Monopoly Deal Shuffle i Transformers Shuffle – recenzja
Monopoly Deal
Chyba żadna inna gra nie robi tyle złego naszej pasji co Monopoly. Znana przez każdego, nie mająca niczego wspólnego z nowoczesnymi grami planszowymi, przez osoby nie będące w temacie zawsze jest wymieniana kiedy tylko słowo “planszówki” pojawi się w rozmowie. Nic dziwnego, że większość społeczeństwa nie ma pojęcia czym tak naprawdę są nowoczesne gry planszowe, skoro wszystkie są spłycane i porównywane do tego tworu, w którym nasze decyzje ograniczają się do odpowiedzi na jedno pytanie: kupić czy nie kupić?
Na szczęście Monopoly Deal, czyli karciana wersja znanego tytułu, jest o niebo lepsza! Wciąż nie jest to gra, która zawojuje serca graczy, ale dzięki niej słowo “Monopoly” ma szansę kojarzyć się choć trochę lepiej.
Cała seria Shuffle wydawnictwa Cartamundi przeznaczona jest przede wszystkim dla dzieci i ewentualnie bardzo początkujących graczy i z takim nastawieniem trzeba do tych gier podchodzić. Chociaż, co ciekawe, ze wszystkich sześciu tytułów, w jakie miałem okazję zagrać, to właśnie Monopoly Deal jest jednym z dwóch tytułów, który nawet bardziej wymagających graczy mógłby na jakiś czas przyciągnąć. Może nie na długo, ale rolę fillera co jakiś czas może ta karcianka pełnić.
Co w pudełku?
Pudełko to spory plus całej serii Shuffle. Plastikowe, czerwone, otwierane jak szafka W środku idealnie mieści się zawartość, czyli karty oraz niewielka instrukcja. Karty są cienkie, a grafiki na nich typowo monopolowe, czyli nic ciekawego, ale przynajmniej od razu wiemy z czym mamy do czynienia. Instrukcja szybko wprowadza nas w rozgrywkę, a przy okazji zachęca do wypróbowania aplikacji, która ma wzbogacić rozgrywkę – ale o tym później.
Jak grać?
Każdy z graczy zaczyna grę z pięcioma kartami na ręku. Monopoly Deal to 110 kart, w których rozróżnimy działki, karty akcji oraz pieniądze. Działki będziemy stawiać, podobnie jak w planszowym oryginale, i to one zadecydują o zwycięstwie, ponieważ wygranym będzie pierwszy gracz, któremu uda się zebrać trzy pełne dzielnice. Karty akcji pozwolą nam zamieniać i zabierać działki, a nawet pełne dzielnice, pobierać czynsz i kilka innych akcji znanych z oryginału. Pieniądze natomiast posłużą nam za walutę, która potrzebna jest nam na stole głównie po to, by opłacać chytrych rywali. W swojej turze dobieramy dwie kolejne karty, a następnie możemy zagrać trzy z będących w naszym posiadaniu. Karty zagrywamy na stół, nie mają one żadnego kosztu. Każda karta ma jednak dwa zastosowania: oprócz wspomnianego już wyżej ma również swoją wartość w pieniądzach i właśnie jako pieniądze możemy ją zagrać. Jest to o tyle ważne, że płacić czynsz lub inne “opłaty”, które rzucą w naszą stronę inni gracze, możemy wyłącznie poprzez pieniądze odłożone na stole. Jeśli ich nie mamy, to musimy płacić postawionymi już działkami – a nie muszę chyba mówić, że to byłoby nam bardzo nie na rękę.
Gra toczy się do momentu, aż któryś z graczy nie zdobędzie trzech całych dzielnic – może to być zarówno dwudziałkowa niebieska dzielnica, ale również czterodziałkowe dworce. Co ciekawe, gra może trwać z 10 minut, ale równie dobrze czas ten może wydłużyć się spokojnie do pół godziny i więcej. W przeciwieństwie do oryginalnego Monopoly, w jego karcianej wersji, sytuacja na stole zmienia się z minuty na minutę, a sama rozgrywka jest naszpikowana negatywną interakcją, którą zapewniają karty akcji. Pieniądze i działki co chwilę zmieniają swoich właścicieli i zebranie wymaganej liczby dzielnic ciągle potrafi się wymykać. Nie ma tu miejsca na spokojne układanie swojego pasjansa.
Aplikacja
Gry z serii Shuffle charakteryzują się obecnością aplikacji mobilnej, dzięki której można wzbogacić standardową rozgrywkę. Są to zwykle raczej kosmetyczne zmiany, które dodane zostały bardziej jako ciekawa nowinka i gadżet mogący zachęcić większą ilość dzieciaków do grania, niemniej trzeba fakt ten odnotować.
W przypadku Monopoly Deal aplikacja, dostępna na smartfony i tablety z oprogramowaniem Android lub iOS, wprowadza losowe wydarzenie na początku tury każdego z graczy. Urządzenie z aplikacją stawiamy na środku stołu, wprowadzamy graczy, którzy uczestniczyć będą w rozgrywce, a następnie każdy zaczynając swój ruch klika najpierw stos kart by zobaczyć, jaką niespodziankę przygotował dla nas elektroniczny krupier. Do wyboru są dwie talie: rodzinna zabawa lub ptaszek więzienny. Obie działają na tej samej zasadzie, różnią się natomiast klimatem (grafika i muzyczka przygrywająca w tle) oraz konkretnymi akcjami, które jednak również różnią się głównie nazewnictwem niż sposobem działania. I tak możemy np. zostać psem, co trzeba zaznaczyć szczekaniem podczas swojej rundy, musimy pozbyć się niektórych kart albo domków, zapłacić haracz, otrzymać kartę albo pieniądze od innych graczy i wiele innych, mniej lub bardziej oczywistych, działań.
Podsumowanie
Monopoly Deal to na pewno największe zaskoczenie serii Shuffle. Z sześciu gier, jakie mieliśmy do przetestowania, to właśnie przerobione na karciane wersje dwa klasyki, czyli Monopoly i Cluedo, przypadły mi do gustu najbardziej. Chyba nawet na tyle, że zasiliłbym nimi swoją kolekcję gier – tym bardziej, że cena jest bardzo przystępna.
Karciana wersja Monopoly nie zrywa niestety z nudną grafiką oryginału, ale poza tym ma wszystko, czego mu brakowało: decyzje do podjęcia, emocje do przeżycia i negatywną interakcję do psucia krwi rywalom. A to wszystko w znacznie krótszym czasie niż rozgrywka na planszy. Wciąż nie jest to jakaś super gra, ale w kategorii niewielkich karcianek, których celem jest umilić nam czas między rozgrywkami w cięższe tytuły, sprawdza się nad wyraz dobrze.
- szybka i dynamiczna rozgrywka
- minimalny rozmiar
- najlepsza wersja Monopoly
- aplikacja wprowadza śmieszne sytuacje do gry
- nie tylko dzieci będą się nieźle bawić
- dużo negatywnej interakcji
- siermiężna, “monopolowa” grafika
Ocena:
(3,5 / 5)
Transformers
Transformers to gra, która powinna spodobać się przede wszystkim młodym graczom – wojna, znanych głównie z widowiskowych filmów, robotów to świetna tematyka dla takiego odbiorcy. Ale czy sprosta ich oczekiwaniom?
Co w pudełku?
W niebieskim pudełku, które w serii Shuffle jest jak zwykle ogromnym plusem, znajdziemy łącznie 88 kart: 52 karty wojowników (po 13 robotów dla 4 graczy), 32 karty terytoriów (dwustronne) oraz 20 kart kontroli misji. Karty jednostek są fajnie ilustrowane, karty misji czytelne, natomiast karty terenów mają bardzo nierówny poziom: od nudnych i/lub ledwo widocznych po naprawdę klimatyczne i przyjemne dla oka.
Rozgrywka
W grze może uczestniczyć 2 lub 4 graczy. Przeciwko sobie stanąć muszą oddziały Autobotów i Decepticonów, stąd też brak możliwości gry na 3 osoby – gramy albo 1 na 1, albo drużynowo. Gdy już zadecydujemy, kto opowie się po czyjej stronie, z 13 dostępnych dla nas robotów najpierw losowo odkładamy 3, które nie będą brały udziału w rozgrywce, a następnie 5 bierzemy do ręki, podczas gdy pozostałe 5 będzie tworzyć naszą rezerwę.
Kolejnym krokiem jest rozłożenie 8 losowych kart terenu pomiędzy graczami. To właśnie walka o te tereny jest głównym celem gry: zwycięzcą zostanie ta osoba, która jako pierwsza przejmie kontrolę nad czterema z nich. W jaki sposób możemy to zrobić?
Każdy teren i robot mają specjalne oznaczenia w kształcie kolorowych linii, które rzekomo oznaczają umiejętności wojowników, takie jak walka wręcz czy ochrona antytoksyczna. Kolory są cztery, każdy z wojowników ma ich 2 lub 3, tereny zwykle 1 do 2, chociaż jest jedna karta, na której znajdziemy nawet 3. Dlaczego są one ważne? Każdy robot oprócz nich ma również dwie liczby, które wiążą się z umiejętnościami. Jeżeli nasz wojownik ma z terenem wszystkie wspólne linie, to walczyć będzie ze swoją największą siłą. Jeżeli wspólnych linii będzie mniej (ale zawsze musi być minimum jedna, żeby móc posłać naszą jednostkę do boju), to siła spadnie do drugiej, mniejszej wartości.
W każdej swojej turze gracz najpierw ciągnie i rozpatruje jedną kartę misji. Mogą one dotyczyć tylko jego bądź wszystkich graczy. Następnie aktywny gracz wybiera terytorium, które chce zaatakować. Kiedy wiadomo już, o który teren toczyć się będzie walka, gracze wybierają jednego lub dwa roboty ze swojej ręki nie ujawniając, ile faktycznie wybrali. Kiedy wszyscy dokonają wyboru, należy odsłonić nasze siły walczące o dany teren i zsumować ich siłę – pamiętając o umiejętnościach wpływających na nią. Osoba, która posłała do walki silniejszą ekipę zdobywa kontrolę nad terenem, a tura przechodzi na następnego gracza. Każdy z graczy dobiera karty z rezerwy, by ponownie mieć ich pięć na ręku. Jest to o tyle istotne, że rezerwa liczna nie jest i musimy o tym pamiętać, ponieważ wysyłając do walki od początku po dwie jednostki możemy skończyć z odpuszczeniem ostatnich potyczek z powodu braku wojska.
Aplikacja
W tym przypadku ponownie nie dostajemy tu nowej gry, a tylko jej modyfikacje. Tablet ustawiamy na środku stołu i to wokół niego rozkładamy 8 kart terenów. Aplikacja pomaga nam wybrać teren, jeżeli jest dla niego przewidziana jakaś misja to również nas o tym powiadomi, dzięki czemu karty misji stają się w tym przypadku zbędne. Natomiast kiedy uda nam się zdobyć dany teren, możemy zaznaczyć, że należy on do nas, dzięki czemu sprawa przynależności staje się bardziej czytelna. A wszystkiemu towarzyszy całkiem klimatyczna muzyczka, która z czasem jednak zaczyna irytować. Wszystko to jednak zmiany dosyć kosmetyczne i na samą rozgrywkę nie mają większego wpływu, chociaż pojawiają się czasami wydarzenia, które zmuszają nas do utraty jakiegoś terenu, czego w zwykłej wersji nie uświadczymy.
Podsumowanie
Transformers w karcianej wersji Shuffle to całkiem przyjemnie podana propozycja, która niestety nie do końca spełnia oczekiwania. Gra jest przeznaczona dla dzieci, i to raczej przede wszystkim chłopców, i tak musimy na nią patrzeć… ale nawet nasi dwaj “testerzy” w wieku 5 i 7 lat po jednej grze uznali, że wolą teraz zagrać w coś innego. Cała rozgrywka ogranicza się w zasadzie do klasycznej gry w wojnę z odrobiną dodatków, które wspomagają rozgrywkę, nadają jej klimatu, ale… to wciąż tylko trochę bardziej skomplikowana wersja wojny. Można pograć, niektórym dzieciakom pewnie się spodoba, ale nawet w samej serii Shuffle znajdą się ciekawsze gry.
- fajnie grać Transformersami
- jakość wydania
- aplikacja jest ciekawą nowinką i podoba się dzieciakom
- grafika kart ma nierówny poziom
- monotonna rozgrywka w klimacie zwykłej wojny
- dorosłym znudzi się od razu, dzieciom niewiele później
- Transformersy się nie transformują
Ocena:
(2,5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu CARTAMUNDI za przekazanie gry do recenzji.
Bartłomiej Cieślak
- Signorie – recenzja - 18 maja 2016
- Cywilizacja: Poprzez wieki. Recenzja - 14 marca 2016
- ZjaVa – relacja z konwentu - 3 marca 2016