KONKURS – Boss Monster: Nowy Poziom – WYNIKI
Dwa tygodnie temu zakończył się konkurs w którym walczyliście o dwa egzemplarze gry Boss Monster: Nowy Poziom. Prac napłynęło trochę, sporo naprawdę ciekawych. Jednak zwycięzców może być tylko dwóch i zostają nimi Jan Heller oraz Tomasz Jedwabski. Serdeczne gratulacje! Panowie otrzymają od nas wiadomości z prośbą o podanie adresu wysyłki.
Wszystkim uczestnikom dziękujemy za przesłane prace i zachęcamy do udziału w kolejnych konkursach (NASTĘPNY JUŻ W PRZYSZŁYM TYGODNIU!)
Redakcja Board Times
Jan Heller
– Wstawaj bohaterze!
Otworzyłem oczy i zobaczyłem go. Rycerzyka z brodą, w okularkach i śmiesznej czapce.
– Jam jest Morderczy ser Jurek [3] – oznajmił dumnie – A ty jesteś bohaterem, którego stworzyłem na potrzeby mojej nowej powieści.
– Ale…? Co?!
– Słusznie, od dawna myślałem o klimatach egipskich – machnął mieczykiem – Teraz będziesz Xelnikiem niedoszłym faraonem [11], twoje hieroglify…
– Stop!!! Cofnij to!!
– Hm… – machnął mieczykiem, na powrót stałem się białym człowiekiem – W takim razie Xelnik będzie twoim towarzyszem, znajdziesz go w tajemniczej komnacie o groźnej nazwie: EGIPT ALL INCLUSIVE [4].
– Zaraz, poczekaj…
– Twoim zadaniem, będzie zgładzenie pożeracza krasnoludów, wielkiego smoka SMALGEUSA [2].
– Smok? Poważnie?
– Co? Że sztampa? Zawsze możesz udać się do Buduaru Dżina [5] i zawalczyć o swoje trzy życzenia.
– Raczej, chodziło mi…
– Nie ma czasu mój bohaterze, ja sir Jurek cię poprowadzę, bacz uważnie pod nogi, pełno tu zabójczych komnat na przykład przed nami pierwsza pułapka…
Spojrzałem na glutowatą maź znajdującą się w dziurze [9] w korytarzu, w której dostrzegłem postać.
– Kto to?
– Mag bojowy, [12] mój poprzedni bohater, ale jak widzisz wylądował w Grajdole czaroszlamy ha! Teraz twoja kolej bohaterze by przekroczyć tę niebezpieczną pułapkę, najlepiej jak użyjesz zaklęcia, mam tu jedno – wyciągnął pergamin – Walka drużynowa [8]! To ci dopiero zaklęcie!
– Jak walka drużynowa może być czarem?
– E, bo te wszystkie czary mary, miotanie kulami ognia jest przereklamowane.
– Ale jestem sam!
– No i?
– Walka D-R-U-Ż-Y-N-O-W-A!
– A, że kompana brakuje? To idź po Xelnika.
– A gdzie ta jego komnata?
– Dalej, najpierw musisz przejść przez grajdół.
Westchnąłem, nie zważając na Jurka, zrobiłem krok i przekroczyłem Grajdół.
– Niesamowite! Jak to zrobiłeś, w sumie Mag też by to zrobił gdyby nie potknął się o własny dywan…
– Co teraz?
– Musisz zmierzyć się z Grzybołakami [7], które pilnują drogi do goblińskiego żłóbka [1]!
– A te drzwi? – wskazałem boczne wrota, otworzyłem je i zamknąłem.
– To Wilkołacka Melina, [13] odbywa się tam właśnie wieczór kawalerski!
– Jak dla mnie to raczej krwawe gody.
Jurek wzruszył tylko ramionami.
– Wiesz co wypisuje się z tego biznesu. Wracam skąd przyszedłem – powiedziałem
– Ale jesteś moim bohaterem!
Odwróciłem się i poślizgnąłem na… korniku? (serio Jurek?) [10], znaczy na gigantycznym korniku rdzowym i runąłem do grajdołu.
– A więc zaczynamy od początku! – rzekł radośnie Jurek i wielka kula z zielonym smoczkiem [6] uderzyła w lochy.
Koniec?
Tomasz Jedwabski Muzealna zagadka
Detektyw Abraham Clark siedział w swoim fotelu paląc fajkę i czytając powieść słynnego pisarza (3) osadzoną w starożytnej Arabii. Opowieści o potężnych dżinach (5), sułtanach i ich intrygach zawsze odprężały go po ciężkim dniu pracy. Właśnie czytał fragment o magu przemierzającym pustynne piaski na latającym dywanie (12) ratując swą ukochaną z rąk okrutnego wezyra, kiedy zadzwonił telefon.
– Clark? Tu Walters, wiem, że skończyłeś już dzisiaj służbę ale…
– Co się stało?
– Cztery trupy w muzeum archeologicznym. Jeżeli….
– Będę za kwadrans.
Clark założył płaszcz zabrał kluczyki od swojego P1800S z 1967 i ruszył schodami w dół.
Gdy dotarł na miejsce, Walters czekał przed wejściem.
– Dzięki, że przyjechałeś. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego… Zresztą chodź, sam zobaczysz.
Ruszyli w stronę drzwi. Korytarz był całkowicie zdemolowany (6). Na podłodze leżały porozbijane wazy, w rogu leżały cztery złote figurki przedstawiające średniowiecznych wojowników (8). Pomieszczenie główne wyglądało jeszcze gorzej, przypominało bardziej pijacka melinę (13) niż muzeum. W powietrzu unosił się odór przypominający zgniły oddech smoka (2) z opowieści, które czytał.
Ciała leżały na środku pomieszczenia. Clark nie widział nigdy czegoś takiego. Ciała trzech mężczyzn i kobiety były ułożone symetrycznie w kształt krzyża. Ofiary pozbawiono wnętrzności, w pobliżu nie było jednak nawet ich śladu, tak jak gdyby oprawca zabrał je ze sobą. Trupy pokryte były gęstą zieloną cieczą przypominającą szlam (9). Ciało kobiety było przebite krótką włócznią (1) w okolicy serca. Przy zwłokach pracował już policyjny koroner.
– Coś ciekawego Mike?
– Powinieneś raczej zapytać o coś nieciekawego. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Ciała wyglądają jakby ktoś wyżarł je od środka. Jeśli nie masz nic przeciwko chciałbym je zabrać do laboratorium.
– Ok, zabieraj. Podeślij mi kopie raportu z autopsji kiedy skończysz.
Koroner przygotowywał ciała do transportu do prosektorium. Clark przyglądał się wnikliwie miejscu zbrodni. Pod jedną ze ścian leżał przewrócony złoty sarkofag (4), jego wieko było uchylone. Sarkofag był pusty, jedyne co w nim pozostało to nalot z dziwnych czerwonych grzybów (7). Z jednej strony było też w nim wyrwanie, wyglądało to jak fragment belki w domu Clarka po zeszłorocznej inwazji korników (10). Z korytarza wszedł Walters.
– Masz coś?
– Cholera, Walters to wygląda jakby jakiś pieprzony faraon (11) wyszedł z tego sarkofagu zabił tych ludzi i zniknął.
– Za dużo czytasz tych swoich książek Clark, musimy coś znaleźć bo nie wrócimy dzisiaj do łózek.
– Nie liczył bym dzisiaj na sen Walters, to będzie długa noc…