Dochodzenie. Morderca gra wśród nas! Recenzja.
Dedukcyjne gry imprezowe robiące użytek z mechaniki ukrytych tożsamości są stare jak wieczory przy obozowym ognisku. Za pomocą skromnych środków wyrazu potrafią przekształcić oklepany recital piosenki biwakowej w emocjonujące śledztwo pod chmurką.
Dochodzenie wydane przez Lucrum Games, wzbogacone o dodatek Sprzymierzeńcy, godnie reprezentuje staro-szkolne tradycje grupowych spotkań przy planszy.
Spis treści
Czynności Wstępne
Plagiatując klasyka można śmiało rzec, że nic tak nie ożywia imprezy jak świeże morderstwo. Jeśli wierzyć poczytnym kryminałom, to przepis na niezapomniane przyjęcie określa genialnie prosty wzór: [(liczba zaproszonych gości) – 1].
Niezliczone zgromadzenia towarzyskie stały się areną emocjonujących śledztw. Wreszcie dzięki Dochodzeniu od Lucrum Games i ty, dociekliwy graczu, możesz dramatycznie zakrzyknąć: „Sprawca jest wśród nas!”
Tylko że… nie możesz.
Dochodzenie to gra, która w przewrotnym kryminalnym twiście, tak genialnym jak pomadka do wąsów Herculesa Poirot, wprowadza postać niemego narratora. Najważniejsza z punktu widzenia mechaniki postać przez całą rozgrywkę w milczeniu odwala czarną robotę, aby jakiś detektywina mógł zebrać owoce pracy tego kryminologa rodem z CSI Planszówki.
Kodeks postępowania planszowego
Każdy, kto choć raz na godzinie wychowawczej zagrał w Mafię, poczuje się w Dochodzeniu jak u siebie w Midsomer. Wystarczy zebrać ekipę od czterech do nawet czternastu chętnych (grając z dodatkiem Sprzymierzeńcy) i po kilku minutach tłumaczenia można już podjąć trop niczym komisarz Rex. Gracze przyjmują sekretnie rozdane role Detektywów, Mordercy oraz swoistego mistrza gry, czyli Technika Śledczego, na którego barki spada bardzo przyjemny obowiązek bycia kryminalnym wodzirejem.
Dochodzenie jest grą tak towarzyską jak okazanie domniemanych sprawców. Pozostali gracze stają się dla siebie nawzajem grupą „usual suspects”, i muszą wytypować ukrytego wśród nich wilka w owczej skórze za pomocą lakonicznych podpowiedzi, stopniowo odkrywanych przez milczącego mistrza gry.
Graczom zostajemy zestaw kart Tropów i Metod, które posłużą do określenia czym i w jakich okolicznościach zostało popełnione przestępstwo. Morderca, podczas sekretnego ujawnienia się Technikowi Śledczemu, wybiera spośród swoich kart jeden Trop i jedną Metodę zbrodni, które od tej pory stają się Dowodem Koronnym oraz Metodą Zbrodni. Zadaniem Detektywów będzie zidentyfikowanie dokładnie tych dwóch kart. Nie wystarczy poprawnie wskazać Mordercę, trzeba jeszcze dostarczyć wymiarowi sprawiedliwości niepodważalnych dowodów. Technik Śledczy współpracuje z Detektywami, naprowadzając ich na trop Mordercy poprzez wskazywanie kluczowych słów z zestawów nadrukowanych na sześciu Kaflach Poszlak, z których w każdej rozgrywce zawsze biorą udział Przyczyna Śmierci oraz Miejsce Zbrodni. Od strony technicznej to praktycznie wszystko, co może zrobić. Przysłuchując się dyskusji, stopniowo ujawnia kolejne kluczowe słowa, w nadziei, że Detektywi zrobią dobry użytek ze wskazówek. Całe to ikoniczne zoomowanie z wyostrzeniem, zdejmowanie odcisków palców, pobieranie próbek DNA, czy kwestionowanie poczytalności naocznych świadków odbywa się wyłącznie w wyobraźni, lecz czuć tu klimat imprezki w laboratorium kryminalistycznym.
Gracze debatują, dyskutują, spekulują i kreują niestworzone historie na podstawie typowanych par kart. Kierunki, w które zapędzają się te robocze teorie, potrafią być doprawdy zaskakujące, od obyczajowych dramatów, przez rasowe thrillery, aż po paranormalne historie z dreszczykiem. Każdy ma szansę zaprezentować swoją wersję zdarzeń w ciągu trzech rund rozgrywki. W dowolnym momencie jeden z detektywów może dosłownie rzucić odznaką na stół i wytypować te dwie kluczowe karty demaskując Mordercę. W tej epickiej scenie rodem z Zabójczej broni Technik Śledczy może powiedzieć tylko sakramentalne “tak” lub “nie”, bez podawania najmniejszych szczegółów. Jeśli Detektyw trafi to gra kończy się zwycięstwem ekipy śledczej, w skład której wchodzi również Technik. Jeżeli Morderca pozostanie nieuchwytny, może wygrać, o ile nikt poprawnie nie zidentyfikuje właściwych kart do końca rozgrywki.
Jak w każdej dobrej grze social deduction, zasady Dochodzenia to tylko zestaw prostych narzędzi, umożliwiających graczom wchodzenie w żywiołową interakcję.
Narzędzia zbrodni
Od strony dowodów rzeczowych, gra to tylko zestaw kart, płytek, kozackich znaczników pocisków do wskazywania podpowiedzi, oraz żetonów odznak detektywów. Na kartach promo pojawiają się takie smaczki jak sto milionów starych złotych czy kultowy Fiat 126P „Maluch”. Wszystko wygląda dobrze i nie musi lepiej. Najważniejsze rzeczy i tak dzieją się w głowach graczy.
Ekipa dochodzeniowa
Kluczową postacią Dochodzenia jest Technik Śledczy. On tu jako jedyny gra w planszowym znaczeniu tego słowa, gdyż zaznacza drewnianymi pociskami wskazówki na kaflach Poszlak oraz wymienia jedną z nich w dwóch z trzech rund. Poza potwierdzeniem lub zaprzeczeniem dedukcyjnemu strzałowi gracza, są to jedyne formy interakcji z czymkolwiek lub kimkolwiek, na jakie może sobie pozwolić. To taki krupier w kasynie, który dyskretnie pracuje dla ekipy Ocean Eleven. Nic z niego nie wyciągniecie, ale liczycie, że grę ustawi jak trzeba.
Na nim spoczywa ciężar powiązania ze sobą kluczowych poszlak, jakie ujawniają karty wybrane przez Mordercę, w jakiś zrozumiały dla innych ciąg przyczynowo skutkowy, za pomocą bardzo lakonicznych oraz ogólnikowych haseł z kafli. Jest także najbardziej pechowym moderatorem i animatorem spotkań towarzyskich w historii, bo praktycznie nic nie może powiedzieć. Tak bardzo ograniczona komunikacja ze strony Technika jest głównym ficzerem Dochodzenia. Wie wszystko, ale nie może pisnąć ani słówka, dlatego musi uważnie śledzić tok dyskusji nad stołem i sprytnie podsuwać kolejne wskazówki.
Antagonista tego kryminału, Morderca, także nosi odznakę i w pełni może korzystać z prawa głosu, celem siania zamętu, wzbudzania podejrzeń i plątania fałszywych tropów. W sekrecie, w kuluarach, toczy się pojedynek pomiędzy anonimowym Mordercą a wszechwiedzącym Technikiem, który nie może pary puścić z ust. Ponieważ Morderca również może dla zmyłki typować karty w rozgrywce i brać udział w dyskusji oraz prezentacji roboczych hipotez, cały czas potrafi podstępnie szkodzić wysiłkom detektywów.
Detektywi z pozoru mają najprostsze i najłatwiejsze zadanie do wykonania. Do sukcesu wystarczy im zdemaskowanie Mordercy, ukrywającego się wśród nich. Mają jednak o wiele ważniejsze, mniej oczywiste zadanie do wykonania. Od ich kreatywności, poziomu wczuwki oraz chęci do improwizacji zależy jak bardzo klimatyczna stanie się rozgrywka w Dochodzenie. Cała gra toczy się nad stołem i tym bardziej rozwija skrzydła, im bardziej jej uczestnicy dadzą się ponieść wyobraźni. Kiedy gracze od prostego stwierdzenia, że „sprawca w hotelowym barze dosypał trutki na szczury do drinka” przechodzą do czegoś bardziej w stylu: „Dyrektor objazdowej trupy mimów zrobiłby wszystko, aby jego romans z połykaczką ognia pozostał tajemnicą, nawet jeśli oznaczałoby to zaaranżowanie śmiertelnego wypadku tresera cyrku pcheł”, to znak, że zabawa zmierza we właściwą stronę. Dryfowaniu w stronę zdrowego krindżu bardzo pomaga fakt, że Mordercy jest na rękę dobierać najbardziej do siebie niepasujące pary kart, przez co trzeba się wspiąć na wyżyny sztuki abstrakcyjnej dedukcji, aby powiązać komara z uduszeniem.
Już podstawowa gra jest bardzo przyjemną zabawą w kotka i myszkę za pomocą mentalnych kajdanek, ale to co dobre, może być jeszcze lepsze. Tak jak w kryminalnym serialu, Dochodzenie nie od razu odkrywa wszystkie karty i stopniowo wprowadza dodatkowych aktorów na scenę zbrodni.
Podejrzani podejrzani
W wariantach rozgrywki pojawiają się nowe postacie. Morderca zyskuje Wspólnika, który wie kto zabił, czym i jak to zrobił, więc wygrywa razem kompanem. Za to Świadek rozpoznaje Mordercę i Wspólnika, ale nie wie kto jest kim i nie ma pojęcia czyich dokładnie kart trzeba szukać, lecz ta wiedza jest dla niego bardzo niebezpieczna. Jeżeli będzie węszył w zbyt oczywisty sposób za blisko rozwiązania sprawy, może sobie ściągnąć na głowę nieszczęście. Chociaż Morderca i Wspólnik nie znają tożsamości świadka, to nie znaczy, że postawiony przed sądem sprawca nie może sięgnąć po ostateczny środek obrony. Jeśli Detektywi poprawnie rozwiążą sprawę, wtedy Morderca eliminuje tego, kogo uważa za świadka. Gdy wytypuje poprawnie, odchodzi wolny, z braku pogrążających go zeznań. I tak oto w grze pojawiają się elementy dramki sądowej.
Rozszerzenie Sprzymierzeńcy wprowadza do gry kolejnych bohaterów kryminalnej intrygi. Ochroniarz jest po stronie „tych dobrych”. Poznaje tożsamość Świadka, więc będzie mógł pomagać mu zachować anonimowość. Analityk potrafi wykminić coś ekstra o konkretnym tropie. W totalnej dyskrecji zadaje Technikowi nieme pytanie o konkretną kartę i uzyskuje milczącą odpowiedź, czy jest ona częścią rozwiązania czy nie. Kret teoretycznie pracuje dla „tych złych” i w tajemnicy pozbawia jednego gracza odznaki, czym odbiera mu szansę na rozwiązanie sprawy. Może pozbawić jej samego siebie, lub Mordercę czy Wspólnika. Analityk i Kret działają w dodanej dla nich fazie po pierwszej turze gry.
Każda rola, która urozmaica rozgrywkę, jest zawsze mile widziana przy stole podczas gry na większą liczbę graczy, a Dochodzenie jest zwierzęciem stricte imprezowym. Reguły rządzące prowadzeniem dodatkowych postaci są banalnie proste do opanowania. Dodają zabawie lekko drużynowego posmaku. Już nie jest to „jeden przeciw wszystkim”, a paranoicznie kooperacyjne „qui pro quo”.
Niekonwencjonalne metody śledcze
Każdy dobry kryminał musi trzymać się gatunkowych reguł aby zadowolić fanów, a jednocześnie serwować im tak nieprzewidywalne twisty, żeby poczuli dreszczyk niepewności. Dochodzenie osiąga ten efekt za pomocą kafli Wydarzeń. Te zwroty akcji czają się wtasowane w stos dobierania i dramatycznie zmieniają reguły gry, kiedy tylko wyskakują na stół. To wtedy może okazać się, że zaczyna brakować czasu na rozwiązanie sprawy, zeznania Świadka doprowadzają do zmiany kafla poszlak, pewne dowody zostają wykluczone, co ułatwia Detektywom życie. Dodatek Sprzymierzeńcy wprowadza coś tak nieoczekiwanie-oczekiwanego, że wręcz przestępstwem jest jego brak w podstawce. Kafel Zbrodni doskonałej może spowodować zmianę stron przez Technika Śledczego! [dramatyczna muzyka] Po tak przewrotnym zwrocie akcji, zgodnie z uświęconą tradycją, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że wiedział o tym od samego początku…
Wśród kafli Poszlak, które prezentują całkiem standardowe zestawy okoliczności, jak Zawód ofiary, Czas zgonu, Osobowość mordercy, jest też i mój ulubiony, dorzucony przez Sprzymierzeńców, a mianowicie Podszepty szóstego zmysłu. Odrobina parapsychologii zawsze dodaje kryminalnej zagadce klimatu, a poza tym są one tak enigmatyczne, że pozwalają ekipie przy stole odpłynąć w nieoczekiwanych kierunkach.
Obciążające zeznania
Jak każda gra imprezowa tak i Dochodzenie bryluje dopiero w dużych składach osobowych. Na cztery do pięciu osób przypomina skromne spotkanie osiedlowego klubu miłośników kryminałów, oferując doznania bliskie potyczkom przy misce z ciasteczkami.
Dochodzenie nie jest grą dla ponurych samotników w typie chandlerowskich rozkminiaczy. Tu bardzo wiele zależy od nastawienia ekipy zebranej przy stole. Jeżeli gracze skupią się tylko na swoich skrytych domysłach, gra traci atmosferę budowaną właśnie przez przerzucanie się podejrzeniami, zadziorne osobiste wycieczki oraz szalone teorie, ryzykownie wyssane z pary kart.
Dochodzenie potrafi być zdominowane przez najaktywniejszego uczestnika zabawy. Syndrom gracza alfa może być zarówno przekleństwem jak i błogosławieństwem tej gry. Jeden Holmes, by wszystkimi rządzić, nie sprzyja dobrej zabawie, za to kontaktowy opowiadacz banialuków potrafi rozbujać resztę towarzystwa. Jeżeli wciągniecie do zabawy jakiegoś erpegowca, wyciśnijcie go do ostatniej kropli, podziękujecie później.
Mowa końcowa
Zagadka zbrodni została wyjaśniona, sprawca pochwycony, proces przeprowadzony, czas zatem wydać werdykt w sprawie. Uznaję Dochodzenie za grę winną notorycznego rozkręcania imprez, wciągania niewinnych ofiar w szpony grupowych aktywności oraz seryjnego pobudzania wyobraźni. Z radością popełnię z nią recydywę.
Mechanizm ograniczonej komunikacji sprawdza się tu doskonale. Różnorodność płytek Poszlak, możliwość wykorzystania Zdarzeń, oraz różnych zestawów Postaci, gwarantuje wysoką regrywalność. Ale i tak wszystkie techniczne zalety bledną, kiedy wkręcona ekipa zaczyna snuć wielowątkowe, absurdalnie niedorzeczne teorie, przy których nawet Morderca mógłby paść trupem.
- prostota zasad
- kilka wariantów gry
- zastosowanie ograniczonej komunikacji
- różnorodność postaci
- wrażenia z gry zależne od zaangażowania ekipy
- nijaka rozgrywka w minimalnym składzie
- syndrom gracza alfa
- nie dla introwertyków
Ocena:
Dochodzenie nie zawodzi. Jest filerem idealnym zarówno na rozkręcenie imprezy, jak i na zakończenie jej pozytywną nutą. Pozwala bawić się w wariantach zarówno jeden przeciw wielu, jak i w zespołach współpracujących postaci. Prawdziwy bal maskowy ukrytych tożsamości.
Dziękujemy wydawnictwu Lucrum Games za przekazanie gry do recenzji.
Wesprzyj nas na Patronite i zdobądź planszówkowe nagrody.
Daniel Brzost
- Level 10 – pikselowy pasjans. Recenzja - 29 sierpnia 2024
- Steam Power – zagrajmy w to jeszcze raz! Recenzja prototypu - 11 lipca 2024
- Mecz stulecia – karty na szachownicy. Recenzja - 20 maja 2024