Było grane! Planszowe podsumowanie miesiąca (maj 2021)

W maju na naszych stołach królowały eurogry – zarówno klasyki jak Ostatnia Wola, jak i świeżynki pokroju Smartphone Inc. Nie zabrakło również kolorowych abstraktów. Zapraszamy na (odrobinę spóźnione) podsumowanie miesiąca!

Spis treści

Arek

W maju zagrałem w 21 różnych gier, z czego aż 10 nowości, a wśród nich sporo hitów: Bonfire, Mystic Vale czy Łąka. Szczególnie zapadły mi w pamięć natomiast:
Smartphone Inc. – w moim odczuciu jest to gra pewnych sprzeczności, bowiem odbierałem ją początkowo jako tytuł raczej ciężki, który przytłoczy mnie swoją złożonością. Nic bardziej mylnego! Mamy tu w miarę proste zasady, powiedziałbym nawet, że eleganckie. Odrzucały mnie trochę również surowe grafiki, ale jak zacząłem grać, szybko okazało się, że gra jest po prostu miodna i zapomniałem o pierwszym, raczej negatywnym wrażeniu. Ale żeby nie było: to nie jest euro dla osób, które lubią mieć wszystko pod kontrolą. Dużo tu decyzji opierających się na intuicji, dużo niewiadomych w interakcjach z rywalami. Ja jednak chętnie zagrałbym jeszcze raz.
Zaginiona wyspa Arnak – grało się przyjemnie, ale wszystkie jej mechaniki już gdzieś widziałem… Uważam, że to świetna gra dla ludzi, którzy dopiero odkrywają współczesne gry planszowe i zagłębiają się w coraz to bardziej zaawansowane tytuły. Tym, którzy zjedli zęby na dziesiątkach czy setkach gier euro raczej odradzam zakup w ciemno. Klimatu tu niewiele, choć ilustracje świetne, a komponenty równie śliczne.

Tonga Bonga – zawsze warto powrócić do tego starocia (gra z 1998 roku)! Wydaje mi się, że to chyba pierwsza gra z mechanizmem dice placement. I to udana: jest licytacja, emocje przy rzutach kośćmi, wyścig i blokowanie przeciwników. Wszystko to w wydaniu familijnym. Oprawa trochę już trąci myszką, ale nic to. Jeszcze nieraz wyruszę na wody tego archipelagu!

Grzesiek

Mój maj był wyjątkowo udany planszówkowo. Na stół weszły świetne gry story-driven (Destinies, Zbrodnie L.A.), mnóstwo prototypów (m.in. Wiedźmin), ale przede wszystkim naprawdę mnóstwo świetnych eurogier. Dwie najciekawsze nowości z tego gatunku, w jakie zagrałem, to:
 
Heaven & Ale – gra, która przegrała parę lat temu walkę o Kennerspiel des Jahres z Szarlatanami z Pasikurowic i Rzuć na Tacę – przy czym jedyna z tego tria, którą bez wątpliwości mogę nazwać zaawansowaną. W wielu aspektach przypomina mi Zamki Burgundii – układanie heksów na swojej planszy, banalne zasady, spora głębia, sałatka punktowa, syndrom easy to learn, hard to master… przy czym dostrzegam w niej również wszystkie wady Zamków – absolutnie pretekstowy temat, brzydki wygląd, cienkie planszetki i jeszcze raz pretekstowy temat – jest to w sumie bardziej gra o suwakach, niż o warzeniu piwa. Tym niemniej fanom eurosucharów gorąco polecam!
 
Z drugiej strony po wielu latach udało mi się pierwszy raz zagrać w Ostatnią Wolę. Gra ma świetny temat (kto najszybciej roztrwoni majątek zmarłego wujka) i mimo że jest to euro pełną gębą i to od mistrza w tym gatunku – Vladimira Suchego, to w grze klimat zaskakująco dobrze spina się z mechaniką. Co więcej, okazało się, że w przewalaniu cudzych pieniędzy jestem świetny! Przy drugim podejściu zagraliśmy już z dodatkiem (Utrata Posady) i bawiliśmy się równie dobrze.

Mateusz

Niewątpliwe maj to w moim przypadku miesiąc abstraktów, górowały pięknie wykonane nowości, czyli Coatl i Kamienna Mandala. Oba tytuły doskonale spełniają swoją rolę – familijne gry logiczne dla osób w każdym wieku.

Coatla zawdzięczamy wydawnictwu Portal, do którego portfolio może ta gra niezbyt pasuje, ale jestem wdzięczny za wyłuskanie takiej cudownej perełki na rynku zagranicznym. Chociaż jakby się bardziej zastanowić, to azteckie klimaty, czyli coś w czym Portal mocno lubuje się ostatnimi czasy Coatl to ładnie wykonana gra, w której tworzymy trzy smoki z elementów pobieranych z planszy głównej, wspólnej dla wszystkich graczy. Dodatkowo odpowiednio budując kolorowe segmenty, punktujemy za nie. Gra nie ma określonej liczby rund i to sami gracze mają wpływ na długość rozgrywki: dłuższa partia to więcej punktów dla wszystkich.

Kamienna Mandala od Lucrum Games – czyżby kolejny Azul? Gra posiada kafelki z tego samego tworzywa, ale trzon rozgrywki jest zupełnie inny. Podnosząc stos z planszy głównej i umieszczając go u siebie, już musimy zaplanować kolejne rundy. Zabierając wszystkie kafelki, najprawdopodobniej w ciągu rozgrywki każdy z nich zapunktuje (lepiej lub gorzej) wraz z innymi kamykami tego koloru z innych stosów. Dobrze by było więc już na początku gry mieć plan na rozgrywkę i odpowiednio układać stosy kafelków na swojej planszy. Gra prosta w zasadach, ale dająca sporo do myślenia. Czy się dłuży? U mnie partie były szybkie, ale to wszystko zależy od współgraczy.

Grzesiek & cały zespół redakcyjny Board Times

Grzegorz Szczepanski