Esy floresy – powiew wiosny w środku zimy. Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Lucky Duck Games. Wydawnictwo Lucky Duck Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Esy floresy to jedna z 4 kompaktowych gier wydanych w grudniu przez wydawnictwo Lucky Duck Games. Przyznaję, że zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej karciance. Zanim gra trafiła pod mój dach nie słyszałam o niej zupełnie nic, tak więc również nie nastawiałam się na jakieś zachwyty. Zdradzę wam wręcz, że gry o kwiatkach nastawiają mnie do siebie już od samego startu nieco sceptycznie. Nie jest to po prostu moja tematyka.

Zdziwiłam się tym bardziej jak się okazało, że cała gra to ledwie 18 kart! Czyżby jakaś drobna powtórka z “Listu miłosnego”? Jeśli tak, to tym gorzej, bo do fanów listów tym bardziej nie należę…

Informacje o grze Esy Floresy

esy floresy


Autor: Elizabeth Hargrave
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 10-15min
Wiek: 8+
Cena: ok.30zł

Wykonanie

W kwestii wykonania samych komponentów gry Esy Floresy, nie bardzo jest się o czym rozpisywać. Ot – kompaktowe pudełko typowe dla wielu mniejszych karcianek, kilkanaście kart i instrukcja. Wewnątrz pudełka znajdziemy też notesik do zapisywania punktów, co dla mnie zawsze jest fajnym dodatkowym elementem w grach.

Okładka Esy floresy jest opatrzona grafiką, która zdecydowanie przykuwa uwagę ciepłotą barw i szczegółami. Grafiki na kartach są w zupełnie innym stylu i  kojarzą mi się ze starą książką mojej babci o układaniu bukietów kwiatowych. Nie każdemu może przypaść do gustu ten rysunkowy charakter kart, wśród moich współgraczy jednak przeważały pozytywne opinie. 

Zasady

Zasady rozgrywki w Esy floresy można wytłumaczyć dosłownie w 2 minuty, sama instrukcja również nie jest zbyt rozbudowana i wystarczy ledwie chwila na jej przeczytanie. Dzięki temu po otwarciu opakowania do pierwszej rozgrywki jesteśmy gotowi w kilka minut. 

Przebieg gry:

  1. Tasujemy karty i kładziemy w zakrytym stosie
  2. Pierwszy gracz dobiera dwie karty kwiatów i czyta zawarty na nich efekt, nie ujawniając go innym. Ma on za zadanie dokonać wyboru którą kartę położyć odkrytą, a którą zakrytą przed kolejnym graczem. 
  3. Drugi gracz wybiera którą kartę dokłada do swojej kolekcji, nie podglądając jaki kwiat znajduje się na zakrytej karcie. Nie wybrana przez niego karta trafia do kolekcji pierwszego gracza.
  4. Teraz drugi gracz bierze dwie karty, kładzie jedną odkrytą, jedną zakrytą i przekazuje do wyboru kolejnemu uczestnikowi rozgrywki. 

Runda toczy się w ten sposób aż przed każdym znajdą się 4 karty. Należy pamiętać, że karty zakryte trafiają zakryte do kolekcji, oraz o tym, żeby karty dokładać po sobie w takiej kolejności w jakiej dochodziły do naszego zbioru. Na końcu rundy odkrywane są wszystkie zakryte karty, zsuwa się je nieco bliżej graczy, żeby było wiadomo, ze to są te niejawne w kolekcji. Następuje liczenie punktów z wszystkich efektów opisanych na kartach, jak np. +1 punk za każdą twoją fioletową kartę. Punkty przyznaje się graczom również za symbole serc występujące na kartach. 

karty z kwiatami

Podliczamy punkty po zakończonej rundzie

Cała rozgrywka w Esy floresy toczy się przez 3 takie rundy. Co rundę zmienia się kolejność przekazywanych przez nas kart. Na koniec trzeciej rundy sumujemy punkty, wygrywa osoba, która zebrała ich najwięcej i to by było na tyle w kwestii zasad.  

Wrażenia

Wydawałoby się, że gra składająca się z ledwie 18 kart, z mechaniką prostą jak budowa cepa, prostymi rysunkami kwiatów na kartach i ogólnie niezbyt interesującej dla mnie tematyce, nie przypadnie mi do gustu, jednak… Esy floresy totalnie mnie zauroczyły! Jest to jedna z tych szybkich i krótkich gier, które jak rozkładam na stolę myślę sobie: “tylko jedna partyjka”, a w efekcie gramy raz po raz nie zważając na mijający czas. 

Rozgrywka według informacji na pudełku powinna trwać 20-30 minut, jednak to spore przekłamanie. U nas większość partii zamykała się w kwadransie. Owszem, czasem bywały partie, w których przy wyborze kart była drobna gonitwa myśli: “czy on pomyśli, że ja pomyślałam, co on pomyśli, że ja położyłam?” i jak tu wmanewrować przeciwnika w zostawienie nam kwiatka, na którym bardzo nam zależy? Jednak nie są to decyzje, które powodują jakikolwiek downtime. Gra jest szybka, płynna i niebanalna.

Owszem, to los decyduje, czy karty, które dociągnęliśmy pasują nam bardziej, czy mniej, jednak spójrzmy prawdzie w oczy: tych kart jest ledwie 18! Z czego na koniec rundy każdy ma przed sobą 4 z nich, nie jest to tak, że z setki kart dostajemy ułamek na rękę. Do tego jeśli dobrze wyczujemy przeciwnika, to zostawi nam on tą kartę, która bardziej nam pasuje i oto co daje nam poczucie czystej rozrywki z grania w tą kompaktową grę. 

Ledwie 18 kart…

Grało nam się dobrze zarówno w gronie dorosłych, jak i z dzieciakami (mój dziesięciolatek spuszcza mi w to taki łomot, ze aż wstyd przyznać), oraz przy różnym składzie, czy to w 2 osoby, czy w 4. Liczenie punktów i sprawdzanie zależności pomiędzy kartami zajmuje dosłownie minutę i nie przysparza problemów, nawet nieobytym w świecie planszówek graczom. Tylko przy efekcie Ostróżeczki brakowało mi informacji czy karta która doszła do naszej kolekcji w ramach wymiany trafia na miejsce tej wyrzuconej, czy też na koniec kolekcji.

Jedyne do czego mogę się przyczepić, to instrukcja. Sformułowania typu “oferent” i sama konstrukcja w formie harmonijki niezbyt mi się spodobały. Moja najstarsza siostra widząc słowo “oferent” w instrukcji niezwłocznie by ją odłożyła i oddała mi do przeczytania i wytłumaczenia, nawet jeśli byłaby to tak niewielka i nieskomplikowana karcianka jak Esy floresy.

Warto też napomknąć, że do gry dostępny jest mini dodatek,  który umożliwia grę solo. Moim zdaniem to już lekka przesada grać w karciankę tego typu w pojedynkę, ale co kto lubi…

Podsumowanie

Jeśli nie raz zdarzyło wam się szukać kompaktowej gry na wyjazd, takiej nie zajmującej dużo miejsca i nie nudzącej się po kilku partiach, to zdecydowanie polecam Esy floresy. Ja wiem, że kwiatki, wiem, że z opisu może nie brzmieć fascynująco, jednak wierzcie mi – ta gra wciąga. Bardzo. Po kilku rozgrywkach już wiesz jakich kwiatków “szukać” w talii, które będą ci bardziej pasować do tego co masz przed sobą, a jednak decydując się brać karty w ciemno zupełnie nie masz pojęcia co też kolega/koleżanka ci tam wepchnęli.

Zarówno dzieci jak i dorośli z którymi grałam wypowiadali się o Esach floresach pozytywnie, bo “szybka”, “fajna na wyjazdy”, “niewiele zasad”. Esy floresy sprawdzi się świetnie jako filer, a jeśli szukacie czegoś lekkiego do zagrania z seniorami, to również jak najbardziej można po nią sięgać. Jak na grę po której nie spodziewałam się zupełnie niczego, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Niby tylko 18 kart, a tyle rozrywki w zamian…

Esy floresy

Brawo Lucky Duck Games! Oby kolejne tytuły były równie wciągające. 

Plusy
  • niewielka
  • idealna jako filer
  • brak downetime’u
  • wciągająca
  • do nauczenia się w 3 minuty
  • dobra i dla dzieci i dla seniorów 
Plusy / minusy
  • kwiatowa tematyka
Minusy
  • instrukcja mogłaby być napisana nieco dokładniej 

Ocena: 4 out of 5 stars (4 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.

Julia Gawrońska

Game Details
NameTussie Mussie (2019)
ZłożonośćLight [1.13]
BGG Ranking1284 [6.95]
Player Count (Recommended)2-4 (1-4)
Projektant/ProjektanciElizabeth Hargrave
GrafikaLoïc Billiau, Karolina Jędrzejak, Zarina Karapetyan and Beth Sobel
WydawcaButton Shy, Banana Games, Frosted Games, Hobby Japan, IELLO, Lucky Duck Games, Quined Games, Reflexshop and Salt & Pepper Games
MechanizmyBetting and Bluffing, I Cut, You Choose, Open Drafting and Set Collection
Julia Gawrońska
Latest posts by Julia Gawrońska (see all)