Urbanista, czyli jak zbudować miasto w 15 minut. Recenzja.
Osiemnaście kart z dość schematycznymi ilustracjami, zasady mieszczące się w kilku zdaniach i rozgrywka przede wszystkim w trybie solo. Nie brzmi to jak przepis na sukces, a tymczasem Urbanista stał się jedną z moich ulubionych gier o budowaniu miasta – jeśli nie ulubioną.
Spis treści
Informacje o grze

Autorzy: Steven Aramini, Danny Devine, Paul Kluka
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 15-20 min.
Wiek: 8+
Cena: 29 zł
Urbanista czyli osiemnaście kart, a nawet mniej
Urbanista to karcianka z nowej serii gier w małych pudełkach, wydawanej przez Lucky Duck Games. Naszym zadaniem będzie zbudowanie planu miasta, zgodnie z wylosowanymi na początku rozgrywki wytycznymi. Bierzemy więc osiemnaście kart, na których widnieją różne rejony miasta (handlowy, przemysłowy, mieszkalny oraz parki), wyciągamy trzy losowe karty i odwracamy na drugą stronę. Na odwrocie każda z nich posiada unikalny sposób punktowania – te trzy wylosowane mówią nam jak będziemy punktować w tej rozgrywce.
Następnie bierzemy pozostałe piętnaście kart, jedną wykładamy na stół, jako początek naszego planu – i z pozostałymi czternastoma kartami jesteśmy gotowi do rozgrywki. Jak dużo gry może się mieścić w tych czternastu kartach? Bardzo dużo. Naprawdę bardzo dużo.
Pozwólcie, że najpierw opiszę Wam tę grę jako grę solo.
Z tych czternastu kart dobieramy na rękę trzy, w każdej turze wykładamy jedną i dobieramy jedną. Gramy w ten sposób do końca talii, a na koniec patrzymy czy udało nam się dobić do wymaganego przez wylosowane zadania progu punktowego.
Każda karta zawiera wszystkie cztery możliwe rejony miasta, ale każda też różni się jakoś od pozostałych – rejony są inaczej ułożone, inaczej przebiega przez nie droga itp. Kiedy dokładamy kartę do planu, możemy ją położyć sąsiadująco – obok innych, możemy też przykryć nią częściowo lub w całości karty, które wyłożyliśmy wcześniej.
Trzy sposoby punktowania zawsze będą tworzyły inny zestaw zadań do wykonania, ale zawsze też są obecne w grze podstawowe źródła punktów: na koniec gry dodamy sobie punkty za największe rejony każdego z czterech rodzajów i odejmiemy punkty za każdą drogę w naszym mieście. Warto więc układać karty tak, żeby drogi łączyły się w dłuższe fragmenty, i w ten sposób zminimalizować karę.
Filler na długie godziny
Brzmi to wszystko dość prosto. Gdzie więc w Urbaniście to coś, co sprawia, że nie mogę się od tej gry oderwać? Już spieszę z wyjaśnieniami.
Po pierwsze: trzy losowane na początku gry cele. Gra zawiera osiemnaście kart, a zatem jest w niej osiemnaście różnych celów. Piękne jest tutaj to, że możemy zagrać kilka rozgrywek pod rząd z dwoma powtarzającymi się celami i tylko trzecim zmiennym – i gra za każdym razem będzie inna. Bo trzeci cel zmieni nasze podejście do tych dwóch pozostałych. W tych osiemnastu kartach tkwi niesamowita regrywalność i różnorodność.
Dopiero po kilku rozgrywkach wylosowałem kartę, która sprawiła, że mogłem budować miasto z jak największą liczbą dróg – bo nagle pojawił się sposób, żeby te drogi dawały punkty, zamiast je zabierać. Dopiero po kilkunastu trafiłem na układ, w którym musiałem próbować połączyć drogi w pętlę, ale jednocześnie zadbać o to, żeby zakryć wszystkie rejony przemysłowe. Dopiero po kilkudziesięciu po raz pierwszy musiałem zbudować miasto z jak największą liczbą parków, umieszczonych w centrum, sąsiadujących z moją największą dzielnicą mieszkalną. Kombinacji jest mnóstwo, ale jeszcze bardziej niż ich liczba, imponuje to, jak różnorodne rozgrywki potrafią stworzyć.
Po drugie: decyzje, które trzeba podejmować w trakcie gry. To typ decyzji, które najbardziej lubię w tak zwanych „city builderach”. Ten rejon powinien sąsiadować z tym, ale nie powinien z tym, pomiędzy tym a tym powinna przebiegać droga, a całość tak w ogóle powinna być otoczona parkiem. Urbanista proponuje dokładnie ten typ decyzji, ale sprowadzonych do najczystszej postaci. Zawsze kiedy wykładam kartę jednocześnie zyskuję i tracę kilka punktów. Na ile korzystny będzie ten zysk, a na ile dotkliwa ta strata – to jest główne pytanie, które raz po raz zadaje sobie gracz w trakcie rozgrywki w Urbanistę.
Po trzecie: to jak „konkretna” jest rozgrywka. Partyjka zajmuje około piętnastu minut. Ale przez te piętnaście minut powstają i upadają dziesiątki planów, zmienia się czasem cała koncepcja zagospodarowania przestrzeni. Stężenie gry w grze jest bardzo wysokie podczas rozgrywki w Urbanistę. Po tych krótkich piętnastu minutach mamy wrażenie, że rozegraliśmy solidną grę, wymagającą solidnego móżdżenia. A potem zaczynamy kolejną. Bo trudno nie zacząć kolejnej.
Jeden do czterech graczy?
Opisywałem do tej pory grę w jej wariancie solo, ale zgodnie z instrukcją można zagrać Urbanistę kooperacyjnie nawet w gronie czterech graczy. Czego zasadniczo nie polecam. Powstaje tu bowiem pewien problem.
Gdy gramy solo, Urbanista jest szybką grą, w której nasze myśli pędzą jedna za drugą, plany powstają i upadają, dużo dzieje się nie na planszy, a w naszej głowie. Gdy gramy na więcej graczy – ten cały proces musi trochę zwolnić. Działa to tak: wpadłem na pewien pomysł. Muszę Ci o nim opowiedzieć. Wytłumaczyć, na czym polega mój plan. Kiedy mnie wysłuchasz, prawdopodobnie opowiesz mi, jaki Ty miałeś pomysł. A potem porozmawiamy chwilę o plusach i minusach każdego z tych rozwiązań. Gramy na cztery osoby? No to jeszcze dwie osoby przybliżą nam swoje pomysły. Każdy bowiem ma na ręku swoje karty, ale przecież wypada zgrać swoją strategię z innymi graczami, żebyśmy nie wchodzili sobie w drogę. Gdybym grał solo, zdążyłbym w tym czasie zagrać trzy kolejne karty.
Tryb wieloosobowy nie jest zły, ale widać, że powstał jako dodatkowy wariant do gry, która w zamyśle była grą solo. Sprawdziłem jak działa, ale nie wracałem do niego później. Tryb solo był o wiele bardziej satysfakcjonujący, szybszy i bardziej „konkretny”. Mniej gadania, więcej działania.
Ale mam pewną radę. Przede wszystkim – wypróbujcie koniecznie Urbanistę, bo jest to jedna z najciekawszych drobnych gier jakie świat widział. A jeśli Wam się spodoba – kupcie drugi egzemplarz! Całkiem fajnie gra się dwuosobowo na dwa egzemplarze. Każdy gracz bierze swoją talię, wykłada ten sam zestaw zadań, a rozgrywka jest sprawdzianem – kto poradzi sobie z tymi zadaniami lepiej. Czy jest to granie obok siebie osobnych gier? Tak. Czy daje więcej frajdy niż wariant wieloosobowy? W przypadku moich współgraczy – tak.
Tak, to na tyle dobra gra, że polecam kupić ją dwa razy.
PS.
Do gry wyszły też cztery minidodatki – większość sklepów planszówkowych dołącza je za darmo do każdego kupionego egzemplarza. W krótkich słowach – dodatki również są rewelacyjne i zwiększają jeszcze bardziej regrywalność Urbanisty. Uważajcie tylko grając z minidodatkiem „Plaże” – składa się on z czterech kart, ale niestety dwie z nich zawierają błędy. Na stronie wydawcy można znaleźć erratę, która pozwala te błędy obejść – polecam zerknąć tutaj.
- Szybka
- Niezwykle regrywalna
- Oferuje mnóstwo ciekawych decyzji
- Dość oszczędna oprawa graficzna
- Niektóre układy celów dużo łatwiejsze do zrealizowania od innych
Ocena:
(5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Marcin Dudek
Game Details | |
---|---|
![]() | |
Name | Sprawlopolis (2018) |
Złożoność | Medium Light [1.81] |
BGG Ranking | 489 [7.29] |
Player Count (Recommended) | 1-4 (1-2) |
Projektant/Projektanci | Steven Aramini, Danny Devine and Paul Kluka |
Grafika | Loïc Billiau, Dalton Cara, Danny Devine and Karolina Jędrzejak |
Wydawca | Button Shy, Banana Games, Diversion (دایورژن), Djama Games, Even Toys and Games, Frosted Games, Funbox Editora, Geekach Games, KOZAK Games, Lucky Duck Games, Magellan, Matagot, Quined Games, REXhry and Salt & Pepper Games |
Mechanizmy | Closed Drafting, Cooperative Game, Hand Management, Layering, Solo / Solitaire Game and Tile Placement |
- Tkacze Burz: Twierdza. Pierwsze wrażenia. - 29 marca 2025
- Dominion: W Nieznane. Recenzja. - 16 stycznia 2025
- Komiksy, których nigdy nie było, czyli: Sentinels of the Multiverse Definitive Edition. Recenzja. - 28 listopada 2024