Kroniki Zbrodni 1400 – z psem u boku i smartfonem w garści – recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Lucky Duck Games. Wydawnictwo Lucky Duck Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Gry detektywistyczne mają się dobrze na rynku, w ostatnich latach pojawia się ich coraz więcej. Od niewielkich, typu escape room, przez znanego Detektywa od Portalu wraz z jego kolejnymi wariacjami, po prezentowaną właśnie kolejną Kronikę Zbrodni. Coraz częściej też pojawiają się gry wspomagane aplikacjami na smartfony. Są oczywiście zwolennicy takiego rozwiązania, jak i konserwatyści nie uznający takiej formy, nomen omen, gier bez prądu. 

Kroniki Zbrodni 1400 to kolejna gra detektywistyczna wydana po “zwykłych” Kronikach Zbrodni i będąca częścią serii millenium, ufundowanej z powodzeniem na Kickstarterze. Seria obejmuje trzy tytuły dziejące się następnie w 1900 i 2400 roku. Wszystkie gry z serii oparte są na podobnym mechanizmie, więc różnić je będzie jedynie klimat i zapewne kontekst spraw, charakterystycznych dla czasów w którym prowadzona jest rozgrywka. Seria ufundowała się także w naszym rodzimym języku, więc zapewne wydanie kolejnych części serii jest jedynie kwestią czasu.

Czy można dobrze bawić się jako XV-wieczny detektyw ze smartfonem w garści? Zapraszam do recenzji. 

 

Informacje o grze

 


Autorzy: David Cicurel, Wojciech Grajkowski
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 60 – 90 min.
Wiek: 14+
Cena: od ok 70 zł

Pudełko pełne zbrodni

Kroniki Zbrodni 1400 to pięknie wydana gra. Rozmiar pudełka jest idealnie dobrany do zawartości. Wszystko mieści się w świetnej wyprasce z pokrywą. Choć nie przewidziano opcji dla maniaków koszulkowania każdej karty, a sam się do nich pośrednio zaliczam, to akurat przy tej grze jest to zbędne. Karty są całkiem dobrej jakości, planszetki także. Czuję nieco niedosyt patrząc na główna planszę. Niby służy ona jedynie do wykładania kart, jednak pomimo bardzo ładnej grafiki i stonowanych kolorów, nawet najcieńsza tektura jest lepsza od grubszego papieru. Rozumiem jednak, że założenie gry jest właściwie jednorazowe, zatem nie ma co szaleć z pancernymi planszami… No ale jednak

Instrukcja to zaledwie sześć stron, po wycięciu grafik zostanie pewnie ze cztery. Wiec spokojnie można umówić się na pierwszą rozgrywkę bez wcześniejszego przygotowania i poświęcić poł godziny na przeczytanie zasad i wypróbowanie aplikacji. Potem spokojnie zdążymy jeszcze rozegrać scenariusz treningowy, a nawet pierwszy z serii. 

Parę słów o aplikacji

Nie będę zajmował stanowiska w kwestii “planszówki z aplikacją – TAK czy NIE”. W jednych grach stanowią one niezbędne uzupełnienie, zapewniają regrywalność, podkład muzyczny, klimat. W innych są jedynie pomocą dla gracza. Zapewne ważne jest dla wielu osób, czy aplikacja jest jedynie opcjonalna, czy też stanowi nieodłączną część zabawy. Tutaj jest ona niezbędna. Mało tego, wydaje mi się, że nie dałoby się jej niczym zastąpić, może poza jakąś skomplikowaną książką skryptów. Tak więc chcesz grać w Kroniki Zbrodni? Zainstaluj aplikację lub poszukaj innej gry.

Aplikacja zawiera w sobie moduły do wszystkich części Kronik, niektóre jednak staną się aktywne dopiero po wydaniu polskiej wersji gry. Klikamy właściwą część i przechodzimy przez prosty samouczek, który pokazuje nam w jaki sposób obsługiwać grę i aplikację. Podpowiada ona także w jakim miejscu należy umieścić odnajdywane karty przedmiotów. Zapewnia podkład muzyczny, choć z czasem staje się on dość monotonny. Po wybraniu scenariusza przeczytamy krótkie wprowadzenie i możemy rozpocząć przygodę lub wznowić wcześniej wstrzymaną grę. Niestety nie da się wrócić do już zakończonego scenariusza, aby np. sprawdzić jak nam poszło poprzednim razem. Aplikacja wyświetla wówczas jedynie pusty ekran i możemy jedynie wyjść i rozpocząć go od początku. Momentami też zacina się ona i jest problem z przewijaniem fragmentów dialogów czy historii. Momentami było to mocno irytujące i wstrzymywało rozgrywkę. 

Można jej używać w połączeniu w okularami VR, które jednak trzeba zakupić osobno, których używamy do oględzin miejsca różnych zdarzeń. Nie używałem ich i dodatkowy koszt w postaci niemal połowy wartości gry jakoś specjalnie mnie nie zachęca, nawet jeśli jednocześnie z ich zakupem otrzymujemy dodatkowy scenariusz. W każdej sprawie jedynie raz czy dwa “rozglądamy” się, więc nie wiem czy zakup taki jest konieczny. Co kto lubi.

Jak zostać detektywem

Otóż bardzo prosto! Gra bazuje na prostym mechanizmie skanowania kart za pomocą aplikacji. Każdy scenariusz wygląda podobnie. Najpierw doświadczam swego rodzaju snu/wizji, po czym wykładamy kilka kart sugerujących przebieg zdarzeń, jakie mają związek ze zbliżającą się sprawą. Wyłożone karty to swego rodzaju fabularne podpowiedzi, które pomogą nam zinterpretować pewne fakty czy odtworzyć ciąg wydarzeń. Są one raczej oczywiste, szkoda że nie zastosowano kart w stylu Dixita czy Tajemniczego Domostwa, byłoby więcej zabawy. 

Po przebudzeniu odwiedza nas posłaniec, który powiadomi nas o wydarzeniu i poleci udać się w miejsce X by porozmawiać z osobą Y. Wówczas wykładamy lokację i karty postaci sugerowane przez aplikację. Już na początku będąc w lokacji domowej możemy zasięgnąć rady trzech naszych domowników. Każdy z nich ma zasób wiedzy z konkretnego zakresu, więc nie ma co pytać specjalisty od ksiąg o jakąś postać z gry, lepiej od razu uderzyć do szpiega. Nasze działania w grze ograniczają się do skanowania kart i czytania tekstów jakie wyświetli nam aplikacja. Chcemy udać się do jakiegoś miejsca? Skanujemy kod QR danego miejsca. Chcemy z kimś porozmawiać? Skanujemy jego kartę. Chcemy o kogoś lub o coś zapytać naszego rozmówcę? Skanujemy właściwą kartę podczas rozmowy. I to właściwie tyle. 


Interesującym motywem jest badanie miejsca zbrodni/wydarzenia. Aplikacja pyta nas czy chcemy je obejrzeć w wersji klasycznej czy z okularami VR. Po udzieleniu odpowiedzi wyświetli nam się na ekranie widok miejsca i oglądając je musimy zarejestrować jak najwięcej szczegółów, leżących przedmiotów, plam krwi, biżuterii, ksiąg i innych elementów, jakie rzucą nam się w oczy. Następnie dobieramy karty, które reprezentują dany przedmiot (np. biżuteria, czy broń dystansowa) i skanujemy by sprawdzić czy nasza obserwacja ma związek ze sprawą. Karty przedmiotów odkładamy na planszę, gdzie są dwa rejony. Jeden to przedmioty do jakich mamy dostęp, drugi to strefa przedmiotów o których wiemy, że są, ale nie mamy wiedzy gdzie się znajdują. Ta sama zasada dotyczy osób, jedne spotykamy bezpośrednio, a o innych na pewnym etapie gry jedynie słyszymy i nie możemy z nimi wejść w interakcję, choć możemy o nie zapytać innych. 

W naszych poszukiwaniach cały czas towarzyszy nam pies, któremu możemy dać do powąchania jakiś przedmiot i ten, być pomoże, podejmie trop i skieruje nas do lokacji lub osoby. Trzeba o nim pamiętać, bo mam wrażenie, że nie da się momentami popchnąć spraw do przodu bez jego udziału.  

W grze istotny jest także czas. Każde przemieszczenie się to ileś czasu, każdy dialog także. Aplikacja pokazuje nam aktualną porę dnia. Jest to o tyle istotne, że pewne osoby i miejsca są dostępne jedynie o określonych porach. Ciekawy aspekt gry, na który trzeba uważać, tym bardziej że jeżeli będziemy źle zarządzać czasem, to nasi zleceniodawcy będą się upominać o efekty, a ostateczny wynik punktowy będzie pomniejszony. 

Wrażenia

Pierwsze dwie sprawy sprawiły, że bawiłem się wyjątkowo dobrze. Potem jednak zaczęły mnie nachodzić pewne refleksje. Pierwsza naszła mnie w momencie, gdy po początkowym scenariuszu mój współgracz odmówił dalszej gry. Zarzut był prosty, to nie jest gra planszowa. Nie zniechęcony kontynuowałem grę samotnie przez kolejne scenariusze.  I przyznam szczerze, że im dalej, tym bardziej byłem znużony. W grze właściwie robi się w kółko jedno i to samo, skanuje karty i czyta, po czym skleja się wszystko w jeden ciąg wydarzeń i podejrzeń. Następnie, gdy już myślimy, że doszliśmy prawdy, wracamy do lokacji startowej i zakańczamy śledztwo. Aby sprawdzić jak nam poszło rozwiązujemy test podobny do tego w Detektywie. Podanie wszystkie poprawnych odpowiedzi (na zasadzie kto z kim i kto kogo) oraz przeprowadzenie scenariusza w przyzwoitym czasie daje nam wynik końcowy w postaci punktów. I koniec.

Po którymś scenariuszu wyszedł już pewien schemat. Idź do miejsca X i skanuj co się da, a później skanuj wszelkie możliwe kombinacje. Mniejsza liczba punktów za zbyt długi czas jakoś kompletnie mnie nie obchodziła, interesowała mnie jedynie fabuła. Przyznam, że im scenariusz trudniejszy, a są trzy poziomy trudności, tym więcej kart, lokacji i generalnie rzeczy do kontrolowania i pamiętania. Zdarzało mi się nie pamiętać “kto z kim” i “kto kogo”, dlatego w aplikacji jest pomocna opcja przeglądania historii naszych działań. Bywało, że utknąłem w scenariuszu i nijak nie mogłem popchnąć go do przodu, raz się poddałem i zakończyłem grę z kiepskim wynikiem, innym razem przypomniałem sobie, że mam pod ręką (tzn. u nogi) psa

Gra zdecydowanie nie jest dla dzieci, co zresztą wyraźnie wynika z zapisu na pudełku i ostrzeżeń w aplikacji. Bywało sporo krwi i jakieś seksualne wstawki, jednak nie było to dla mnie jakieś nachalne lub przerysowane. Ot, brutalne życie u początków XV wieku. 

Same scenariusze nie były wprawdzie powalające fabularnie, jednak nie mogę powiedzieć że były nudne. Zdarzały się ciekawe zwroty akcji i zaskakujące rozwinięcia. Jednak bywało także tak, że już w połowie instynktownie czuło się, że coś jest ślepym tropem, a historia wyglądała zupełnie inaczej. 

Gra jest kooperacyjna, ale tylko pozornie. Początek scenariusza to mało wyborów, wiadomo gdzie iść i z kim rozmawiać. Może być trochę dyskusji nad niektórymi aspektami fabularnymi, ale ostatecznie i tak zeskanuje się wszystko i niewiele tam prawdziwej dedukcji i burzy mózgów. Poza tym, to jedna osoba kontroluje aplikacje i jest narratorem, a kolejność przesłuchań nie ma specjalnego znaczenia. Ja najlepiej bawiłem się grając solo, jednak jestem nieco uprzedzony do tego rodzaju gier kooperacyjnych. Podobnie Detektywa czy Robinsona Crusoe uważam za typowe gry solo, no ewentualnie dwuosobówki. Jest to jednak moje subiektywne odczucie, jako osoby która sama chce mieć wszystko pod kontrolą i proszę się mną absolutnie nie sugerować w tym względzie

Podsumowanie

Dominująca rola aplikacji sprawiła, że ostatecznie miałem wrażenie iż jest to prosta gra komputerowa przerobiona na planszową. O ile w takim Detektywie czuć prawdziwe śledztwo i tamta aplikacja jest dla nas jedynie pomocą i bazą danych, to tutaj gra właściwie jest w smartfonie, a karty są tylko po to aby ogarniać wszystko wzrokiem na stole. Całość jest dobrze pomyślana, fabuła się klei i nie jest banalna, ale jednak to ciągłe skanowanie wielkich QR kodów skutecznie zabija dla mnie poczucie grania w grę planszową.

Dla kogo jest ta gra? Na pewno nie dla konserwatywnych miłośników gier bez prądu. Dla mnie ewidentną grupą docelową są początkujący gracze, tym bardziej, że instrukcja jest krótka i prosta, a aplikacja wiele rzeczy ułatwia. Z pewnością jest to dobry gateway dla osób uzależnionych od ekraników, tak by pokazać im alternatywny sposób spędzania czasu, nie wywołują jednocześnie agresywnego zespołu odstawiennego. Świetny pomysł na prezent, tym bardziej, że relacja jakości wydania do ceny jest bardzo na plus. O regrywalności nie ma co dyskutować, gdyż gra z założenia jest jednorazowa. 

Absolutnie nie skreślam tego rodzaju gier i założeń całej serii. Na pewno znajdzie swoich fanów i wypełnia pewną niszę na rynku, wśród ludzi, którzy nie mają ochoty na typowe planszówki. Także takich, co to chcą mieć aplikację, ale nie zagrają w Posiadłość Szaleństwa, Descenta czy Podróże przez Śródziemie, a Detektyw to dla nich jeszcze z wysokie progi. Jeśli masz nastoletniego krewnego, który traci oddech po odłożeniu telefonu i chcesz mu pokazać fajną grę, zaproponuj mu rolę narratora w Kronikach Zbrodni

 

Plusy
  • Ładnie wydana
  • Dobra relacja jakości do ceny
  • Niebanalne scenariusze
  • Zgrabne połączenie gry i aplikacji
Plusy / minusy
  • Aplikacja, tolerujesz lub nie
Minusy
  • Duże QR kody trochę psują efekt
  • Skanuj, czytaj…Skanuj, czytaj….
  • Drobne, acz irytujące błędy w aplikacji
  • Iluzoryczna kooperacja

Ocena: 3.5 out of 5 stars (3,5 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.

Miłosz Mazur

Game Details
NameChronicles of Crime: 1400 (2020)
ZłożonośćMedium Light [2.00]
BGG Ranking734 [7.72]
Player Count (Recommended)1-4 (1-3)
Projektant/ProjektanciDavid Cicurel and Wojciech Grajkowski
GrafikaBarbara Gołębiewska, Mateusz Komada, Katarzyna Kosobucka and Mateusz Michalski
WydawcaLucky Duck Games, 999 Games, Broadway Toys LTD, Corax Games, Gameology (Gameology Romania), Gém Klub Kft., Hobby World, Kaissa Chess & Games, Korea Boardgames, MINDOK, MIPL, ToyRock Oy, TWOPLUS Games, uplay.it edizioni and Ігромаг
MechanizmyCooperative Game, Scenario / Mission / Campaign Game and Storytelling
Miłosz Mazur