W krainie pikselowych kafelków. Overboss. Recenzja
Overboss nie wziął się znikąd… Genezy tego tytułu warto poszukać w przeszłości. Pierwsza gra z serii Boss Monster miała swoją premierę w 2013 roku. Ta udana karcianka, wykorzystująca motyw dwuwymiarowych gier wideo z poprzedniej epoki, znalazła sporą rzeszę fanów i doczekała się kilku dodatków i kontynuacji. Minął całkiem niezły kawał czasu, by w 2022 roku na stołach graczy pojawiła się pierwsza gra planszowa w świecie Boss Monstera. Trzeba tu dodać, że Overboss – bo o nim mowa – jest tytułem całkowicie niezależnym od wspomnianej gry karcianej. Czy będzie jednak w stanie dorównać swojemu duchowemu poprzednikowi? A może nawet okaże się od niego lepszy? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w recenzji.
Spis treści
Informacje o grze Overboss
Kafelkowy zawrót głowy
Overboss kryje w swym (standardowych rozmiarów) pudełku dość pokaźną liczbę komponentów. Masa kafli terenów i żetonów potworów, trochę kart i 5 plansz graczy, a do tego woreczek na żetony i notes punktacji – wszystko ma swoje konkretne miejsce w specjalnie przygotowanym plastikowym insercie marki GameTrayz. To sprawia, że nieprzeciętna estetyka wydania i porządek w pudełku witają nas już od pierwszego kontaktu z grą. A dalej jest nawet jeszcze lepiej, jeśli weźmiemy pod uwagę dopracowane w najdrobniejszych detalach ilustracje w stylu pixel art.
Domyślam się, że nie każdy musi lubić oprawę graficzną w stylu elektronicznych gier retro rodem z konsoli Pegasus (NES), ale ci którzy lubią, powinni szczególnie docenić wygląd Overbossa. Klimat aż wylewa się z tych kafelków, zawierających kadry jakby żywcem wyciągnięte z obrazu wygenerowanego przez 8-bitowe maszynki do grania. Dodatkowym plusem jest fakt, że nawet w ramach tych samych rodzajów kafli terenu mamy w większości różne grafiki, często z niepowtarzającymi się detalami. Cudeńko!
A jak już wyleje się na Was ten fenomenalny klimat z ilustracji, zapytacie pewnie, czy w mechanice gry również da się go doszukać. I z tym niestety jest już dosyć kiepsko, gdyż Overboss jest logiczną układanką, czyli grą, która będzie raczej zaliczana do kategorii abstraktów. A to dlatego, że każda rozgrywka polega na ułożeniu z 12-stu kafelków (lub 16-stu w grze nieco bardziej zaawansowanej) jak najpotężniejszej krainy, czyli takiej, która zapunktuje jak najlepiej. Dorzucimy do niej całą zgraję potworów, jednak te nie zrobią krzywdy żadnemu wyimaginowanemu przeciwnikowi, za to pomogą nam zdobyć jeszcze większe ilości punktów.
W karcianym Boss Monsterze budowaliśmy dwuwymiarowy loch, który miał nabić guza jak największej liczbie dzielnych herosów. Była to zakamuflowana mechanika realizowania kart celów, jednak podana w bardzo klimatyczny sposób. W grze Overboss nasza kraina niestety „nie ożyje” na podobieństwo lochu w Boss Monster. Będzie statycznym układem kafli i żetonów, choć same sposoby punktowania poszczególnych kafli zaprojektowano bardzo rozmyślnie i w pewnym nawiązaniu do cech stworów, które na nich „mieszkają”. Np. wampiry dadzą nam więcej punktów, jeżeli zamieszkają w zamkach, koboldy zamieszkujące lasy lubią, gdy te są jak najbardziej rozległe (im więcej kafli, tym więcej punktów), smocze jaskinie premiują położenie przy pasmach górskich, a wulkany wybuchają i w momencie dokładania do planszy niszczą żetony potworów na sąsiadujących z nimi kaflach.
Przebieg tury gracza w grze Overboss jest niezwykle prosty i elegancki. Z rynku zawierającego 4 wylosowane pary typu teren-stworzenie wybieramy jedną i dokładamy ją do naszej krainy. Przy czym potwór może wylądować na dowolnym pustym kaflu terenu na naszej planszy. Po wybraniu swojego zestawu uzupełniamy rynek, a tura przechodzi na kolejnego gracza. Nie ma w tym nic oryginalnego, a jednak mechanika ta jest bardzo intuicyjna i przyjemna. Ma wręcz relaksacyjny charakter. Czy tego rodzaju draft z czymś Wam się kojarzy? W tym momencie musi paść ten tytuł: Kaskadia.
Overboss wykorzystuje dokładnie tę samą mechanikę, co Kaskadia, z tą różnicą, że układankę kafli terenów i znajdujących się na nich żetonów stworzeń tworzymy na zamkniętej przestrzeni planszy gracza. Kafle w Overboss są ponadto kwadratowe i jednolite jeżeli chodzi o rodzaj terenu, zatem nie ma sensu i potrzeby ich obracania. Żetony szyszek, które w Kaskadii dają możliwość pewnego złamania zasad draftu lub resetowania puli wyłożonych żetonów zwierząt, są elementem dającym graczom trochę swobody – i nie ma swojego dokładnego odpowiednika w Overbossie. Są tu jednak karty bossów, które dają graczom asymetryczne umiejętności i dodatkowe sposoby punktowania.
Każdego bossa możemy aktywować raz na całą rozgrywkę i uzyskujemy zazwyczaj możliwość pewnego manipulowania żetonami potworów lub kaflami terenów. Dodatkowo mamy żetony portali, umożliwiające zamienianie potworów miejscami. Są to więc pewne substytuty wspomnianej szyszki, jednak jeżeli chodzi o ilość podejmowanych w trakcie gry decyzji i swobodę gracza, Kaskadia jest tytułem, w którym elementy te stoją na trochę wyższym poziomie. Overboss dla odmiany daje graczom znacznie większą różnorodność kafli terenów, zaś użycie w każdej rozgrywce tylko 5 typów terenu z 10 dostępnych zapewnia całkiem niezłą regrywalność.
Niestety, wiąże się z tym również pewien minus, a mianowicie dość długi czas potrzebny na przygotowanie rozgrywki. Jak na tak krótką grę, przygotowanie każdej partii jest dość czasochłonne. Nie jest to problem, gdy wszystkie komponenty mamy ładnie poukładane w pudełku (dołączony do gry insert robi dobrą robotę!), jednak jeżeli po skończonej rozgrywce zdecydujemy się na rozegranie kolejnej, ale z innymi kafelkami… trzeba będzie się trochę namęczyć, żeby odseparować wszystkie żetony i potasować nowy zestaw kafli. Nakład pracy włożonej w przygotowanie gry w stosunku do samego czasu rozgrywki jest duży, choć trzeba przyznać, że te wszystkie kolorowe tereny aż zachęcają, żeby je poznać i wypróbować w działaniu.
A jakby było Wam mało zmienności w rozgrywkach, mamy jeszcze kilka dodatkowych opcji do wyboru. Wspomniałem już wcześniej o wyborze mniejszej lub większej planszy, na której tworzymy naszą krainę, co przekłada się bezpośrednio na czas rozgrywki i zdobywane ilości punktów (plansza 4×4 potrafi nie tylko wydłużyć grę o kilka lub kilkanaście minut, ale też zapewnia wyraźnie wyższe osiągnięcia punktowe). Możemy grać z kartami bossów lub bez nich, choć ten drugi wariant poleciłbym raczej tylko w pierwszych rozgrywkach z dziećmi lub początkującymi graczami.
Możemy wreszcie grać z kartami komend, które wprowadzają dodatkowe możliwości manipulowania kaflami terenów, w tym także ingerowania w plansze naszych rywali. Overboss ma zatem do zaoferowania (opcjonalną) negatywną interakcję, która nieźle działa i potrafi uprzykrzyć życie naszym rywalom. Wariant z kartami komend wnosi również większą decyzyjność do gry, dlatego sądzę, że jest świetnym uzupełnieniem i koniecznie polecam go wypróbować. Gra nabiera wtedy rumieńców i wyłamuje się z pasjansowego schematu, a gracze zaczynają bardziej rozglądać się po planszach swoich rywali.
Overboss działa sprawnie przy każdej liczbie graczy, przy czym rozgrywka 5-osobowa możliwa jest (oficjalnie) tylko na mniejszej planszy, o rozmiarach 3×4 kafle. Trzeba też mieć na uwadze, że czas oczekiwania na własną turę będzie w takim wariancie nieco wydłużony, a łączny czas rozgrywki może wówczas nie zmieścić się w pudełkowych 30 minutach (nadal jednak jest to gra, która będzie raczej fillerem, niż głównym daniem). Najwięcej partii rozegrałem w wariancie dwuosobowym (bardzo szybki) i solo (ekspresowy!). Na podstawie swoich doświadczeń sądzę, że optymalną liczbą graczy będą tu 3 osoby . Taki skład gwarantuje odpowiedni „przemiał” kafelków na rynku, a jednocześnie gra przebiega bardzo dynamicznie.
Co do wariantu solo, Overboss umożliwia nam rozegranie szybkiego pasjansika, który albo ma na celu zdobycie jak największej ilości punktów, albo realizowanie konkretnych celów w krótkiej kampanii (6 poziomów o rosnącym stopniu trudności). W obu wariantach bawiłem się dobrze, choć trzeba przyznać, że tryb kampanii bardziej motywował mnie do rozgrywania kolejnych partii i zdobywania rozmaitych osiągnięć.
Obsługa wariantu solo jest szybka i intuicyjna (znowu nawiązanie do Kaskadii: solo działa tam niemal tak samo). Mam jednak wrażenie, że przegrywanie w trybie kampanii jest w 90% winą losowości, a nie moich błędnych decyzji. Nie razi to jednak szczególnie mocno w grze, która trwa 10-15 minut. Musicie sobie jednak sami odpowiedzieć, czy jesteście w stanie zaakceptować dużą losowość, która jest tu nie do przeskoczenia. Jeżeli o mnie chodzi, zaakceptowałem tę losowość i nie przeszkadzała mi ona w czerpaniu czystej radości z rozgrywki solo.
Ogółem Overboss okazał się bardzo dobrą familijną grą, która bez wątpienia spodoba się dzieciom (pudełkowe 8+ zamieniłbym jednak na minimum 9+). Ma również duże szanse spodobać się dorosłym, a zwłaszcza tym, którzy darzą sentymentem gry retro. Nad kupnem lub chociażby wypróbowaniem Overbossa radzę się również zastanowić fanom wspomnianej wcześniej Kaskadii i – co może być nieco mniej oczekiwanym typem – Draftozaura.
Tym zaś, którzy mieli już wcześniej okazję zetknąć się z serią Boss Monster, mogę również polecić Overbossa, jednak z zastrzeżeniem, że poza grafikami jest to zupełnie inna gra. Nie stanowi to w moim odczuciu wady, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że uniwersum karcianego Boss Monstera rozrosło się w zupełnie nowym kierunku i eksploruje świat przestrzennych układanek na planszy. Dla mnie Overboss – choć pozbawiony części klimatu swojego karcianego poprzednika – jest grą bardziej przystępną, elegancką, a w ogólnym rozrachunku nawet lepszą od Boss Monstera. A zatem przenoszę się do mikro-świata Arcadii i… czekam na dodatki!
- kapitalne ilustracje rodem z 8-bitowych gier retro
- bardzo dobra jakość wydania (w tym naprawdę sensowny plastikowy insert)
- łatwa do poznania mechanika
- mnóstwo sposobów punktowania
- fajnie działający wariant z dodatkowymi kartami, wprowadzającymi (opcjonalną) negatywną interakcję
-
dość istotna losowość – nie jest wadą gry, jednak trzeba mieć na uwadze, że nie jest to tytuł pozwalający na strategiczne planowanie np. kilku tur “do przodu”
- dość czasochłonne przygotowanie gry i sortowanie elementów po jej zakończeniu, w stosunku do czasu trwania rozgrywki
- grając mini-kampanię w wariancie solo walczymy głównie z losowością, która w bardzo dużym stopniu determinuje końcowy wynik, czyli to, jakie cele uda nam się osiągnąć. W wariancie tym – w odróżnieniu od gry wieloosobowej – losowość po prostu “bardziej boli”
Ocena:
Overboss to dobrze zaprojektowana i świetnie wydana układanka logiczna z rewelacyjnymi grafikami w stylu pixel art. Mechanika nie jest odkrywcza, ale zgrabna i dość intuicyjna. Dzięki możliwości stopniowania dodawanych do rozgrywki elementów idealnie sprawdzi się jako gra rodzinna, umożliwiająca wprowadzenie dzieci w świat bardziej zaawansowanych planszówek. Dla geeków zdecydowanie jako filler, lecz nie mam wątpliwości, że nawet w tej wymagającej grupie odbiorców Overboss znajdzie swoich wiernych fanów.
Dziękujemy wydawnictwu Muduko za przekazanie gry do recenzji.
Arkadiusz Deroszewski
Game Details | |
---|---|
Name | Overboss: A Boss Monster Adventure (2021) |
Złożoność | Medium Light [2.02] |
BGG Ranking | 1536 [7.32] |
Liczba graczy | 1-5 |
Projektant/Projektanci | Aaron Mesburne and Kevin Russ |
Grafika | Darren Calvert and Juan Alberto Hernández |
Wydawca | Brotherwise Games, Lucky Duck Games and Muduko |
Mechanizmy | Open Drafting, Pattern Building, Pieces as Map, Set Collection, Solo / Solitaire Game and Tile Placement |
- Final Girl, czyli kobiety, mężczyźni i piły mechaniczne. Recenzja - 3 kwietnia 2024
- Rudy. Sprytna gra pamięciowa. Recenzja - 8 listopada 2023
- Pędzące Żółwie EXTREME, czyli wyścig do sałaty na 6-tym biegu. Recenzja - 18 października 2023