Mafiozoo. Z łapówką wśród zwierząt. Recenzja
Piero Szakal poszedł na dno. Został złapany i uwięziony na dwadzieścia lat w więzieniu Albatros. Zwolniło się miejsce wśród chłopców z ferajny. Czy wykorzystasz okazję?
W Mafiozoo, każdy gracz stara się zostać nowym członkiem gangu Wally’ego Długozębego, przejmując kontrolę nad dzielnicami i miejscami wpływu w mieście. Gdy już zaczniesz je kontrolować, staniesz się bogatszy i potężniejszy. Ale nie wszystko idzie po Twojej myśli… Aby zasłużyć na miejsce w “rodzinie”, musisz przekupić tych, którzy są blisko Ojca Chrzestnego, aby zyskać ich wsparcie i korzystać z ich przychylności.
Największym zaskoczeniem jest tu jednak powrót po 12 latach od premiery Ludwika XIV. Skąd zaskoczenie? Ludwika znam właściwie bardzo długo. Dokładnie od 2009. Była to jedna z pierwszych gier, gdzieś na początku rozwoju mojej planszówkowej pasji. Co prawda kupiłem wtedy niemiecki egzemplarz, który trzeba było spolszczyć (naklejki na kartach misji), ale warto było! Lata mijają, gry się zmieniają, więc naprawdę miło, gdy w nowym wydaniu pojawia się gra, z którą wiąże się sporo emocji i wspomnień. Do tej pory zresztą Ludwik ma swoje miejsce na półce, choć niestety ostatnimi czasy jakoś nie miał okazji trafienia na stół.
Zacząłem czytać o różnicach, przewertowałem instrukcję i Ludwika na szczęście dalej jest tu dużo. Powiedziałbym, że gra przeszła sporo szlifów i sporo z nich wydaje mi się zmianami na lepsze. Przyda się oczywiście co nieco wstępu, bo przecież wszyscy nie znają gry o Królu Słońce, zapraszam więc do lektury.
Informacje o grze
Wydawnictwo: Funiverse
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ok. 60 min.
Wiek: 10+
Cena: ok. 130 zł
Wykonanie
Ciemny pokój, wokół Ojca Chrzestnego (dlaczego jest to mors?) zgromadzeni wpływowi ludzie miasta. Okładka rzuca nas właśnie w mroczny klimat mafii, wpływów, powiązań itd. Nie wiem właściwie, czemu zdecydowano się na zwierzęta, ale chyba są po prostu przyjaźniejsze niż ludzie. W oryginale (wybaczcie, że cały czas będę się do niego odnosił) mieliśmy tu obrazy wyjęte wprost z Wersalu – także na okładce. Tu na planszy, ale też na okładce widać emocje, widać, że coś się będzie działo.
Samo wykonanie jest o klasę wyżej niż w przypadku stareńkiego oryginału. Zamiast wykładania kafli postaci mamy tu wielką planszę, gdzie wszystko ma swoje miejsce. Zamiast drewnianych znaczników wpływów – rzucające się w oczy klejnoty. Karty co prawda dalej pozostały w mniejszym formacie, ale to akurat plus. Łatwo mieszczą się w dłoni. Wracając na chwilę do planszy dzięki temu, że jest wielka, wszystko się na niej mieści i zdecydowanie skraca to czas rozkładania gry (oczywiście w stosunku do Louis XIV). Dodatkowo mamy tu zorganizowane miejsce właściwie na wszystkie komponenty (karty, klejnoty, żetony).
Cała reszta komponentów (zwłaszcza znaczniki pierwszego gracza i Ojca Chrzestnego) są świetnie wykonane. Zdecydowanie nie ma na co narzekać. Niektórzy trochę marudzą na papierowe pieniądze, ale dla mnie oddają one całkiem nieźle klimat.
Ilustracje w grze przypominają na pewno niektóre odniesienia, które znaleźlibyśmy w filmach Disneya (ot, chociażby Zwierzogród/Zootopia). Poza tym klimat walki o wpływy jest tu oddany dość dobrze. Widać, że właściwie każdy ma coś na sumieniu i jest na usługach mafii.
Zasady
Celem gry jest zebranie jak największej sieci wpływów (wyrażonej oczywiście w punktach zwycięstwa). Sporą część z nich zdobędziemy dzięki obsadzaniu budynków przez naszych zbirów. Trochę uda się też uciułać dzięki żetonom dzielnic. Jak to wszystko działa w praktyce?
Wszystko rozgrywa się w dolnej części planszy, która przedstawia 12 postaci, które mają wpływy u Ojca Chrzestnego. Gracze jako nowicjusze starają się zdobyć ich przychylność. Wiadomo, nie od razu trafimy na salony. Każda z postaci da nam na koniec rundy odpowiednie benefity, o ile oczywiście w odpowiedni sposób będziemy zabiegać o jej względy. Tu z kolei do akcji wkraczają karty łapówek. Dzięki nim umieścimy nasze klejnoty na odpowiednich postaciach. Żeby było jednak ciekawiej po umieszczeniu ich na planszy, część z nich możemy przenieść na sąsiednie postacie. W ten sposób w jednym ruchu możemy położyć znaczniki (klejnoty) na aż postaciach. Co prawda tylko po jednym, ale zawsze. Spora część postaci nagrodzi właściwie tylko najlepszego (mającego najwięcej klejnotów), reszta obejdzie się z niczym. W przypadku niektórych postaci za dany przywilej można zapłacić, nie mając tam przewagi.
Karty łapówek trafiają do nas co rundę w sposób losowy, ale dzięki możliwości przesuwania klejnotów, sporo możemy zdziałać. Po 4 kolejkach wykładania kart przechodzimy do sprawdzania przewag. W kolejności od 1 do 12 rozpatrujemy kolejne postacie. Sprawdzamy, kto ma najwięcej klejnotów, kto zdobywa przywilej (np. znacznik alkoholu, pieniądze, żetony dzielnic), dodatkowo można też w niektórych przypadkach dopłacić.
Po rozpatrzeniu wszystkich postaci przechodzimy do fazy “zakupów” – możemy teraz wysłać naszych zbirów do odpowiednich budynków (w górnej części planszy), aby zbierali dla nas haracz i dawali inne przywileje (do końca gry). Dodatkowo taki zbir w budynku to sporo punktów (od 5 do 7). Wejście do budynku kosztuje 2 określony żetony, tak więc to one są szczególnie ważne. Mając więcej żetonów, możemy oczywiście wstawić więcej zbirów (uwaga: tylko jeden taki żeton przywilejów może przejść do kolejnej rundy).
Gramy w ten sposób 4 rundy. Na koniec należy zliczyć (w dość zresztą pokrętny sposób) punkty za dzielnice – właściwie tak samo jak w przypadku Ludwika XIV, a do tego punkty z zajętych budynków. Kto zbierze najwięcej, wygrywa.
Wrażenia
Dlaczego Ludwik XIV/Mafiozoo mi się podoba? Główny mechanizm opiera się tu na zabieraniu przewag na postaciach. To oczywiście nie zmieniło się z oryginału na reimplementację. Dalej jest to moim zdaniem najciekawszy element. Nie da się zaprzeczyć, że dużo w tym taktyki, bo przecież reagujemy na zagrania innych. Jednocześnie jednak obserwując innych możemy z pewnością wnioskować, na czym będzie im zależeć. Walka o każdą postać i każdy przywilej jest z pewnością zażarta. Oczywiście to gracze nadają temu wszystkiemu właściwy charakter. Zdobywanie przewag jest o tyle ciekawe, że nie wszędzie musimy być pierwsi i mieć tam najwięcej klejnotów. Czasem wystarczy jeden znacznik, a pod koniec tury po prostu płacimy za przywilej. Najtrudniejsze oczywiście będzie utrzymanie przewagi tam, gdzie tylko pierwsze miejsce dostaje nagrodę. Co ciekawe nawet remis powoduje, że nikt nic nie dostaje. Wszystko ma tu więc znaczenie. Do tego nie zapominajmy o kończących się zasobach. Nasze klejnoty mogą się skończyć i to też może mieć znaczenie, zwłaszcza gdy widzimy ich brak u przeciwników. Pozwala nam to poniekąd przewidzieć ich możliwości. Jeśli klejnoty za szybko im się skończą, to my będziemy górą.
Walka o przewagi to oczywiście nie jedyny element. Ciekawe jest też przekuwanie zdobytych żetonów na punkty i dalsze bonusy. W Ludwiku XIV losowe karty misji dawały nam przeróżne bonusy, ale ciężko było przewidzieć, co ma przeciwnik i co będzie mógł kupić. W Mafiozoo sytuacja się zmieniła i sytuacja jest dużo bardziej klarowna. Wszystko jest widoczne na planszy. Budynki widoczne w górnej części planszy zastępują karty misji. Wszystkie dostępne elementy są więc widoczne. Wiemy więc, o co mogą chcieć walczyć przeciwnicy. Działa to oczywiście w obie strony. Każdy może zablokować każdego. Z jednej strony odbiera to trochę nieprzewidywalności, ale też wymusza grę dużo bardziej elastyczną. Ktoś mnie zblokował? W takim razie muszę obrać inny plan.
W tym wszystkim dalej pozostały herby/żetony dzielnic. Te dodatkowe elementy są zdobywane niejako przy okazji. Owszem, część postaci daje je jako główną nagrodę, ale nie są one tak ważne jak żetony przywilejów. Dla mnie od początku był to trochę sztuczny mechanizm. Co prawda w Mafiozoo dodatkowe punkty za nie zostały lekko okrojone (zasady są przez to prostsze), ale dalej nie bardzo to do mnie przemawia.
Odnośnie jeszcze innych różnic w stosunku do oryginału, to zmniejszona losowość misji (o czym już wyżej wspominałem) też jest dla mnie sporym plusem, choć oczywiście mamy tu trochę mniejszą różnorodność (a przy tym i regrywalność). Dodatkowo w Ludwiku XIV była taka śmieszna zasada o przekręcaniu postaci, jeśli były spełnione pewne warunki (zdobycie głównej nagrody). Na szczęście zrecygnowano z tego w nowszej wersji, a dzięki temu i zasdy są prostsze, i rozgrywka płynniejsza.
Czytając instrukcję pewnie wielu z was odniesie wrażnie, że gra została zaprojektowana głównie dla 4 osób i tak jest w rzeczywistości. Mimo to gra w mniejszym składzie też jest dość udana. Co prawda na 2 osoby dochodzi fikcyjny gracz, którego ustawiamy w losowych miejscach, ale też jest co robić. W 3 osoby mamy trochę mniej ruchu niż przy maksymalnym składzie, a przez to rozgrywka jest dużo mniej taktyczna, bo i mniej też dzieje się pomiędzy naszymi ruchami.
Podsumowanie
Mafiozoo podobnie zresztą jak oryginalnego Ludwika XIV szczerze polecam. Gra pomimo lat dalej urzeka i wciąga. Partia jest co prawda w dużej mierze taktyczna, ale dzięki temu nie odczuwamy zbytnio jej ciężkości. Zasady zostały oszlifowane i mamy tu naprawdę dopracowane różnorakie szczegóły.
OK. Ale w końcu dla kogo to gra? Czy gracz rodzinny się tu odnajdzie? A może tylko wyjadacz? Właściwie i jeden, i drugi. Nie powiedziałbym, że Mafiozoo idealnie wpisuje się w profil gry rodzinnej. Raczej coś pośredniego do bardziej zaawansowanych tytułów. Nastawić się tu musimy na interakcję, walkę o wpływy i taktyczny charakter rozgrywki. Mamy za to dość szybką, w miarę przystępną grę, która potrafi wciągnąć.
Poniżej kilka żartów i ujęć porównawczych między oryginałem i Mafiozoo:
- reimplementacja świetnego tytułu, który właściwie się nie zestarzał
- naprawdę porządne wykonanie
- wciągająca rozgrywka, gdzie każdy ruch ma znaczenie
- grafiki / temat mafii i zwierząt
Ocena:
(4 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Funiverse za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
Game Details | |
---|---|
![]() | |
Name | Mafiozoo (2017) |
Złożoność | Medium Light [2.38] |
BGG Ranking | 5464 [6.74] |
Liczba graczy | 2-4 |
Projektant/Projektanci | Rüdiger Dorn |
Grafika | Damien Colboc |
Wydawca | Super Meeple, Funiverse, Maldito Games, Surfin' Meeple and Surfin' Meeple China |
Mechanizmy | Area Majority / Influence, Hand Management, Modular Board and Set Collection |
- Oryszalk – rzut okiem - 31 maja 2023
- Great Western Trail: Argentyna – do Buenos… Recenzja - 23 maja 2023
- Sherlock Holmes: Mistyczne śledztwa – tajemnice w komiksie. Recenzja - 28 kwietnia 2023