Regalia, czyli pomysł na grę. Recenzja


Warning: simplexml_load_string(): Entity: line 1: parser error : Start tag expected, '<' not found in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268

Warning: simplexml_load_string(): Incorrect integer value: 'Not Ranked' for column `imaginc_meeplelikeusapi`.`Game in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268

Warning: simplexml_load_string(): ^ in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268

Warning: simplexml_load_string(): Entity: line 1: parser error : Start tag expected, '<' not found in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268

Warning: simplexml_load_string(): Incorrect integer value: 'Not Ranked' for column `imaginc_meeplelikeusapi`.`Game in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268

Warning: simplexml_load_string(): ^ in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268

Kudu Games to wydawnictwo specjalizujące się w niewielkich tytułach. Ich najnowsza propozycja – Regalia, to 20 kart, włączając w to karty z zasadami gry. Lubię dobre fillery – pozwalają odetchnąć między dłuższymi rozgrywkami, albo wypełnić kilka minut czekania, aż zbiorą się wszyscy gracze. Są przydatne. Lubię też mikro gry, List Miłosny mimo swoich lat wraca co jakiś czas na stół, a ostatnio zakochałem się w Under the Falling Skies – grze na dziewięciu kartach. Jak więc wyglądało pierwsze zetknięcie z Regaliami?

Informacje o grze



Autor: Oskar Wiśniewski
Wydawnictwo: Kudu Games
Liczba graczy: 3 – 6
Czas gry: 5 – 10 minut
Wiek: 10+
Cena: ?

Odkryj w sobie designera!

Zdarzają się czasem takie gry, które trwają pięć minut, ale kiedy już do nich usiądziemy, wypełnią nam godzinę czy dwie – tak trudno je odłożyć po jednej rozgrywce. Gramy jeszcze raz i jeszcze raz, aż w końcu ktoś zaproponuje: dobra, może teraz coś większego. Regalia zadziałały w moim przypadku odrobinę inaczej.

Pierwsza grupa znajomych, którym zaproponowałem partyjkę, ogłosiła po paru minutach gry, że chyba widzieli już dość i nie musimy kończyć rozgrywki. Druga – dograła grę do końca, ale buntując się mocno pod koniec. Zabrałem grę do szkoły, uczniowie siedli, zagrali siedem rund i ogłosili, że to tyle.

A teraz twist. Z każdą z tych grup spędziliśmy nad grą około godziny. Czemu? Bo gracze czuli mocną potrzebę przedyskutowania, czego ich zdaniem tu brakuje. Co by zmienili, żeby gra była lepsza. Jak rozwiązaliby ten, a jak ten problem. Powstała z tego cała biblioteka widmowych prototypów, które nigdy nie ujrzą światła dziennego. I każda z tych grup dochodziła finalnie do podobnego wniosku: jest w tej grze coś interesującego, ale sprawia wrażenie pierwszego szkicu, a nie gotowego produktu.

Jak to działa

Na początku każdy z graczy dostaje kartę, służącą do wybierania postaci w trakcie gry. Następnie wszystkie postacie, ponumerowane od jednego do dwunastu, lądują na środku stołu i gotowe. Setup trwa kilka sekund, tłumaczenie zasad minutę – to zawsze miłe.

Na każdej z tych kart postaci widnieje kilka symboli. Czasem jednego rodzaju, czasem dwóch lub trzech. Te symbole są kluczem do zwycięstwa. W każdej rundzie, rozgrywanej przez wszystkich jednocześnie, gracze zasłaniają swoją kartę wyboru i w tajemnicy wskazują na niej palcem jeden z numerów. Kiedy wszyscy to zrobią, karty wyboru są odsłaniane i sprawdza się, kto wybrał którą postać. Jeśli jakaś postać została wybrana przez tylko jednego gracza – ten gracz zabiera ją i kładzie przed sobą. Jeśli jednak kilku graczy wskaże tą samą postać – nikt jej nie zabiera, a postać wraca na środek stołu (jeśli wcześniej ktoś zabrał ją do siebie) i przewracana jest na drugą stronę, na której widnieje trochę inny zestaw symboli.

Symbole nie mają żadnego dodatkowego znaczenia – chodzi tylko o ich liczbę. Kto na koniec rundy posiada najwięcej symboli jednego rodzaju, dostaje punkt. Kiedy któryś z graczy dobije do trzech punktów, wygrywa. To całe zasady. Proste, jasne i nie specjalnie ekscytujące.

W czym tkwi problem?

Zacznijmy od kart wyboru postaci. Jest to nieprawdopodobnie wręcz niewygodne rozwiązanie. Zasłanianie karty jedną ręką, żeby palcem drugiej wskazać jeden z numerów, teoretycznie działa. Ale w praktyce – po odsłonięciu średnio widzimy co kto wybrał, szczególnie jeśli siedzimy przy grze w sześć osób. Dodatkowo tego palucha powinniśmy trzymać na karcie aż do końca tej rundy, kiedy gracze rozglądają się po stole i szukają co zabrać, co wraca na środek, która karta przewracana jest na drugą stronę. Czy to rozwiązanie działa? Tak. Czy jest pokraczne? Oj tak. Czy odbiera część przyjemności z rozgrywki? Zdecydowanie.

No to chodźmy dalej. Wybraliśmy postać. Odsłoniliśmy kartę. Część graczy dostaje nowe symbole, część traci stare, część nie dostaje nic. Po kilku rundach przed większością graczy będzie leżało po kilka kart. I tu pojawiają się kolejne problemy: te symbole na kartach również nie są najwygodniejszym rozwiązaniem. Mimo, że oprócz numeru postaci są właściwie jedynym znaczącym elementem na karcie – są dość małe i w większości dość ciemne. I nie tak łatwo policzyć w dowolnym momencie ile tych symboli przed kim leży.

Więc znów: czy to rozwiązanie działa? Tak, ostatecznie policzymy kto ile tych symboli posiada. Czy jest to wygodne? A skąd. Czy odbiera to część przyjemności z rozgrywki? Odbiera.

I tu dochodzimy do największego problemu: tej przyjemności już w punkcie wyjścia nie ma znów tak dużo. Część ucieka gdzieś po drodze przez trochę toporne wykonanie, ale nawet gdyby przymknąć na to oko – nie ma tu zbyt dużo emocji…

Mam przed sobą trzy korony. Na stole leży karta z czterema koronami. I druga, z trzema. Może inni gracze pomyślą, że sięgnę po cztery. Nie będę taki zachłanny – wezmę trzy. Odsłaniamy karty. Super, nikt nie wskazał mojej karty. Karta trafia do mnie. Mam sześć koron. Nikt inny nie ma sześciu takich samych symboli. Dostaję punkt.

Hura.

Rozglądam się po stole i widzę, że jeszcze trzech graczy ma po jednym punkcie (zaznaczamy to sobie żetonami z innej gry, bo nie ma tu sposobu na liczenie punktów). To oznacza, że teraz będziemy walczyć o drugi punkt, Potem, kiedy już kilku graczy zdobędzie drugi, będziemy walczyć o trzeci. Ta gra jeszcze trochę potrwa…

Czy to zbyt duży problem?

Usłyszałem przez ostatnie dni dziesiątki pomysłów, jak uczynić Regalia ciekawszą grą. Może jakieś dodatkowe działanie symboli? Lepszy system wyboru postaci? Inne rozłożenie symboli na kartach? Specjalne zdolności postaci? Może jakieś combosy, kiedy zbierzemy odpowiedni układ postaci?

Wiele osób podkreślało, że sam podstawowy pomysł nie jest zły, choć mocno podkopany przez wykonanie. To trochę taka fillerowa wersja gier w rodzaju Lutecji. Wybieramy w tajemnicy karty i staramy się nie wybrać tych samych, co inni gracze. Ale zdecydowanie brakuje tu jakiejś drugiej połowy. Wybraliśmy te postacie i co teraz? Teraz wybieramy znów. A później? Później znów będziemy wybierać. Aż ktoś wybierze tak bardzo, że dostanie trzy punkty.

Też muszę przyznać, że dostrzegam w Regaliach fajny potencjał – podstawowa mechanika działa, ale miło by było, gdyby prowadziła do czegoś więcej. Skoro jednak nie prowadzi, obawiam się, że Regalia przegrywają z wieloma innymi, naprawdę dopracowanymi i świetnymi fillerami, jakie wyszły w ostatnich latach.

Plusy
  • Szybki setup
  • Ukryty gdzieś w środku pomysł
Plusy / minusy
  • Niewielka, łatwa do przeniesienia, ale za to mniej wygodna w rozgrywce
Minusy
  • Wykonanie: karty wyboru, design kart postaci
  • Mało porywająca

Ocena: 2 out of 5 stars (2 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Kudu Games za przekazanie gry do recenzji.

Marcin Dudek

Marcin Dudek