Ognisty Podmuch, czyli kostki pożar i strażacy – recenzja małżeńska

gra planszowa Ognisty Podmuch pudełkoAnia: Każdy chłopiec przynajmniej raz w życiu chciał być strażakiem, każda dziewczynka kiedyś podziwiała tych panów, a może też chciała być panią strażak. I teraz, dzięki kooperacyjnej grze planszowej Ognisty Podmuch, jest to możliwe, nasze dziecięce marzenia stają się rzeczywistością.

W grze wcielamy się w role dzielnych strażaków – jak w życiu, tak i tu mamy jakieś specjalne umiejętności, cechy. Możemy być ratownikiem, kapitanem brygady, kierowcą itp. Mamy do wyboru 8 ról. Wspólnie, gdyż gra jest kooperacyjna, staramy się uratować uwięzionych w płonącym budynku ludzi. Jeśli uratujemy 7 osób ( w tym zwierząt), wygrywamy.

Krzysztof: Hmm ja tam nie chciałem być strażakiem – z tego co pamiętam to planowałem zostać weterynarzem – tak wiem, jestem dziwny, ale cóż. Niemniej praca strażaka rzeczywiście budzi we mnie podziw i perspektywa wcielenia się w taką rolę napawała mnie sporym entuzjazmem. Byłem do tej gry nastawiony bardzo pozytywnie, co bywa niebezpieczne – szczególnie jeśli oczekiwania są zbyt duże w stosunku do tego, co później zaoferuje gra. Czy Ognisty Podmuch mnie zawiódł? Sami zobaczcie.

 

Ale od początku….

Ania: Ognisty podmuch od początku zachęca niebanalną tematyką, trochę inną niż wszystkie, a przy tym, jakże życiową. Na pudełku jest umieszczony bohaterski strażak, spieszący na ratunek. W środku zaś znajdziemy małe figurki strażaków, a poza tym karty specjalistów, karty pomocy oraz stosowne żetony i znaczniki. No i oczywiście planszę, dwustronną, dzięki czemu można grać na trudniejszym poziomie lub łatwiejszym.
Jak to wszystko się prezentuje po rozłożeniu? Jeśli ktoś jest estetą, niestety niekoniecznie wszystkie elementy przypadną mu do gustu. Żetony, czy tabliczki pojazdów są proste, podobnie plansza, ot taka zwykła, przedstawiająca pomieszczenia domu, podzielona siatką. Najładniejsze z tego wszystkiego są karty specjalistów, chociaż te niestety są cienkie. Ciekawie wyglądają też strażacy, chociaż żółty czy niebieski strażak, zamiast czerwonego, wygląda dziwnie, ale to już szczegół.

gra planszowa Ognisty Podmuch elementy gry

Krzysztof: Estetyka rzecz gustu – mi całość się podoba. Co do kart specjalistów – rzeczywiście są bardzo klimatyczne, a to, że są cienkie w ogóle nie przeszkadza, bo w trakcie rozgrywki i tak leżą przed graczem przypominając mu tylko jakim specjalistą gra. Na planszy – to co najważniejsze, a więc drzwi i ściany są dobrze widoczne. Moją uwagę zwróciła bardzo przejrzyście napisana instrukcji. Dzięki zasadom rodzinnym, w których nie używa się kart specjalistów, do gry można przystąpić bardzo szybko.

 

Do dzieła, a może działka wodnego?

Ania: Jak wyżej wspomniałam naszym zadaniem, jako strażaków, co może trochę dziwić, nie jest ugaszenie ognia w budynku, bo to zwyczajnie się nie uda, ale ratowanie ofiar. Jest tu prosta zasada: 7 uratowanych –  wygrywamy, 4 straconych – przegrywamy. By to uczynić wykonujemy akcje – ruszamy się (dość wolno, zwłaszcza gdy wchodzimy na pole z ogniem), otwieramy drzwi, rąbiemy ściany, gasimy dym lub ogień lub wykonujemy akcje związane z naszymi zdolnościami na karcie, a wreszcie wynosimy ofiary. W tym przeszkadza nam ciągle wybuchający w coraz to nowych miejscach ogień. Miejsca te wybierane są losowo, poprzez rzut dwiema kostkami wyznaczającymi odpowiednie pole na planszy. Przeszkodą w ratowaniu ofiar są także fałszywe alarmy, któryś ze strażaków dociera do ofiary, a tam okazuje się, że nikogo nie ma i niestety stracił tylko czas i siły. Pomocą są oczywiście zdolności strażaków, chociaż po kilku rozgrywkach (zwłaszcza z mniejszą liczbą graczy 3 osoby), widać, że niektóre z nich są niepotrzebne, zaś inne niezbędne, np. o ile ratownik często może się na coś przydać, to kierowca, operator niekoniecznie.

Krzysztof: Warto też wspomnieć o eksplozjach, które następują, gdy ogień pojawi się na polu z materiałami niebezpiecznymi lub na polu, na którym leży już żeton ognia. Eksplozje mogą uszkodzić lub zniszczyć ściany budynku co zaznaczamy czarnymi kosteczkami. Gdy kosteczki się skończą, budynek się wali i wtedy również gracze przegrywają. Z kolei gdy ogień pojawi się na polu, na którym stoi nasz strażak, ulega on ogłuszeniu i trafia na pole z ambulansem. W sumie bardziej realistycznym rozwiązaniem byłoby, gdyby inni gracze musieli go wynieść z budynku. Ponieważ jest to gra rodzinna, nie ma opcji śmierci strażaka. Każdy z graczy ma do wykorzystania kilka punktów akcji – ich liczba zależy od karty specjalisty, którą wybraliśmy. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość zmiany specjalisty, którym gramy. W tym celu należy znaleźć się na polu z samochodem strażackim i dokonać wymiany.
gra planszowa Ognisty Podmuch elementy gry

Jeśli komuś gra po pewnym czasie wyda się zbyt łatwa, ma do dyspozycji trzy warianty zmieniające trochę zasady. W pierwszym z nich losuje się karty specjalistów i nie można ich wymieniać podczas rozgrywki, w drugim gdy żeton POI okaże się fałszywym alarmem, kładziemy na jego miejsce żeton materiałów niebezpiecznych. Trzeci wariant uniemożliwia stosowanie działka wodnego w gaszeniu pożarów (jedna z akcji Operatora Działka Wodnego).

 

To gdzie ten Ognisty Podmuch?

Ania: Chciałoby się powiedzieć, że przed grą odczuwamy podekscytowanie, oto zaraz my, dzielni strażacy uratujemy ofiary, że w trakcie towarzyszą nam emocje uda się czy nie, budynek się zawali czy konstrukcja wytrzyma, zostałem sam, innych ogłuszyło, uda mi się coś zrobić? I rzeczywiście może za pierwszym, drugim razem tak było. Podczas kolejnych rozgrywek niestety klimat gdzieś zanikał, akcje stały się monotonne, rzut kostkami, by rozprzestrzenić ogień monotonny, nawet nie chciało mi się już patrzeć. Jednym słowem czegoś mi brak w grze. Owszem jest klimat, z dymu robi się ogień, czasami coś eksploduje, mamy do czynienia z materiałami niebezpiecznymi, strażacy przedzierają się przez płomienie, ale no właśnie, czegoś mi brak, większej dynamiki akcji, kart wydarzeń czy czegokolwiek innego co by mnie zaskoczyło. Tu zaskakuje mnie jedynie, gdzie wybuchnie ogień.

Krzysztof: Rozwiązań budujących klimat w tej grze jest wiele. Rozprzestrzenianie się ognia w budynku przebiega w ten sposób, ze najpierw pojawia się dym, a dopiero potem ogień. W budynku są punkty zapalne, które mogą spowodować eksplozje, te z kolei niszczą ściany, co może zakończyć się zawaleniem budynku. Strażak poruszający się w kłębach dymu nie wie dokładnie czy w miejscu gdzie spodziewa się zastać ofiarę, rzeczywiście ją tam zastanie – dlatego niektóre żetony POI są puste. Gdy żeton ognia pojawi się obok żetonu z dymem, ten drugi odwracamy również na stronę ognia, co obrazuje dalsze rozprzestrzenianie się ognia.

Funkcje pełnione przez strażaków również odpowiadają rzeczywistości. Niemniej rzeczywiście, ciągłe rzucanie kośćmi może niektórym przysłonić klimat. Wszystko tak naprawdę zależy od nastawienia graczy i poziomu „wczuwania się”.
gra planszowa Ognisty Podmuch elementy gry

A więc dla kogo jest to gra?

Ania: Ale chociaż na mnie gra nie zrobiła wielkiego wrażenia, choć uwielbiam kooperacyjne gry, to polecam ją kilku grupom osób, które na pewno ją polubią. I niezależnie od tego każdemu, by wyrobił sobie własne zdanie na jej temat, tym bardziej, że tematyka rzeczywiście pozwala odpocząć od walk, potworów, zamków. Po pierwsze polecam rodzinom, gdzie są chłopcy. Gra jest od 10 roku życia przewidziana, ale myślę, że spokojnie można grać i z młodszymi. Zaletą gry jest kooperacja, dziecku łatwiej znieść wspólna porażkę, niż osobistą. Poza tym ci, co zaczynają przygodę z planszówkami, na pewno zaciekawią się Ognistym Podmuchem, zasady są łatwe, gra dość prosta, ale i wystarczająco zaawansowana, żeby się nie nudzić. Można ją urozmaicać, poprzez stopnie trudności, modyfikację niektórych zasad.

Krzysztof: Ognisty Podmuch to prosta gra kooperacyjna, ze sporą dawką klimatu. Dla zaawansowanych graczy może po kilku rozgrywkach wydać się zbyt prosta, ale po zastosowaniu trzech wariantów zasad równocześnie, już tak łatwo nie będzie. Nie ma tu miejsce na zbyt dalekosiężne planowanie, bo plan działania trzeba dostosować do sytuacji na planszy, która zmienia się w każdej turze. Tak więc braku dynamiki grze zarzucić nie można, a pewne znużenie czy brak emocji związanych z rzucaniem kośćmi, by zobaczyć jak rozprzestrzeni się ogień, wiązać się może z sytuacją, gdy gra przestanie być wyzwaniem.

Plusy:
+ proste zasady
+ dobrze napisana instrukcja
+ klimat
+ trzy poziomy trudności i warianty utrudniające grę
+ dynamicznie zmieniająca się sytuacja na planszy
+ świetnie sprawdza się jako wprowadzenie w świat gier planszowych

Minusy:
– dużo rzucania kostką, co może zacząć nużyć
– nie wszyscy specjaliści są tak samo przydatni

Ocena:
Ania 4/5
Krzysztof 4/5

Anna i Krzysztof Pilch

Dziękujemy wydawnictwu Bard za przekazanie gry do recenzji. Zachęcamy do polubienia fanpaga Wydawnictwa.

Game Details
NameFlash Point: Fire Rescue (2011)
ZłożonośćMedium Light [2.20]
BGG Ranking475 [7.16]
Player Count (Recommended)2-6 (1-6)
Projektant/ProjektanciKevin Lanzing
GrafikaLuis Francisco and George Patsouras
WydawcaIndie Boards & Cards, 999 Games, Asmodee, Bard Centrum Gier, Broadway Toys LTD, Devir, Elznir Games, FunBox Jogos, Heidelberger Spieleverlag, Hobby Japan, Magellan and MINDOK
MechanizmyAction Points, Cooperative Game, Dice Rolling, Grid Movement, Pick-up and Deliver, Simulation, Solo / Solitaire Game, Square Grid and Variable Player Powers
Krzysztof Pilch