Gra z klimatem, o klimacie: Serce Lodu. Recenzja.
Po bardzo udanych Tkaczach Burz, wydawnictwo Other Worlds wraca z nową książkową grą paragrafową, zatytułowaną Serce Lodu. Tym razem mamy do czynienia z settingiem science fiction, i to w nie byle jakim wydaniu… Nie pamiętam kiedy ostatnio trafiłem na tak ciekawy świat, w jakiejkolwiek grze, niekoniecznie paragrafowej. Ale po kolei!
Spis treści
Informacje o grze
Wydawnictwo: Other Worlds
Liczba graczy: 1
Czas gry: zmienny
Wiek: 15+
Cena: 99 zł
Serce Lodu: nowa gra paragrafowa z nowymi pomysłami
Zacznijmy od wszystkiego, co rzuca nam się w oczy, zanim jeszcze wsiąkniemy na dobre w wykreowany przez Dave’a Morrisa świat. Można zakupić samą książkę, ale ja bardzo Was namawiam na tak zwanego “Pioniera Pustkowi”, zestaw, w którym dostajemy jeszcze kilka gadżetów. Co do samej książki – nie mam poważniejszych uwag, jest wydana bardzo solidnie. Ładna okładka, gruba oprawa, porządne szycie, które nie rozłazi się nawet po wielu podejściach do gry.
Jedyna rzecz, którą bym zmienił – na dole stron znajduje się numeracja, informująca, które paragrafy znajdziemy na danej stronie. Jak to w grze paragrafowej: będziemy tu czytać fragmenty tekstu, ale co jakiś czas będziemy poproszeni o dokonanie w imieniu naszej postaci pewnej decyzji. Kiedy zadecydujemy co robimy – będziemy musieli przejść do odpowiedniego paragrafu, żeby poznać ciąg dalszy. I tak dalej – aż dotrzemy do zakończenia, dobrego lub złego. No więc kiedy dostajemy informację “przejdź do paragrafu numer 126” i zaczynamy go szukać – kartkujemy książkę, wypatrując odpowiedniego numerka. Ale numerki te umieszczone są na dole strony nie na jej brzegu, ale na jej środku, co nie jest najwygodniejszym możliwym rozwiązaniem. Ale to jedyny minus, jaki przychodzi mi do głowy, a i tak – dość niewielki.
Co więc jeszcze znajdziemy w zestawie “Pionier Pustkowi”? Po pierwsze: tak zwane karty zdolności. Kiedy zaczynamy grę, jesteśmy poproszeni o stworzenie własnej postaci, lub wybranie jednej z gotowych, jak łowca nagród, mutant czy naukowiec. Karty są tu drobnym ułatwieniem, jeśli chcemy swoją startową postać wylosować. Drobiazg, który nie wpływa specjalnie na rozgrywkę, ale jest bardzo fajnie wykonany i pomaga na pewno już od samego startu wczuć się w klimat.
Po drugie: dostajemy kartę identyfikacyjną, której przeznaczenia tu nie chcę zdradzać, ale mogę powiedzieć, że nie będzie Wam jej brakowało jeśli sięgniecie po zestaw z samą książką… To bardzo nieduży dodatek do gry, znów – raczej dodatkowo budujący klimat.
Ok, czemu więc kupując Serce Lodu powinniście sięgnąć po “Pioniera Pustkowi”? Przez wzgląd na mapy-zdrapki! Jest to rewelacyjny pomysł, z którym do tej pory nie spotkałem się w grach, a który od razu niesamowicie mi się spodobał. Dostajemy mapę, widzimy podział na obszary, każdy obszar ma swój symbol, ale nie widzimy samych obszarów. Mapa na początku to ogromna szara pustka. Dopiero kiedy w trakcie gry trafimy na paragraf, który obok swojego numeru ma dodatkowo symbol – znajdujemy ten symbol na mapie i zdrapujemy ten obszar, odsłaniając właściwą mapkę. Poznaliśmy tę okolicę. Ale nadal – tylko tę okolicę, wszystko co wokół nadal pozostaje tajemnicą. To rewelacyjnie proste, ale dające ogromną frajdę rozwiązanie, które chętnie zobaczyłbym kopiowane w przyszłości.
Ostatnia rzecz, którą tu znajdziemy – nawet jeśli zdecydujemy się na zakup samej książki – to karta postaci, będąca jednocześnie zakładką. Tu będziemy odnotowywać nasze punkty życia, ekwipunek, słowa kluczowe itp. No dobra – przejdźmy więc do samej rozgrywki!
Długa droga do Serca Lodu
Zaczynamy od wyboru postaci. Mamy siedem gotowych, ale możemy też stworzyć własną. Postać sprowadza się do tego, jakie umiejętności dostaniemy na start i jakim dodatkowym ekwipunkiem będziemy dysponować. Niezależnie od wybranej postaci, zawsze mamy dziesięć punktów życia i trzydzieści scadów, czyli stosowanej w grze waluty. Wybór postaci poprowadzi nas różnymi ścieżkami przez grę – niektóre umiejętności i przedmioty pozwalają nam podążyć konkretną ścieżką, ale zamykają przed nami inną itp. Nie oznacza to jednak, że nasze wybory będą w efekcie jakoś mocno ograniczone, co to to nie – nadal będziemy musieli pokierować losami i decyzjami naszego bohatera, będziemy jedynie musieli być świadomi, że nie jest on ekspertem od wszystkiego. Kolejne podejście do gry i wybranie innej postaci dość znacząco zmienia styl rozgrywki – co jest bardzo miłym pomysłem w paragrafówkach, w których często to sam gracz odpowiada za urozmaicanie sobie kolejnych podejść, dokonywaniem innych wyborów. Tutaj – inna postać i tak skieruje nas na odrobinę inne tory.
Mamy postać, idziemy dalej. Kolejnym krokiem jest krótki wstęp, przedstawiający nam najnowszą historię (ostatnie trzy stulecia) i obecny stan świata. O rany, co to za świat! Gdyby jutro do księgarń trafiła gruba powieść, osadzona w tym uniwersum, już jutro zaczynałbym lekturę.
Historia przedstawia się następująco: kryzys klimatyczny zmusił ludzi do umieszczenia na orbicie satelitów kontrolujących pogodę, sterowanych przez sztuczną inteligencję o nazwie / imieniu Gaia. Przyniosło to poprawę warunków życia, ale tylko do czasu – w końcu bowiem Gaia zaczęła szwankować, a klimat na świecie stał się w efekcie totalnie nieprzewidywalny. Ludzkość podjęła próby wyłączenia całego systemu, ale było już za późno, Gaia zaczęła się bronić.
I w ten sposób lądujemy w roku 2300 – większość planety skuta jest lodem, cywilizacja jaką znaliśmy upadła, a ludzkość powoli czeka na swój koniec.
Sam setting już na pierwszy rzut oka jest dość oryginalny, ale prawdziwa oryginalność tylko się tu zaczyna! Bardzo podoba mi się sposób, w jaki poznajemy dalej w ciągu gry świat. Ostatni raz miałem takie wrażenie grając w Death Stranding – jesteśmy rzuceni w bogaty świat, bardzo podobny ale jednocześnie bardzo inny od naszego. Nie dostajemy na wstępie instrukcji: co jest tu możliwe, o co dokładnie chodzi, jak wygląda tu życie itp. Czujemy się lekko zagubieni, momentami może nawet przytłoczeni – bo w tle tego co czytamy jest ciągle przemycanych tyle informacji o świecie, przeszłych wydarzeniach, sekretach i powszechnie znanych faktach na temat rzeczywistości… Nieświadomie budujemy sobie przez cały czas z tyłu głowy obraz tej niesamowitej całości, większej niż ta książka, większej niż podróż naszego bohatera. Jesteśmy tylko częścią tego świata, ten świat to nie jedynie my i nasza przygoda.
A jeśli chodzi o naszą przygodę:
Kontrola w rękach gracza, przez prawie cały czas
Serce Lodu nie wykorzystuje rzutów kośćmi ani żadnego innego losowego mechanizmu. Nawet walki rozwiązane są w sposób fabularny – nie chodzi o to, jaki wynik w rzucie kostką uzyskamy, chodzi o to, jak podejdziemy do danej sytuacji, jaki będziemy mieć na nią pomysł, czy też: jak się wcześniej do niej przygotowaliśmy. Dzięki temu walki w tej grze są czymś, co naprawdę się pamięta.
Ten brak losowości bardzo mi odpowiada. Nie mam problemu z porażką spowodowaną złą decyzją, ale jeśli gra paragrafowa każe mi zaczynać przygodę od początku, bo kilka razy wyrzuciłem na kostce zbyt niski wynik – to zawsze zachęca mnie do drobnych oszustw… Tutaj istotne są dobrze przemyślane zakupy ekwipunku przed wyruszeniem w podróż, eksploracja i szukanie dodatkowych informacji, analiza zagrożeń związanych z poszczególnymi decyzjami – a nie umiejętność rzucania wysokich wyników na kostkach.
Chociaż oczywiście nadal zdarzy nam się czasem sytuacja typu “byłeś ciekaw co tu znajdziesz, ale niestety – z twoimi umiejętnościami w tym miejscu sobie nie poradzisz, zacznij od początku”. Czy to minus? Zdecydowanie nie, raczej element, który sprawia, że traktujemy poważnie przyszłe wybory. Wiemy, że nasza przygoda może się skończyć w każdym momencie, jeśli jakaś decyzja będzie zbyt ryzykowna. Może więc tym razem lepiej nie ryzykować? A co jeśli ryzyko jednak się opłaci..?
Jak się więc możecie domyślić – negatywnych zakończeń można w Sercu Lodu odnaleźć całkiem sporo. Pozytywnych jest o wiele mniej – ale ich odnalezienie sprawia tym większą satysfakcję!
Po trzech zakończonych rozgrywkach, moja czwarta nadal była wypełniona w sporej mierze nowościami – pojawiają się wizyty w paragrafach, które już kiedyś czytaliśmy, ale nie stanowią większości. Jak na grę paragrafową, regrywalność jest więc całkiem duża, szczególnie biorąc pod uwagę rozmiary książki.
Fabuła Serca Lodu jest w porządku, ale szczerze mówiąc to nie ona motywowała mnie do dalszej gry. Jest raczej pretekstem, żeby zwiedzać przedstawiony w grze świat. Dowiadywać się o nim więcej, poznawać dziwaczne lokacje i istoty. Nawet w kolejnych rozgrywkach zdarzało mi się trafiać nagle na pojedynczą linijkę w którymś z dialogów, która ni stąd ni zowąd serwowała mi jakąś naprawdę fajną ciekawostkę.
Mam wrażenie, że to świat jest tu głównym bohaterem, ale fabuła nie przeszkadza – prowadzi nas przez kolejne miejsca i to jej główny cel.
Podsumowanie
Dostajemy więc naprawdę ładnie wydaną książkę, z pięknymi ilustracjami, garścią dodatków, w tym genialną mapą-zdrapką, imponująco rozbudowanym światem i przygodową historią o podróżach i eksploracji. Dla kogo dokładnie jest to pozycja?
Dla fanów gier paragrafowych – mam wrażenie, że obowiązkowa. To kawał porządnej paragrafówki, świetnie napisanej i wciągającej od pierwszych stron.
A co z graczami, którzy wcześniej nie spotkali się z tym gatunkiem? Wydaje mi się, że może to być bardzo dobry punkt wejścia w hobby. Mechanicznie gra nie jest skomplikowana – trochę bardziej złożona od serii Choose Cthulhu, dużo mniej od Samotnie przeciwko ciemności i kolejnych części tej serii.
Mamy kilka umiejętności, kilka przedmiotów – gra sama nas informuje, kiedy możemy z nich skorzystać i jak. Co jakiś czas jakaś nasza decyzja każe nam wpisać na kartę postaci słowo kluczowe, a przyszłe wydarzenia mogą przebiegać inaczej w zależności od tego, czy posiadamy to słowo kluczowe czy nie. Tyle mechaniki. Spokojnie zagramy w podróży, w autobusie czy pociągu, warto mieć tylko pod ręką coś do wygodnego zdrapywania zdrapek.
- świat!
- sposób w jaki serwowane są nam informacje o tym świecie
- brak czynnika losowego
- wybór postaci na początku przygody
- numeracja paragrafów na dole strony – mogłaby być wygodniejsza, ale wygląda dobrze
- brak!
Ocena:
Serce Lodu to przygoda w niesamowitym świecie, pełnym detali i ciekawostek, do której możemy wracać kilkakrotnie, ciągle znajdując zaskakujące nowości – jedna z bardziej satysfakcjonujących gier paragrafowych w jakie grałem.
Dziękujemy wydawnictwu Other Worlds za przekazanie gry do recenzji.
Marcin Dudek
- Dominion: W Nieznane. Recenzja. - 16 stycznia 2025
- Komiksy, których nigdy nie było, czyli: Sentinels of the Multiverse Definitive Edition. Recenzja. - 28 listopada 2024
- Bardzo mała przygoda, czyli Kieszonkowe Podziemia. Recenzja - 17 września 2024