żeby to w jakiś sposób utrudniało lub pogarszało rozgrywkę. Stąd też i w 3, i w 4 osoby gra się dobrze. Dlaczego nie we 2? Przede wszystkim aż 3 karty są zagrywane przez “gracza neutralnego”. W pewien sposób znacznie utrudnia to rozgrywkę, gdyż wybranie dowolnej z tych kart do swojego zestawu sprawia, że będziemy tracić za każdym razem 3 punkty. Niby niedużo, ale po co cokolwiek tracić? W 3 i 4 osoby jest to wiele mniej uciążliwe. Z kolei w 5 osób możemy odczuć pewien chaos spowodowany zagraniami przeciwników. 

Podsumowanie

Czy więc Broom Service jest godne polecenia? No cóż… Jest to tytuł na tyle specyficzny, że mocno wahałbym się przed zachwalaniem go każdemu. Pozornie wszystko jest tu jasne i proste. Jednak nowi gracze przez jeden błąd często mogą “stracić” całą rundę. Oczywiście nie tylko oni. Gra nie jest więc przewidywalna, jak moglibyśmy się spodziewać po zdobywcy Kennerspiel des Jahres. 

Z jednej strony wariant podstawowy można polecić do rodzinnych rozgrywek. Choć niestety nie każdej rodzinie może przypaść do gustu. Z drugiej strony, czy gracze zaawansowani posmakują tutaj w tych wszystkich modułach? I oni mogą niestety nie przepadać za rozgrywką tego typu. No cóż…

Broom Service nie przekonał ani mnie, ani moich współgraczy. Szkoda. 

Plusy
  • bajecznie kolorowa oprawa graficzna
  • mnóstwo wariantów / wysoka regrywalność
  • bogate w komponenty pudełko
Minusy
  • trudność w zaplanowaniu rundy
  • często cała runda może być zaprzepaszczona zagraniem (nieświadomym) innego gracza
  • mocno utrudniony wariant 2-osobowy (z uwagi na karty neutralne)

Ocena: 3 out of 5 stars (3 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu TM Toys za przekazanie gry do recenzji.

Łukasz Hapka

Tę i wiele innych gier możesz kupić w dobrej cenie w sklepie naszego partnera – planszostrefa.pl.

Game Details
NameBroom Service (2015)
ZłożonośćMedium Light [2.40]
BGG Ranking625 [7.17]
Liczba graczy2-5
Projektant/ProjektanciAndreas Pelikan and Alexander Pfister
GrafikaVincent Dutrait
Wydawcaalea, Ravensburger, Arclight Games, Broadway Toys LTD, Grow Jogos e Brinquedos and Hobby World
MechanizmyArea Movement, Follow, Hand Management, Pick-up and Deliver, Set Collection, Simultaneous Action Selection and Variable Phase Order
Łukasz Hapka