Portalcon 2023 relacja i rzut oka na Thorgala, Imperium Miners, Mindbug

Jeszcze tydzień temu nie spodziewałem się, że uda mi się pojechać na PortalCon. Aż tu nagle, dzięki magii Planszowych Sucharów i Bartka Chlebickiego, zostałem jednorazowym korespondentem Board Times w miejsce Krzyśka Pilcha! To szalenie wysoko postawiona poprzeczka! Całe szczęście pod swoje skrzydła wzięli mnie gwiazdorzy polskich mediów planszówkowych: wspomnieni już Tomek i Bartek oraz prawdziwy nestor branży – Marcin Krupiński.

Początek

Jednocyfrowa godzina i śnieżyca potrafią ostudzić nawet najgorętszy zapał.

Ruszyliśmy o 6:00 rano z podwarszawskiego Komorowa, tak, aby na spokojnie dojechać godzinę przed czasem na Stadion Śląski, gdzie odbywał się PortalCon. Jechaliśmy rzeczywiście niespiesznie, gdyż potężna śnieżyca wymusiła znaczną redukcję prędkości. Mieliśmy jednak duże szczęście i nieźle przygotowane drogi – Tomek zaspał, więc pługi miały dodatkowe pół godziny na odśnieżanie. Ostatecznie dotarliśmy z niespełna 10 minutowym opóźnieniem.

Pierwsze chwile

Sala, w której odbywała się Gala ogłoszeń planów wydawniczych była gigantyczna, jednak nawet jej nie starczyło, żeby pomieścić wszystkich chętnych. W drzwiach, korytarzach i na galeriach stały dziesiątki osób nasłuchujących informacji o nowościach. Część z tych, którzy się nie zmieścili, oglądała livestream na komórkach! [link dla tych, którzy też chcieliby się tak poczuć: https://www.youtube.com/watch?v=iIW5xljCRis] Same zapowiedzi zostaną omówione w oddzielnym wpisie, tutaj skupię się na wydarzeniach konwentu.

Portalkon 2023

Portalkon 2023 - relacja

Baner wyprowadzić.

W tym momencie potok wydarzeń się rozdwaja, bo przestrzeń konwentu została podzielona na dwie części – parter, dostępny dla wszystkich (o tym w dalszej części tekstu), oraz piętro dostępne tylko dla osób w wejściówkami medialnymi. Oczywiście, że pobiegłem na górę, żeby jak najszybciej i bez kolejki zasiąść do Thorgala!

Thorgal

Thorgal - Portal Games

Okładka z BGG

Z odbywającego się później Q&A z autorami gry dowiedziałem się, że o ile główne zasady są już utrwalone, to jeszcze wiele może ulec zmianie – jak to zawsze bywa z prototypowymi wersjami gier.

Asia z Portalu wytłumaczyła nam kompletne zasady w niespełna dziesięć minut i mogliśmy zacząć burzyć twierdzę, w której nas uwięziono!

Thorgal - Portal Games - wrażenia z gry

Streszczenie reguł: Thorgal to gra oparta na systemie scenariuszy, z których każdy jest oddzielną fabułą z własnymi mapą i zasadami specjalnymi. Gracze mają określoną liczbę rund (u nas 9), aby zrealizować główny cel. W naszym przypadku było to zburzyć twierdzę, lub wzniecić bunt niewolników uwięzionych razem z nami. Na mapie przedstawione są dostępne możliwości, wraz z konsekwencjami. Aby skorzystać z opcji należy być w regionie, w którym on się znajduje. Przykłady: dostarcz 3 kamienie, aby zerwać kajdany – w nagrodę otrzymaj nową kartę akcji ruchu (wyraźnie lepszą!) oraz przeczytaj specjalny paragraf przygodowy z księgi – w nim także dostępne będą proste decyzje i nagrody. Poza akcjami z mapy, możemy jeszcze walczyć i robić rekonesans. Obie wykorzystują poliomina układane odpowiednio na kartach przeciwników i na kartach eksploracji. Rozmiar klocków jest określany przez poziomy umiejętności postaci – walki na kręćku po prawej u góry, a eksploracji na torze po lewej.

Thorgal - Portal Games

Oczywiście, że zbiera się karty dające specjalne zdolności, to jest prawdziwa gra planszowa!

Rdzeniem gry jest taśma akcji, które gracze wykonują. Do wyboru jest zawsze 5 opcji (można uruchomić dowolną akcję, poza tą, przy której leży akurat brany żeton), a decyzję oznacza się kładąc żeton przy odpowiedniej karcie. I w tym miejscu pojawia się najważniejsza i najciekawsza część całego systemu: akcje są tym mocniejsze, im więcej żetonów przypisano w poprzednich ruchach do kart po lewej od nich. Dzięki temu eleganckiemu systemowi, kolejność wykonywania akcji ma podwójne znaczenie – nie tylko tradycyjne „najpierw wezmę drewno, dzięki czemu potem mogę wydać drewno”, ale też siła akcji zależy od kolejności. A ta nie zawsze jest zgodna z wymarzonym potokiem. Piszę nie zawsze, bo w czasie gry mamy wpływ zarówno na dostępne akcje, jak i na ich kolejność!

Thorgal - Portal Games - opinie

Thorgal – opinia

W rozgrywanym przez nas scenariuszu duży nacisk był położony na walkę, która niestety jest jednym ze słabszych aspektów gry. Dobiera się abstrakcyjną kartę wroga z talii, rzuca kostkami i wykorzystując przedstawione na nich poliomina decyduje się o wyniku walki. W naszym przypadku była to niemal zawsze pozbawione decyzji minimalizowanie liczby otrzymanych przez gracza obrażeń – tylko raz mieliśmy opcję dostać dodatkową nagrodę za dodatkowe obrażenia. A szkoda, bo to była przyjemna decyzja. Drugim nieoczywistym fragmentem gry jest równie abstrakcyjny rekonesans (po angielsku journey, nazwa niefinalna). Choć decyzji jest tam sporo, to za każdym razem miałem poczucie odrywania się od głównej gry i siadania do zupełnie innej, pozbawionej tematu mini-gry.

Jednocześnie, nie można zapominać, że grałem w późny prototyp, a na ostateczną wersję przyjdzie nam jeszcze długo poczekać – nie rozpoczęła się jeszcze nawet zbiórka na Gamefoundzie, po której na pewno nastąpi jeszcze szereg testów i zmian.

A wierzę, że warto poczekać, bo wymyślona przez Joannę Kijankę i Jana Maurycego Święcickiego taśma akcji jest świetna – jej zmienność i modularność pozwalają na najwyższej klasy rozgrywkę. Obietnica dawana przez książkę przygód (wypełnioną pięknymi ilustracjami) i księgę skryptów (bardzo dobre teksty Rafała Szymy) jest wciągająca. Silnik daje autorom ogromne możliwości, a obiecana liczba scenariuszy sugeruje, że będziemy się bawić grą na wiele sposobów.

Nie sposób ustrzec się tutaj porównań do Robinsona Crusoe: obie gry są kooperacyjne, oparte o scenariusze i z mechaniką wyboru akcji. Choć zasady są kompletnie różne, to jednak jest kilka aspektów wspólnych. Po pierwsze, Thorgal też jest grą zdecydowanie bardziej 1-2 osobową, bo dodatkowi gracze przy stole sprawiają jedynie, że rzadziej się wykonuje akcje – cała reszta zasad pozostaje bez zmian (nawet liczba akcji w rundzie!). Po drugie, obie gry mają bardzo krótką kołderkę i karani jesteśmy za nadmierne zwiedzanie zawartości gry. W Robinsonie to nie był problem, ale w Thorgalu jest wiele ciekawych sidequestów z wciągającą narracją i żal ich nie odkryć. A jak to ze scenariuszowymi grami bywa – gdy raz uda mi się pokonać dany scenariusz, to mam dużo mniejszą motywację, bo do niego wrócić, tylko po to żeby przeczytać paragrafy, które mnie ominęły. Po trzecie, i tu i tu niestety łatwo jest udzielać porad współgraczom, ograniczając im własne decyzje. Oczywiście można się powstrzymywać, ale zawsze milej jest gdy to gra nas pilnuje.

Koniec końców, myślę, że zagram we wszystkie scenariusze, dodatki i promosy, jakie wyjdą do Thorgala i będę się świetnie bawił – bo poczucie przygody towarzyszyło mi przez całą rozgrywkę, a bardzo lubię ten gatunek.

Imperial Miners

Imperial Miners - Portalkon - Portal Games - wrażenia

Mam nadzieję, że polski tytuł będzie brzmiał Górnicy: Narodziny Imperium; okładka z Boardgamegeeka.

Niedługo później zasiedliśmy do ogłoszonej tuż przed PortalConem gry Imperial Settlers. Gra jest szalenie prosta w obsłudze: trwa dziesięć rund, w które gracze mają zdobyć jak najwięcej punktów. Na początku każdej rundy losowane jest wydarzenie, po czym każda osoba zagrywa po jednej karcie do swojej kopalni. Odpala się zdolność ze świeżo zagranej karty i każdej, powyżej (jeśli karta styka się z dwiema, to wybieramy tylko jedną) – jakbyśmy wracali windą z dna szybu. Na środku stołu leżą wspólne dla wszystkich tory postępu, ruch, po których dają nam zdolności niektórych kart. I to wszystko! Gra jest błyskawiczna – partia trwała około pół godziny. Nasza druga rozgrywka byłaby jeszcze szybsza, gdyby nie moje dopytywanie o potencjalne dziwaczne komba – a możliwości interakcji między kartami jest mnóstwo.

Imperial Miners - Portal Games - opinie

Imperial Miners – opinia

Gra jest wypełnionym kombami fillerem z niemal zerowym progiem wejścia. Wszystko działa płynnie, punkty rosną, a maszynki się kręcą, tak jak gracze lubią najbardziej. Zmienność oferowana przez różnorodne talie kart i wiele kombinacji torów postępów na środku sprawia, że gra nie prędko się znudzi.

Zanim polecę tę grę wszystkim, są dwie właściwości, na które warto zwrócić uwagę. Po pierwsze, karty ciągnie się potasowanej z talii i śmiało może się przydarzyć, że dobierzemy mniej pasujące karty i zaczniemy marudzić, że losowa gra i Tomek miał lepszy wynik, tylko dlatego że ma farta. Po drugie, w grze jest dokładnie zero wpływu innych graczy na nasz wynik, więc jeśli ktoś oczekuje interakcji to tutaj jej nie znajdzie.

Portal Games - Imperial Miners

 

Powrót do ludzi

Po miłych godzinach spędzonych w wąskim gronie medialnym na graniu w nowości, przyszła pora na powrót na parter. A wróciłem za późno, bo w międzyczasie, w sali głównej odbył się warsztat Adama Kwapińskiego o projektowaniu gier. Moje doświadczenie z prelekcjami Adama każe mi żałować, że tym razem nie dotarłem. Jeżeli będziecie mieć kiedyś okazję, to zdecydowanie polecam!

Przez cały dzień za to dostępny był Games Room, w którym można było zagrać w większość wydanych przez Portal gier.

 

 

Po szybkiej i zupełnie smacznej tortilli z działu gastro, udałem się do sklepiku. Niemal pełna oferta wydawnictwa były do kupienia w dobrej cenie, ale z mojej perspektywy były dwie główne atrakcje. Pudła pełne promek, oraz imponująco wielki stos Mind Bugów, znacząco malejący wraz z postępem konwentu.

Promki były mi NIEZBĘDNE i tylko dlatego je kupiłem

Mindbug Portal Games - opinie

Mindbug

Kto o Mindbugu jeszcze nie słyszał, to zamiast słuchać niech pójdzie i sobie kupi i zagra. Jest to błyskotliwa karcianka w stylu PRAWDZIWYCH karcianek (MtG, yu-gi-oh, hearthstone), ale do zagrania w kwadrans i bez potrzeby budowania talii przed grą.

Każdy gracz losuje (sic!) dziesięciokartową talię, którą będzie grać. W swojej turze albo zagrywa się stwora z ręki, albo atakuje. Każdy ma trzy życia, kto pierwszy straci wszystkie, przegrywa. Sercem gry są tytułowe Mindbugi, które pozwalają kraść stwory w momencie zagrania. Tworzy to niesamowitą dynamikę strategiczno-blefową: kiedy zagrać mocnego stwora, żeby z niego korzystać, a kiedy kraść, skoro mogę tylko dwa razy na rozgrywkę!

Ciekawostką jest, że gra została przetłumaczona (tuż po Kickstarterze) przez wieloosobowy zespół pod nadzorem Wojtka Giżyńskiego. Każda karta i każde słowo kluczowe było omawiane w niekończących się debatach bez mała dwóch tuzinów osób, dzięki czemu, moim zdaniem, polska wersja przewyższa oryginał!

 

Więcej wydarzeń

W programie było jeszcze spotkanie Q&A z Joanną Kijanką, Janem Maurycym Święcickim i Rafałem Szymą – twórcami Thorgala. Była to rzadka możliwość poznania odpowiedzi na lubiane z matur pytanie: co autorzy mieli na myśli. Bardzo się cieszę, że dotarłem na to spotkanie, bo pogłębione odpowiedzi na pytania o mechanikę gry, pochodzenie pomysłów i możliwy rozwój projektu sprawiły, że jeszcze bardziej wierzę, że warto czekać na finalną wersję.

Po pytaniu o grafiki, dowiedzieliśmy się, że każda karta przedmiotu zawiera pasek pochodzący z oryginalnych plansz komiksu, ale mapy są już rysowane na świeżo, pod konkretne scenariusze.

Ciekawa była wypowiedź o projektowaniu scenariuszy. Najpierw Rafał tworzy wielką przygodę, z nadmiarowymi wątkami i wymarzonymi przygodami, a potem Joanna i Jan materializują to mechanicznie, odrzucając co niepotrzebne i uwypuklając co najistotniejsze.

Dowiedzieliśmy się również, że niedługo™ będzie dostępny mod na Tabletop Simulatora pozwalający zagrać jeszcze przed kampanią!

Rzadkie ujęcie, gdy pytanie nie pochodziło od jednej z dwóch osób ze środka sali. Foto: Marcin Krupiński.

 

Zwieńczeniem atrakcji był zorganizowany przez Marka konkurs. Usiedliśmy wygodnie na krzesłach, otworzyliśmy na komórkach wskazany adres i mogliśmy obstawiać (czy też bardziej zgadywać), ile kart jest w wielkim pudle Mage Knighta (można pomylić się o zero), z której instrukcji pochodzi czterosłowny wyimek, czy też, która okładka ma na sobie przedstawiony na zdjęciu nieokreślony czerwony kształt (nie chodzi o logo Portalu). Pytania były doskonale dobrane, a podtrzymywana przez Marka atmosfera zdrowej rywalizacji pozwoliły przyjemnie zakończyć pobyt na konwencie.

Równolegle odbywał się nieoficjalny wyścig w naciskanie guzików z emotikonami. Niby całkiem niemerytoryczny, ale jednak wciągający. #teamhaha

Powrót

Droga do domu przebiegła spokojnie, ale poświęcam jej akapit, gdyż graliśmy w znakomitą grę podróżną. Na stronie sjp.pl jest w prawym górnym rogu przycisk do losowania słów. Zabawa polega na tym, że losowane jest słowo, a gracze muszą podać definicję. Znaliśmy około 25% wylosowanych słów, w kolejnych 10% udawało nam się odgadnąć przybliżone znaczenia, a pozostałe były źródłem czystej kreatywności. Adyton? Rzecz dodawana. Kojne? Opłata za łóżko na statku. Derda? Tutaj spróbujcie sami odgadnąć, a potem zaskoczcie się odpowiedzią.

22:15 z powrotem w Komorowie. Serdeczne pozdrowienia!

 

Michał Gołąb Gołębiowski