Cthulhu Gloom i Munchkin Gloom – dwie strony lustra – recenzja
Wydawnictwo Black Monk Games jest, jak widać, bardzo zakochane w serii Gloom, ponieważ na rynku znajdziemy nie tylko standardową wersję gry, a również i dwie jej odmiany. Bardzo dobrze dla nas, graczy, ponieważ każdy może znaleźć coś dla siebie. Dołuje nas klimat oryginału? Proszę bardzo, mamy dwie nowe wersje – podobne, a jednak inne. W tej recenzji opiszemy obie, gdyż podobieństw jest naprawdę dużo!
Spis treści
Informacje o grze
Wydawnictwo: Black Monk Games
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: 60 min.
Wiek: 13+
Cena: ok. 70 zł
To ciągle stary, dobry Gloom!
Gloom w tych wersjach nie zmienia się aż tak, żeby trzeba było opisywać dokładniej mechanikę. Jeśli ktoś chce ją poznać – odsyłam do wcześniejszej recenzji, w której możecie też znaleźć i opis dodatków: https://boardtime.pl/2021/03/gloom-ponure-domostwa-nieproszeni-goscie.html
Nieważne którą wersję wybierzemy, obie są wykonane naprawde dobrze. Przepiękne, przezroczyste karty posłużą nam przez setki gier. W grach z tej serii dostajemy zawsze własną grupę bohaterów, których (stety-niestety) musimy uśmiercić. W swojej turze zagrywać będziemy na nich i na postacie naszych przeciwników te przezroczyste karty, które zmieniają ich poziom szczęścia. Zabić możemy jedynie tych, którzy są nieszczęśliwi. Wygra ta osoba, która zyska na koniec gry najwięcej negatywnych punktów za swoich zabitych podopiecznych.
Samo zagrywanie kart byłoby jednak nudne, gdyby to robić w ciszy. Gloom jest grą narracyjną, która odkrywa swe drugie dno dopiero, kiedy dodamy do mechaniki wspólnie opowiadaną historię…
Cthulhu Gloom, czyli macki i szaleństwo
Wpływy Shoggotha muszą rzeczywiście sięgać do samych granic planszówkowego świata, skoro nawet Gloom nie oparł się wpływowi Lovecrafta. W przeciwieństwie jednak do wielu gier, gdzie ten temat wepchnięty jest trochę na siłę, tutaj pasuje jak ulał. Karty i opisy, które stanowią sedno klimatu w Gloomie, idą tutaj podobną ścieżką jak w oryginale, mamy więc mniej grozy i powagi, a więcej czarnego humoru. Może to zrazić zatwardziałych fanów Samotnika z Providence, ale jako połączenie dwóch światów sprawdza się bardzo dobrze.
Różnice w stosunku do oryginału są niewielkie. Najbardziej rzuca się w oczy trochę lżejszy ton ilustracji, nie tak ponure barwy jak w oryginale. Jak to z Gloomem bywa, sedno tkwi w opowieści. Narracja szczególnie podpasuje osobom, które znają temat Przedwiecznych i dla których takie stwierdzenia jak “gwiezdny pomiot”, “Shoggoth”, czy “Dunwich” mówią cokolwiek.
Ciężko polecić mi tę wersję osobom, które kompletnie nie kojarzą tej tematyki, ale tym bardziej docenić można obecność na polskim rynku trzech wersji gry Gloom.
Munchkin Gloom, czyli toporem i ogniem
Najbardziej kolorowa z wersji Glooma i najbardziej zwariowana! Otrzymujemy tu szaloną przygodę w świecie stworzonym przez Steva Jacksona. Podobnie jak w Munchkinie, pełno tutaj żartów i nawiązań do popkultury, a porzucenie ponurych barw i wykorzystanie ilustracji Johna Kovalica sprawia, że jest to też najbardziej otwarta na młodzież/dzieci wersja. Sugerowany wiek to co prawda 13+, ale głównie przez temat samego zabijania własnej drużyny.
W przeciwieństwie do poprzednich części prowadzimy tu nie rodzinę, a drużynę poszukiwaczy przygód, co jednak jest kosmetyczną tylko zmianą. Wszystko sprowadza się i tak do unieszczęśliwienia i zabicia swoich podopiecznych. Większy nacisk postawiony na pastisz, zamiast na czarny humor, również przyczynia się do bardziej pozytywnego odbioru gry.
Najbardziej polecam ją wszystkim graczom RPG, którzy mogą w przerwie między sesjami, czy czekając na mistrza gry, rozłożyć Glooma i świetnie się bawić. Polecam również wszystkim, którym lekko depresyjny, czarny humor oryginału nie podpasował.
Która wersja jest najlepsza?
Pytanie to rodzi się w momencie, gdy spostrzeżemy, że zmiany w wersjach to głównie klimat. Którą zatem wybrać? Która jest najlepsza? To już pytanie do graczy. Każda z nich, łącznie z podstawową, jest świetną grą – jeżeli nie przeszkadza nam lekko depresyjny klimat samej gry i jej cel. Jest to o tyle świetne rozwiązanie, że każdy może doświadczyć Gloom na swój własny sposób.
Lubicie mity Cthulhu, kochacie Lovecrafta i zagrywacie się w Posiadłość Szaleństwa? Cthulhu Gloom przesiąknięte jest tym klimatem, a znajomość tego świata tylko pomoże w tworzeniu opowieści. Wolicie lżejsze podejście i pastiszowe fantasy? Munchkin Gloom to coś dla was! Humor i spojrzenie na świat w krzywym zwierciadle, jakie znamy z Munchkina, jest tu obecne i ciągle bawi! A jeśli klimaty Burtona, à la “Gnijąca Panna Młoda” czy “Miasteczko Halloween” to to, co kochacie – zawsze możecie sięgnąć po oryginał, w szczególności, że oferuje dwa świetne dodatki.
Nic nie stoi również na przeszkodzie, żeby potraktować te części jako dodatki i wymieszać je, zyskując potężną kolekcję kart i możliwości…
- świetne karty, zarówno pod względem wizualnym jak i technicznym
- bardzo dobrze oddany źródłowy klimat
- bardzo przystępna instrukcja i jasne zasady
- łączy narrację z mechaniką
- genialny czarny humor na kartach
- wymaga wyobraźni i otwartości w opowiadaniu historii
- oparta na kartach, więc występuje losowość w dociągu
Ocena: (4 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Black Monk Games za przekazanie gry do recenzji.
Game Details | |
---|---|
Name | Cthulhu Gloom (2011) |
Złożoność | Medium Light [1.79] |
BGG Ranking | 3822 [6.38] |
Liczba graczy | 2-5 |
Projektant/Projektanci | Keith Baker |
Grafika | Keith Baker and Todd Remick |
Wydawca | Atlas Games, Black Monk and Edge Entertainment |
Mechanizmy | Hand Management, Storytelling and Take That |
Game Details | |
---|---|
Name | Munchkin Gloom (2015) |
Złożoność | Medium Light [1.75] |
BGG Ranking | 9589 [6.22] |
Player Count (Recommended) | 2-5 (3-5) |
Projektant/Projektanci | Keith Baker, Andrew Hackard and Steve Jackson (I) |
Grafika | Jaume Fabregat and John Kovalic |
Wydawca | Atlas Games, Black Monk, Edge Entertainment and Raven Distribution |
Mechanizmy | Hand Management, Storytelling and Take That |
- Miasta Marzeń – wymarzony city builder? – recenzja - 21 stycznia 2025
- Władca Pierścieni: Pojedynek o Śródziemie – recenzja - 5 listopada 2024
- Too Many Bones – czyżby za dużo kości? Recencja. - 4 czerwca 2024