Wiedźmin: Stary Świat, czyli cztery punkty dla szkoły Kota. Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Rebel. Wydawnictwo Rebel nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Wiedźmin – specjalnie przygotowany do walki przy użyciu magii i różnego rodzaju eliksirów mutant. Jego zadaniem jest przemierzać świat, tropić i zabijać uprzykrzające ludziom życie potwory. Za odpowiednią opłatą oczywiście. Cechą charakterystyczną wyglądu wiedźminów są dwa noszone na plecach miecze – jeden na potwory, a drugi na ludzi. Świat zszedł na psy i często trudno stwierdzić, który gatunek gorszy…

Informacje o grze

Monstrum, albo wiedźmina opisanie

Wiedźmin wiódł ciężki, samotny żywot, traktowano go często z niechęcią, podejrzliwością lub nawet wrogością. Ale kto nie chciałby, chociaż na chwilę, stać się takim Wiedźminem i przeżyć takie przygody jak bohater książek autorstwa A. Sapkowskiego. Mój kontakt ze światem wykreowanym przez wspomnianego pisarza zaczął się od książek właśnie. Lektura wywarła na mnie spore wrażenie. Następna była gra komputerowa (ale tylko część pierwsza) i ponowne zauroczenie tym światem. Teraz przyszedł czas na grę planszową (serial – jeden i drugi – może pominiemy, chociaż ten polski nie był taki tragiczny). Oczywiście nie mogłem przejść obok niej obojętnie. Czy Wiedźmin: Stary Świat, autorstwa Łukasza Woźniaka, spełni oczekiwania kogoś, kogo można uznać za miłośnika wiedźmińskiego uniwersum? Przekonajmy się.

Witamy w wiedźmińskiej szkole

W grze Wiedźmin: Stary Świat (edycja retail w wersji deluxe), wydanej oryginalnie przez Go on Board, a u nas dystrybuowanej przez wydawnictwo Rebel, każdy z graczy wciela się w Wiedźmina. Akcja gry dzieje się ok. 200 lat przed wydarzeniami z sagi. W czasach tych istniały jeszcze różne szkoły wiedźmińskie: szkoła Wilka, Gryfa, Niedźwiedzia, Kota i Żmii, i jako gracze możemy pokierować ich przedstawicielami. Postacie różnią się od siebie cechą specjalną oraz startowymi kartami. Naszym celem jest zdobycie jak największej renomy. Oprócz ubijania potworów, renomę możemy uzyskać za podniesienie jednej ze swoich statystyk na maksymalny poziom, lub za pokonanie innych wiedźminów. Mamy tu więc grę rywalizacyjną, co jest rzadkie u przedstawicieli tego gatunku.

 

No dobrze, ale jak się w to gra? Kluczowym elementem rozgrywki jest talia kart akcji. Posłuży nam ona do przemieszczania się w fazie Ruchu i Akcji, karty będą naszymi ciosami i życiem w trakcie walki, a w ostatniej fazie będziemy naszą talię uzupełniać o nowe karty. W fazie Ruchu i Akcji poruszamy się po mapie, zagrywając z ręki karty z odpowiednim symbolem – odpowiadającym symbolowi pola na które chcemy się udać. Jeśli takiego symbolu nie mamy, możemy dopłacić złotem lub odrzucić dodatkową kartę. Po przemieszczeniu się na nowe pole, wykonujemy jego akcję. Możliwych akcji jest kilka, wiele z nich odnosi się do podnoszenia naszych statystyk, ale możemy też zagrać w kościanego pokera z przedstawicielami lokalnej społeczności, namieszać w rynku kart lub zyskać zadanie. Możemy również zagrać w kościanego pokera z innym napotkanym wiedźminem. Pól możemy przejść tyle, na ile pozwalają nam posiadane na ręce karty, wykonując akcję pola za każdym razem gdy się na jakimś zatrzymujemy. Gdy już sobie „połazimy”, przechodzimy do kolejnej fazy, w której mamy do wyboru: przeżyć przygodę, walczyć lub medytować. Jeśli wybierzemy pierwszą opcję, gracz siedzący po naszej prawej stronie ciągnie z wybranej talii kartę eksploracji i czyta nam co ciekawego nas spotkało. Po krótkiej historyjce zawsze czekają nas dwie opcje do wyboru. W zależności od tego co wybierzemy, spotka nas jakaś nagroda, rzadziej kara. Czasami przygoda będzie miała ciąg dalszy i po udaniu się w odpowiednie miejsce, będziemy mogli ją kontynuować, ciągnąc odpowiednią kartę z talii zdarzeń. W tym wypadku nagroda jest najczęściej dużo większa. Czasami może być to broń albo towarzysz podróży.

Jeśli na polu, na którym zakończyliśmy ruch, znajduje się Wiedźmin lub potwór, możemy podjąć z nim walkę. Walka w Wiedźmin: Stary Świat to kwintesencja rozgrywki. Jak już wspomniałem, wykorzystujemy tutaj naszą talię kart. Karty przedstawiają nasze zachowanie w walce: ciosy, postawy, wiedźmińskie znaki. Każda karta ma kolor: zielony, niebieski, fioletowy, żółty lub czerwony. Większość kart posiada tak zwane przedłużenie lub przedłużenia, również w jednym z pięciu kolorów. Do zagranej karty możemy dograć kolejną, pod warunkiem, że kolor przedłużenia zgadza się z kolorem dogrywanej karty. Oczywiście do kolejnej karty możemy dołożyć kolejną i kolejną i kolejną, aż nam się karty nie skończą (maksymalna liczba kart na ręce to siedem). W ten sposób tworzymy kombinację. Po wyłożeniu kombinacji liczymy sumę obrażeń z wszystkich kart. Obojętnie czy walczymy z potworem, czy z wiedźminem, zadane obrażenia mówią ile kart należy odrzucić z wierzchu talii, a jak się talia wyczerpie, to z ręki. Jeśli pozostaniemy bez kart, przegrywamy walkę. Oprócz zadawania obrażeń karty mogą robić także inne rzeczy –  jak np.  zwiększyć nam poziom tarcz, dać więcej kart na koniec naszej tury, lub wrócić jakąś kartę ze stosu kart odrzuconych.

 

W walce z potworem bierze udział gracz siedzący po naszej prawej stronie. Dobiera on odpowiednią liczbę kart ataku potwora i ta talia, podobnie jak u wiedźmina, będzie odwzorowywała jego ataki i jego życie. W swojej turze gracz kontrolujący potwora decyduje „w ciemno” czy potwór będzie gryzł czy szarżował, odsłania wierzchnią kartę z talii i rozpatruje wybrany efekt. I to wszystko. Udziału gracza w sumie w tym niewiele, ale lepsze takie zaangażowanie niż żadne. W walce z innym wiedźminem rozgrywamy tury naprzemiennie. W walce znaczenie mają statystki naszego wiedźmina: Walka – decyduje ile kart dobierzemy z talii na kolejną turę; Obrona – jej poziom mówi nam z iloma tarczami zaczniemy walkę oraz jaki jest nasz maksymalny poziom tarcz; Alchemia – decyduje ile możemy użyć eliksirów w walce, które dają nam jakieś jednorazowe efekty; i wreszcie Zdolność Specjalna – inna u każdego wiedźmina, odzwierciedlająca styl walki charakterystyczny dla danej szkoły.

Jeśli nie walczymy, ani nie przeżywamy przygód, w tej fazie możemy wykonać jeszcze akcję medytacji – pozwala nam to zdobyć trofeum i punkty renomy za uzyskanie najwyższego poziomu statystyki.

Na koniec tury czeka nas jeszcze jedna faza, w której będziemy kupować z rynku jedną nowa kartę do naszej talii. Co lepsze karty będziemy musieli opłacić zmniejszeniem limitu kart na ręku na przyszłą turę. Z grubsza to tyle zasad. Mam nadzieję, że daje to jakieś wyobrażenie o tym, jak wygląda rozgrywka.

Wyposażenie Wiedźmina

Na wstępie zaznaczam, że egzemplarz przekazany mi przez wydawnictwo Rebel to wersja Deluxe, czyli z figurkami potworów. Aspekt wizualny Wiedźmina: Stary Świat to niewątpliwie jedna z zalet tej gry. Wykonanie jest naprawdę bardzo ładne i solidne – zaczynając od kart, poprzez planszę, na figurkach skończywszy. Dla kogoś, kto grał w komputerowego Gwinta, ilustracje pewnie będą znane, ale naprawdę tutaj pasują i cieszą oko. Figurki są śliczne, szczegółowo wykonane, a potwory wyższych poziomów są na prawdę całkiem spore. Bardzo atrakcyjnie prezentują się na planszy. Jeśli miałbym się czegoś przyczepić, to zbyt jasnego koloru plastiku, który sprawia, że nie widać wszystkich szczegółów bez bliższego przyjrzenia się. Ale przecież zawsze można sobie figurki pomalować. Jakość wykonania pozostałych elementów jest na wysokim poziomie – planszetki graczy są grube, z podwójnego kartonu z wgłębieniami na znaczniki statystyk i tarcz. Karty są solidne i płótnowane. Może jedynie żetony monet są takie standardowe, ale spełniają swoją rolę, więc nie ma co się czepiać. Z minusów warstwy wizualnej należy wymienić nie zawsze czytelne ilustracje na żetonach potworów. Czasem po wylosowaniu potwora głowimy się, która to kreatura, która to jej karta i która figurka. Przydałby się jakiś tekst na żetonach albo numer, który pomógłby przy poszukiwaniach kart i figurek maszkary.

 

Wrażenia z podróży po Starym Świecie

Wiedźmin ma proste i przystępne zasady. Sprawdzi się jako gra do wciągnięcia kogoś w hobby. Uważam jednak, że jeśli nie mamy w ekipie kogoś bardziej zaawansowanego, możemy mieć problem z przyswojeniem instrukcji oraz pewnych niuansów rozgrywki. Nie są to trudne rzeczy, ale jest ich trochę. Są również zasady, które mogą być nie do końca intuicyjne z początku – np. potrzeba wtasowania kart odrzuconych w talię na początku walki, przy jednoczesnym pozostawieniu kart na ręce. Niby nic trudnego, a jednak się o tym zapomina. Podsumowując – gra do wprowadzania nowych osób w hobby? Jak najbardziej. Gra dla całkiem świeżej w hobby ekipy? Już niekoniecznie.

 

Jak już o zasadach mowa – instrukcja dobrze wytłumaczy nam jak grać, ale wspomniane niuanse mogą sprawić, że podczas pierwszej rozgrywki będziemy często do niej zaglądać. Znalezienie potrzebnej informacji na ponad 30 stronach nie należy do najprostszych rzeczy. Panuje tu spory bałagan. Jest to kolejny powód, by grę raczej tłumaczyć nowym osobom, a nie zmuszać ich do samodzielnego poznawania zasad. A trzeba przyznać, że tłumaczy się raczej szybko i bezproblemowo. Niuanse można wyjaśnić już w trakcie rozgrywki.

Zasady, mimo że w swoim trzonie proste, nie są prostackie. Rozgrywka przebiega przyjemnie i nie nudzi. Największym plusem jest oczywiście walka, w zasadzie cała gra się wokół niej kręci. Trzeba tutaj zaznaczyć, że nie walczymy tu przez cały czas, nie o to w grze chodzi. Większość czasu poświęcimy na przygotowania do walki, chodząc po mapie i wykonując akcje, trochę jak w grze euro. Będziemy optymalizować naszą postać oraz talię akcji, a walka będzie bardzo emocjonującym i satysfakcjonującym „finałem” naszych przygotowań. Jest to w duchu opowiadań o Wiedźminie, w których przez większość czasu Geralt szykował się na potwora, by stoczyć walkę na sam koniec.  Tu jest podobnie. Takich „finałów” będziemy mieli ok. trzech przez całą rozgrywkę. Wydawałoby się, że to niedużo, ale mamy tu również trochę „upiększaczy”, w postaci przeżywania przygód i kościanego pokera. Dzięki temu szykowanie się na potwora czy innego wiedźmina nie staje się nudne. Trzeba przyznać, że wstawki fabularne na kartach eksploracji są bardzo klimatyczne i w duchu Sapkowskiego. Banalnie rozwiązany aspekt przygodowy pozwala nam jednak poczuć tę przygodę i wejść w ten świat. W zasadzie gracze mogą sobie wybrać, czy gra będzie suchym optymalizowaniem postaci, czy może raczej idziemy w przygodę. Jest to trochę plus, a trochę minus gry. Wszystko zależy od tego, z kim będziemy grać. Jeśli wolimy przygodę, ale nasz współgracz skupi się tylko na optymalizacji, to raczej o wygranej możemy zapomnieć. Dlatego ja, jak i osoby z którymi gram, najczęściej robimy trochę tego, trochę tego. Wtedy też można z rozgrywki czerpać najwięcej przyjemności.

W grze oczywiście występuje losowość i to nie tylko przy kościanym pokerze. Dociąg kart akcji, wydarzenie fabularne, czy, nie oszukujmy się, całkowicie losowe ataki potwora. Niekiedy ataki potwora potrafią nam bardzo popsuć postać – przez obniżanie statystyk, czy usuwanie karty z gry. Czasem natomiast potwór nie wyrządzi nam zbyt dużej krzywdy, będzie zadawał nam po 2-3 obrażenia. Wszystko to ślepy traf.

Z kolei to, jak bardzo będziemy poniewierać potwora czy innego wiedźmina w walce, zależy już mocno od nas – od tego jak szybko podniesiemy statystyki i jak dobrze złożymy naszą talię. Zwiększając cechy naszej postaci naprawdę czujemy różnicę, widać ten rozwój. To, jak dobrze sobie poradziliśmy z rozwojem postaci, pokaże nam najlepiej walka z innym wiedźminem. Walki z potworami są bardzo fajne, ale to pojedynek z innym graczem daje najwięcej frajdy. 

Jeszcze jedna rzecz, która mnie uwiera w Wiedźmin: Stary Świat, to mała kara za przegraną walkę. W zasadzie trudno tu mówić o karze, ponieważ dostajemy nagrody pocieszenia w postaci tropu i ekstra karty z rynku. No dobra, potwór może nas ukarać we wspomniany przez mnie wcześniej sposób, ale może też nic takiego się nie wydarzyć. Z jednej strony to zachęca do walki, co jest ok, ale z drugiej… no mało to klimatyczne, skoro nic nam tak naprawdę nie grozi.

Kolejna rzecz – niewielkie zróżnicowanie potworów. Każdy potwór atakuje tak samo. Różnią się liczbą punktów życia i cechą specjalną, wpływającą na walkę. Niektóre z tych cech działają cały czas, wprowadzając jakąś tam odmienność, niektóre jednak jest to jednorazowe działanie np. na początku walki, i może się zdarzyć tak, że nie będzie nas dotyczyło. Trochę to razi, mnie może nie aż tak bardzo, ale słyszałem sporo narzekania na to rozwiązanie wśród innych graczy. 

Downtime? Oczywiście jest, ale bardzo wiele zależy od naszych towarzyszy przy stole. Na pewno pierwsze rozgrywki będą się ciągnąć. Później będzie już tylko lepiej. Mam za sobą rozgrywki solo, w dwie, trzy i cztery osoby. Oczywiście najfajniej jest przy trzech graczach, ponieważ tylko jeden z nas nie będzie nic robił, a drugi będzie obsługiwał potwora lub czytał przygodę dla tego trzeciego i wciąż będziemy mieli wybór pomiędzy dwoma wiedźminami do klepania. Ale i rozgrywki czteroosobowe, których doświadczyłem, nie były takie złe pod względem czasu trwania i downtime’u. Fakt, że jestem graczem o sporej tolerancji na downtime (zostałem zahartowany – pozdrawiam Konrada ;)), ale czas grania 3,5h w cztery osoby, jaki udało nam się osiągnąć, jest bardzo zbliżony do czasu rozgrywki w trzy osoby. Gra na dwóch graczy jest również bardzo przyjemna, co prawda nie tak ciekawa jak na trzech czy czterech, ale za to dużo szybsza – tak na 1,5 – 2 godziny – i o downtimie nie ma tutaj mowy, ponieważ cały czas coś robimy.

 

Nie jestem jakimś specjalnym fanem grania solo, mogę zagrać raz na jakiś czas. Najczęściej denerwuje mnie długi setup i nadmiernie rozbudowana obsługa gry. Denerwuje mnie, gdy muszę długo rozkładać grę, która nie da mi tego, co gra z innymi graczami, oraz gdy muszę robić dużo rzeczy nie związanych z moimi ruchami, za jakiegoś wirtualnego gracza. Wiedźmin się tutaj obronił i solo zagram bardzo chętnie. Gra szybko się rozkłada i obsługa nie jest bardzo wymagająca. Nie daje takich wrażeń jak gra wieloosobowa, ponieważ nie ma innych wiedźminów do bicia, ale jest całkiem przyjemna i można rozegrać partyjkę w 1,5 godziny, wraz z rozłożeniem i złożeniem.

 Nie grałem tylko w pięć osób, ale mam obawy, że tutaj granice mojej tolerancji mogłyby zostać przekroczone. Przy takiej liczbie graczy częściej zdarza się, że rozgrywamy jedną walkę po drugiej, i może to sprawić, że na swoją kolej poczekamy sobie bardzo długo. Muszę kiedyś spróbować, ale trochę się boję.

Gra Wiedźmin: Stary Świat bardzo mi się podoba, nawet w tej podstawowej wersji. Grałem już blisko dziesięć razy i dalej mam ochotę do niej siadać, nawet bez dodatków. Mam świadomość, że goła podstawka pewnie się w końcu znudzi, ale nie nastąpi to wcale aż tak szybko, jeśli nie gramy w nią codziennie.

Stary Świat nie jest grą wybitną i ma swoje mankamenty, ale spełnia wszystkie swoje założenia – daje przygodę, jest tutaj całkiem sporo książkowego klimatu, zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę, walki są bardzo wciągające i emocjonujące, czuć rozwój postaci, no i jest rywalizacja. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że nie jest to przygodówka w czystej, nieskazitelnej postaci. Czuć tu jednak lekki powiew gry euro. Znajdą się gracze, którym to będzie przeszkadzać, ja do nich jednak nie należę, ponieważ wręcz uwielbiam tego typu mixy.

Plusy
  • wiedźmiński klimat
  • jakość wykonania
  • solidna plansza, karty i planszetki
  • bardzo ładne figurki
  • klimatyczne ilustracje
  • emocjonująca walka
  • przystępny setup
  • dobra na wprowadzenie kogoś nowego w planszówki
  • a jednocześnie przyjemna dla zaawansowanego gracza
Plusy / minusy
  • losowość
  • niektóre zasady nie do końca intuicyjne na początku
Minusy
  • instrukcja
  • ilustracje na żetonach czasem utrudniają znalezienie właściwej karty potwora
  • nie tak wielka liczba kart eksploracji
  • trochę za mało różnic między potworami
  • niektórym może doskwierać downtime – zależy od ekipy

Ocena:

Przede wszystkim polecam miłośnikom Wiedźmina i graczom, którzy bardziej nastawieni są na przeżywanie przygody, niż suchą eurowatą optymalizację. Po grę śmiało mogą sięgnąć również osoby początkujące w naszym hobby, pod warunkiem, że  ktoś im wytłumaczy zasady i nie będą musieli sami przedzierać się przez instrukcję

Dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Przemysław Golus

 

Game Details
NameThe Witcher: Old World (2023)
ZłożonośćMedium [2.87]
BGG Ranking335 [7.94]
Player Count (Recommended)1-5 (1-3)
Projektant/ProjektanciŁukasz Woźniak
GrafikaBogna Gawrońska and Damien Mammoliti
WydawcaCD Projekt RED, Go On Board, ADC Blackfire Entertainment, Conclave Editora, Delta Vision Publishing, Dexker Games, Fantasmagoria, GaGa Games, Geekach Games, Gen-X Games, Ion Game Design, Korea Boardgames, Matagot, Pendragon Game Studio, Rebel Sp. z o.o., Surfin' Meeple China and Yayoi The Dreamer
MechanizmyCard Play Conflict Resolution, Deck, Bag, and Pool Building, Dice Rolling, Events, Hand Management, Increase Value of Unchosen Resources, Narrative Choice / Paragraph, Open Drafting, Pick-up and Deliver, Point to Point Movement, Race, Role Playing, Solo / Solitaire Game, Variable Player Powers and Variable Set-up
Przemysław Golus