W jakie gry planszowe można zagrać przez Skype? cz.1

Nastały ciężkie czasy izolacji i życia w odosobnieniu. Bez możliwości spotkania się ze znajomymi pozostało nam granie przez platformy online, jednak nie dla każdego jest to w pełni satysfakcjonujące. Mam więc dla was garść pomysłów na planszówki, które można rozłożyć przed kamerką i “spotkać się” ze znajomymi na wieczór gier przez Skype. Wiadomo, że to nie do końca to samo, co możliwość zagrania w realu, jednak na jakiś czas musi nam wystarczyć taka forma, jako alternatywa dla gier planszowych online. Garść pomysłów została przetestowana przez moją ekipę, z którą na Skype umawiamy się w każdy weekend. Są to głównie gry imprezowe. Podam wam kilka fajnych tipów jak rozwiązaliśmy problemy wynikające ze słabej jakości obrazu.

 

TAJNIACY

Na pierwszy ogień gra, która od lat gości na naszych półkach i jest niezaprzeczalnie hitem spotkań w większym gronie. Po recenzję i zasady, dla tych którzy nie grali odsyłam do tekstu koleżanki: Tajniacy.

Możliwość zagrania w tą pozycję mają ci, którzy zbiorą przed Skype po parze znajomych w każdym domu ( wszak to gra drużynowa). Drużyny tworzymy tak, aby siedzący obok siebie fizycznie gracze byli w przeciwnych drużynach, wówczas bez problemu mogą się sprawdzać i być kapitanami w parze.

Problem w Tajniakach polegał na tym, że posiadają ich jedynie moi znajomi z Opola, a ja mam wersję obrazkową, którą od razu odpuściliśmy, ze względu na wieloznaczność niektórych drobnych elementów na ilustracjach. Gdyby było więcej egzemplarzy (po 1 na każdy dom), to wystarczyłoby rozłożyć u każdego takie same wyrazy w ten sam sposób i zaznaczać osobno co wypadło. My nie mieliśmy takiej możliwości, więc poprosiliśmy o zdjęcie z rozłożoną planszą. Wszystkie wyrazy ze zdjęcia przepisałam do tabeli na kartce A4 i w ten sposób utworzyłam sobie plansze. Do grania potrzebne były mi jeszcze tylko kredki- brązowa, czerwona i niebieska do odznaczania jakie wyrazy zostały zakryte.

Kapitanii drużyn, nie posiadający fizycznego egzemplarza tajniaków w domu generowali kod do Tajniaków w aplikacji (do ściągnięcia za darmo) , dzięki czemu każda para mogła po kolei przedstawiać hasła.

JAK TO SIĘ SPRAWDZIŁO W PRAKTYCE?

Przyznam, że w Tajniaków grało nam się bardzo dobrze. Rozegraliśmy kilka partii na 3 pary i system skreślania wyrazów na kartce spisał się świetnie. Przygotowanie rozgrywki trwa nieco dłużej, gdyż trzeba te słowa wpierw przepisać, niemniej nie wydłuża to go jakoś niebotycznie. Narada w drużynach na odległość była bezproblemowa, po ustaleniu pewniaka wymienialiśmy dane słowo i dodawaliśmy “klikamy” , wówczas było wiadomo, że słowo można zakryć/skreślić. Na pewno w najbliższym czasie powtórzymy rozgrywkę, gdyż zdecydowanie to mój faworyt do grania na odległość.

 

TELEPATIA i DOPASOWANI

Następną moją propozycją są dwie podobne do siebie gry, dlatego postanowiłam ich nie rozdzielać. Są to pozycje mniej znane od Tajniaków, dlatego trochę przybliżę zasady rozgrywki.

Obie gry polegają na wypisywaniu skojarzeń. Na początku gry dzielimy się na dwuosobowe drużyny, więc do tej gry potrzebna wam będzie parzysta liczba graczy. Ważne, żeby osoby z drużyn nie siedziały obok siebie , gdyż daje im to możliwość zerkania na kartkę sąsiada. W drużynach wypisujemy skojarzenia na podane słowo, rysunek, a w dopasowanych pytanie. Mamy też z góry ustaloną liczbę skojarzeń do wypisania np. każdy po 6 wyrazów. Za każdy wyraz, powtarzający się u obu osób z drużyny, dostajemy punkt i przemieszczamy się po planszy.

Tutaj nie było większych problemów logistycznych. Każdy brał kartę i długopis, co wystarczyło do rozpoczęcia rozgrywki. Fizyczna plansza po której przemieszczaliśmy pionki była pokazana na zbliżeniu z kamerki, więc od razu było widać która drużyna wysunęła się na przód, a która musi podgonić.

JAK SIĘ GRAŁO?

Rozgrywka przez Skype w te obie pozycje sprawdziła się dobrze. Tutaj nie było w zasadzie żadnych komplikacji, trzeba było tylko siedzieć cicho, gdy ktoś czytał swoje hasła partnerowi siedzącemu po drugiej stronie kamerki. Rozegraliśmy kilka partii i nawet czytelność obrazków pokazywanych do kamery nie stanowiła dla nas większego problemu. Jeśli tylko macie parzystą liczbę chętnych na granie, to polecam. Zaletą w stosunku do Tajniaków jest to, że nie musicie zbierać par, które są ze sobą fizycznie w jednym pokoju.

 

MAMY SZPIEGA

Po recenzję i zasady zajrzyjcie do wpisu: Mamy szpiega!

Szpieg w klubie nocnym

Według twórców do rozgrywki wystarczą już 3 osoby, jednak ja polecam zasiąść do niej przy co najmniej pięciu graczach. Jej zaletą jest to, ze nie łączymy się tu w drużyny, co za tym idzie nie potrzebujemy parzystej liczby graczy, żeby móc spróbować swoich sił w identyfikowaniu szpiega, który ukrył się wśród nas.

Tutaj jednak jest też drobny problem, ponieważ każdy z graczy wyciąga swoją kartę i nie pokazuje jej nikomu innemu. Obeszliśmy to w ten sposób, że tasowałam talie z lokacją + szpiegiem wylosowaną na daną rundę i po kolei pokazywałam do kamerki każdemu z graczy ( reszta w tym czasie zamykała). Zabawne było to, że ja też musiałam to robić z zamkniętymi oczami, więc znajomi kierowali mnie lekko: ” w lewo, teraz trochę wyżej, ok już widzę”. Co ważne szpieg też musiał przyjąć taktykę kierowania mojej ręki i udawać, ze odczytuje lokacje z karty.

Generalnie, prócz problemu z kierowaniem karty do kamery, nie wystąpiły większe problemy. Zadawanie pytań, przebiegało bez zakłóceń, partia rozegrana dość szybko (ustaliliśmy 5 rund).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

JAK SIĘ GRAŁO?

Okazało się bezapelacyjnie, że im więcej masz we krwi %, tym lepiej ci idzie :p Graliśmy w 6 osób i było bardzo przyjemnie. O dziwo szpiegowi udało się nawet odkryć lokacje w której jesteśmy, co przy wcześniejszych rozgrywkach zdarzało się na prawdę sporadycznie.

 

TABOO vel eTABU

Taboo to kolejna gra w której musicie podzielić się na drużyny. W grze jedna osoba opowiada wam o jakimś wyrazie, bez możliwości podania słów zakazanych widniejących pod przedstawianym hasłem.

My do gry użyliśmy aplikacji eTabu, ale punkty już zapisywaliśmy na kartce, gdyż graliśmy w taki sposób, że w swojej kolejce każdy w domu odpalał aplikacje niezależnie od innych i startował od zera. Oznaczało to też niestety, że część haseł się powtarzała, gdyż padła już w którejś z wcześniejszych rund. Takie hasła po prostu pomijaliśmy bez kary dla danej drużyny.

CZY DALIŚMY RADĘ?

Gra Taboo jest grą głośną, gdzie zgadujący przekrzykują się, żeby tylko jak najszybciej zgadnąć dane hasło. Przez kamerkę nie spisywało się to rewelacyjnie, gracze zagłuszali się mocno, przez co trzeba było wielokrotnie powtarzać niektóre wyrazy, jednak mi osobiście bardzo się podobało. Było zabawnie, głośno, imprezowo. Niestety nie każdy podzielał moje zdanie, a szkoda, gdyż to oznacza, że pewnie już do Taboo nie wrócimy. Polecam mimo wszystko sprawdzić. Graliśmy w składzie 2 drużyny po 3 osoby, gdybyśmy to rozbili na 3 drużyny po 2 osoby, to nie byłoby przekrzykiwania, dzięki czemu rozgrywka stałaby się mniej chaotyczna.

 

KIM JESTEM?

Dla mnie i męża gra ta nazywa się “Bękarty wojny” i tak już pozostanie. :p Pierwszy raz widziałam ją właśnie w owym filmie i to on był inspiracją do wprowadzenia tej pozycji do naszych spotkań. Pokrótce: gra polega na zgadnięciu postaci, jaką jesteśmy w danej rundzie. Postać mamy zapisaną na kartce i przyczepioną do czoła, więc wszyscy inni uczestnicy wiedzą dokładnie kogo ona przedstawia. Po kolei każdy z graczy zadaje pytania zamknięte, uzyskuje odpowiedzi i stara się wydedukować kim też się stał w danej rundzie. Na Skypie Graliśmy w ten sposób, że zapisywaliśmy na kartkach kto jaką ma postać (dana osoba na moment wymyślania dla niej zagadki wychodziła z pokoju). Rozgrywka się rozpoczęła po zapisaniu wszystkich oprócz siebie (to wszak musimy odgadnąć).

JAK DZIAŁA W PRAKTYCE?

My wymyślaliśmy postaci jeden gracz drugiemu, więc było sporo śmiechu już na tym etapie. Dedukcja u mnie nie zbyt siadła, bo nie wpadłam na to, że prócz znanych osób z różnych dziedzin zawodów (naukowcy, artyści, sportowcy, władcy itp.), można zasłynąć też z mordowania ludzi (tak, tak- dali mi Kubę Rozpruwacza), niemniej winszuję koledze, który zgadł Józefa Stalina i zaraz za nim drugiemu który wpadł na Rumcajsa.

Zaletą tej pozycji jest fakt, że nie jest to gra drużynowa, więc bez problemu we 3 osoby można siadać i grać.

Rozgrywka przebiegała bez problemów, każdy zadaje pytanie po kolei, więc nikt się nie przekrzykiwał, co do odpowiedzi zazwyczaj była jedno głośność, także też obyło się bez nadmiernego hałasu. Z przyjemnością powtórzę w ten weekend, jacyś chętni?

 

 

 

Julia Gawrońska