Quetzal – miasto świętych ptaków. Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa G3. Wydawnictwo G3 nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Quetzal jest tytułem, którego wyczekiwałam już na kilka miesięcy przed premierą. Zaintrygowana mechaniką związaną z rzucaniem meeplami i przykuwającą oko oprawą graficzną, dodałam go sobie do listy gier w które koniecznie chcę zagrać. Gdy tylko nadarzyła się okazja zrecenzowania Quetzala bez wahania podjęłam decyzję. Czy gra oferuje coś więcej niż tylko ładne grafiki? Moim zdaniem… Zresztą poczytajcie i przekonajcie się sami.

Informacje o grze



Autor: Alexandre Garcia
Wydawnictwo: G3
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: ok. 60min
Wiek: 10+
Cena: ok. 100zł

Odkrywamy krainę świętych ptaków

Quetzal pod względem graficznym oraz wykonania elementów na pewno nikogo nie zawiedzie. Wizualnie w zasadzie wszystko mi się podoba- od planszy, poprzez grafiki na kartach artefaktów, aż do kolorowych meepli. Jedynie ikonografia na planszy, a konkretnie oznaczenie ikony monety było dla mnie i moich współgraczy trochę mylące, ale po pierwszej rozgrywce wszystko stało się jasne i czytelne.

Na pierwszy rzut oka miałam wrażenie, że gra może być przekombinowana, bowiem wśród elementów są zarówno karty, meeple, którymi będziemy rzucać, kafle ulepszeń, płytki postaci, monety, plansza, jakieś znaczniki i płytki do przykrywania pół akcji… Ostatnio moje serce zdobywają gry ze skromniejszą liczbą elementów, oferujące za to niebanalną rozgrywkę. Dlatego obawiałam się, że taki misz-masz w Quetzalu, nawet jeśli wygląda fajnie, może być wydmuszką, która nie oferuje zbyt wiele poza solidnym i pięknym wykonaniem elementów. Postanowiłam więc niezwłocznie zabrać się za instrukcję, żeby jak najszybciej zobaczyć, czy moje obawy się rozwieją.

Zbierz najcenniejsze artefakty, nim ubiegną cię inni!

Przygotowując się do pierwszej rozgrywki zobaczyłam jak wszystkie elementy fajnie pasują na swoje miejsce, oraz doceniłam, że plansza jest czytelna, pola akcji ponumerowane i w zasadzie nie miałam wątpliwości co do rozgrywki po jednorazowym przeczytaniu instrukcji. Zostawiłam ją sobie pod ręką, żeby móc sprawdzać co oferują kafle ulepszeń, prócz tego sięganie po nią nie było potrzebne. 

W tym momencie, zanim przejdę do opisywania zasad, może warto jeszcze pozbawić co poniektórych złudzeń: Quetzal to nie jest gra, której mechanika opiera się w głównej mierze na rzucie meeplami.

Skoro mamy tę kwestię wyjaśnioną, to przejdźmy do streszczenia przebiegu rozgrywki.

Każdy gracz otrzymuje płytkę postaci i odpowiednią ilość meepli w wybranym kolorze. Plansze i elementy na planszy rozkładamy wg instrukcji i jesteśmy gotowi. 

W Quetzalu zdobywamy punkty za dostarczanie artefaktów, zbieramy je w setach według rodzaju. Musimy je zatem pozyskiwać, kolekcjonować pasujące nam karty do setów i wymieniać na przystani lub pakować na statek. Jak to się właściwie odbywa?

Na początku każdej rundy wszyscy gracze rzucają swoje meeple. Jeśli upadną białą stroną do góry – mamy wówczas archeologów, jeśli czarną – zdobywamy poszukiwaczy przygód; wszystkie meeple, które upadną bokiem, lub staną na nogi, są traktowane jako joker i możemy sami w trakcie rundy wybrać jaką funkcję będą dla nas pełnić. Dodatkowo za każdego meepla, który upadnie na nogi dostajemy monetę.

Później przychodzi czas na rozmieszczenie meepli. Gracze po kolei zajmują po jednym z dostępnych pól akcji:

  • pole dzięki któremu można zabrać znacznik pierwszego gracza
  • obóz, gdzie mamy możliwość przerzucenia meepla oraz dostajemy monetę
  • w świątyni, za opłatą, można będzie zdobyć karty; większa zapłata to pierwszeństwo w wyborze kart artefaktów przed innymi graczami 
  • w okolicy świątyni licytujemy się o dwie karty z każdego dostępnego tam pola
  • na czarnym rynku można będzie sprzedać kartę, jest to również pole licytacyjne
  • w wiosce można pozyskać ulepszenie (jednorazowe lub stałe)
  • przystań i statek- do wymiany artefaktów na punkty

Zajmując pola należy pamiętać, że są takie których już nikt nam nie odbierze (jak np. świątynia, czy wioska) oraz takie o które będziemy się licytować. Przebieg licytacji jest prosty – gracz zajmujący takie pole wykłada dowolną ilość meepli, ale wszystkie w jednym kolorze. Jeśli ktoś inny chce mu owo miejsce odebrać, to musi położyć więcej meepli w tym samym kolorze. Meeple przelicytowanego gracza wracają do niego na rękę. 

Są też pola wielokrotnego użytku, z których wszyscy gracze mogą korzystać tyle razy ile chcą, dowolnym kolorem meepla. 

Niektóre pola akcji przeznaczone tylko dla białych meepli, inne tylko dla czarnych – należy o tym pamiętać podczas planowania swoich ruchów.

Gdy wszyscy już rozmieszczą swoje meeple następuje “aktywacja” poszczególnych pól akcji, zgodnie z numeracją oraz kolejnością zdobywania kart/ulepszeń na polu świątyni i w wiosce. 

Na koniec słów kilka o wymienianiu artefaktów. Na każdej karcie artefaktu mamy w dolnej części karty napisane ile dostaniemy punktów za wymianę 1/2/3 kart , co oznacza, ze najbardziej opłaca się wymieniać po 3 karty tego samego rodzaju. Artefakty występują w dwóch rodzajach: bardziej pospolite oraz te rzadziej spotykane, dlatego też niektóre są warte jedynie 4 punkty za sprzedaż 3, zaś inne aż 10 punktów, jednak ciężej je zdobyć, gdyż jest ich po prostu mniej w talii.  Na niektórych artefaktach mamy również ikonki jednorazowych bonusów, które zyskujemy przy “sprzedaży” setu – monety, punkty, przemieszczenie się na torze odkryć. 

Gra trwa 5 rund, na końcu do punktów z toru zwycięstwa dodajemy wszystkie punkty ze zdobytych ulepszeń oraz 1 punkt za każde 3 monety. Kto sumarycznie zebrał najwięcej punktów zostaje zwycięzcą. 

Ale o co właściwie chodzi z tymi ptakami?

Ptaków w Quetzalu nie ma, no chyba że liczyć tego na okładce. Po co ktoś je umieszczał w podtytule? Nie wiem, chyba miało po prostu brzmieć intrygująco.

Quetzal należy do grupy gier jakie lubię najbardziej – niezbyt skomplikowana i trochę wredna, z ładną oprawą graficzną. Do tego rozgrywka zamyka się w około 60 minut, więc pod względem długości również jest idealnie. 

Rozgrywka w więcej osób jest zdecydowanie bardziej emocjonująca: dużo przepychania się po polach licytacyjnych, większa rywalizacja, ogólnie dużo większa frajda. Granie we dwójkę również jest w porządku (wówczas na planszy mamy “bota”, który co rundę zajmuje nam inne pola akcji), jednak ja najbardziej lubię jak się dużo dzieje nad stołem, więc do grania we dwoje raczej jej wyciągać nie planuję. 

Jak już wspomniałam, zasady są dość proste i można je szybko ogarnąć. Dziesięcioletni syn sam był zaskoczony, że gra mu się podobała oraz że tak szybko zleciała przy niej godzina.

Wszystko ładnie pięknie, tylko… wszystko już gdzieś było. Podobny motyw licytacji znamy z Keyflowera (licytacja jednym kolorem, po przebiciu meeeple wracają do właściciela), worker placement, sprzedaż setów też znamy. Jedyna nowość, czyli rzucanie meeplami, jest moim zdaniem trochę na doczepkę (równie dobrze mogłabym kolor meepli losować z woreczka jak w Keyflowerze).  Gra się przyjemnie, ale nie odczuwam przy Quetzalu, że jest to nowość typu must have, czy gra z  mechaniką z którą nie spotkałam się dotychczas.

Miałam też wrażenie, że gra mogła być w zasadzie o czymkolwiek – mogłabym zbierać grzyby, roślinki, kolekcjonować zwierzęta. Nie czułam w niej, że jestem odkrywcą, czy archeologiem. 

Podsumowanie

Grając w Quetzal za każdym razem bawię się dobrze, a gra spotkała się z dobrym odbiorem wśród moich współgraczy, ale nie jest to tytuł który wywarł na mnie wielkie wrażenie.

Dla początkujących graczy i rodzin jak najbardziej na tak. Podoba mi się bardziej niż np. Wyprawa do El dorado, która jest ostatnio często polecana do grania z dziećmi. Rozgrywka jest dość ciekawa, można sobie nawzajem trochę popsuć plany, ale nie na tyle, żeby wywoływało to awantury. Gra jest ładna i w zasadzie posiada wszystkie cechy planszówki do grania w rodzinnym gronie. Także jeśli szukacie gateway’a, albo czegoś do pogrania z dzieciakami tak od 9 lat wzwyż, to jak najbardziej warto sprawdzić Quetzal

Planszówkowi wyjadacze też nie będą się nudzić nad stołem, jednak dla mnie jest to tytuł na mocną 3, może 3+. Zagram jak ktoś zaproponuje, jednak jeśli zostawicie mi decyzję co do wyboru tytułu na wieczór, to nie będzie to ta pozycja. W mojej kolekcji raczej nie zagości na stałe. 

Plusy
  • wygląd i wykonanie elementów
  • czas rozgrywki
  • możliwość zepsucia komuś planów, ale nie na tyle, żeby wywołało to awanturę
  • poprawna mechanicznie
  • dobry gateway i gra dla rodzin
Plusy / minusy
  • zagram, ale raczej nie zaproponuję rozgrywki
Minusy
  • nie ma w niej niczego, z czym nie spotkałam się wcześniej
  • rzucanie meeplami, którym reklamuje się Quetzala, jest średnio interesujące
  • brak odczucia, że coś autentycznie odkrywamy

Ocena: 3 out of 5 stars (3 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu G3 za przekazanie gry do recenzji.

Julia Gawrońska

Game Details
NameQuetzal (2020)
ZłożonośćMedium Light [2.13]
BGG Ranking3398 [6.82]
Liczba graczy2-5
Projektant/ProjektanciAlexandre Garcia
GrafikaNastya Lehn
WydawcaGigamic, G3, Gém Klub Kft., Hachette Board Games UK, Kaissa Chess & Games, Little Rocket Games, MEBO Games and WoodCat
MechanizmyAuction/Bidding, Selection Order Bid, Set Collection, Turn Order: Claim Action and Worker Placement
Julia Gawrońska
Latest posts by Julia Gawrońska (see all)