Great Western Trail: Argentyna – do Buenos… Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Rebel. Wydawnictwo Rebel nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Czy są na sali miłośnicy krów? A może ciężkich eurasów? A może po prostu Alexandra Pfistera? Zapraszamy dziś do nowej odsłony Great Western Trail. Tym razem akcja będzie toczyć się w Południowej Ameryce wśród gaucho, carpintero i estanciero. Dalej oczywiście nie zabraknie kochanych krówek, które musimy zaganiać do Buenos Aires. Jednak nie jest to to samo co pierwowzór. Zmieniła się nie tylko okładka i tytuł. Mamy tu całkiem sporo wszelkiej maści nowości, choć dalej czuć główną inspirację.

Czy jest to tytuł lepszy? A może tak samo dobry? Bo przecież to niemożliwe by był gorszy niż pierwsza część?! Przekonajmy się. 

Informacje o grze

Wszędzie krowy

… jednakże te krowy są niewątpliwie wdzięczniejsze niż stara wersja. Może niektórzy pamiętają wersję od Lacerty, która trochę straszyła trzema głowami z okładki. Mieliśmy tam też innego ilustratora i ciut inny styl. Sporo od tego czasu się zmieniło, a sama gra dosłownie lśni. Wygląda to wszystko świeżo i dość estetycznie. Niestety przy pewnym oświetleniu wszystko może zbytnio odbijać się od planszy, co znacznie utrudnia widoczność. 

Cała reszta jednak została przemyślana. Plansze gracza są od razu tłoczone, co blokuje żetony, by nigdzie się nie rozlazły. Wiele oznaczeń na planszy jest czytelnych, co pomaga nie zaglądać tak często do instrukcji. Mamy tu nawet wypraskę, choć niestety zapakowane woreczki z pracownikami nie bardzo chcą się mieścić pod planszą, gdzie mają zaplanowane swoje miejsce. Jednak nie jest tak źle – w pudełku jakoś się to wszystko mieści. 

Jak dla mnie zmiany wizualne w stosunku do pierwowzoru oceniam zdecydowanie na plus. Bardzo podoba mi się kreska ilustratora, co widzimy przede wszystkim na kartach krów i na planszy głównej. Wszystkie postacie (pracownicy) są też tutaj odświeżone. 

Jak gonić krowy?

Czy pośpiech popłaca? W Great Western Trail chciałoby się zrobić tak wiele, a ciągle brakuje albo czasu, albo zapasów, albo jednego i drugiego. Podobnie zresztą mieliśmy w wersji oryginalnej. Z jednej strony opłaca się odwiedzać poszczególne budynki i powoli zmierzać do miasta wysyłki krów. Każdy z budynków oferuje nam bowiem ciekawą akcję, która a to da nam zasoby, a to pozwoli wystawić budynek, dokupić pracowników, czy w końcu zakupić krowy. Każda z tych rzeczy jest ważna. Może jednak opłaca mi się wykonywać większe skoki i omijać niektóre budynki. Nie w każdej kolejce muszę dokupić krowę, a przecież i tak największy zarobek będę miał z wysyłki na końcu planszy. 

Być może nie wszyscy wiedzą, na czym polega główna mechanika gry. Każdy z graczy posiada na start talię, która zawiera karty krów. To jego stado. Oprócz tego gracz będzie miał możliwość wystawienia w trakcie gry własnych budynków, z których tylko on będzie mógł skorzystać. Plansza z początku jest dość luźna i zawiera jedynie budynki neutralne – z których może skorzystać każdy. Z czasem będą się pojawiać nowe miejsca, jednak ilość kroków do przebycia zostanie ta sama (np. maksymalnie 4). W miarę upływu rozgrywki przejście całej planszy będzie więc coraz wolniejsze. Co tu jest jednak najważniejsze? Dość istotne okaże się przede wszystkim sprzedaż zestawów unikatowych krów. Na koniec całej planszy chcemy posiadać na ręce jak najcenniejsze gatunki, jednak każdy inny. Ich łączna wartość to nasz zarobek. Innym akcentem gry są pracownicy, którzy wspierają np. kupno nowych krów albo wystawianie budynków. Warto też zwrócić uwagę na kolej, która też ma tu znaczenie. Nie ukrywajmy – Great Western Trail to zaawansowany tytuł, który ma niemało reguł i nie polecam go mniej doświadczonym graczom – ilość zasad może przyprawić o ból głowy. 

Co zmienia się w nowej odsłonie – Great Western Trail: Argentyna?

Przede wszystkim przemodelowano zagrożenia / tipi na rolników. Niby jest to to samo, ale działa lepiej. Po wejściu / przejściu przez dane pole trzeba uiścić standardową opłatę, która trafia nie do banku, a na specjalne miejsce na planszy. Przy pomaganiu rolnikom zdobywamy odpowiednią kwotę widoczną przy polu, ale też wszystkie odłożone obok monety. Dodatkowo rolnika możemy przenieść obok naszej planszy, gdzie każdy z nich da nam na koniec gry po 2 punkty. Możemy też zamiast tego umieścić go na planszy na torze rolników. Co prawda trochę nas to kosztuje, ale w późniejszej grze owocuje kolejnymi bonusami (zbożem czy nawet wysyłaniem dysków na nabrzeża). Pomoc rolnikom jest dostępna dzięki budynkowi standardowemu, ale mamy tu też budynki graczy. Co ciekawe przy tej akcji możemy też wspomóc się naszymi krowami. Dzięki temu możemy pomagać do 3 rolnikom z planszy. 

Inną dość poważną zmianą jest wysyłka krów, które trafiają nie do miast, do których dojeżdża kolej, ale są wysyłane do europejskich miast statkami. Musimy tu więc zwrócić uwagę – który to będzie statek, gdzie dopłynie, kiedy wyruszy, ale też ile będzie nas to kosztować zboża. Każde z miast przyjmuje wszystkich – przynajmniej na nabrzeże. W późniejszej grze nasze dyski chcemy bowiem jak najszybciej przenieść z nabrzeży do konkretnych dzielnic w danym mieście. Tu już bowiem mamy zasadę – kto pierwszy ten lepszy. Przeniesienie takiego dysku jest opłacalne, bo często oprócz punktów możemy otrzymać i dodatkowe monety, ale też i inne akcje (np. przesunięcie naszej lokomotywy).

Inaczej działa więc teraz sama kolej – położenie naszej lokomotywy nie wpływa na koszt wysyłki krów. Jednak mamy tu inną ciekawostkę – im dalej przesunęliśmy nasz pociąg, tym szybciej możemy zastosować skrót do Buenos Aires. 

Z uwagi na wcześniejsze zmiany spodziewać się możemy zmian także w akcjach na budynkach graczy, a także delikatnych zmian na samych planszetkach graczy. Dodatkowo każdy z pracowników, którego możemy zakupić może też posiadać symbol siły – przy pomaganiu rolnikom doliczamy go do naszej siły – co pozwala nam wykorzystać mniej krów.

Jak widać, cały przebieg gry jest wręcz identyczny. Zmieniły się jednak pewne smaczki. Zupełnie inaczej podchodzimy teraz do wysyłki krów, bo wiąże się ona z bardzo ciekawym aspektem zajmowania bonusów w miastach.

Która krowa będzie lepsza?

Właściwie powinienem od tego zacząć – jest wielkim fanem Great Western Trail. Uważam wręcz, że to jedna z najlepszych gier, jakie powstały. Czy to znaczy, że jest rewolucyjna? Nie. Czy ma świetną grafikę? Pierwsza edycja wręcz odstraszała okładką. Mimo to ma w sobie ten magnes na eurogracza. Właściwie czego tu nie ma: deckbuilding, punkty ruchu, zapełnianie prawie pustej z początku planszy, realizacja zadań, rozwijanie silniczka ukrytego w planszy gracza, walka o zajmowanie bonusów ze stacji kolejowych, walka o zakup najtańszych pracowników czy najtańszych krów. Wszystko bardzo eleganckie mechanicznie, a do tego jeszcze krótka kołderka  – albo będzie nam brakować pieniędzy, albo czasu, albo jednego i drugiego.

Byłem więc niezmiernie ciekaw, co zostało przygotowane w nowej odsłonie. W dodatku już wcześniej zapowiadana była kolejna wersja – Nowa Zelandia. W tym momencie wiemy już o niej ciut więcej (pojawią się tam m. in. owce, które będziemy strzygli, budynki neutralne zaś dostaną drugą stronę z innymi akcjami). Tak czy siak nasuwa się pytanie: czy tak dobra gra jak Great Western Trail może być jeszcze lepsza?

Gracz zaznajomiony z pierwszą częścią nie będzie miał tu problemów z przyswojeniem sobie  mechanizmu gry. Są tu wprowadzone nowe elementy i to na nie warto zwrócić uwagę. Musimy się bowiem przygotować na rolników, na inne budynki, ale przede wszystkim na statki i dostawy do konkretnych miast europejskich. Przy całej masie roboty w poszczególnych budynkach musimy jeszcze zastanowić się wcześniej, gdzie chcemy wysłać nasze krowy i jak bardzo się to nam opłaca. Może po prostu zależy nam na szybkiej wysyłce – statek nie będzie nas kosztował tyle zboża, z tym że późniejsze bonusy też nie będą oszałamiające. Najbardziej opłacają się najdroższe statki: duże stada, dużo zboża, ale też największy zysk punktowy.

Nota bene jedno z miast to Le Havre z pewnością nie zostało wybrane bez powodu. W tym klasyku Uwe Rosenberga jedną z wiodących strategii było właśnie wysyłanie krów statkami.

Miasta to dość ważna część gry, która z całą pewnością dodaje większej głębi rozgrywce. Poprzednio wysyłanie było niejako automatyczne. Tu świadomie możemy wybrać tańszy statek, by wcześniej nim odpłynąć, co może nam się opłacać. Jednak miasta to nie koniec…

Kolejną ciekawostką są rolnicy. Zastąpili oni żetony tipi i innych niebezpieczeństw. Wygląda to z pozoru tak samo, bo po prostu „blokują” pewne ścieżki na planszy. Choć w zasadzie można korzystać z bocznych dróg, ale będziemy musieli zapłacić. Rolnicy pozwolą nam na kilka ciekawych strategii. Jedną z nich jest umieszczanie ich na planszy gracza, by zwiększyć potencjalny dochód na akcji ze zbożem, a w przyszłości także skorzystać z bonusu przeniesienia dysku na nabrzeże do Rotterdamu i Liverpoolu. Tacy rolnicy mogą też być świetnymi zawiadowcami na stacji. Z drugiej strony możemy także umieścić rolników poza planszą. Wtedy nie dość że każdy z nich da nam po 2 punkty na koniec gry, to jeszcze często cele wymagają posiadania konkretnego koloru rolników. Jest nad czym pomyśleć. Oczywiście same cele zostały wzbogacone o nowe elementy. Mamy tu np. wymagania posiadania dysku w dowolnej zachodniej dzielnicy miasta. Oczywiście wcześniej musimy jakoś umieścić tam dysk na nabrzeżu, a następnie przenieść go do dzielnicy.

Poza tym nowe budynki również mogą mocno wesprzeć naszą strategię. W jednej z rozgrywek postanowiłem pójść „w rolników”. Kupowałem krowy, które miały sporo siły. Odblokowałem stosowne pola na planszy. Kupiłem kilku pracowników z siłą. Do tego zdobyłem ze stacji żeton, który punktował rolników spoza planszy. Do tego wręcz narzucało się, by wystawić odpowiedni budynek: najpierw było to 3a, które w późniejszej grze nadbudowałem do 8b. Oczywiście tak ułożył się zestaw budynków, bo bez nich nie udałoby się tego tak dobrze i szybko zrealizować. Ostatecznie udało mi się tą partię wygrać właśnie dzięki zebranym poza planszą rolnikom.

Odpowiedzmy sobie teraz na pytanie: która krowa lepsza? W znaczeniu która strategia w grze jest lepsza. Czy krowy tańsze, a silniejsze – czy może droższe i dające więcej punktów? Otóż nie ma na to łatwej odpowiedzi. Nie zauważyłem, by jedna ze strategii była wyraźnie mocniejsza od innej. Dużo zależy od dodatkowych czynników. Nie będziesz w stanie zbyt wiele zdziałać na torach, jeśli przez kilka kolejek z rzędu gracze wykupują ci wszystkich maszynistów. Nie kupisz zbyt wielu krów, jeśli nie zakupisz gaucha. Dużo rzeczy wiąże się tu ze sobą i często w trakcie gry musimy decydować się na skierowanie strategii na inne tory. Jeśli jeden z graczy co i rusz będzie pomagał rolnikom, to dla reszty może ich nie starczyć i wtedy muszą skupić się na innym aspekcie gry. Oczywiście są elementy, które dotyczą każdego. Będzie to oczywiście budowanie stada (warto kupić przynajmniej kilka krów), zbieranie kart celów, a także wysyłka stad do Europy. Tu właściwie każdy ma do rozgryzienia podobne problemy: jak zebrać odpowiedni zestaw na ręce, co dokupić i kiedy, a także który statek wybrać. Wszystko ma tu znaczenie.

Podsumowanie

Z całą pewnością z moich rozważań może wyłonić się obraz przerażający, że Great Western Trail: Argentyna to jakiś kolos na wiele godzin, w którym każda decyzja jest męcząca i trudna. Otóż nie, nie chciałem, byście dochodzili do tak strasznych wniosków. Gra może przerazić, zwłaszcza tych, którzy do tej pory mieli do czynienia z prostszymi tytułami. Ja po wielu innych eurograch Great Western Trail doceniłem. Teraz muszę przyznać, że nowa odsłona jest jeszcze lepsza.

Oprócz wspomnianych wyżej ciekawostek mechanicznych i nowych elementów całość wykonania jest dużo lepsza niż starej wersji. Miło się patrzy na świetną okładkę, dopracowane plansze gracza i żywe kolory na planszy głównej. Do tego wszystkiego nowe elementy wprowadziły do gry jeszcze wyższą regrywalność. Nie dość, że krowy czy pracownicy są dokładani losowo, to zmianie ulegają jeszcze: budynki neutralne (kolejność na planszy), budynki prywatne, cele, czy nawet pola dostępne w europejskich miastach (każde z nich ma dwie strony).

Nic tylko rezerwować sobie 3h i grać!

Plusy
  • świetnie odświeżony tytuł
  • nowe elementy: statki, miasta europejskie, rolnicy
  • zwiększona regrywalność
  • wariant solo
Plusy / minusy
  • to dalej suche (a może nawet pomimo obecności statków i portów bardziej suche) euro
Minusy
  • wymaga jeszcze więcej miejsca na stole i ciut więcej czasu na przygotowanie/złożenie gry

Ocena:

Świetne odświeżenie klasyka. Czy warto zagrać, jeśli nie znasz oryginału? Warto. Czy warto mieć obie części na półce? Moim zdaniem ta jest lepsza i z czasem zupełnie wyprze pierwszą wersję.

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

 

Łukasz Hapka

Game Details
NameGreat Western Trail: Argentina (2022)
ZłożonośćMedium Heavy [3.91]
BGG Ranking209 [8.29]
Liczba graczy1-4
Projektant/ProjektanciAlexander Pfister
GrafikaChris Quilliams
Wydawcaeggertspiele, Arclight Games, Delta Vision Publishing, Ediciones MasQueOca, Galápagos Jogos, Ghenos Games, Lookout Games, Rebel Sp. z o.o., Yayoi The Dreamer and Zvezda
MechanizmyDeck, Bag, and Pool Building, Hand Management, Ownership, Set Collection, Solo / Solitaire Game, Track Movement and Variable Set-up
Łukasz Hapka